~94. Kochasz mnie?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[Yukimura]
(07.03 środa)

Kolejną przerwę spędzałem sam pomiędzy lekcjami. Naszczęście ta jest już ostatnia.

Mam w planach dziś spełnić zeszło tygodniową poradę chihuahuy Katsukiego, by powiedzieć Himiko co czuję. A na prawdę sądzę, że ją kocham i chciałbym spróbować.

Właśnie. Przydałoby się pogadać z tym wredotą chłopem mojego brata, by mi doradził. Mam pomysł by wyjść z nią na spacer i jej powiedzieć to wszystko o czym myślę bez przerwy od miesiąca. A odkąd jestem już czysty od ponad czterech miesięcy, moja psychika już nie leży a siedzi, wyleczyłem się z Uraraki i urazy do całego świata. To sądze, że jestem w stanie w coś się kurwa zaangażować.

A więc wybrałem numer do Katsukiego i zadzwoniłem. Odebrał po piątym sygnale.

-Czego?! Sprawdzian mam!

-To po co odbierasz?

-Bo bez powodu nie dzwonisz.

-Z czego ten sprawdzian?

-Angielski. Kurwa jak to było...

-Czego nie wiesz?

-Jak powiedzieć, że coś załatwiłem?

-A co niby załatwił?

-Dotację na pięć tysięcy.

-Pisz. I managed to get a grant of five thousand yen.

-Powtórz. Ostatnie.

-A grant of five thousand yen. Zapisałeś?

-Ta. Dzięki. A teraz czego chcesz?- Ponowił pytanie.

-Eeee... Może nie będę ci przeszkadzał.

-Skończyłem. Brakowało mi tego zdania. Mów czego chcesz.

-Chciałem dziś pogadać z Himiko o tym wszystkim. Myślisz, że spacer starczy?

-Pewnie tak.

-A mówiła ci coś może czy...

-Szczerze? Próbowałem ją wypytać dla mojej jebanej ciekawości i powiedziała mi, że podoba jej się ktoś kogo znam ale mam się pierdolić bo mi nie powie kto bo wygadam do Deku a on dalej. Więc obstawiam, że masz furtkę wolną, bo ja nie mam dużej puli znajomych.

-Kurwa. Robisz mi nadzieję.

-Ona kończy lekcję o szesnastej więc pisz do niej a nie do cholery do mnie dzwonisz. Ona ciągle ostatnio z kimś na dwór wyłazi.

-Dobra dzięki. Ale myślisz że spacer git? Nie mam pieniędzy a Bloody i Fire mają-

-Ona tak leci na pieniądze jak ja lecę na ciebie.

-O kurwa nie wypłacę się.

-Chciałbyś kurwa. Dobra idź dzwoń, czy pisz do niej ja mam za pięć minut kolejny sprawdzian. Siema.

-Ta... Siema. Frajer się rozłączył.- Prychnąłem patrząc na telefon.

Wybrałem numer Himiko i do niej napisałem, czy ma dziś czas. Napisała, że ma, ale tylko zaraz po lekcjach na godzinę bo jest umówiona by zrobić projekt szkolny czy coś, więc zaraz po szkole udaje się do jej domu, bo tak będzie najłatwiej.

Westchnąłem chowając telefon do kieszeni uśmiechając się pod nosem po czym udałem się do swojej klasy, której całym  sercem nienawidzę.

Lekcja minęła mi szybko bo skupiłem się na chemii której tak samo nie znoszę jak tych debili z klasy, po czym jak najszybciej udałem się do domu dziewczyny. Byłem na miejscu już po piętnastu minutach, zapukałem do drzwi i otworzył mi jej brat.

-A ty nie na randce?- Zakpił otwierając mi drzwi.

-Umówiłem się tu z nią. Obstawiam, że jeszcze jej nie ma.

-Nie ma. Ale zaraz będzie. Idź do kuchni czy coś.

-A Fire gdzie?

-W pracy.- Mruknął idąc do kuchni, a ja udałem się za nim.- Musi raz w tygodniu przynajmniej się tam zjawić na cztery godziny by prezentować swoje prace.

-A no ta. Nie sądziłem, że to dziś.

-Miał jutro jechać ale ma dostać dni Alfy i dlatego dziś.

-Spędzasz je z nim?

-Taki mam plan. To czy on kurwa się zdecyduje to inna kwestia.

-Tsa, może być ciężko.- Mruknąłem.- Stawia twoje dobro ponad wszystko. Jakbyś chciał się wyprowadzić na drugi koniec świata i odciąć od każdego, zrobiłby to z tobą.

-Nie dawaj mi pomysłów, bo idzie zwariować. Himiko mnie wkurwia swoją ekstrawertyczną stroną.

-No tak ty samotny wilku.

-Nie wkurwiaj mnie. Od dwóch dni chodzę wkurwiony.

-Płacz zmienił się w złość?- Zaśmiałem się a on zaczął mordować mnie wzrokiem.- Dobra, ale powiem ci, że z Himiko wychodzimy na godzinę bo potem idzie jakiś projekt robić czy coś.

-To przyjdź po tym i mi powiedz, czy podbiłeś jej serce czy jednak nie.

-Będziesz pierwszym który się dowie.

-Jestem! Aaa jaka zmęczona jestem! Katsu!

-Czego kurwa?!

-Jest Yukiś?!

-Jestem!- Zawołałem wstając i idąc do blondynki.

Stała w czarnym mundurku szkolnym i zdejmowała czarne buty.

-Daj mi chwilę tylko się przebiorę. Nie znoszę tego stroju... A ty się nie przebierasz?

-Nie mam ciuchów. Idę tak.

-Dobra. Daj mi pięć minut!- Zawołała biegnąc na górę.

-To będziesz czekał godzinę.- Prychnął Bakugo kierując się też na górę.

-To se zaczekam.- Mruknąłem sięgając telefon.

Cholera denerwuje się.
Gdy wyznawałem uczucia Urarace byłem po kresce. Nie denerwowałem się aż tak. A teraz? Ja pierdolę.

Nie czekałem długo, a przynajmniej tak mi się wydawało. Wyszliśmy na dwór i udaliśmy się prosto do parku, tak jak wcześniej zaplanowałem. Gadaliśmy o głupotach tak jak zawsze i przestałem odczuwać ten stres. No przestałem go odczuwać do momentu aż musieliśmy wracać, a ja zaproponowałem, że ja odprowadzę, ale odmówiła.

-Dobra Yukiś ja będę szła w drugą stronę.

-Zaczekaj jeszcze.- Powiedziałem łapiąc ją za dłoń a ona spojrzała na mnie nie rozumiejąc.- Chcę... Chcę ci coś powiedzieć.

-Tak? Coś się stało?

-Himiko... B-bo... Bo ja ten...- Zaśmiałem się z nerw i zacząłem drapać po karku.

-Halo? Yukimura?

-Ugh. Jestem chujowy w tym.- Westchnąłem patrząc na moje buty.

-Ej, co się dzieje. Co znów zrobiłeś?

-Właśnie problem w tym, że nie umiem czegoś powiedzieć.- Warknąłem zły sam na siebie.

Boje się odrzucenia.

Cholernie się boję.

-Hej Yukiś. Możesz mi powiedzieć wszystko. Pamiętasz?- Powiedziała łapiąc mnie za policzki i zmuszając do patrzenia prosto w oczy.

-Tak...

Katsuki mówił, że kogoś kogo on zna, ona kocha...

-No to powiedz. Nie bój się.

Westchnąłem głośno. Położyłem dłoń na tej jej.

-Himiko... Bo ja ten...

-Ten?

-Kocham cię.- Wykrztusiłem z siebie, znów opuszczając wzrok.

Proszę
Proszę
Proszę

Nie odrzucaj mnie.

-Yukiś... Też cię kocham...

-Na prawdę?- Zapytałem szczęśliwy, jednak gdy spojrzałem w jej oczy...

Szczęście znikło.

-Kocham cię, ale jak brata... Przepraszam cię Yukiś ale kocham kogoś innego.

-Kogo?- Spytałem czując łzy napierające do oczu.

-Nie chcę cię ranić.- Mruknęła puszczając moją twarz.

-Chcę byś była szczęśliwa. Kto jak nie ja?

-Yuriko.- Powiedziała smętnie odwracając się do mnie plecami.- Ale ona mnie nie chce. Przepraszam cię Yukiś, ale nie chcę cię oszukiwać...

-Dziękuję, że jesteś szczera...

-Ale dalej będziemy przyjaciółmi. Racja?- Zapytała patrząc na mnie.

-Oczywiście.- Powiedziałem z mizernym uśmiechem a ona się do mnie przytuliła.

-Przepraszam jeszcze raz... Ale muszę iść Yukiś.

-Leć, bo się spóźnisz.

-Proszę nie bądź na mnie zły. Zależy mi na tobie ale w inny sposób.

-Nie jestem. Serce nie sługa. Tak?

-Tak.- Powiedziała uśmiechając się delikatnie. Przytuliła mnie jeszcze raz, po czym poszła.

Nie sądziłem, że będzie to aż tak bardzo cholernie boleć.
Wtedy nie bolało aż tak.
Wtedy byłem naćpany dzień dnia.
Teraz nie jestem i żałuję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro