O mój boże.....
Oboje się zgodzili...Ja dzisiaj zostane zgwałcony.....jestem pewien...Mamy nie ma w domu...gdzieś wyjechała...Świetnie...
Wchodzimy do mojego mieszkania.
-Kacchan sprawdź okna czy przypadkiem nie ma Kaminariego lub innych zjebów żeby nie było jak ostatnio.
-Spoko- zaczął swoją robote
-Midoriya, co ja mam robić?
-Jakbyś mógł to wyjmij z szafy śpiwory ,będziemy spać w salonie bo mam za mały pokój
-Dobrze -poszedł szukać, przyszedł Kacchan
-Melduję że nie jesteśmy obserwowani przez żadnych mangozjebów
-Oki -uśmiechnąłem się
-To, co teraz?
-A, bo ja wiem
-ZJEDZMY PASTEEEEEEEE!!!!- krzyczy Todoroki
-NIE
-Czemu???
-Bo nie
-No dobrzeeeee
-A chcesz Poc-
-ZAGRAJMY W POCKY GA-
-NIEEEEE!!! TO JEST ZŁOOOOO
-Oj Deku nie przesadzaj
-NIE ZAGRAM W TO
- no dawajjjj
-NIE NIE NIE NIE NIE I JESZCZE RAZ NIEEEEEEEE!!!!!-schowałem się w szafie
- NO DAWAJJJJJJJJJJ
-NIEEEEEEEEE
-Czemu?
-Bo tego nie lubię...
-Ok,szanuje ale wyjć z szafy
-Eh...-wyszedłem z szafy
-Pijemy wino?
Hej! Ja być leń i nie mam weny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro