Rozdział 11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Witam, witam

Nie zdążyłam przed północą, bo trochę mi się przysnęło po południu. Czasami czuję się trochę jak Steve w końcowych scenach Endgame xD

Dziękuję za wszystkie komentarze i głosy <3

Zapraszam na kolejny rozdział.

---

*Peter*

Drzwi windy się rozsunęły, a ja otworzyłem oczy ze zdumienia. O mój boże. To miejsce było świetne. Oni tutaj żyli na co dzień? Niesamowite. Rozglądałem się w osłupieniu po przestronnym korytarzy ciągnącym się przede mną. Wszystko tutaj wydawało się tak luksusowe, że aż czułem się tutaj nie na miejscu. 

- Spidey zamierzasz wejść? - zapytał ktoś, ale nawet nie zarejestrowałem kto do mnie mówi, byłem zbyt zajęty rozglądaniem się po wnętrzu z niedowierzaniem i zachwytem.

- Mogę niemal zobaczyć jego wyraz twarzy - powiedziała rozbawiona Czarna Wdowa.

- Skąd wiesz? Przecież ma maskę - zapytał Hawkeye.

- Oczy na masce ruszają się razem z jego, a opadniętą szczękę możesz łatwo zauważyć po tym jak maska się wydłużyła - wytłumaczyła Wdowa z rozbawieniem, jakby to było coś oczywistego. Po czym pstryknęła palcami przed moją twarzą, żeby zwrócić moją uwagę, co jej się udało.

- Prze-przepraszam, ja tylko... to jest... naprawdę niesamowity dom - powiedziałem lekko się jąkając i od razu skarciłem się w myślach. Dlaczego powiedziałem dom? Czy to nie było dziwne określenie na wieże?

- Tak, jest cudowny, ale może wejdziesz do środka? - zapytała dalej z rozbawieniem, a ja w myślach dziękując za maskę na twarzy, wyszedłem z windy. Powoli ruszyłem za czwórką bohaterów starając nie rozglądać się za bardzo na boki, żeby nie wyjść na niewychowanego. Nagle dostrzegłem resztę drużyny. O mój boże. Wszyscy Avengers w tym samym pokoju co ja. Nawet Pani Potts-Stark. Czy ja śnie?

- A więc, to on - powiedział Quick Silver wstając z kanapy. Następną rzeczą jaką zauważyłem było to, że stał tuż przede mną. Stanąłem jak osłupiały nie wiedząc jak zareagować.

- Siema, jestem Pietro - podał mi rękę, którą automatycznie uścisnąłem. Wszyscy pozostali wstali ze swoich miejsc, żeby się ze mną przywitać. Ze mną. Pomyślałem, że chyba zaraz zemdleje. Starałem się zachować spokój, ale całe moje panowanie nad sobą wyparowało kiedy zobaczyłem Bruca Bannera.

- Ja pierdole, jesteś...

- Tak, tak, jestem Hu... - przerwał mi, ale nie zdołał mnie zagłuszyć.

- Największym naukowcem naszego pokolenia! - wykrzyczałem z niedowierzaniem i zacząłem bełkotać o jego książkach i badaniach nad promieniowaniem gamma. Trwało to dobre dwie minuty, zanim zorientowałem się co robię. - Przepraszam, znowu zacząłem bełkotać, prawda? - zapytałem z zakłopotaniem, a reszta przytaknęła z rozbawieniem.

- Dz-dziękuję - podziękował mi doktor Banner łamiącym się głosem. Widziałem łzy w jego oczach. Doprowadziłem go do płaczu? O nie. Doprowadziłem go do płaczu. Świetnie. Wspaniale Peter. Czy miałem teraz kłopoty? Nie wiedziałem czego się spodziewać, bo w analogicznej sytuacji May na pewno pokazałaby mi gdzie moje miejsce. Zamknąłem oczy w oczekiwaniu na uderzenie.

- Taaaak i płacze... znowu - powiedziała Pani Maximoff cicho się śmiejąc, na co otworzyłem szeroko oczy. Po policzkach Bruca spływały łzy i spodziewałem się, że zaraz mi się za to dostanie, ale niespodziewanie on mnie przytulił. Przytulił mnie do cholery. Bruce Banner. Przytulił mnie. OMG. O co do cholery tu chodziło? Poklepałem go nieśmiało po plecach i po chwili odsunął się ocierając łzy, a reszta drużyny zaczęła mi się przedstawiać. Tak jakbym nie wiedział kim są.

- Jestem z powrotem. Tęskniliście? - zapytał Pan Stark po chwili, wchodząc do salonu już bez zbroi.

- Właściwie nawet nie zauważyliśmy, że cię nie ma - powiedział Pan Barton, a reszta się roześmiała. Pan Stark zrobił minę która miała udawać oburzenie.

- W każdym razie, Spidey chciałbyś zostać na kolacji? - zapytał Pan Rogers. Bardzo chciałbym zostać, ale obawiałem się, że może mi się dostać od May gdybym się spóźnił do domu. Poza tym nie chciałem być dla nich ciężarem.

- Ummm... nie chciałbym wam przeszkadzać - odpowiedziałem kręcąc głową, a wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni.

- Nie będziesz przeszkadzał. Chcielibyśmy się trochę o tobie dowiedzieć. Oczywiście tylko to, co będziesz chciał nam powiedzieć - odpowiedziała Pani Romanoff, a ja pokiwałem głową na zgodę i poszliśmy usiąść na kanapach. Pan Rogers i Pan Barnes wyszli do kuchni, żeby przygotować kolację. Zauważyłem, że wszyscy patrzą na moja maskę tak jakby próbowali zobaczyć co jest pod nią.

- Nie musisz nam mówić żadnych danych personalnych jak twoje imię, ale mógłbyś nam powiedzieć ile masz lat, albo jak zostałeś Spider-Manem? Co sprawiło, że masz moce? - zapytała z ciekawością Natasza.

- Czekaj, zanim nam odpowiesz możemy spróbować zgadnąć twój wiek? - zapytał Pan Barton, a ja przytaknąłem.

- Po twoim głosie wydaje mi się, że jesteś koło dwudziestki - zasugerowała Pani Potts-Stark.

- Nie, mi się wydaje, że jest młodszy, osiemnaście, może dziewiętnaście lat? - zapytała Pani Romanoff.

- A mi się wydaje, że jest koło trzydziestki - wytypował Falcon.

- Sam, ty debilu, jakim cudem ten głos ci pasuje do osoby, która ma trzydzieści lat? - zapytał z niedowierzaniem Barnes, wychylając głowę z kuchni.

- Och, mój strój zmienia trochę mój głos, więc tym bym się nie sugerował - powiedziałem z zakłopotaniem i usłyszałem zbiorowy pomruk zrozumienia. Nie mogłem im powiedzieć że mam, tylko piętnaście lat. Pewnie kazaliby mi zrezygnować bo "jEStEm TyLkO dZiEcKiEm". Zdecydowałem się jednak, że powinienem udawać kogoś tylko trochę starszego, żeby nie byli zdziwieni jak dowiedzą się któregoś dnia.

- Nie powiem wam ile mam dokładnie lat... ale nie jestem jeszcze wystarczająco dorosły, żeby legalnie pić - odpowiedziałem z zastanowieniem.

- Proszę, powiedz że nie masz dwunastu lat - powiedział Pan Stark, patrząc na mnie z przerażeniem.

- Och dajcie spokój, oczywiście że nie mam dwunastu lat - odpowiedziałem, po czym dodałem: -jeszcze. - Wszyscy spojrzeli na mnie z przerażeniem, a ja cicho się zaśmiałem. - Żart. Tylko żartowałem - dodałem, dalej chichocząc.

- A czy jesteś wystarczająco dorosły, żeby prowadzić auto? - zapytał Steve z kuchni.

(przyp. tłumacza - w USA można starać się o prawko w zależności od stanu w wieku od 14 do 17 lat. W większości jednak od 16 lat.)

- Nie mogę prowadzić... - odpowiedziałem wymijająco.

- Ale masz na myśli, że nie możesz prowadzić legalnie, czy po prostu nie potrafisz? - zapytał Pan Barton. Zastanawiałem się, jak powinienem mu odpowiedzieć, za kilka miesięcy będę już mógł legalnie prowadzić, póki co umiałem trochę jeździć, ale legalnie nie mogłem prowadzić.

- Potrafię, ale nie mam prawa jazdy - powiedziałem. Nie było to kłamstwo... prawie.

Wszyscy się na to rozluźnili, poza Panią Romanoff. Przypominała mi kogoś, ale nie potrafiłem skojarzyć skąd mogę ją znać. Oczywiście po za tym, że znałem ją jako Czarna Wdowę.

- Skoro już wiemy, że nie chodzisz do podstawówki, możemy już zmienić temat. Jak to się stało, że zostałeś Spider-Manem? - zapytał Pan Stark. Opowiedziałem im o wycieczce do Oscorp i moich nowych pajęczych mocach. Kiedy skończyłem już opowiadać Pan Rogers i Pan Barnes zawołali nas na kolacje. Usiedliśmy przy stole, po mojej prawej siedział Pan Stark, a po lewej Pani Potts-Stark. Na obiad było moje ulubione danie, czyli spaghetti. Poczułem jak zaburczało mi w brzuchu na wspaniały zapach i aż pociekła mi ślinka. Ochoczo nawinęłam makaron na widelec i skierowałem go do ust, ale ku mojemu zaskoczeniu nie poczułem nic w ustach. Wszyscy przy stole się na mnie patrzyli i po chwili wybuchnęli śmiechem.

- Spidey. Myślę że ta maska może ci trochę utrudniać włożenie widelca do ust - powiedział Pan Stark patrząc na mnie z rozbawieniem. Zarumieniłem się i też się lekko zaśmiałem.

- Hahaha bardzo śmieszne - powiedziałem i podciągnąłem maskę pod nos. Teraz mogli widzieć moją brodę i usta. Poczułem że wszyscy na mnie patrzą, tak jakby starali się prześwietlić moją maskę.

- Wiecie, to moje usta. Też macie podobne. Możecie dzięki nim jeść, albo na przykład się uśmiechać - dodałem, po tym jak naciągnąłem maskę z powrotem na usta.

- Mówiąc o tym, może byś się dla nas uśmiechnął? - zapytała Pani Maximoff. Pomyślałem o tym, że skoro będę tu miał staż, to prawdopodobnie możemy się gdzieś minąć. Lepiej, żeby nie rozpoznali mnie po uśmiechu. To byłby całkiem zabawny sposób na zdemaskowanie.

- Lepiej nie Pani Maximoff - powiedziałem cicho i zabrałem się z powrotem do jedzenia. Nie lubiłem mojego nowego głosu. Brzmiał strasznie dziwnie. Normalnie nie mówiłem tyle na patrolach, więc pewnie musiałem się po prostu do niego przyzwyczaić.

- Ok rozumiem. Ale wiesz, że możesz się do nas zwracać bez tego gównianego Pan/Pani?

- Wyrażaj się - powiedział Rogers.

- Steve możesz przestać z tym... wyrażaniem? - powiedział pan Wilson kręcąc głową.

- Nie - odpowiedział krótko Rogers.

- Kiedyś próbowałem go powstrzymać i musiałem słuchać jego wykładu przez jakieś półtora godziny - powiedział Pan Barnes, na co zaśmiałem się i nasunąłem z powrotem maskę.

- Właściwie... też słuchałem jego wykładu - powiedziałem, a wszyscy spojrzeli na mnie z niedowierzaniem.

- Znamy cię? - zapytał Thor.

- Nie, ale w kozie często puszczają nam te... rzeczy. Ciężko o tym mówić i nie puścić pawia - powiedziałem.

- Led Zeppelin?

- Klasyczna muzyka?

- Britney Spears?

- Nie... Pogadanki Kapitana Ameryki - powiedziałem, a cały pokój wybuchnął śmiechem, poza Stevem, który wściekle się zarumienił.

- Dalej je puszczają? - zapytał załamany.

- Tak... I są strasznie... żenujące - odpowiedziałem.

- FRIDAY puść jedną z nich na telewizorze - powiedział Stark.

Kiedy spojrzeliśmy na ekran wszyscy zaczęli się śmiać, nawet Pan Rogers się uśmiechnął.

- O mój... boże Steve, kto cię do tego namówił? - zapytał przez łzy śmiechu Sam.

- Och dajcie spokój, nie są aż takie śmieszne - próbował się bronić.

- Panie Rogers na jednej z nich mówi Pan o kwiatkach i pszczółkach - odpowiedziałem ze śmiechem.

- To nie była najlepsza decyzja jaką podjąłem ok? - odpowiedział wyglądając na bardzo zażenowanego.

Przenieśliśmy się na kanapę oglądając więcej filmików. Zazwyczaj były one nudne i żenujące, ale w nowym towarzystwie były bardzo zabawne.

- Och dajcie już spokój. FRIDAY wyłącz to - powiedział wreszcie Pan Rogers, a my potrzebowaliśmy dobrej minuty, żeby się uspokoić. - Dobra starczy już. Myślicie, że Spidey byłby w stanie pokonać Clinta? - dodał po chwili.

- Och to może być interesujące - powiedział Pan Stark.

- Wydaje mi się, że nie, Pan Clint jest na pewno ode mnie silniejszy - powiedziałem rumieniąc się.

- Jest jeden sposób żeby się przekonać. Dawaj dzieciaku, idziemy się zmierzyć - powiedział Pan Barton i wstał z miejsca. Szczerze nie miałem na to zbytnio ochoty, ale poczułem się do tego trochę zmuszony. Nie chciałem, żeby uważali mnie za totalnego tchórza.

- Nie wydaje mi się żeby to było koniecz... - zacząłem ale przerwał mi cios Pana Bartona.

Dzięki mojemu pajęczemu zmysłowi oczywiście udało mi się go uniknąć. Spróbował uderzyć mnie ponownie. Znowu zrobiłem unik. Zaczął celować w moje nogi, ale zgrabnie unikałem każdego jego ciosu.

- Dawaj Spidey, odgryź mu się - dopingowała mi Pani Romanoff z kanapy.

Spojrzałem na nią, podczas unikania następnego ciosu. Uśmiechnęła się lekko do mnie, a ja zablokowałem następny cios, chwytając rękę Pana Bartona i pociągając go w dół. Jęknął i wylądował twardo na podłodze nie spodziewając się tego. Chwilę później klęknąłem obok niego, wciąż go przepraszając. Pomogłem mu wstać, a on popatrzył się na mnie z niedowierzaniem na twarzy.

- Jak się do cholery znalazłem na tej podłodze? - zapytał z niedowierzaniem i wszyscy poza nami się roześmiali, a ja ponownie zacząłem go przepraszać.

- Dzieciaku, skończ już przepraszać. To było niesamowite. Trenujesz gdzieś? Gdzie się tego nauczyłeś? - zapytał.

- Sam się tego nauczyłem. W sensie, to nie jest moja pierwsza walka - odpowiedziałem wściekle się rumieniąc.

- Spróbuj teraz z kapitanem. Sam dawaj mi pięć dolców - powiedział Barnes i wyciągnął rękę w stronę Pana Wilsona.

- No, nie wiem - powiedziałem niepewnie.

- Dawaj dzieciaku, przecież nie zrobię ci krzywdy - powiedział Kapitan uśmiechając się do mnie zachęcająco.

- I tym razem mu oddawaj. Nie rób tak wiele uników. Tak jest zabawniej - powiedział Pan Stark uśmiechając się, a ja z wahaniem pokiwałem głową.

Pan Rogers szybko ruszył w moja stronę, ale ja byłem szybszy i spróbowałem zaatakować jego nogi. Tylko się lekko potknął, ale dało mi to okazje, żeby skoczyć na sufit i go zaskoczyć. Wszyscy obserwowali mnie ze strachem zmieszanym z podekscytowaniem i zaskoczeniem. Kapitan odwrócił się szybko i spodziewał się zobaczyć mnie za swoimi plecami. Kiedy zobaczył, że mnie tam nie ma, zaczął rozglądać się dookoła zaskoczony. Reszta przestała na mnie spoglądać, żeby nie zdradzić mojego położenia.

- Gdzie on poszedł? - zapytał zdezorientowany reszty drużyny, a ja skorzystałem z okazji i skoczyłem na niego, przygwożdżając go do podłogi.

- FRIDAY czy masz to nagrane? - zapytał Pan Stark, śmiejąc się razem z pozostałymi. Widziałem po ich twarzach, że byli zaskoczeni tym, że udało mi się pokonać samego Kapitana Amerykę.

- Tak szefie. Czy chce Pan dodać to nagranie do folderu "Staruszek ssie"?

- Tak i zrób nowy folder. Nazwij go "Spider-Man jest uroczy" i dodaj to też tam - powiedział z rozbawieniem.

- Serio, Tony? - powiedział pan Rogers, a ja pokręciłem z niedowierzaniem głową i pomogłem mu wstać.

- Dzieciaku, to było naprawdę imponujące - powiedział do mnie.

- Dokładnie, nie na co dzień się widzi, jak dzieciak skopuje dupę Kapitanowi Ameryce - powiedział z podziwem Pan Barton.

- Ale gdzie ty się podziałeś? - zapytał pan Rogers, a Pan Stark kazał FRIDAY odtworzyć nagranie. Pan Rogers patrzył w zdziwieniu na ekran, a widząc jego minę wszyscy znowu zaczęli się śmiać.

- Możesz łazić po suficie?! - wykrzyknął z niedowierzaniem.

- Mówiłem wam, że jestem lepki - powiedziałem z uśmiechem i zacząłem chodzić po ścianach i suficie w ramach prezentacji.

- Boże dzieciaku złaź na dół proszę - powiedział zszokowany Kapitan.

- Sorka - powiedziałem i zeskoczyłem lekko na dół. Spojrzałem przelotnie na zegar i kiedy zobaczyłem godzinę, aż mnie zmroziło. Dochodziła już dziesiąta. O cholera. Jeśli szybko polecę do domu, może zdążę. - Miło było z wami spędzić czas, ale naprawdę muszę już lecieć. Jeśli nie zdążę na czas do... domownicy mogą się zmartwić - powiedziałem karcąc się w myślach. Mało brakowało, a powiedziałbym, że mi się dostanie. O czym ja myślałem? Pani Romanoff spojrzała na mnie podejrzliwie, a reszta tylko przytaknęła.

- Mam nadzieję, że zobaczymy się ponownie człowieku pająku - powiedział Thor. Strasznie przypominał mi Pana pioruna, on też nadawał wszystkim takie dziwne ksywki.

- Przypomina mi Pan jednego z moich przyjaciół - powiedziałem z lekkim uśmiechem. Następnie wymieniłem pożegnania ze wszystkimi obecnymi.

- Na razie wszystkim - powiedziałem i skoczyłem przez otwarte okno. Zauważyłem jeszcze kątem oka, jak wszyscy zrywają się z miejsc, zapominając chyba, że mogę bujać się na pajęczynie. Miałem nadzieję, że zauważyli jak przelatuję wśród budynków i zrelaksowali się.

Zdążyłem do domu minutę przed dziesiątą. May nie była bardzo wkurzona i udało mi się dotrzeć do pokoju w nienaruszonym stanie. Nie mogłem doczekać się jutra. Ned oszaleje jak opowiem mu o całym moim patrolu i tym jak spotkałem Avengers, rozmawiałem z nimi w wieży i nawet miałem z nimi mały sparing. Jutro też miał być pierwszy dzień moich praktyk. Postanowiłam przed snem popisać jeszcze chwilę z grupka na czacie.

The ghetto

Peter

hej wszystkim :)

Pan Szybki

siema pająku

Pani Czarownica

hej

Pani Nat

witaj ребенок паук

MRB

hej dzieciaku

Peter

miałem NAJLEPSZY dzień w życiu

Pan Łucznik

ooo co się stało

Peter

nie jestem pewien czy mogę wam powiedzieć

ale można powiedzieć że spotkałem dzisiaj swoich idoli

Pani Kierownik

To dobrze

Kim są?

Peter

nigdy wam nie powiem :))))

MRB

No weź dzieciaku

Jeśli są celebrytami to może też ich znamy

Peter

;)

MRB

Nienawidzę cię

Peter

też cię kocham <3

Pan Sam

myślę że ktoś podmienił nam Buckiego

Pan Dziadek

ŻE CO???

Pan Sam

właśnie mi podziękował

Pani Nat

o mój boże, jesteś pewny że to Bucky?

Pan Metalowe Ramię

ja też czasem jestem zdolny do przyzwoitości 😒

MRB

O nie, Bucky użył emoji

Pan Dziadek

Kim jesteś i co stało się z Buckym?

Pani Nat

CO ZROBIŁEŚ BUCKIEMU

Pan Metalowe Ramię

TO DALEJ JA IDIOCI CZY MUSZE BYĆ DLA WAS DUPKIEM 24/7 ŻEBYSCIE MNIE DO CHOLERY ROZPOZNALI

Pan Dziadek

dzięki bogu wrócił

Pani Nat

tęskniliśmy Buck

Peter

po pierwsze looool

po drugie witaj Bucky :)

Pan Bucky

Sam, lepiej zacznij uciekać

Pan Sam

cholera

Pan Dziadek

wyrażaj się

Peter

O boże przypominasz mi kogoś

MRB

Czekaj, czyli masz jakiś przyjaciół poza Tedem?

Peter

bardzo śmieszne

TAK mam przyjaciół

Pan Szybki

na pewno ma jest nastolatkiem

ty jesteś starym prykiem a i tak nie masz żadnych przyjaciół poza nami

Peter

to było mocne

Pan Łucznik

prawda w oczy kole?

MRB

zamknij się

Peter

btw gdzie jest Pan Piorun?

Pan Dziadek

nie wiem

trenuje?

Pani Nat

jest bogiem

czemu miałby potrzebować treningu

Peter

musi być bardzo napakowany że aż nazywacie go bogiem

Pan Łucznik

nawet nie masz pojęcia

Peter

wygląda chociaż podobnie do Thora?

Pani Czarownica

dont be suspicious

dont be suspicious

DONT BE SUSPICIOUS

Peter

Pani Czarownico czemu ciągle piszesz "dont be suspicious" za każdym razem jak poruszę temat Avengers?

Pani czarownica

bez powodu

Peter

...

więc

Thor?

Pan Łucznik

Taaa ma niezłe... ciało

Pan Bucky

ok wróciłem

Pan Sam

dzieciaku słuchaj mnie

nigdy

ale naprawdę nigdy

nie zdradzaj imienia Buckiego internetowemu przyjacielowi

Peter

zapamiętam

Pan Bucky

masz już imiona 4 z nas

możesz nam podać wreszcie swoje?

Peter

jeśli będziemy pracować w tym samym miejscu to z łatwością będziecie mogli pójść i zapytać o stażystę o tym imieniu

MRB

Ma rację, to będzie aż za proste

Pani Nat

MRB umierasz z ciekawości kim jest, bo nie potrafisz go zhakować

Pani Kierownik

Ma racje

Wczoraj próbowałeś przez 5 godzin

MRB

TO JEST KURWA NIEMOŻLIWE

Peter

nie jest

MRB

Tak, jest

Peter

spotkamy się kiedyś obiecuję

Pan Łucznik

lepiej żebyś nie kłamał, bo MRB zaczyna coraz więcej czasu spędzać samotnie w swoim laboratorium

Peter

nie kłamię, spotkamy się

jeśli tylko będziecie chcieli oczywiście

Pani Nat

nie boisz się nas?

w sensie możemy być kimkolwiek

Peter

nie

umiem się bronić

Pan Bucky

jest nas 11 osób

Pan Bruce

Dokładnie, poza tym możemy być z mafii

Tak jak powiedziała Nat możemy być kimkolwiek

Peter

luz potrafię o siebie zadbać

MRB

No nie wiem

Jesteśmy silni

Peter

jeśli tylko nie jesteście Avengers nie mam się o co martwić

Pan Sam

czemu ciągle nas do nich porównujesz?

Peter

trochę mi ich przypominacie

Pani Nat

Serio?

jak myślisz którym jestem?

Pan Dziadek

NATT

Pani Nat

no co?

Pan Dziadek

Nic

Peter

może Czarną Wdową?

Pani Nat

hah podoba mi się

Pan Sam

zgadnij mnie

Peter

Zimowy żołnierz?

Pan Bucky

HAHAHAHAHA

Pan Sam

NIE

jestem bardziej jak Falcon

Peter

jesteś jego fanem?

Pan Sam

oczywiście

jest najlepszym Avengers

MRB

Ummm słucham?

Pan Łucznik

ta WTF?

Pan Bucky

hahah nie

Zimowy Żołnierz jest najlepszy

Pan Szybki

no na pewno

każdy wie że najlepszy jest Quick Silver

Pani Nat

o boże

Peter

lol jesteście jak grupka przedszkolaków

Pani Nat

dokładnie, teraz lubię cię jeszcze bardziej

Pani Kierownik

W zupełności się zgadzam

Pan Dziadek

Nat nie przestaje się śmiać

Pani Nat

uważasz to za coś złego?

Pan Dziadek

nie

nie nie nie nie

to bardzo dobra rzecz

dobra rzecz

Pani Nat

:)

Peter

Boże jesteście jak wielka rodzina

Pani Czarownica

tak

trochę jesteśmy

Pan Szybki

Ochhh czarownico nie wiedziałem że uważasz mnie za swoja rodzinę

Pani Czarownica

Nie wiem czy mam się teraz śmiać czy płakać

Peter

myślałem że jesteście rodzeństwami

Pani Nat

tak są

Szybki czasami udaje głupszego niż jest w rzeczywistości

Pan Szybki

nadal tu jestem

Pani Nat

tak wiem ;)

Peter

kocham z wami gadać serio, ale musze już lecieć

jutro wielki dzień

MRB

prawda

co ty do cholery robisz tak późno?

Peter

:)

MRB

natychmiast do łóżka

Pan Łucznik

Tryb taty aktywowany

MRB

Ughhh

Peter

Dobranoc

Wszyscy

Dobranoc pajączku

---

Ufff, to był chyba najdłuższy rozdział jak do tej pory. 3200 słów.

Przy tłumaczeniu dzisiejszego czatu w głowie grało mi cały czas to:

https://youtu.be/TyEBeHvNJvE

Co sądzicie o spotkaniu Petera z Avengers? Ja miałam ubaw tłumacząc ten rozdział 🤣

Do następnego i trzymajcie się na tych zdalnych <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro