~96. Kim ty jesteś?
[obcy]
Minęła druga godzina. Dopiero odstawili na salę tego chłopaka którego uratowałem i w końcu jestem w stanie zobaczyć jego twarz i mogę stwierdzić, że ogólnie on cały, nie wygląda na Alfę a co najwyżej na Betę. Z twarzy uroczy ale ma mocne męskie rysy. Czarne jak noc włosy, blada skóra. Strasznie chudy, co widzę dzięki temu, że zamiast koszulki ma wielki bandaż.
-Dzień dobry. Kim Pan jest dla niego?
-Przeznaczonym.
-Czyli mógłby Pan wypełnić kartę zdrowia pacjenta i zadzwonić po rodzinę?
-Eeee... Właściwie nie znam go. Zdołałem go poznać.
-A wie Pan jak się nazywa? Może jest w rejestrze.
-Wiem, że ma imię na Yu. Dowiedziałem się, że jesteśmy mate gdy go ratowałem.
-Rozumiem... W takim wypadku skontaktuję się z policją.
-Nie trzeba. Zaraz znajdę kogoś z jego rodziny. Kojarzę go skądś ale nie wiem skąd.
-Dobrze. Jeżeli w przeciągu dziesięciu minut Pan nie da rady, muszę niezwłocznie powiadomić policję bo być może ktoś go szuka.
-Dobrze.
Co może być trudnego w wystalkowaniu kogoś z jego bliskich?
Pierw spojrzałem, że na szafce obok łóżka leżą jego rzeczy. A dokładniej, tylko telefon. Zdjąłem pierw z niego obudowę ale nic tam nie było. Odpaliłem ekran iPhona, a tam zobaczyłem tapetę na której jest on z blondynką uśmiechnięci.
Czyli to albo jego siostra albo koleżanka czy dziewczyna. Zawsze ktoś bliski. Ktoś kto go zna. Chciałem odblokować telefon, ale hasło na pin. A wpisałem trzy najprostsze kody. 0000, 1234, 0001. Nie działają, więc raczej ma jakąś datę.
Odpaliłem Instagrama, tym razem u siebie, zmieniłem lokalizację na japońską z tej amerykańskiej i wszedłem w profil pierwszego z dwóch osób które znam.
Todoroki Shoto.
On ma kurwa większość osób tu.
Zacząłem szukać u niego w zdjęciach jednej z tych dwóch twarzy. Ale nie zauważyłem. Wszedłem w znajomych i szukałem po tym pierdolonym "Yu" ale wyskoczyły same dziewczyny. Wróciłem do punktu wyjścia czyli zdjęcia. Wszedłem w pierwsze gdzie zobaczyłem chłopaka o zielono-czarnych włosach. Rysy twarzy mają w miarę podobne, oprócz tego że Alfa z zdjęcia ma pulchniejsze policzki, a ten smukłą i wychudzoną twarz.
Na profilu tego zielonego znalazłem jedynie zdjęcie z na pewno jego chłopakiem. Blondyn o szpiczastych włosach obejmujący go w pasie. Zdjęcie zrobione w lustrze.
Blondyn podobny do tej blondynki z tapety. Strasznie podobni z samych rysów twarzy.
Chciałem wejść na konto owego blondyna o nazwie "King_Explosion" ale ma prywatne. Wróciłem do zielonego "Fire". On obserwuje zaledwie dwadzieścia osób więc przeskroluję.
Szukałem, szukałem i wyszukałem.
Znalazłem konto mojej ofiary losu.
"Bat_mask".
-Oryginalne nazwy mają. Na prawdę.- Mruknąłem pod nosem wchodząc w profil chłopaka.
Konto publiczne a na nim trzy zdjęcia.
Poprawka pięć zdjęć. Po prostu opublikował dwa w jednym poście.
Akurat na tych dwóch był z blondynami. Na pewno rodzeństwo.
Na drugim z jakąś czarnowłosą dziewczyną a na trzecim z tym zielonym łbem i jakimś białowłosym Alfą.
Dobra, jak ta trójka nie jest rodzeństwem to ja jestem jebaną Omegą. Zaobserwowałem przy okazji mojego przeznaczonego i wróciłem do konta zielonowłosego i zadzwoniłem. Ale po za zasięgiem oczywiście. Za łatwo by było.
Przeszedłem na profil tajemniczej blondynki. Na szczęście publiczne.
Ale ja pierdolę ile zdjęć.
Zadzwoniłem do niej pomijając zaszczyt oglądania jej fotografii.
-Kim jesteś i dlaczego dzwonisz?- Usłyszałem po drugiej stronie słuchawki.
-Tak, miło mi słyszeć. Znasz może Alfę, strasznie wychudzony, czarne włosy i blady? Imię ma na Yu, a na Instagramie nazywa się Bat_mask.
-Yukimura. Co jest? Czemu o niego pytasz?
-Yukimura... ładne imię. Jest w szpitalu. W stanie opłakanym, proszę powiadom jego rodziców bo lekarze zaraz zadzwonią na policję i ogłoszą go zaginionym.
-Boże. Tak, tak już powiadomię jego prawnego opiekuna. Co mu się stało?
-Dwie Alfy prawie go zabiły. Uciekał przed nimi. Uratowałem go ale nie wiem kim jest ani nic.
-Dobrze. Jaki szpital?!
-Już mówię... Chwila bo nie jestem stąd. On jest taki duży biały... Zaraz kogoś zapytam i ci napiszę. Sam muszę iść zgłosić się na policję i zeznać dlaczego pobiłem tamtych co go zaatakowali i uciekłem z miejsca zdarzenia.
-Dobra, dziekuję ci bardzo. Nie wiem kim jesteś ale dziękuję cholernie.
-To zaszczyt móc komuś pomóc.- Westchnąłem rozłączając się.
Podszedłem do lekarza który wcześniej mi dał ultimatum, oznajmiłem, że pacjent ma na imię Yukimura i zaraz ktoś do niego przyjedzie. Podał mi adres a sam pojechałem. Na najbliższy komisariat.
Żałuję przyjazdu, coraz bardziej.
Jeden pozytyw. Znalazłem mate.
[Izuku]
-W co on kurwa się znów wpakował?! Bloody masz przylatywać tu jak najszybciej. Ja kurwa na godzinach dni Alfy dostanę!
Zabije tego szczygła kiedyś. Miał się ogarnąć a on co?! Problemy znów robi. W co on się tym razem wpakował?!
Zdążyłem wejść do Kacchana. On mi mówi, że Yukimura miał godzinę temu przyjść i nagle dzwoni Bloody. I co? Ledwo powstrzymałem Kacchana by nie jechał ze mną, bo wiem, że po chwili już bałby się siedzieć w szpitalu.
-Został zaatakowany. Jakiś typ go uratował. Enigma.
-One nie istnieją.
-Jak widać istnieją. Ten facet teraz składa zeznania, ty musisz jak najszybciej przyjechać do szpitala, podpisać wszystkie dokumenty i przekazać słuchawkę. Muszę dowiedzieć się wszystkiego co się dzieje z Yukimurą.
-Mam godzinę, zanim zacznę się dusić z gorąca. Wiesz, że moje objawy się nasilą bo Alfa jest zblokowana. Duszności i podniecenie będą dwa razy mocniejsze.
-Ale nie rzucisz się na Katsukiego i nie stracisz kontroli. Zawsze jakiś pozytyw.
-Ta. Ale już zdołałem obiecać Kacchanowi, że z nim zostanę bo on chce się mną zająć.
-Będziesz się męczył aż nie zrobi ci dobrze.
-Wiem. Dobra zaraz oddzwonię.- Mruknąłem podchodząc do rejestracji.- Mój brat Yukimura tu jest. Przywieziony po napadzie. Brak danych osobistych podanych.
-Wiem o kogo chodzi. Proszę to wypełnić a zaraz zaprowadzę Pana na salę.
-Ta...- Mruknąłem biorąc kartkę i długopis. Od razu wszystko powpisywałem i oddałem, a po chwili byłem już u brata.
Leżał nieprzytomny pod maską tlenową i cały pobandażowany. A blizna na twarzy może mu ładna pozostać.
-Jestem starszym bratem tego tu.- Powiedziałem podchodząc do lekarza.- To jest Midoriya Yukimura. Ma siedemnaście lat a prawny opiekun zjawi się jutro z samego rana bo musiał wylecieć w sprawach służbowych. Aktualnie pod opieką przebywamy przyjaciela rodziny.- Wyrecytowałem.
Przyjaciel rodziny czyli Pan Masaru, który widnieje na papierku by Bloody dostał prawo do zostawienia nas samych.
-Dzień dobry. Miło widzieć kogoś z rodziny. Stan pacjenta jest stabilny i dobry. Wybudzi się pewnie niedługo całkiem... A gdy się wybudzi, zostanie na obserwacji z trzy lub cztery dni po czym dostanie wypis. Gdyby nie szybka reakcja mężczyzny który go przywiózł, najpewniej leżałby w stanie śmiertelnym albo i gorzej.
-Jest tu ta osoba? Chciałbym osobiście podziękować za uratowanie mojego młodszego brata.
-Niestety nie. Pojechał złożyć zeznania z tego co kojarzę...
-Dobra, nie ważne. Podam Panu telefon z prawnym opiekunem. Przepraszam, za to, że to tak wygląda jakbym nie interesował się swoim bratem albo był tu z przymusu, po prostu za chwilę dostanę dni Alf.
-Spokojnie, rozumiem. Niech Pan poda mi numer, ja zapiszę i zaraz zadzwonię.
-Tak, już podaję.
Podałem numer i wszedłem na salę Yukimury. Nie wyglądał aż tak źle... Tylko bandaż na cały tors. Prawą nogę, połowę nosa z kawałkiem policzka ma zszyty i oklejony opatrunkiem, a ręka w gipsie. Pięknie go załatwili.
Posiedziałem u niego dobre dziesięć minut po czym poczułem jak duszno zaczyna mi się robić i od razu wybiegłem do auta by pojechać jak najszybciej do Kacchana, który chyba mnie zamorduje jeżeli nie zdołam dotrzeć zanim padnę nie umiejąc stać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro