Rozdział 34
Witam i o zdrowie pytam.
Dzięki za wszystkie głosy i komentarze pod poprzednim rozdziałem <3
Jeśli ktoś jeszcze nie czytał zachęcam do zajrzenia na pierwszego one shota z Irondadowego bingo. Niektórzy twierdzą, że podobno nie taki zły xD
Zapraszam
---
*Natasza*
– Peter jest Spider-Manem.
Wanda spojrzała na mnie zszokowana. Wiedziała jednak doskonale, że nie żartowałabym na taki temat.
Mój mózg przetwarzał wszystko szybko, jak nigdy wcześniej. Teraz zaczęłam dostrzegać masę oczywistych dowodów. Przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie ze Spider-Manem i to jak odmawiał nazywania nas po imieniu. Peter robił dokładnie to samo. Podobnie jak ta sytuacja, kiedy spotkaliśmy Petera w kafeterii. To dlatego wydawał nam się tak znajomy, kiedy jadł to spaghetti. Teraz było oczywiste, dlaczego spinał się, gdy ktokolwiek w jego obecności wspominał Spider-Mana, a kiedy pierwszy raz przyszedł do wieży po ogłoszeniu Flasha...
– Możesz powtórzyć? – wyrwała mnie z zamyślenia Wanda.
– Wiem jak to zabrzmi, ale nie mogę ci powiedzieć, skąd o tym wiem. Prosił mnie, żebym nikomu o tym nie mówiła.
Wanda wyglądała na jeszcze bardziej zdezorientowaną, niż przed chwilą. Westchnęłam zrezygnowana i podeszłam do drzwi, zaglądając na korytarz. Kiedy upewniłam się, że nikogo nie ma w pobliżu szybko zamknęłam drzwi i przekręciłam zamek.
– Nat...
– Cicho. Słuchaj. Powierzył mi jeden ze swoich sekretów i naprawdę nie mogę go zdradzić. To co mogę ci powiedzieć to że Peter to Spider-Man i nie próbuj czytać mi w myślach, to jego decyzja.
Popatrzyła na mnie najwyraźniej próbując przetrawić wszystkie informacje i po chwili pokiwała głową. Na jej ustach pojawił się lekki uśmiech, na pewno była zadowolona, że dowiedziała się jako jedna z pierwszych.
– Powinnyśmy mu powiedzieć? Że my wiemy?
Spojrzałam na nią rozważając wszystkie opcje.
– Nie – pokręciłam głową – powie nam jak będzie gotowy. Poza tym możemy mu teraz pomagać ukryć to przed innymi. To może być całkiem zabawne.
Wanda pokiwała głową w zamyśleniu, uśmiechając się nieco bardziej i spojrzała na ekran monitora. Kiedy usłyszałam, że puściła dalszą część nagrania od razu stanęłam obok, nie chcąc niczego przegapić.
Flash odchodził z uśmieszkiem na twarzy. Ten mały zasrany gnojek. Miałam ochotę udać się prosto do jego domu i przy pomocy mojego noża zetrzeć mu z twarzy ten głupkowaty uśmieszek. Jedyną rzeczą jaka mnie od tego powstrzymywała to tylko to, że "zAbiJaNiE jEsT NiELegALne", czy coś w ten deseń. Grał mi na nerwach już zdecydowanie zbyt długo.
Peter leżał dłuższą chwilę na podłodze, a potem podniósł się i wyjął telefon. Wyglądało to tak, jakby odpalił przednią kamerkę, żeby zobaczyć jak wygląda. Po paru sekundach wymamrotał coś pod nosem i zaczął biec w stronę wyjścia.
– Wstał i pobiegł. Tak od razu – wymamrotała zszokowana Wanda. Też nieco mnie to zaskoczyło, jednak szybko sobie przypomniałam o jego mocach.
– Szybkie leczenie. Pamiętasz? – wyjaśniłam. Powiedziałam jej wszystko o tym, co wydarzyło się wcześniej w zabiegówce. Słuchała mnie uważnie, dalej wpatrując się w monitor, prawdopodobnie układając sobie wszystko w głowie.
– Więc Stark nic o tym nie wie? Nie zatrudnił go tylko dlatego, że jest Spider-Manem?
– Nie wydaje mi się – pokręciłam głową. – Jeśli by wiedział, na pewno pracowaliby nad jego strojem. Poza tym Stark nie potrafi utrzymywać sekretów.
Zamyśliłam się chwilę.
– FRIDAY czy Stark i Peter pracowali nad strojem Spider-Mana?
– Nie pani Nat.
– Więc nie mówimy nikomu? Nawet jemu? – upewniła się Wanda.
– Tak - przytaknęłam. – Jak będzie gotowy to sam nam powie.
Wanda pokiwała głową, wstając i rzuciła mi szybkie: "do zobaczenie na obiedzie", po czym wyszła, zostawiając mnie samą z moimi myślami.
Położyłam się na łóżku, zakładając ręce za głowę. Przypomniałam sobie całą ta sytuację, kiedy mówił mi, że jest chłopakiem z tego nagrania. Wyglądało na to, że Flash dalej go gnębił. Myślałam, że po tej całej akcji, dostał nauczkę i zostawi go w spokoju. Nie mogłam uwierzyć, że ta mała szuja, jest aż tak głupia. Był naprawdę obrzydliwy. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego Peter na to pozwala. Przecież mógłby rozłożyć go na łopatki w dwie sekundy. Do cholery, wygrał ze Stevem i Clintem, czym dla niego był taki mały gnojek? Więc dlaczego?
Leżałam rozmyślając, dopóki oczy nie zaczęły mi się zamykać. Ostatnio za wiele nie sypiałam, więc stwierdziłam, że krótka drzemka mi nie zaszkodzi.
– Nat, obiad gotowy. Och, przepraszam nie wiedziałem że śpisz...
– W porządku Steve – odpowiedziałam, ziewając. – Za minutę przyjdę – dodałam, a on pokiwał głowa i wyszedł z pokoju.
*Peter*
Kiedy wróciliśmy do laboratorium, zaczęliśmy jak zawsze rozmawiać o głupotach.
– ...i wtedy Michelle powiedziała "Peter odłóż tą serpentynę" a ja na to, że nie.
– Chciałbym zobaczyć, jak się o nią potykasz – odpowiedział ze śmiechem. – W sensie serio? Jak ci się to w ogóle udało?
– Nie mam pojęcia – powiedziałem, śmiejąc się. – Kiedy Edward wziął kolejna puszkę, już zupełnie nic nie widziałem – dodałem. To działo się wczoraj, kiedy w domu Neda znaleźliśmy cztery puszki z serpentyną w spreju.
Specjalnie nazywałem ich pełnymi imionami, opowiadając cokolwiek panu Starkowi. Tego dnia kiedy im powiedziałem, że będę jego osobistym stażystą, Ned zaczął całą pogadankę o tym, co powinienem, a czego nie powinienem mówić panu Starkowi. Postanowiłem wtedy się z nimi podroczyć i powiedziałem, że przedstawię ich jako Michelle i Edwarda. Oczywiście żartowałem, ale zabawnie było patrzeć, jak próbują mi wybić ten pomysł z głowy. Po czasie stwierdziłem, że w sumie nie jest to taki zły pomysł i jeśli kiedyś się spotkają przynajmniej będzie zabawnie.
Gadałem dalej jak najęty o wszystkim co się wydarzyło w ciągu tych paru dni, a kiedy spojrzałem na zegar, zauważyłem że rozmawiamy bez przerwy od dobrych dwóch godzin. Pan Stark opowiadał mi coś o stroju Spider-Mana (o czym zresztą sam mu powiedziałem), kiedy FRIDAY nam przerwała.
– Szefie, Kapitan Frisbee prosi pana, oraz pana Parkera na obiad.
Miałem już zaprotestować, ale pan Stark rzucił mi zabójcze spojrzenie, zanim nawet spróbowałem.
– Nawet o tym nie myśl – powiedział.
Nieśmiało pokiwałem głową i ruszyliśmy do miejsca, gdzie czekał na nas "Kapitan Frisbee". Część z drużyny spotkałem zaraz przed przerwą świąteczną. Nie wiedzieli jednak, a przynajmniej taką miałem nadzieję, że spotkali mnie już nie raz.
Kiedy weszliśmy, zobaczyłem panią Nataszę, panią Wandę i pana Steva. Pani Natasza krzątała się po kuchni, pani Wanda starała się jej pomóc, a pan Steve i pan Clint siedzieli już przy stole.
– Gdzie się podziała reszta? – zapytał pan Stark, jakby czytając mi w myślach. Usiadł naprzeciwko pana Steva. Spojrzałem na niego, a potem na dziewczyny w kuchni i postanowiłem im trochę pomóc.
*Natasza*
– Fury zwołał ich na jakąś misję – odpowiedziałam Starkowi. – Słyszałam nawet, że chciał też poprosić Spider-Mana o dołączenie – dodałam, widząc że Peter podszedł nam pomóc. Nawet nie kłamałam, Fury serio się nad tym zastanawiał. Teraz kiedy już wiedziałam kim jest, widziałam tak wiele podobieństw. Zupełnie tak jak Spidey przyszedł od razu nam pomóc. Podałam mu talerz, który prawie upuścił, ale szybko odzyskał równowagę i postawił go przed Stevem. Razem z Wandą wymieniłyśmy spojrzenia i zaczęłyśmy nakładać kolejną porcję.
Peter stanął obok mnie i czekał na kolejny talerz, kiedy to zupełnie przez przypadek, strąciłam szklankę ze stołu. Miała już się rozbić, kiedy Peter ją złapał. Czy to nie był właśnie pajęczy zmysł? Jeśli do tej pory miałabym jeszcze jakieś wątpliwości, to ta sytuacja rozwiałaby je wszystkie.
Peter uśmiechnął się do mnie i odłożył szklankę na blat. Kiedy odwrócił się, żeby zanieść kolejny talerz Clintowi, spojrzałam na Wandę, upewniając się, że też to widziała. Gapiła się z niedowierzaniem na szklankę, a kiedy udało mi się złapać jej spojrzenie, wymieniłyśmy porozumiewawcze uśmieszki.
*Peter*
Zaczęliśmy jeść. Przysłuchiwałem się uważnie rozmowie przy stole, jednak prawie do niej nie dołączałem. Nie chciałem za dużo mówić, żeby się jakoś przypadkiem nie ośmieszyć. Mimo to cały czas czułem na sobie wzrok dziewczyn. Kiedy tylko na nie patrzyłem, od razu odwracały spojrzenie. Dziwne. Czemu się tak na mnie patrzą? Nagle usłyszałem odgłosy z korytarza i po chwili dołączyła do nas pani Potts-Stark, która wyglądała na naprawdę bardzo zmęczoną. Kiedy usiadła obok pana Starka, wymienili szybkiego całusa i zaczęła opowiadać o swoim dniu. Gdy tylko mnie zauważyła natychmiast się do mnie przyjaźnie uśmiechnęła.
– Peter, mógłbyś wytłumaczyć co masz na twarzy? – zapytał pan Steve, patrząc badawczo na moje podbite oko. Dopiero co wziąłem kęsa jedzenia, więc nie miałem możliwości od razu mu odpowiedzieć.
– Nie wyglądasz na dzieciaka, który lubi wdawać się bójki – wtrącił się pan Clint.
– Chciał wyskoczyć przez okno, co nie Peter? – odpowiedziała za mnie pani Natasza. Niegrzecznie było mówić z pełnymi ustami, więc szybko przytaknąłem, myśląc nad tym, że może nie byłem tak beznadziejnym kłamcą, skoro uwierzył mi wytrenowany szpieg.
– Jak to się stało? – zapytała ze zmartwieniem pani Potts-Stark, starając się przyjrzeć bliżej mojemu oku. Było już prawie wyleczone, został jedynie siniak.
– Chwila... To było o wiele większe jeszcze dwie godziny temu – powiedział pan Stark, przyglądając się mi z bliska. Gorączkowo starałem się wymyślić jakąś wymówkę.
– To pewnie przez tą maść, którą dał mu Bruce – powiedziała pani Natasza z pewnością w głosie.
– Tak, pewnie tak – powiedziałem, kiedy przełknąłem to co miałem w buzi. Zobaczyłem z zaskoczeniem, że pani Wanda uśmiecha się pod nosem.
– Czemu ja nie dostaje od niego takich fajnych maści? – zapytał pan Clint pół żartem pół serio.
– Może jest jakaś nowa? – zapytała pani Wanda, wzruszając ramionami.
– I się nie pochwalił? Zazwyczaj mówił nam o takich rzeczach.
Nie wiedziałem co na to odpowiedzieć. Wyglądało na to, że reszta też nie, bo zapadła niezręczna cisza.
– Witajcie midgardzczycy! Wróciłem z Asgardu.
Odwróciłem się do tyłu, natychmiast dostrzegając pana Thora.
– Ach młody Parker, miło cię widzieć.
Uśmiechnął się serdecznie, widząc mnie i pozostałych.
– Hej Thor, jesteś głodny? – zapytała pani Natasza, a ja w duchu dziękowałem za to, że jego przybycie odwróciło ode mnie uwagę.
– Co się stało z twoja twarzą? – zapytał, podchodząc bliżej, żeby lepiej mi się przyjrzeć. Serio, ile razy jeszcze usłyszę dzisiaj to pytanie?
– Wpadłem na okno – odpowiedziałem krótko. Przytaknął i usiadł przy stole obok mnie. Po chwili Wanda postawiła przed nim pełny talerz i zabrała mój, który był już pusty. Podziękowałem jej szybko i spojrzałem na Pana Starka, który też był już gotowy.
– Chodź dzieciaku, możemy dzisiaj jeszcze trochę popracować.
Przytaknąłem i po pożegnaniu się z wszystkimi wróciliśmy do laboratorium.
***
Wredne dziewczyny
MRB
Dzieciaku
Peter
tak?
MRB
Który z Avengers jest najprzystojniejszy?
Pan Sam
Brakuje nam jednego głosu
Pani Nat
Proszę po prostu wybierz kogoś żeby się w końcu zamknęli
MRB
Heeeej dzieciaku
Wiem że Iron Man jest twoim ulubionym Avengers
A ty jesteś moim ulubionym dzieciakiem
Pan Sam
Pierdolenie
masz innego ulubionego dzieciaka
MRB
NIE PRAWDA
Pan Sam
a co z twoim stażystą?
MRB
Jest miły ale mały pajączek jest najlepszy
Co nie dzieciaku?
Peter
nie przeszkadzajcie sobie, chętnie posłucham dalej
MRB
Och no weź dzieciaku wiesz jak bardzo cię kocham
Pan Sam
Och więc gramy nieczysto?
Pan Bucky
i tak nie wygrasz Sam
więc się przymknij
Pan Sam
a kto niby ma wygrać jak nie ja?
może ty? hahaha
Pan Dziadek
Chłopcy wystarczy
Dla wiadomości wszystkich
słowa nie mogą opisać jak bardzo piękni jesteście
Pan Sam
Awww dzięki stary
Pan Bucky
Ale numery mogą
3/10
MRB
OUUUUU
Pani Nat
OUUUUUUUU
Pan Łucznik
O MÓJ BOŻE
Peter
UUUUU
ale myślałem że rozmawiamy o Avengers?
Pani Nat
konflikt się rozszerzył
MRB
Więc dzieciaku?
Peter
o czym dokładnie mówimy?
najgorętszy, najprzystojniejszy, czy najsłodszy?
Pan Dziadek
Co to za różnica?
Peter
o boże...
Pani Nat
zignoruj go
najprzystojniejszy?
Peter
hmm nie wiem
nigdy o tym nie myślałem
Pan Łucznik
Może spytaj swoich przyjaciół?
The homo Sapiens
Peter
Kto według was jest najbardziej przystojnym z Avengers?
Przegryw nr2
Czemu pytasz?
Peter
bez powodu, po prostu przyszło mi do głowy
QueenMJ
Kapitan Ameryka?
Przegryw nr2
też bym chyba tak powiedział
QueenMJ
bo nie liczymy Spider-Mana nie?
Peter
Czemu? Może byś napisała że ja?
Zaśmiałem się na sama myśl.
QueenMJ
no raczej
Moje serce lekko przyspieszyło, gdy to przeczytałem. Naprawdę myślała, że jestem przystojniejszy niż wszyscy Avengers?
Przegryw nr2
albo może Thor?
QueenMJ
nie on jest najgorętszy
oczywiście o ile dalej nie liczymy Spider-Mana
Peter
:)
Więc ostateczna odpowiedz?
Przegryw nr2
chyba Kapitan Ameryka
QueenMJ
tak
Peter
ok dzięki
Wredne Dziewczyny
Peter
powiedzieli że Kapitan Ameryka
MRB
Ughhh
Pani Nat
Założę się że gdyby to przeczytał to siedziałby wściekle się rumieniąc
Pani Czarownica
i pewnie trzymałby twarz w dłoniach
Pan Łucznik
i skrycie by się uśmiechał
Peter
i pewnie cicho by chichotał
Pani Nat
...
Pan Łucznik
...
MRB
...
Peter
no co?
zgadujemy przecież
Pani Nat
w sumie się nie myli jakoś bardzo
Pan Łucznik
taaa
Peter
dobra ja już spadam
obejrzę jeszcze coś przed snem
MRB
Kaptan Ameryka?
pierdolenie
Pani Nat
pa mały pajączku
Pan Łucznik
do później
---
Dzisiaj trochę krócej niż zwykle 🙃
Mam nadzieję, że się podobało :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro