Rozdział 36

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Witam! 

Miało być wczoraj, ale niestety się nie wyrobiłam. Mam nadzieję że mi wybaczycie tą małą obsuwę.

Miłego czytania :)

---

*Natasza*

– ON WIE! – wykrzyknęłam.

Wszyscy nagle na mnie spojrzeli, wliczając w to nawet Wandę. Wstałam, nie zważając na rzucane mi spojrzenia i chwyciłam ją za rękę, ciągnąc ją do mojego pokoju. Kiedy weszłyśmy zamknęłam drzwi na klucz. 

– Co? – zapytała zaskoczonym tonem, kiedy była już pewna, że jesteśmy same.

– On wie, że my wiemy – powiedziałam, krążąc po pokoju.

– Ale kto dokładnie?

– Peter wie, że wiemy o tym, że jest Spider-Manem – powiedziałam, spoglądając na nią. Patrzyła mi prosto w oczy, a jej wyraz twarzy nie zmienił się prawie wcale.

– Tak myślałam, ale skąd? - zapytała, lekko marszcząc brwi.

– Nie wiem, ale zdecydowanie sobie z nami pogrywa. Zauważyłaś jak bardzo oczywisty był ostatnio? – zapytałam, a ona szybko przytaknęła. – Przed nikim innym nie jest aż tak oczywisty. Wychodzi na to, że nas...

– ...testuje – dokończyła za mnie, jeszcze bardziej marszcząc brwi. – Co teraz? – zapytała i obie zamilkłyśmy, patrząc w podłogę. – Nat?

– Mhmm? – mruknęłam, dając jej znać, że ją słucham.

– Wiesz... On nie wie, że my wiemy, że on wie, że my wiemy.

– Oglądasz zdecydowanie za dużo Przyjaciół – odpowiedziałam, kręcąc głową i nie mogłam powstrzymać nieco złośliwego uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy, kiedy domyśliłam się, co prawdopodobnie planuje zrobić.

*Peter*

– Dzień dobry, panie Stark – przywitałem się, wchodząc na poniedziałkowy staż i odłożyłem plecak tam gdzie zawsze.

– Hej dzieciaku, Wanda i Natasza prosiły, żebyś się z nimi spotkał jak tylko przyjdziesz - powiedział, gdy tylko usiadłem przy biurku. Spojrzałem na niego zdziwiony.

– Czemu? – zapytałem, a on wzruszył ramionami. – To nie jest jakiś problem dla Pana?

– Pewnie, że nie, tylko wróć tutaj zanim pójdziesz do domu dobrze? – przytaknąłem i podziękowałem mu.

Wstałem szybko z krzesła i poszedłem od razu w stronę windy. Kiedy drzwi się otworzyły, zobaczyłem nikogo innego jak pana Steva. Czy serio musiałem zawsze trafiać właśnie na niego? Straciłem rachubę w liczeniu, gdzieś tak po ósmym spotkaniu.

– Nie no serio, śledzisz mnie, czy jak? – zapytał z rozbawieniem, kiedy wszedłem do środka. Zaśmiałem się cicho.

– FRIDAY, możesz mi powiedzieć, gdzie są teraz pani Wanda i pani Natasza?

– Obecnie znajdują się w sali treningowej i czekają na ciebie. Czy chciałbyś się tam udać?

– Tak, poproszę.

– Też tam jadę – wtrącił pan Steve.

– A podobno to ja szpieguję ciebie – wymamrotałem pod nosem, a on zaśmiał się i po chwili wyszliśmy z windy, idąc w stronę sali treningowej.

– Więc, czego się nauczyłeś jak mnie nie było? – zapytał, patrząc na mnie badawczo. Miałem wrażenie, że stara się znaleźć jakieś siniaki i inne urazy. Właściwie miałem ich całkiem sporo, ale były one schowane pod ubraniem, a żaden z nich nie był spowodowany przez osoby mieszkające tutaj. Opowiedziałem mu wszystko odnośnie treningów, pomijając oczywiście tematy związane ze Spider-Manem.

Kiedy dotarliśmy do sali otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka, dalej rozmawiając o minionym tygodniu. Właśnie wyjaśniał mi, co robił na swojej misji, kiedy poczułem, jak ktoś próbuje zaskoczyć mnie od tyłu. Nie chciałem wzbudzać żadnych podejrzeń, więc postanowiłem to na razie zignorować. Nagle poczułem zbliżające się niebezpieczeństwo i szybko odwróciłem się, chwytając sięgającą w moją stronę rękę, przyszpilając kogoś do podłogi.

– O mój boże – wykrzyknąłem, kiedy tylko zobaczyłem, kto próbował mnie zaatakować. – Pani Nataszo przepraszam, myślałem że ktoś chce mnie zaatakować. Wszytko w porządku? – zapytałem, pomagając jej wstać. Uśmiechnęła się, widząc moje zmartwienie, a na jej twarzy mogłem dostrzec coś na kształt dumy.

– Wszystko ok, ale do cholery, dobrze cię wyszkoliłam – powiedziała i zmarszczyła brwi, patrząc na pana Steva.

– Tak, faktycznie... Czemu tak na mnie patrzysz? – zapytał niepewnie, ale nie odpowiedziała i pociągnęła mnie na drugą stronę sali do pani Wandy. Pan Steve wyglądał na zdezorientowanego, ale wzruszył tylko ramionami i rozpoczął swoją rozgrzewkę.

– Hej Peter – przywitała się ze mną pani Wanda.

– Dzień dobry pani Wando – odpowiedziałem, a ona się uśmiechnęła.

– Więc, myślałam sobie... – zaczęła Pani Natasza, ale przerwała jej pani Wanda, szturchając ją łokciem – ...znaczy myślałyśmy o ostatnich dniach – poprawiła się, przewracając oczami, a ja przełknąłem ślinę – ...i jeśli chcesz możemy nadal razem trenować.

Wyglądały na bardzo podekscytowane i patrzyły na mnie z nadzieją. Pani Wanda pokiwała głową, potwierdzając to, co powiedziała ta druga i spojrzała na mnie w oczekiwaniu.

– Jasne, brzmi dobrze, ale co na to pan Stark?

– O to się nie martw, pogadam z nim – odpowiedziała szybko pani Wanda i chwyciła moje ramię, ciągnąc mnie do szatni. 

Kiedy się już przebrałem rozpoczęliśmy trening, przenosząc się po jakimś czasie w stronę worków treningowych, żeby poćwiczyć wyprowadzanie ciosów.

– Więc Peter, co tam u ciebie? – zapytała pani Natasza, jednocześnie uderzając w worek treningowy.

– Wspaniale, a u ciebie? – odpowiedziałem, uderzając w worek, wiszący obok niej. Rzuciłem szybkie spojrzenie na pana Steva. Niestety nie mogłem trenować tak jakbym chciał, kiedy tu był. Gdybym uderzał w worek z całej siły byłoby to naprawdę podejrzane.

– Też dobrze. Co porabiałeś wczoraj?

Och, doskonale wiedziałem, co robiłem wczoraj. Rano byłem na patrolu, a po nim poszedłem do wieży jako Spidey. Siedziałem z nimi, aż do 21:00, kiedy musiałem się już zbierać do domu.

– Och wiecie... spotykałem się z... nowymi przyjaciółmi – powiedziałem pomiędzy ciosami.

– Co to za przyjaciele? – zapytała pani Wanda, przechodząc obok nas i biorąc łyka z swojej butelki.

– Są niesamowici - odparłem z lekkim uśmiechem.

– Chciałbyś coś więcej o nich opowiedzieć? – zapytała, a ja uśmiechnąłem się szeroko, widząc do czego dąży.

– Pewnie... Są bardzo zabawni... i mili... i troskliwi... i w ogóle – powiedziałem nieco zasapany, dalej uderzając w worek.

– Skąd ich znasz? Ze szkoły? – zapytała pani Wanda. Przytaknąłem i zauważyłem jak pani Natasza próbuje ukryć swój śmiech.

– O czym gadacie? – zapytał pan Steve, podchodząc od tyłu i siadając obok pani Wandy. Dziewczyny wymieniły szybko spojrzenia, zanim wróciły do tego, co robiły wcześniej.

– Tylko o moich przyjaciołach - powiedziałem, próbując ukryć śmiech.

– Fajnie, jak się nazywają?

Zamyśliłem się, zastanawiając się co odpowiedzieć i przez moje rozproszenie przestałem się tak hamować z uderzeniami, w wyniku czego worek odskoczył zdecydowanie zbyt mocno jak na Petera Parkera.

– Wow to był naprawdę niesamowity cios – pochwalił mnie pan Steve.

– Dzięki - odpowiedziałem zmieszany.

– Więc, twoi przyjaciele?

– Mają na imię... Natalia... Wendy... Sean i jeszcze paru innych.

Widziałem jak pani Natasza i pani Wanda ledwo powstrzymują śmiech, słysząc imiona, które im wymyśliłem.

– Fajnie – powiedział i wstał z podłogi. – Ja już niestety muszę lecieć - dodał i ruszył w stronę wyjścia.

– Pa – powiedzieliśmy niemal jednocześnie. Nikt nie mówił nic przez dobre parę minut, dopóki pani Natasza postanowiła złamać ciszę.

– Więc, Natalia, Wendy i Sean? – spytała, podnosząc brew.

– Dokładnie – odpowiedziałem, dalej uderzając w worek.

– A co z tą dziewczyną... Michelle? – zapytała Pani Wanda, a ja przerwałem ciosy, patrząc na nią zdziwiony. – Tak, Stark opowiadał nam o niej i Edwardzie.

– A co ma z nią być? – zapytałem.

– Lubisz ją – odpowiedziała pani Natasza, uśmiechając się, a ja wściekle się zarumieniłem.

– N-Nie ja... Wcale nie. Dlaczego w ogóle miałybyście tak myśleć? – zapytałem, czerwony jak burak.

– Och, daj spokój. Stark mówił, że zawsze o niej gadasz.

– O Edwardzie też mówię... czasami – próbowałem się bronić.

– Wczoraj z tobą była? – zapytała pani Natasza, dalej uderzając w worek.

– Nie, nie jestem przecież zawsze z nią. Ona nawet ich nie zna – odpowiedziałem zmieszany. Wymieniły spojrzenia, uśmiechając się nieco złośliwie. Nie podobało mi się to.

– Powinieneś ją przedstawić swoim nowym przyjaciołom – powiedziała pani Wanda, wstając.

– No nie – westchnąłem cicho, ale chyba mnie i tak usłyszały.

– Wanda, to wspaniały pomysł – powiedziała pani Natasza z entuzjazmem, podchodząc bliżej mnie, ramię w ramię z panią Wandą. Zacząłem się cofać w miarę jak się przybliżały.

– Ummm... nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.

To był najgorszy pomysł na świecie. Po pierwsze wszyscy by zobaczyli jej twarz i pewnie szybko by się zorientowali kim jestem tak naprawdę, a to mogłoby spowodować wiele nieprzyjemnych zdarzeń, takich jak na przykład utrata stażu. Poza tym na pewno zaczęliby mnie przy niej zawstydzać.

– Czemu nie?

– Bo... – musiałem szybko coś wymyślić. – Bo tak.

– Mógłbyś ją najpierw przedstawić tylko paru osobom. Co powiesz na Natalię i Wendy? – zapytała pani Natasza, podchodząc coraz bliżej razem z panią Wandą, podczas gdy ja dalej się cofałem.

– Och nie nie nie... Wiecie... Myślę, że pan Stark może mnie teraz potrzebować... Dzięki za trening – powiedziałem i wymknąłem się do windy. FRIDAY zamknęła drzwi i wypuściłem wstrzymywane wcześniej powietrze.

– Nat? – zapytała pani Wanda i usłyszałem mruknięcie pani Nataszy. – Myślisz, że powinnyśmy mu powiedzieć, że wiemy że on wie, że my wiemy?

Co do cholery? Nie usłyszałem już odpowiedzi, bo winda zaczęła jechać w górę. One wiedziały, że ja wiem, że one wiedzą? Jeśli dobrze usłyszałem, to zaczynało się to robić coraz bardziej skomplikowane i przypominało sytuacje z przyjaciół. 

***

– Tak, ale one jeszcze nie wiedzą, że ja wiem, że one wiedzą, że ja wiem, że one wiedzą – wyjaśniłem rozentuzjazmowany dwójce moich najlepszych przyjaciół, kiedy siedzieliśmy razem podczas przerwy szkolnej. Ned gapił się na mnie próbując przetrawić to, co właśnie powiedziałem, podczas gdy MJ jadła jabłko, patrząc na mnie obojętnym wzrokiem. Byłem bardzo podekscytowany całą tą sytuacją, podczas gdy MJ wyglądała na nieco znudzoną, a Ned na zupełnie zmieszanego.

– Oglądasz za dużo przyjaciół – powiedziała w końcu, kręcąc głową. Westchnąłem cierpiętniczo, patrząc na moje dłonie i poczułem burczenie w brzuchu. Dzisiaj nie dostałem żadnych pieniędzy na jedzenie przez to, że stłukłem jakąś głupia wazę.

***

– Czemu znowu nie możesz przyjść w sobotę? – zapytał pan Stark, patrząc na mnie z rozczarowaniem.

– Mam... zadanie.

– Udam, że tego nie usłyszałem - powiedział, patrząc na mnie dziwnie.

– Ale serio...

– Stark, nie zapominaj, że jest tutaj każdego wieczora i musi się czasem uczyć – pani Natasza starała mi się pomóc, wymyślając wymówkę. Pan Stark westchnął i wziął gryza swojej pizzy.

Zrobiliśmy sobie małą przerwę, żeby zjeść. Pani Natasza, pan Steve, pan Sam i pan Thor siedzieli odpoczywając w salonie.

– Chcę go przedstawić pajączkowi – jęknął, wyglądając na bardzo zawiedzionego. Pani Natasza lekko się zaśmiała, ale wszyscy ją zignorowali.

– Masz na myśli Spider-Mana? – zapytałem, a mój głos lekko się załamał.

– No, a kogo innego? – zapytał i zaczął dalej jeść.

– Jasne – odpowiedziałem krótko i nie mogłem się powstrzymać od spojrzenia na panią Nataszę, która znowu starała się nie roześmiać.

– Ale naprawdę chcę, żebyś go poznał – dalej nalegał, a ja nie miałem pojęcia jak wyjść z tej sytuacji. Wymówka z pójściem do toalety była użyta przeze mnie już zbyt wiele razy. Pani Natasza dalej starała się nie roześmiać, a pani Wanda... nawet nie wiedziałem gdzie jest.

– Och... Znaczy... nie chcę... – powiedziałem z wahaniem, a on natychmiast przestał jeść i spojrzał na mnie zaskoczony.

– Czemu nie? – zapytał pan Sam.

– Uhhh... Ja... Nie wiem, po prostu.... po prostu, nie chcę.

Serio Peter? Naprawdę? Nie umiesz wymyślić czegoś lepszego?

– Daj spokój, pokochasz go – próbował mnie przekonać pan Stark. Pani Natasza próbowała teraz w ukryciu nagrać całą sytuację swoją komórką.

– Ja... Ja nie mogę w ten weekend – powiedziałem w końcu, mając nadzieję, że to zakończy tą dyskusję.

– Na pewno znajdziemy jakiś dzień, w którym on też będzie wolny – powiedział pan Stark, poklepując mnie po plecach i wrócił do jedzenia. Mogłem się spodziewać, że tak tego nie zostawi, ale przynajmniej na razie miałem spokój. Też zacząłem jeść i wkrótce zaczęliśmy rozmawiać o nowym projekcie nad którym wspólnie pracowaliśmy.

---

Następny rozdział wrzucę niestety najszybciej w poniedziałek, albo wtorek.

Niedawno wleciał też nowy oneshot w Irondad bingo, jeśli ktoś chce sprawdzić zapraszam. Cukrzyca w prezencie xD

Do następnego <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro