Rozdział 23

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Buongiorno.

You didn't see that coming?

Jak zawsze dziękuję za wszystkie komentarze i głosy <3

Zapraszam na ten krótki rozdział.

---

*Peter*

- Musze zadzwonić do Pepper - powiedział Pan Stark, kiedy tylko film się skończył i wyszedł z pokoju nie czekając na reakcje pozostałych.

- Ja nadal chcę mój rewanż - powiedział do mnie Pan Steve, uśmiechając się.

 - Może więc wszyscy pójdziemy na dół potrenować - zaproponował natychmiast Pan Bucky. Spojrzałem na niego z nadzieja w oczach. Ostatni trening z Panią Nataszą był niesamowity, ale być tam ze wszystkimi Avengers? To było dopiero extra.

- Ja niestety mam trochę roboty na niższych poziomach laboratorium - powiedział Pan Bruce. Doskonale wiedziałem, co ma do zrobienia. Miał się spotkać ze stażystami na moim poziomie. Trochę żałowałem, że akurat dzisiaj mnie tam nie będzie, ale jeśli w zamian miałem spędzić cały dzień z Avengers to zdecydowanie było warto.

- Ja musze wracać do Asgardu - powiedział Pan Thor. - Miło było cię znowu spotkać człowieku pająku - zwrócił się do mnie, poklepując mnie po plecach.

Wszyscy pożegnaliśmy się z Panem Thorem i Panem Brucem i udaliśmy się do windy.

***

Tym razem to Pan Steve wygrał pojedynek. Walka była bardzo wyrównana do momentu w którym Pan Clint zrzucił na ziemie sztangę. Odwróciłem się, żeby zobaczyć, czy nic mu się nie stało, a Pan Steve wykorzystał moje rozproszenie, natychmiast mnie unieruchamiając. To zakończyło nasz pojedynek.

- Clint, ty debilu - powiedziała Pani Natasza, kręcąc głową z niedowierzaniem.

- Dobra robota - uśmiechnął się Pan Steve do mnie, pomagając mi wstać. W tym samym momencie do pomieszczenia wpadł Pan Stark.

- Dlaczego do cholery zeszliście tu beze mnie? - powiedział, wkładając telefon do kieszeni. - Dzieciaku mogę prosić cię na słowo? - przytaknąłem i zacząłem się zastanawiać, co takiego może ode mnie chcieć sam PAN STARK. - Właśnie rozmawiałem z Pepper o tej konferencji, którą planujemy. Rozumiem, że też dołączysz? - zapytał podchodząc do mnie.

- Umm... tak jasne.

- Wspaniale - odpowiedział. Ustaliliśmy jeszcze parę szczegółów dotyczących miejsca i daty. Nie mogłem się doczekać, aż to się wreszcie wydarzy. Kiedy skończyliśmy, podeszliśmy do reszty i kontynuowaliśmy trening.

- Wyżej - instruował mnie pan Bucky podczas kopania worka treningowego. - Dobrze, teraz utrzymuj ta wysokość. Dajesz.

- Co powiecie... na... małą... przerwę? - zapytał zdyszany pan Clint, który przed chwilą skończył trening z Nataszą.

- Jasne - powiedział pan Bucky i podszedł do ławeczki, na której były ustawione butelki z wodą.

- Może starczy na dzisiaj? - krzyknął pan Clint. Serio? Znaczy ja dopiero zaczynałem, ale kim byłem, żeby mu mówić, że mamy kontynuować.

- Clint, jesteśmy tu dopiero pół godziny! - wykrzyknęła pani Natasza z drugiego końca sali.

- Jestem zmęczony - jęknął.

- Clint zamknij się i trenuj! - odkrzyknęła, a ja zachichotałem. Uwielbiałem oglądać, jak się ze sobą droczą. Wszyscy byli tacy niesamowici. Chciałbym spędzać tu więcej czasu, ale nie chciałem być dla nikogo kłopotem.

- Jesteś niemiła! - odkrzyknął pan Clint z obrażoną miną. Podszedłem do niego i usiadłem obok. Z bliska było widać jak bardzo jest zmęczony, wyglądał jakby miał zaraz paść.

- Panie Clint, czemu jest pan, aż tak zmęczony?

- Nat - odpowiedział prosto. Roześmiałem się, patrząc na Natasze, która teraz trenowała z panem Rogersem. - Och i przepraszam za ta sztangę. Nie chciałem cię rozproszyć - dodał zakłopotany.

- Nie ma za co - odpowiedziałem i zaczęliśmy przyglądać się jak trenują inni. Pan Stark po rozmowie ze mną też zaczął trenować z panem Wilsonem.

- Grałeś kiedyś w Mario Kart? - zapytał Pan Clint, obserwując innych.

Piłem akurat wodę, więc moja maska była podwinięta. Kiedy to powiedział odwróciłem się, patrząc na niego w zdziwieniu. Też spojrzał na mnie ze złośliwym uśmieszkiem, który szybko odwzajemniłem.

***

- Nie nie nie nie! - krzyczał, próbując mnie wyprzedzić swoim autkiem. Poczułem, że ktoś nam się przygląda, ale zignorowałem to, będąc za bardzo wciągnięty w grę.

- Ha! - zawołałem tryumfalnie, przekraczając metę.

- Nie Fair! - krzyknął natychmiast oburzony, odkładając pada.

- Wygrałem. Pogódź się z tym - odpowiedziałem, będąc z siebie bardzo dumny. On wygrał 3 razy z rzędu, ale tym razem to ja tryumfowałem. Miałem tylko nadzieje, że nie będzie na mnie zły z tego powodu. Zacząłem się rozglądać i zauważyłem resztę Avengers, stojących w wejściu i przyglądających się nam.

- Widzieliście to? - zapytał oburzony Pan Clint. - Możecie sobie wyobrazić, że młody pokonał mnie w Mario Kart? 

- Bez problemu - odpowiedziała Pani Natasza ze złośliwym uśmieszkiem i usiadła na kanapie. Trochę zmartwiłem się reakcją pana Clinta, ale po chwili się roześmiał.

- Możemy teraz pogadać o twoim stroju? - wtrącił pan Stark, siadając obok mnie.

- Tak, oczywi... - zanim dokończyłem moja komórka zaczęła dzwonić. Spojrzałem na nią i uniosłem brwi w zdziwieniu, widząc na wyświetlaczu numer Pana Davisa. Wziął kiedyś mój numer jak to powiedział "na wszelki wypadek". Skończyło się na tym, że używał go głównie po to, żeby wysyłać mnie po kawę dla siebie, albo innych. Jednak powiedziałem mu wczoraj, że nie będzie mnie dzisiaj na stażu, więc nie miałem pojęcia po co może do mnie teraz dzwonić. Musiałem jednak odebrać telefon, bo któregoś dnia zagroził mi, że jak kiedyś tego nie zrobię to mnie wyleje. - Przepraszam, muszę odebrać - powiedziałem wzdychając. Pan Stark przytaknął, a ja wstałem, odchodząc kawałek dalej.

- Potrzebuje żebyś przyniósł mi kawę - usłyszałem po odebraniu. Czyli jednak o to chodziło.

- Panie Davis, ale nie ma mnie teraz w wieży - zacząłem tłumaczyć.

- Jak to cię nie ma? - przerwał mi zdenerwowany. Nie dobrze. Wkurzony Pan Davis oznaczał kłopoty. Zazwyczaj wtedy zwalniał pracowników bez większych skrupułów.

- Mówiłem Panu, że dzisiaj... - spróbowałem znowu.

- Nie obchodzi mnie to - przerwał mi. - Za dziesięć minut masz tutaj być z kawą i lepiej się nie spóźnij - dodał i się rozłączył. Wspaniale. I co teraz? Stałem tam chwilę, nie wiedząc co robić. Jeśli miałbym numer do Logana, to mógłbym go poprosić, żeby ogarnął to za mnie. Niestety do tej pory jakoś nie wymieniliśmy się numerami. Postanowiłem, że koniecznie muszę go o niego zapytać, kiedy tylko się spotkamy.

- Hej Spidey, wszystko w porządku? - zapytała Pani Maximoff, kiedy zobaczyła że skończyłem rozmawiać.

- Tak wszystko dobrze. Tylko niestety musze uciekać - powiedziałem z zakłopotaniem. Miałem nadzieję, że nie będą mieli mi tego za złe.

- Och, czemu? - zapytał Pan Stark, najwyraźniej zawiedziony, że nie możemy pogadać o moim stroju. To byłoby naprawdę wspaniałe, gdybym mógł mu o nim poopowiadać, ale chciałbym też zatrzymać swój staż. May na pewno byłaby wściekła, gdybym stracił takie źródło zarobku, poza tym sam fakt, że mogę pracować w Stark Industries był wspaniały.

- Nagły wypadek? - zapytała Pani Natasza.

- Niezupełnie, po prostu mój szef mi grozi...

- Co to znaczy, że ci grozi? Mam do kogoś zadzwonić? - przerwał mi Pan Stark z niepokojem, marszcząc brwi.

- Nie, spokojnie. Chodziło mi o to, że grozi mi, że mnie wyleje - wyjaśniłem szybko. - Serio, muszę już iść, wolałbym nie stracić pracy - dodałem i już miałem wyskakiwać przez okno, kiedy zatrzymał mnie głos pana Starka.

- Czekaj. Weź chociaż przepustkę. Zawsze możesz tu wpaść po pracy - powiedział, podając mi kartę. Podziękowałem mu szybko, obiecując że na pewno wpadnę i wyskoczyłem.

Zatrzymałem się w alejce niedaleko, upewniając się najpierw, że nikt nie dostrzeże mnie z okna i szybko się przebrałem. Schowałem przepustkę, która dostałem przed chwilą do portfela i wyciągnąłem tą, której zawsze używałem na stażu. Zostało mi jakieś pięć minut, więc szybko wszedłem do budynku, od razu kierując się w stronę automatu z kawą.

- Proszę bardzo - powiedziałem, stawiając kubek z kawą na biurku pana Davisa. Na całe szczęście udało mi się dotrzeć na czas. Pan Davis nawet mi nie podziękował, a jedynie poinformował ze złośliwym uśmiechem, że skoro już tu jestem, to mogę zostać do końca dnia. Zgodziłem się bez słowa. Od razu wróciłem myślami do czasu spędzonego z Avengers. Wygląda na to, że zobaczę ich dopiero jutro na konferencji. Będę musiał przeprosić pana Starka, bo obiecałem mu, że wpadnę do wieży jak tylko wszystko załatwię. 

Podszedłem do mojego biurka i westchnąłem, widząc, że znowu nie ma Logana. Wczoraj źle się poczuł, więc podejrzewałem, że nadal jest chory. Skończyłem z moja pracą na ten tydzień już dwa dni temu, więc wróciłem do rozwiązywania równania. Utknąłem w jednym miejscu od jakiś paru dni. Nie mogłem uwierzyć, że miałem to rozwiązać na teście. Wolne żarty. Nie zrobiłbym tego, nawet poświęcając cały tydzień bez żadnych przerw. Chyba było ze mną coś nie tak, skoro aż tak się z tym męczyłem.

Po dwóch godzinach intensywnego myślenia, dalej nie miałem nic nowego. Zdecydowałem się zrobić sobie mała przerwę, więc zszedłem do kafeterii.

Po zamówieniu pizzy usiadłem przy moim ulubionym stoliku koło okna i wyciągnąłem telefon.

Game of Phones

Peter

co tam?

MRB

O hej dzieciaku

Jak tam na stażu?

Peter

dzisiaj miało mnie nie być 

ale szef mnie wezwał żebym mu przyniósł kawę

a potem kazał mi zostać cały dzień 

więc siedzę teraz w kafeterii

i nie przychodźcie proszę

MRB

Czemu miałeś dzisiaj nie pracować?

Peter

umówiłem się z przyjaciółmi

Pani Nat

z przyjaciółmi?

Peter

tak musiałem coś z nimi wyjaśnić

Pan Łucznik

co za szef wzywa pracowników 

żeby zrobili mu kawę

skoro mają dzień wolny?

Pan Sam

brzmi beznadziejnie

Peter

nieważne 

mówcie co tam u was

Pani Czarownica

Pamiętasz jak mówiliśmy ci o tym przyjacielu którego już nie lubimy?

Peter

tak?

Pani Czarownica

No to jednak go lubimy

Peter

o to fajnie

a co się stało?

Pan Szybki

to może nas wydać

Peter

jesteście jakimiś celebrytami czy jak?

Pani Nat

nie

ale jeśli go znasz możesz się domyślić kim jesteśmy

Peter

ouuuu

Pan Bucky

niektórzy z nas lubią ukrywać że coś wiedzą przed resztą

Pan Dziadek

Daj spokój Bucky

nie mów że jesteś zły że ci nie powiedzieliśmy

Pan Bucky

...

nie

Pani Nat

och daj spokój

i tak wszyscy będą za niedługo wiedzieć

Peter

Nie wiem o czym mówicie ale jeśli ci o tym powiedzieli to nie możesz być na nich zły

Pan Sam

ma racje

MRB

Ja i tak go nie cierpię

Pani Nat

ŻE CO?

Pan Sam

JAK TO?

Pani Czarownica

CO MASZ NA MYŚLI?

Pan Bucky

COOO?

MRB

Jezu nie tego

tego drugiego

Peter

jak wielu ich jest?

Pani Nat

Dwóch

Nikt nie lubi tego drugiego

MRB

Ciekawe gdzie jest ten pierwszy

Pan Szybki

nie mówił że idzie do pracy?

Brzmi znajomo.

MRB

to już jakieś 3 godziny

Pani Nat

przecież nie wiesz gdzie pracuje

Peter

nie wiecie gdzie pracuje?

MRB

nikt nie wie

to trochę skomplikowane

Peter

och

Pan Dziadek

Nie sądzę żeby pajączek zrozumiał o czym gadamy bez wyjaśnień

Więc może zmieńmy temat?

Peter

tak dziękuję

...

memy?

MRB

Miej litość dzieciaku

Pan Dziadek

Nie znowu proszę

Peter

tak właśnie myślałem :)

---

Rozdział krótki, więc wpadł dzisiaj :) 

Do zobaczenia w piątek <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro