Rozdział 19
Hiloł, Hiloł.
Dziękuję za wszystkie komentarze i głosy pod poprzednim rozdziałem <3
Ponownie zapraszam wszystkich, którzy jeszcze jej nie czytali do przeczytania mojej miniaturki.
Nie przedłużając, zapraszam na kolejny rozdział:
---
*Peter*
Źle. Bardzo źle.
Pan Rogers jak nic spierze go na kwaśne jabłko. Flash co prawda był wysportowany i pokonanie zwykłego szkolnego nerda nie sprawiało mu trudności, ale pojedynek z samym Kapitanem Ameryką? Nie oszukujmy się, ale to było całkowicie poza jego zasięgiem.
Stali przez chwile patrząc na siebie badawczo, po czym Pan Rogers wyprowadził pierwszy cios, którego Flash jakimś cudem uniknął. Bez cienia wątpliwości Kapitan miał o wiele większe doświadczenie w walce od niego, więc spodziewałem się, że ta walka za długo nie potrwa. Był dla niego po prostu za łatwym przeciwnikiem. Flash zdecydował się na kontrę, jednak jego uderzenie było tak słabe, że Kapitan bez trudu je przechwycił i przesuwając się lekko w bok, pociągnął jego rękę w taki sposób, że Flash przekoziołkował i runął jak długi na ziemię.
Zupełnie tak jak przewidywałem. Był dla niego zdecydowanie zbyt prostym przeciwnikiem. Leżał na ziemi z zamkniętymi oczami, trzymając się za rękę i jęcząc. Okej, to było całkiem zabawne. Miałem wielka ochotę wybuchnąć śmiechem, ale wiedziałem, że nie mogę. Reszta tylko patrzyła na niego z niedowierzaniem. Niektórzy cicho śmiali się, próbując maskować to kaszlem, tak jak Pan Stark, a reszta była zwyczajnie zszokowana tym, że dał się pokonać tak szybko.
- Co do cholery? - krzyknął ktoś, ale nie widziałem nawet kto, bo byłem zbyt skupiony, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Flash nie wyglądał na jakiegoś bardzo zranionego, więc to chyba w porządku, że miałem ochotę się zaśmiać, prawda?
- Ale... - Pan Rogers zaniemówił. Flash chyba w końcu ogarnął co się stało, bo wstał z podłogi otrzepując się. - Ostatnio nie byłeś taki łatwy do pokonania - dodał po chwili.
-Ja... ja... ja... - jąkał się Flash.
- Chyba nie dałeś mi forów, co? - zaśmiał się lekko Pan Rogers. W całym pokoju można było usłyszeć stłumione chichoty. Flash wodził wzrokiem po wszystkich, nie wiedząc co ma odpowiedzieć.
-Ja...
- O mój boże, dzieciaku - westchnął Kapitan, patrząc na niego z niedowierzaniem.
- Tak, tak właśnie było - odpowiedział Flash po chwili i usiadł na kanapie, usiłując wyglądać na pewnego siebie.
Wszyscy starali się nie śmiać za głośno, ale kiedy usłyszeli co powiedział Flash poddali się. Cała drużyna wybuchnęła śmiechem. Nawet ja nie dałem rady powstrzymać cichego chichotu. Na szczęście dla mnie, w salonie było na tyle głośno, że nikt mnie nie usłyszał. Flash siedział na kanapie, cały czerwony ze wstydu ze wzrokiem utkwionym w podłodze.
- W porządku... - zaczęła Pani Potts-Stark, chcąc przełamać cisze jaka zapadła, gdy już wszyscy się uspokoili. - Jak tam w szkole? - zapytała.
- Całkiem dobrze. Dostałem piątkę z ostatniego testu z matmy - powiedział. Doskonale wiedziałem, że skłamał.
- To całkiem spoko - odpowiedział Pan Barton.
- Jakie oceny zazwyczaj masz? - zapytała Pani Romanoff, patrząc prosto w jego oczy.
- Same piątki - powiedział dziwnym głosem, unikając jej wzroku.
- Możesz nam powiedzieć co się stało? - zapytał Pan Maximoff zmieniając całkowicie temat, a wszyscy spojrzeli na Flasha z zaciekawieniem. - Mam na myśli to, że ostatnio nie byłeś... no taki, kiedy cię spotkaliśmy.
- Co masz na myśli? Zawsze taki byłem - powiedział Flash z pewnością siebie. Wydawał się nawet bardziej pewny siebie niż zazwyczaj. Przypuszczałem, że jako Spider-Man zapewne ma wrażenie, że jest lepszy od wszystkich znajdujących się w tym pokoju. Spojrzał na Pana Maximoff z wyższością. Obrzydliwe. Widząc to, miałem ochotę zwymiotować. Pan Maximoff zauważył to i przysunął się bliżej siostry, patrząc na Flasha nieprzyjemnie, ale nic nie powiedział.
- Jak to, zawsze taki byłeś? - zapytał Pan Banner ze zdziwieniem. - Więc co? Ostatnio udawałeś kogoś kim nie jesteś?
Wszyscy spojrzeli na niego zaskoczeni i zniesmaczeni. Gdyby tylko wiedzieli. Znowu miałem ochotę wyskoczyć z mojej kryjówki i wszystko im wyjaśnić.
- Tak jakby - powiedział Flash wzruszając ramionami.
- Skończ pierdzielić dzieciaku. Co ukrywasz? - spytała Pani Romanoff. Działo się dokładnie to, co przewidziałem.
- Ja.. ja, nic nie u-ukrywam - powiedział jąkając się. Jasne Flash, myślę że z tak wspaniałą grą aktorską na pewno ktoś Ci uwierzy.
- Flash! - krzyknęła z groźbą w głosie.
Flash spojrzał na nią z przestrachem i pobiegł w stronę windy.
- FRIDAY nie wpuszczaj go - powiedział Pan Stark obserwując bacznie wszystko, co się działo. Flash zaczął rozglądać się za innym wyjściem, a Pani Romanoff już biegła w jego kierunku. Nie miał zbyt wiele czasu. Cofnął się o krok, potem następny i następny, aż zaczął biec tyłem, nie patrząc za siebie. Chwila. Za nim znajdowało się otwarte okno.
Po chwili wypadł przez okno, potykając się i wszyscy usłyszeli jego krzyk.
Mając w pamięci, to co Karen powiedziała mi o awaryjnym wyjściu, nie czekałem ani chwili i szybko wyskoczyłem na zewnątrz.
Byłem prawie przy nim, brakowało tylko centymetrów. Proszę nie umieraj. Szybko mnie zauważył i wyciągnął rękę w moją stronę. Dalej krzyczał, ale przestał kiedy go złapałem. Miał szczęście, że budynek jest tak wysoki i zdążyłem go złapać.
Zatrzymałem się na dachu kawałek dalej i postawiłem go na ziemi.
*Avengers*
- Tony zrób coś! - krzyknęła przerażona Pepper.
- Pep uspokój się, przecież jest Spider-Manem. Cały czas wyskakuje z budynków - powiedział machając lekceważąco ręką, a ona wydawała się nieco uspokoić. Natasza wyglądała na wkurzoną, a Steve, Wanda i Thor byli zaniepokojeni, ale kiedy usłyszeli Tony'ego lekko się uspokoili.
Wszyscy podeszli do okna żeby sprawdzić czy miał rację.
[od tłumacza: lol dzieciak wam właśnie wyskoczył przez okno mówiąc wcześniej, że nie ma ze sobą stroju, a wy idziecie sobie na luzaku zobaczyć, czy się nie zabił. No XD]
- O jest.
- Kiedy zdążył się przebrać?
- Może jest po prostu dobry w szybkim przebieraniu się?
- Czekajcie. Czy nie mówił przypadkiem, że nie ma stroju?
- Och faktycznie. Ciekawe skąd go wyciągnął? W sensie jego plecak dalej tu jest.
- Może ma taki strój jak ty Stark?
- Clint to jest super zaawansowana nanotechnologia. Ja męczyłem się, żeby to zrobić przez długi czas i nie sądzę, żeby piętnastolatek zdołał to zrobić.
- Chyba że ktoś mu pomógł, może kłamie i wcale nie zrobił stroju sam.
- Wygląda na to, że często kłamał.
- Był strasznie dziwny i podejrzany przez cały pobyt, nie sądzicie?
- Wiesz, nie jesteś tu jedynym super szpiegiem.
- Clint, ty nawet nie potrafisz zauważyć różnicy między taco a shawarmą.
- Nat! Mówiłem ci, żebyś nie mówiła pozostałym!
- Ty nie umiesz... Co?!
Rozmowa szybko przerodziła się w małą kłótnie, a wszyscy szybko zapomnieli o Flashu.
Peter
- Flash. Co. Do. Cholery.
- Przepraszam panie Spider-Manie... Ja... Oni mnie wypchnęli! - powiedział ze złością, a mnie ogarnęła furia. Jak w ogóle śmiał tak mówić?
- Nie. okłamuj. mnie.
Spojrzał na mnie z przerażeniem i wyraźnie pobladł.
- Mówię prawdę, proszę pana. Oni mnie...
- Flash, wiem co się stało. Wszystko widziałem - uciąłem krótko jego kłamstwa. Nie mogłem uwierzyć, jak można być, aż tak podłym. - Następnym razem nie próbuj się zabić, bo może mnie nie być w pobliżu, albo zupełnie przypadkiem spojrzę w inną stronę - dodałem, a złość aż we mnie kipiała. Och, miałem taką ochotę popatrzeć, jak zmienia się w plamę na chodniku, ale doskonale wiedziałem, że w razie jakiegoś niebezpieczeństwa znowu bym go uratował. Jednak bycie Spider-Manem do czegoś zobowiązuje.
- Ja... skąd ty...
- Wystarczy - powiedziałem i zeskoczyłem z budynku, zostawiając go na dachu. Nie obchodziło mnie jak stamtąd zejdzie. Jakoś będzie musiał sobie poradzić. Udałem się na patrol, żeby trochę ukoić moje zszargane nerwy.
Jak niemal każdej nocy przed udaniem się do domu, postanowiłem poleżeć chwilę na dachu mojego ulubionego budynku. Szybko zrobiłem sobie hamak z pajęczyny i rozłożyłem się wygodnie, przeglądając Internet.
Zdążyłem już wcześniej napisać MJ i Nedowi o wydarzeniach dzisiejszego wieczoru, więc postanowiłem otworzyć czat grupowy.
Pan Łucznik zmienił nazwę grupy na "Potrzebujemy nowej nazwy"
Peter zmienił nazwę grupy na "Ci których imienia nie wolno wymawiać"
MRB zmienił nazwę grupy na "Ktoś tu jest fanem Harry'ego Pottera, co?"
Peter zmienił nazwę grupy na "Nieprzyjęci do Hogwartu"
Pani Czarownica zmieniła nazwę grupy na "Ja tam czuje się jakbym była w Hogwarcie"
Pan Szybki zmienił nazwę grupy na "Bo jesteś czarownicą?"
Peter zmienił nazwę grupy na "To jest przezabawne"
Pan Sam zmienił nazwę grupy na "Nie przerwane powiadomienia"
Pan Bucky zmienił nazwę grupy na "Przestańcie natychmiast"
Peter zmienił nazwę grupy na "Zaraz nadam nazwę i jeśli ktoś inny to zmieni to zablokuje was wszystkich"
Peter zmienił nazwę grupy na "Games of Phones"
MRB
Oglądasz sporo filmów dzieciaku
Peter
z tego co widzę też je znasz
Pani Nat
MRB on jest nastolatkiem
czego się spodziewałeś
Peter
Hej wcale nie oglądam aż tak dużo filmów
MRB
Serio?
Kiedy ostatnio oglądałeś jakiś film albo serial?
Peter
...
Czy liczy się talk-show?
MRB
Tak
Peter
no to
...
jakieś 3 minuty i 45 sekund temu
Pan Bucky
Liczysz sekundy?
Peter
CAŁE 4 MINUTY
MRB
JEZUS DZIECIAKU
Pan Piorun
Co to talk show?
Peter
Panie Piorun naprawdę nie wiesz co to jest talk show?
Pan Piorun
Obawiam się że nie
Pan Dziadek
Ej ja też nie wiem
Peter
O mój Thorze
Pani Czarownica
NIE
DON'T BE SUSPICIOUS
Peter
CO MASZ NA MYŚLI DO CHOLERY
Pan Dziadek
WYRAŻAJ SIĘ
Pani Nat
o mój boże
MRB
DZIADEK PRZESTAŃ DO CHOLERY Z TYM WYRAŻAJ SIĘ
Pan Dziadek
TUTAJ JEST DZIECKO
WYRAŻAJ SIĘ
Peter
NIE JESTEM DZIECIKIEM MAM 15 LAT
Pani Czarownica
JAK PRZEDSZKOLAK
Peter
AGGGGGHHH
Pani Nat
ok wszyscy SPOKÓJ DO CHOLERY
NAWET NIE WAŻ SIE MNIE POPRAWIAC DZIADKU
Pan Dziadek
:(
Peter
O mój boże to ewoluuje
MRB
Co
Pan Łucznik
HAHAHAHAH
Pan Bucky
Czy ty właśnie napisałeś o nim tak jakby był pokemonem?
Jeśli tak to było zajebiście zabawne HAHAHA
Pan Dziadek
Co to jest Pokemon?
Peter
Serio, jak stary jest ten gość?
MRB
STARY
Pan Dziadek
ODBYLIŚMY JUŻ TA ROZMOWĘ
Peter
ALE TO DALEJ JEST ZABAWNE
Pani Nat
MYŚLAŁAM ŻE JUŻ ROZMAWIALIŚMY O KRZYCZENIU
Pan Łucznik
ale nie krzyczymy przecież
używamy tylko caps locka
Pan Piorun
Cap ma jakiegoś locka?
co to?
Pan Łucznik
HAHAHA
Pan Szybki
😂😂😂
MRB
Pracuję z idiotami
Pani Nat
OMG
Peter
coo?
Pani Czarownica
DONT BE SUSPICIOUS
Peter
serio... dajcie spokój
o co chodzi
Pani Nat
nic serio
Peter
to oczywiste że o coś chodzi
Pan piorun
Dalej nie rozumiem co to jest ten lock
...
Czemu się śmiejecie
Peter
śmieją się?
też ich nie rozumiem
Pan Piorun
nie rozumiem serio
MRB
OCCHHH dobra skończyłem
Peter
możesz wyjaśnić czemu się śmialiście
też chcę się pośmiać :(
MRB
nie
Peter
jesteś wredny
MRB
<3
Peter
*groźne oczy
MRB
awwww
Peter
NO DAJCIE SPOKÓJ NAWET NIE WIECIE JAK WYGLĄDAM
Pani Nat
Jestem pewna że wyglądasz przesłodko
Peter
wcale nie
MRB
ŚPISZ Z PLUSZOWYM MISIEM
Peter
JUŻ MÓWIŁES TO WCZESNIEJ ZNAJDZ COS NOWEGO
MRB
INNEGO DNIA PŁAKAŁEŚ Z POWODU BEZDOMNEGO PSA I NAZWAŁEŚ GO TESSA
Peter
JESLI MUSISZ WIEDZIEC TESSA JEST JEDNYM Z NAJSŁODSZYCH PSÓW JAKIE WIDZIAŁEM I JAKBYŚ JĄ ZOBACZYŁ TO SAM BYS PŁAKAŁ
MRB
DZIECIAKU OSTATNI RAZ KIEDY PŁAKAŁEM TO 2 LATA TEMU
KIEDY UDERZYŁEM SIĘ W MAŁY PALEC U STOPY
Peter
NIE. WIERZĘ. CI.
Pani Nat
To nie prawda
MRB
Nat
proszę
Pani Nat
Płakał dzisiaj rano bo zabrakło mu kawy
MRB
NIE PŁAKAŁEM
Peter
I KTO JEST TERAZ DZIECKIEM HUH
MRB
ZAMKNIJ SIĘ
Pan Łucznik
niedaleko pada jabłko od jabłoni
Pani Kierownik
zgadzam się
Pan Bruce
jaki tatuś
Peter
nie jestem jego synem
Pan Sam
jeszcze
Peter
huh?
MRB
Zignoruj tych debili
Jak tam twój dzień?
Peter
nic interesującego
Ned powiedział mi że mam poważny problem z taco i shoarmą
Pan Sam
Jak to z taco i shoarmą?
Peter
Nie potrafię dostrzec pomiędzy nimi różnicy
MRB
Łucznik też nie potrafi
Peter
Serio?
Pan Łucznik
TEŻ NIE POTRAFIĘ
Peter
STAAARY
Pani Nat
Wspaniale, teraz jest ich dwóch
Peter
:)
Pan Łucznik
:)
Peter
Och muszę już spadać
pa
Schowałem telefon do kieszonki i postanowiłem jeszcze skoczyć na szybki patrol po okolicy.
- Halo Flash! Możesz zdjąć tą maskę! - usłyszałem krzyk, który zignorowałem. To nie był pierwszy raz. Przeskoczyłem na latarnię, żeby rozejrzeć się dookoła.
- No weź, zdejmij tą maskę!
- Nie! - odkrzyknąłem. Czy nie mogą się po prostu się zamknąć?
- Czemu? - zignorowałem go ponownie i zauważyłem kogoś, kto wyrzuca śmieci obok kosza.
- Hej ty! - krzyknąłem. - Tak, do ciebie mówię! Możesz to podnieść i wrzucić tam gdzie powinieneś czyli do kosza?! - zarumienił się i szybko wykonał to, o co go poprosiłem.
Po tym jak zatrzymałem parę rabusiów, uratowałem kota i pomogłem młodej parze znaleźć drogę do hotelu, usiadłem na dachu pobliskiego budynku. Patrzyłem się w zachwycie na rozświetlone ulice Nowego Yorku. Zrobiłem zdjęcie i wysłałem je na grupkę z Nedem i MJ.
Mógłbym tak siedzieć cały czas. Tylko ja, nikogo wokół, zostawiony sam sobie, z dala od Flasha i May. Z dala od współpracowników i mojego przełożonego. Z dala od wszystkich złych myśli, które czasami miewam. Byłem zupełnie sam, a przynajmniej do pewnego momentu.
- Wiesz, że cię słyszę? Nie musisz się tak za mną skradać - powiedziałem. Jeśli ten ktoś chciałby mi zrobić krzywdę, mój pajęczy zmysł już dawno by mnie ostrzegł. Zresztą jeśli coś miałby mi zrobić, już dawno by to zrobił.
- Całkiem imponujące - odpowiedział kobiecy głos. Znajomy głos. Odwróciłem się i wciągnąłem powietrze w zaskoczeniu.
- O mój boże Pani Romanoff... Dzień... Dzień dobry.
---
Kolejny rozdział pojawi się w piątek :) Od teraz będę wrzucała rozdziały co dwa dni, chyba że będzie jakiś krótki to może się wyjątkowo zdarzyć na następny dzień.
Polsat polsatem pogania, tak wiem jak to kochacie, ja też xD
Dajcie znać jak się podobało i jak myślicie co będzie dalej. Uwielbiam czytać wasze teorię <3
Trzymajcie się i do piątku :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro