Rozdział 20
Witajcie, niniejszym prezentuję obiecany piątkowy rozdział.
Dziękuję za wszystkie głosy i komentarze <3
Zapraszam.
---
*Avengers*
- Dobra wystarczy! - krzyknęła Natasza. - Czy możemy wrócić do tematu Flasha? Myślę, że nas oszukuje.
- Mówił nam, że nie wziął ze sobą swoich wyrzutni sieci... - powiedział Steve z zamyśleniem. Wszyscy spojrzeli na niego w przerażeniu, zdając sobie sprawę z tego, co mogłoby się stać, gdyby ich faktycznie nie miał. - Ale widzieliśmy przecież jak ich używał. To bez sensu - dodał po chwili.
- Mam parę pytań - powiedział Clint odwracając się do Nataszy.
- Myślisz, że już wszystko wiem? - zapytała. - Słyszałam, że podobno ty też jesteś szpiegiem?
- Daj spokój Nat, jeśli o czymś wiesz, nie możesz nam po prostu powiedzieć? - zapytał jęcząc jak dziecko. Popatrzyła się na niego, analizując wszystkie opcje, po czym wstała i sięgnęła po plecak, którego zapomniał Flash. Wszyscy śledzili ją wzrokiem, ciekawi co zamierza zrobić. Wyciągnęła kartkę wsadzoną do jednego z zeszytów, a kiedy na nią spojrzała skrzywiła się lekko.
- No to mamy następne kłamstwo. Powiedział, że dostał piątkę z testu, prawda? - Przytaknęli. - Tutaj widzę, że dostał trójkę. On chyba naprawdę myśli, że jesteśmy głupi - powiedziała grzebiąc dalej w plecaku.
Poza paroma zeszytami w plecaku nie znajdowało się za wiele książek, a te które się tam były nie wyglądały na często używane. W zeszytach też nie było za wiele zapisków. Zdecydowanie to co tam znalazła, nie wskazywało na to, że Flash był szczególnie pilnym uczniem.
- Był zupełnie inny, niż ostatnio - powiedział zamyślony Thor, a wszyscy przytaknęli ponuro.
- Idę do laboratorium - powiedział Tony i wstał, ale nikt nie zwrócił na niego większej uwagi, bo wszyscy rozmyślali nad tym, co się stało. Czy ta cała sława i popularność tak szybko go zmieniły? Ale czy to w ogóle możliwe w ciągu tygodnia?
Bruce też zdecydował pójść do laboratorium. Steve i Sam poszli do sali treningowej, podczas gdy Wanda, Clint i Pietro zdecydowali się obejrzeć razem film. Bucky i Thor też do nich dołączyli, a Pepper poszła porozmawiać z Tonym. Natasza wstała i bez słowa poszła prosto do windy. Wszyscy spojrzeli na nią dziwnie, ale nikt nic nie powiedział. W końcu to była Natasza, i tak by im nie powiedziała gdzie idzie.
*Peter*
- O mój boże Pani Romanoff. Dzień... Dzień dobry - powiedziałem dziwnie podwyższonym głosem.
- Cześć, Flash - powiedziała, uśmiechając się do mnie. Och tak. Zapomniałem o tym. Przeciez myśli, że jestem Flashem.
- Cz-cześć... Co tu... Co tu robisz? - odpowiedziałem jąkając się.
- Przyszłam pogadać. Mogę? - zapytała, wskazując na miejsce obok mnie. Przytaknąłem i usiadła.
- O czym chciałabyś porozmawiać? - zapytałem. Popatrzyła na mnie mrużąc oczy.
- Mam parę pytań, ale mógłbyś najpierw zdjąć maskę? - zacząłem się na nią patrzeć bez słowa, nie wiedząc co mam zrobić. Zaczęła mi się uważnie przyglądać, a ja po chwili pokręciłem głową. - Więc to prawda? Nie jesteś Flashem - stwierdziła uśmiechając się jeszcze bardziej.
- C-co? Nie, ja jestem Flashem. Ja tylko... lepiej widzę w ciemności z maską - wymyśliłem na szybko. To chyba było nienajgorsze kłamstwo.
- Więc chcesz mi powiedzieć, że wygrałeś pojedynek z Kapitanem tydzień temu, ale dzisiaj nie byłeś w stanie go nawet uderzyć? - zapytała z rozbawieniem.
- Tak? - odpowiedziałem niepewnie - To znaczy...
- Spidey, wiem już, że nie jesteś Flashem, ale mam dalej parę pytań - powiedziała. Oczywiście że nie da się okłamać szpiega. Westchnąłem tylko i przytaknąłem z rezygnacją - Czemu go jeszcze nie zdemaskowałeś? - zapytała.
- Ja... Znam tego gościa w prywatnym życiu i... no powiedzmy, że nie należy do najmądrzejszych - zacząłem.
- Tak, zdążyłam się już o tym przekonać - powiedziała z rozbawieniem.
- Mniejsza z tym... Nie widzę sensu w demaskowaniu go, skoro doskonale sam sobie z tym poradzi w maksymalnie dwa tygodnie. Mógłbym to zrobić oczywiście, ale wydaje mi się o wiele zabawniejsze patrzeć jak robi to sam. Poza tym chciałbym sprawdzić jak zareagują ludzie, jeśli chciałbym kiedyś się faktycznie ujawnić - wyjaśniłem.
- Rozumiem, ma to jakiś sens - powiedziała. - Skąd się tam wziąłeś, żeby go uratować?
- Byłem akurat w pobliżu i zobaczyłem jak spada, więc go złapałem - wzruszyłem ramionami.
- Chcesz żebym powiedziała reszcie?
- Lepiej nie. Obawiam się, że Pan Stark mógłby o tym powiedzieć prasie.
- Rozmawiałeś z Flashem o całej tej sytuacji? - zapytała.
- Tak... To było genialne. Prawie się posikał ze strachu - odpowiedziałem chichocząc. Pani Romanoff uśmiechnęła się szeroko po czym wstała.
- Wiesz, że możesz dalej przychodzić do wieży? Całkiem często bywam na dachu, zwłaszcza w czasie zachodu. Możesz czasami wpaść, prawie zawsze jestem tam sama.
- Serio? To bardzo miłe Pani Romanoff - powiedziałem. Po tych słowach zrobiło mi się ciepło na sercu. Z jakiegoś powodu było dla mnie naprawdę istotne, że Pani Romanoff chciałaby ze mną porozmawiać w swoim wolnym czasie.
- Nie musisz mnie tak nazywać, wystarczy Natasza albo Nat.
- Ok, Pani Nataszo - odpowiedziałem, a ona tylko pokręciła głową z rozbawieniem i się pożegnaliśmy.
Kiedy poszła, wpatrywałem się w miasto, rozmyślając o tym co dzisiaj się wydarzyło. Cieszyło mnie, że mogę nadal przychodzić na wieże i spotykać się z Panią Nataszą. Może nawet moglibyśmy razem potrenować? To było wspaniałe. Tylko co z moim stażem? Nie mogliśmy się za często widywać, bo biorąc pod uwagę to, że jest szpiegiem, mogłaby szybko wszystkiego się domyślić.
Kiedy wróciłem do domu było już bardzo późno, ale udało mi się wrócić chwilę przed umówioną godziną, więc May tylko groźnie na mnie spojrzała, nic nie mówiąc. Przemknąłem szybko do pokoju i kładąc się na łóżku, wyciągnąłem telefon.
Game of Phones
MRB
Bruce możesz tu przyjść?
Pan Bruce
Po co?
MRB
Myślę że wpadłem na coś nowego w równaniu
Peter
jakim równaniu?
Pan Łucznik
Daj im być nerdami
Co tam dzisiaj?
Peter
dzisiaj było...
interesująco
Pani Nat
A co się wydarzyło?
Peter
spotkałem się z nowym przyjacielem
Pani Czarownica
fajnie
my też kogoś spotkaliśmy
Pan Szybki
Taa ale trochę przestaliśmy go lubić
Peter
czemu?
Pan Łucznik
okazał się zupełnie inny niż myśleliśmy
Pani Nat
ta
Peter
och przykro mi
Pan Dziadek
To nic takiego
Peter
Co się stało?
Pan Łucznik
wydawał się fajny i niewinny, zupełnie jak ty
ale okazało się że jest wstrętnym kłamczuchem
Pani Czarownica
wcześniej nas szanował, a teraz ma się za lepszego niż wszyscy
Peter
to do bani
ale jestem tutaj specjalnie żeby was rozchmurzyć
Pani Czarownica
awww
MRB
JESSST
Peter
co?
MRB
MAM TO
Pan Bruce
*mamy
Peter
co się stało?
MRB
Jestem o krok bliżej od rozwiązania
Peter
rozwiązania czego?
MRB
Niemożliwego równania
Peter
mogę też zobaczyć?
może pomogę
...
MRB?
Pani Kierownik
Wrócił do rozwiązywania
Jest teraz w odpowiednim nastroju
Peter
och
to może Pan Bruce wyśle?
też chce spróbować
Pani Kierownik
On też mu pomaga
Pan Łucznik
Nerdy
Pan Sam
Idioci
Peter
jesteście niemili
Pan Bucky
odezwały się ptasie móżdżki
Peter
...
ptasie móżdżki
Pan Łucznik
NIEEE
Peter
sam zacząłeś
Pan Łucznik
...
tu mnie masz
Peter
:)
Rozmawialiśmy tak do późna w nocy dopóki nie zasnąłem przed telefonem.
***
- Peter rusz tutaj dupę! - obudził mnie krzyk dochodzący z salonu. Ubrałem się tak szybko jak potrafiłem i niemal wybiegłem z pokoju.
- Tak ciociu?
- Wreszcie. Czy ty robisz coś poza spaniem? - spojrzała na mnie groźnie. - Masz posprzątać ten bałagan jak mnie nie będzie. Jak wrócę wszystko ma błyszczeć. Zrozumiałeś? - powiedziała z groźba w głosie. Doskonale wiedziałem, co to oznacza. Nawet nie musiała tego wyjaśniać. - I nie waz się spóźnić do szkoły - dodała, a ja przytaknąłem.
Wyszła z mieszkania, a ja rozejrzałem się dookoła. W pokoju panował niesamowity bałagan. Wszędzie walały się puste butelki, a na podłodze były rozwalone śmieci. O kuchni wolałem nawet nie myśleć, bo to jak tam wyglądało, wołało o pomstę do nieba.
Miałem godzinę, żeby to ogarnąć, więc półśpiący wziąłem się do roboty. Skończyłem chwilę przed czasem, więc na spokojnie się ubrałem i wyszedłem do szkoły.
***
- Więc jak tam twój staż? A nie, czekaj, przecież on nie istnieje - powiedział Flash kpiącym tonem. Tak. Dokładnie. Ned nie wytrzymał i powiedział mu wczoraj o moim stażu. Tak jak przypuszczałem, Flash w to nie uwierzył. Sprawiło to jedynie, że teraz próbował zastraszać mnie, w taki sposób, żeby nikt tego nie widział. Tym razem zaciągnął mnie do łazienki, żeby nie mieć żadnych świadków.
- Flash staż jest prawdą, a ja nie kła... - zacząłem, ale przerwał mi uderzeniem prosto w twarz. Było naprawdę słabe i nie dziwiło mnie, że Pan Rogers pokonał go z taką łatwością. Wyprowadził następny cios, a ja zmusiłem się, żeby go nie uniknąć. Przechodziłem już przez gorsze rzeczy, ale nie dało się ukryć, że mimo wszystko bolało.
- Nie jesteś przypadkiem Spider-Manem? - zapytałem, a on na chwile przestał. - Nie powinieneś przestać zastraszać ludzi? No wiesz, nie być dręczycielem? - dodałem, a on spojrzał na mnie dziwnie i wymierzył mi cios prosto w żebra. Uderzył z całej siły. Mogło zaboleć bardziej, ale i tak to był jeden z jego mocniejszych ciosów.
- Mogę być Spider-Manem, ale ty dalej potrzebujesz, żeby ktoś cię naprostował, patologiczny kłamco - odpowiedział, po czym uderzył mnie jeszcze raz i wyszedł z łazienki, zostawiając mnie na podłodze.
Ogarnąłem się szybko, żeby wyglądać jak człowiek, nie było nawet tak źle. Widoczne było tylko lekkie zaczerwienie na twarzy, resztę mogłem ukryć pod ubraniem.
Następne dwie lekcje były tak nudne, że niemal zasnąłem w trakcie. Kiedy szedłem, w stronę swojej szafki, zauważyłem, że wszyscy wokół zaglądają w telefony i żywiołowo o czymś dyskutują. Pomyślałem, że pewnie znowu ktoś zrobił komuś dowcip i umieścił nagranie w Internecie. Nawet nie interesowało mnie, o co znowu może chodzić. Mimo wszystko zaskakujące było, że ludzie zamiast śmiać się z nagrania, wyglądali raczej na smutnych, zaskoczonych, albo złych. Jeśli byłby to zwykły dowcip, to skąd te emocje?
Odłożyłem książki do szafki i kiedy się odwróciłem, aż podskoczyłem zaskoczony. Naprzeciw mnie stali Ned i MJ, patrząc na mnie dziwnie. Musiałem się naprawdę zamyślić, że ich wcześniej nie usłyszałem.
- Widziałeś? - zapytali niemal w tym samym momencie. Wyglądali na bardzo zdenerwowanych. Cholera. Czy zrobiłem coś nie tak? Wróciłem myślami do wszystkiego, co wydarzyło się w przeciągu ostatnich paru dni, ale nie znalazłem niczego, co mogłoby ich zdenerwować.
- Peter! - zawołała mnie MJ, wytrącając mnie z zamyślenia. Popatrzyłem na nią, próbując się dalej domyślić, co było nie tak.
- Słuchajcie, możecie mi powiedzieć, co zrobiłem nie tak? Jeśli czymś was uraziłem to przepraszam, ale naprawdę...
- Boże Peter, nie jesteśmy na ciebie źli - powiedziała MJ, przewracając oczami, a ja wypuściłem powietrze, które nawet nie wiem kiedy wstrzymałem. - Jesteśmy wkurzeni na Flasha. Jak zwykle zresztą - dodała. Cóż przynajmniej jedna rzecz dzisiaj była normalna.
- Czemu tym razem? - zapytałem szczęśliwy, że nie byli źli na mnie.
- Po prostu spójrz - powiedziała i podała mi telefon.
Na ekranie wyświetlał się spauzowany filmik na YouTube. Spojrzałem na nich dziwnie, a oni przysunęli się do mnie z obu stron, patrząc na mnie wyczekująco. Wzruszyłem ramionami i puściłem filmik.
Nagranie wyglądało jakby, było nagrane w łazience. Cała scena była uchwycona z bardzo dziwnego kąta, tak jakby osoba nagrywająca musiała się ukrywać. Widać było dwójkę ludzi, ale tylko jeden z nich był na tyle widoczny, żeby być rozpoznawalnym. Rozszerzyłem oczy ze zdumienia, rozpoznając natychmiast Flasha. Czy to? O nie. Ktoś nagrał jak Flash okładał mnie w łazience. Poczułem jak oblewa mnie zimny pot. Nagranie zatrzymywało się w momencie, kiedy Flash wychodził z łazienki. Na całe szczęście, nie było chociaż widać mojej twarzy.
Zjechałem szybko do sekcji komentarzy.
SpideyFan4697e:To był mój bohater. Nie mogę uwierzyć, że to zrobił. Jeśli taki właśnie jest bez maski to muszę zmienić swój nick na SpideyHater5697
ImInLoveWithFlashThomson: Co to miało być? Z tego co wiem to Spidey miał pomagać ludziom. Ten pobity ma racje, Spider-Man zazwyczaj walczy z takimi zachowaniami, ale jak widać nie dotyczą go jego własne zasady
Avenger_Fan_Account_95223456: Może miał powód żeby to zrobić?
(304 odpowiedzi)
IronMan4Ever: Jaki by nie był powód nie może zastraszać ludzi
HarryPotterFan842: Pogięło cię czy co? Na pewno robił to dla zabawy czy coś. Żałosne
MrsThomson: To był mój bohater. Nie mogę uwierzyć że to zrobił
FuckingBlackWidow7842: Nie wiem jak wy, ale ja w życiu nie przyjmę od niego pomocy
HarryPotterFan842 +1
Tyle mi wystarczyło. Nie chciałem, nawet zaglądać na kolejne komentarze. Wygasiłem ekran i podałem telefon MJ. Nie wiedziałem, jak mam na to zareagować. Powinienem teraz go zdemaskować, czy jeszcze poczekać? Powinienem powiedzieć Avengers, o tym że Flash nie jest Spider-Manem? Za jedno byłem bardzo wdzięczny, a mianowicie kamera nie uchwyciła mojej twarzy.
- Peter, co zamierzasz z tym zrobić? - zapytał Ned.
Zanim zdążyłem mu odpowiedzieć, Flash pojawił się na korytarzu i nagle wszyscy ucichli, odwracając się w jego stronę. Zatrzymał się, widząc że wszyscy na niego patrzą, ale przewrócił tylko oczami i podszedł do swojej szafki.
- I ty nazywasz siebie bohaterem? - ktoś krzyknął. Flash zatrzymał się w połowie drogi i zaczął rozglądać się dookoła z gniewem.
- Kto to do cholery powiedział? - nikt się nie odezwał. Jeden z uczniów zaczął kręcić filmik, ale Flash go zauważył i wyrwał mu telefon z ręki, roztrzaskując go o ziemie.
- Ktoś poza tym kretynem, chce jeszcze mnie filmować? - zapytał głośno.
Oczywiście MJ, jak to ona, miała już dość i podeszła do niego z groźną miną.
- Mam ci coś do powiedzenia Eugene. O czym ty myślałeś, robiąc coś takiego? A tak, zapomniałam. Najpierw trzeba mieć mózg, żeby przeprowadzić jakiekolwiek procesy myślowe - powiedziała i zbliżyła się jeszcze bardziej, tak żeby tylko on mógł usłyszeć co powie. - Słuchaj mnie gnojku. Wiem, że nie jesteś Spider-Manem, więc lepiej nie zmuszaj mnie do tego, żebym się tą wiedzą podzieliła z wszystkimi - powiedziała, a ja mogłem ją usłyszeć, tylko dzięki mojemu super słuchowi. Flash momentalnie zbladł i spojrzał na nią z przerażeniem.
MJ odwróciła się na pięcie, wracając do nas bez słowa. Ludzie próbowali dociec, co powiedziała Flashowi, że aż tak go przestraszyła. Popatrzyłem na nią i cicho westchnąłem, a ona spojrzała na mnie z triumfalnym uśmiechem. Mimowolnie się uśmiechnąłem i zwróciłem swoją uwagę ponowie na Flasha. Zdążyłem tylko zobaczyć, jak odchodzi w pośpiechu. Przypuszczałem, że był zbyt zawstydzony, żeby dalej przebywać w tym miejscu.
Uczniowie dalej milczeli, ale wrócili do przerwanych wcześniej czynności. Jeden z komentarzy pod filmikiem chodził mi cały czas po głowie "Nie wiem jak wy, ale ja w życiu nie przyjmę od niego pomocy". Czy to znaczyło, że ludzie zaczną teraz odmawiać mojej pomocy? Jeśli coś takiego się faktycznie stanie, będę musiał powiedzieć Pani Nataszy, żeby powiedziała reszcie Avengers o mojej tożsamości, a oni ogłosili to reszcie świata. Postanowiłem, że skorzystam dzisiaj z jej zaproszenia i z nią porozmawiam.
---
Tym razem bez Polsatu :P
Nat, jak można było się spodziewać w końcu zna prawdę. Jak na szpiega i tak trochę jej zeszło, nie sądzicie?
Nasza cynamonowa rolka znowu została pobita, ale przynajmniej wyszło z tego coś dobrego. A może nie? Przekonamy się w następnych rozdziałach. 🤔
Dajcie znać jak wrażenia po rozdziale, następny będzie jednym z dłuższych.
Do niedzieli <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro