~82. odwiedziny

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zostawiłem prezent od Kacchana w jego pokoju, w którym już nawet aż tak nim nie pachnie.
Zszedłem od razu po tym na dół, gdzie nie zastałem już mamy Kacchana.

-Jedziemy Himiko?

-Tak! Tato jadę z Izuku do Katsukiego!

-Jedziecie do mojego wnusia? Ja pojadę do niego dopiero jutro...- Z kuchni nagle wyszła babcia Kacchana trzymając herbatę.- Mitsuki teraz do niego pojechała, a nie chcę znów kłótni... Lepiej by było też jakbyś odpuścił, ona jest zdolna zawołać ochronę by cię wyrzucili.

-Za długo czekam by go zobaczyć.- Westchnąłem przecierając twarz.

Jestem strasznie zmęczony

-A jak prezent?

-Piękny... Ale nie dałem rady zobaczyć więcej niż dwie pierwsze strony...- Powiedziałem z uśmiechem na twarzy.

-Jaki prezent?

-Um, nie ważne.- Powiedziałem drapiąc się po głowie.- Chodź. Jedziemy.

Już po kolejnych dwudziestu minutach dotarliśmy pod salę w której znajdował się Kacchan. Przed szybą pomieszczenia zastaliśmy blondynkę która obserwowała zza szkła swojego syna.

Wyglądała na szczerze smutną, ale nie tak, jakby jej syn walczył o życie. Bardziej wyglądała jak jakaś ciotka której bratanek jest poważnie chory.

Dziwnie się na to patrzy.

-Dalej nie można wejść na salę?- Zapytałem w końcu podchodząc.

-Nie pozwalają. Powiedzieli, że jedynie przeznaczony może...- Westchnęła nawet nie spoglądając na mnie.

-Przeznaczony?

-Yhm... Zawsze obecność mate pomaga w leczeniu. Wtedy organizm ma większą motywację o walkę.

-Przepraszam.- Mruknąłem odchodząc i szukając lekarza dyżurującego.

W końcu napotkałem niską blondynkę.

-Przepraszam.

-Tak? W czym pomóc?

-Pacjent Bakugo Katsuki. Mógłbym wejść do niego? Jestem jego przeznaczonym i okropnie się martwię...

-Przeznaczony?

-Tak. Potwierdziliśmy to zmianą w wilki.

-Jest ktoś z rodziny kto może to potwierdzić? Bo pacjent nie ma oznaczenia, a nie mogę wpuścić tak o.

-Jest jego siostra. Bakugo Himiko. W dokumentach może zapisują bliskich?

-Tak zapisują.

-Pewnie zostałem podany, mogłaby Pani sprawdzić?

-Oczywiście, proszę za mną.

Udałem się za Panią Doktor do recepcji. Ona wyjęła z tamtąd kartę pacjenta i zaczęła sprawdzać.

-Ma Pan ze sobą dowód osobisty, paszport bądź prawo jazdy?

-Prawo jazdy mam.- Powiedziałem wyjmując kartę zza etui telefonu i jej podałem.

-Pan Midoriya Izuku. Tak?

-Tak.

-Widnieje Pan wpisany.- Powiedziała z uśmiechem oddając mi kartę.- Proszę za mną.

-Dziękuję bardzo!

-Spokojnie... Będzie musiał Pan założyć taką sterylna narzutkę na ubrania. Bo takie są przepisy... Mówiąc szczerze, Pańska obecność może mu sporo pomóc, bo najcześciej organizm zaczyna podejmować walkę o zdrowie gdy w pobliżu jest przeznaczony. Wtedy wewnętrzny głos zaczyna bardziej się starać.

-Mogę u niego nawet nocować. Tak bardzo chcę by się obudził.- Westchnąłem i akurat weszliśmy do pomieszczenia, gdzie z szafki kobieta wyjęła dla mnie strój. Zielony cieniutki materiał przez który wszystko prześwitywało.- Dziekuję.

-Proszę. Ogólnie, pacjent Katsuki może być w śpiączce nawet kilka lat. W tym momencie jego organizm wcale nie podejmuje walki i jest podtrzymywany przy życiu tylko dzięki maszynom. A niestety odwiedzający mogą do niego wchodzić dopiero od nowego tygodnia, bo musi wypocząć, a ciągle ma badania różnego rodzaju.

-Rozumiem. Ale ja będe mógł do niego codziennie przychodzić?

-Co dziennie po dwie godziny. Inni będą mieli jedynie pół godziny. Jak mówiłam Pańska obecność może dużo pomóc.

-Będę codziennie.

-Miło widzieć, że ktoś się tak stara jeszcze. W tych czasach nie jest to aż tak powszechne.

-A powinno.- Westchnąłem akurat gdy podeszliśmy do sali.

Pani Doktor, chciała już mnie przepuścić prosto do pomieszczenia w którym leży Kacchan, ale jego matka nas zatrzymała.

-Dlaczego on może wejść a ja nie? To ja jestem jego mamą.

-Ale ja Pani mówiłam. Póki co, tylko przeznaczony może wejść do sali.

-Przeznaczony? Mój syn nie ma przeznaczonego.

-Pani syn nie ma mamy tylko matkę a to zasadnicza różnica, albowiem Pani o Katsukim nic nie wie z racji Pani olaniu sytuacji Katsukiego. Niech Pani odpowie mi chociaż na jedno pytanie a uwierzę, że interesujesz się nim chociaż w małym stopniu.

-Słucham.

-Kto jest najlepszym przyjacielem Kacchana a kto przyjaciółką?

-Em...

-No właśnie.- Prychnąłem.- Przepraszam Panią za to...- Tym razem zwróciłem się do Lekarza.

-To ty odpowiedź mi na pytanie które ja zadam.

-Tak?

-Dlaczego Katsuki nigdy nie miał zwierząt?

-Bo traktuje je jak swoje dzieci i jest nadopiekuńczy. Nawet do szkoły niechętnie chodzi.

-Kto był jego przyjacielem w dzieciństwie?

-Nie miał. Każdy wolał Himiko.

-Co dostał na swoje dziesiąte urodziny?

-Furby'iego? Tak to się chyba nazywało. Dostał stworka mechanicznego, bo chciał chomika. Widzi Pani? Znam go jak mało kto. Proszę nie robić już problemów. Mogę do niego wejść?

-Tak. Proszę.- Powiedziała zszokowana kobieta.

Weszliśmy do sali gdzie ja od razu klęknąłem przed łóżkiem blondyna i chwyciłem jego dłoń w swoje i ucałowałem.

-W końcu mogę chociaż posiedzieć przy tobie... Tak bardzo tęsknie za twoim głosem i śmiechem...- Powiedziałem czując łzy w oczach.

-Mogę zadać Panu kilka pytań... Może Pan będzie znał na nie odpowiedź.

-Oczywiście... Jakie?

-Czy pacjent pali papierosy?

-Raz zapalił zwykłe... I popalał elektryka, ale praktycznie wcale. Spędzam z nim większość czasu i przy mnie wcale nie pali.

-Dziękuję... Jeszcze, czy spożywa Alkohol?

-Praktycznie wcale. A jeżeli tak to w minimalnych ilościach do tego tylko gdy jest okazja a i tak najczęściej po prostu odmawia.

-Dobrze...

-A narkotyki?

-Nawet obok ich nie stał. Nie toleruje on tego w najmniejszym stopniu.- Odpowiedziałem dziwiąc się.- A ma uszkodzone płuca albo nerki czy wątrobe? Miał kiedyś stłuczoną wątrobę i...

-Nie, nie o to chodzi. Pytam, ponieważ jego organizm reagował tak, jakby odstawił substancję od której jest uzależniony... Ale każdy mówi, że nie jest uzależniony i nie rozumiem.

-Wlicza się w to naprzykład jedzenie w uzależnienia?

-Mogą się wliczać...

-No to, nałogowo je ostre oraz słodkie. Od tego na pewno jest uzależniony. Tak samo jest na pewno uzależniony od mojego zapachu i spędzania czasu ze swoim szczurkiem. Tylko bez tych czynników jego życie staje się utrudnione.

-Rozumiem... Bardzo mi pomogłeś tymi informacjami...- Powiedziała pisząc coś na kartce.- Gdyby była możliwość. Mógłby Pan na przykład przynieść koszulkę ze swoim zapachem? Może to pomóc. Będzie myślał jakby Pan był ciągle obok.

-Mam na sobie bluzę i koszulkę. Oddam swoją bluzę od razu jak będe wychodził.

-Dobrze, to tyle... Zostawię teraz Pana samego, Dobrze?

-Dziękuję bardzo.

Pani Doktor wyszła a ja zostałem sam na sam z moim blondynkiem.

-Kacchan kocham cię. Wiesz?... Wierzę, że dasz radę jak najszybciej się wybudzić, jesteś silny i uparty. Na pewno dasz radę... W ogóle, dostałem dziś prezent od ciebie. Twoja babcia mi go dała i przejżałem tylko pierwsze dwie strony. Wstęp idealny tak samo dostawca idealnie zdał rolę. Ale dałem radę przejżeć tylko pierwsze trzy zdjęcia. Po nich już chciało mi się płakać... Ale prezent jest cudny. Dziękuję ci bardzo... W ogóle też mam coś dla ciebie, ale nie mogę ci przynieść tego tutaj... Może jak zaczniesz zdrowieć to lekarze pozwolą, bo teraz musi być wszystko sterylnie...

Westchnąłem podnosząc wzrok na jego spokojną śpiącą twarz. Podniosłem się i pocałowałem go w czoło.

-Gdybyś tylko powiedział o tym komuś... Byłbyś teraz w domu a sprawcy w więzieniu... Gdybym ja przyszedł do ciebie od razu... Planowałeś to dłuższy czas, prawda?

Znów odpowiedziała mi cisza.

-Ta cisza będzie nas najbardziej denerwować teraz na naszych spotkaniach... Na prawdę wolę już jak mnie wyzywasz niż milczysz. Jak karzesz mi spierdalać, czy chciałbyś mnie uderzyć. Wszystko jest lepsze niż milczenie.

Siedziałem u Kacchana nawet lekko ponad dwie godziny. Wyszedłem dopiero gdy Pani Doktor powiedziała, że mój czas minął już dawno.

I tak jak wcześniej powiedziałem. Oddałem moją bluzę, która została położona na jego łóżku obok poduszki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro