Rozdział 40

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Witam witam.

Jak zawsze dzięki za wszystkie komentarze i głosy <3

Zapraszam.

---

*Peter*

– Czujesz się już lepiej? – zapytałem MJ, dalej obwiniając się za całą tą sytuację.

– Tak przegrywie. Wiem o czym myślisz, ale to naprawdę nie twoja wina, to raczej ja powinnam cię prze... – zaczęła, ale przerwałem jej, kiedy tylko zorientowałem się, co chciała powiedzieć.

– Nie. Nawet nie waż się kończyć. To moja wina. To ja na ciebie upadłem – zapewniłem ją. Pokręciła tylko głową z lekkim uśmiechem, najwyraźniej się ze mną nie zgadzając, ale nic nie odpowiedziała. Patrzyliśmy tak na siebie bez słowa, dopóki MJ nie spróbowała wstać z kanapy. – Powinnaś jeszcze chwilę posiedzieć – zaprotestowałem natychmiast. – Znaczy, dla mnie to nie jest żaden problem, zanieść cię do domu, ale wydawało mi się, że wolałabyś...

– Łapię Parker – przerwała mi, zanim wpadłem w słowotok. – Więc, co będziemy teraz robić?

Zacząłem intensywnie myśleć. To był pierwszy raz od długiego czasu, kiedy byliśmy sam na sam dłużej niż pół godziny. Próbowałem nieco ukryć moje rumieńce, zasłaniając twarz ręką i udając, że rozmyślam nad odpowiedzią.

– Może coś poczytamy? – zaproponowała po chwili i zaczęła grzebać w plecaku w poszukiwaniu książki. Przytaknąłem chętnie, to był właściwie całkiem niezły pomysł. Wstałem i zacząłem rozglądać się w poszukiwaniu czegoś ciekawego na półkach, jednak nie znalazłem niczego, co by mi wpadło w oko. Nie chciałem bardziej się oddalać, więc westchnąłem cicho i wróciłem do MJ z pustymi rękami.

– Hej, mogę poczytać razem z tobą? – zapytałem, niemal szeptem, lekko się jąkając. Miałem wrażenie, że cała moja twarz płonie. 

Spojrzała na mnie z uśmiechem i odsunęła się nieco, robiąc mi trochę miejsca, żebym usiadł obok, a kiedy to zrobiłem, oparła głowę na moim ramieniu i przesunęła książkę na środek pomiędzy nas. Zaczerwieniłem się jeszcze bardziej niż wcześniej, a moje serce zaczęło bić zdecydowanie zbyt szybko. Na początku zamarłem, ale po chwili objąłem ją ręką. Zrobiłem to powoli, dając jej czas na to, żeby się odsunęła, jednak tego nie zrobiła. Uśmiechnęła się tylko pod nosem i czytała dalej.

Książka była całkiem interesująca, jednak po pewnym czasie z zaskoczeniem zauważyłem, że MJ przestała przewracać kartki. Spojrzałem na nią zdziwiony i szybko odkryłem, że zasnęła na moim ramieniu. Wyglądała jakby było jej całkiem wygodnie i nie myśląc o tym za wiele, wyciągnąłem telefon, robiąc sobie z nią parę selfie. Wyglądała naprawdę słodko, zwłaszcza kiedy robiła dziwne miny przez sen. Przejrzałem zdjęcia, uśmiechając się szeroko i wybrałem jedno, które ustawiłem sobie na tapetę. Wybór był naprawdę trudny, bo na każdym z nich wyglądała prześlicznie. Rzuciłem jej jeszcze szybkie spojrzenie, tym razem podziwiając jej urodę na żywo i pocałowałem ją szybko w czoło. Kiedy upewniłem się, że jej to nie obudziło, wróciłem do czytania książki.

*Pietro*

Co do cholery?

Spojrzałem osłupiały na scenę rozgrywającą się przede mną, ukrywając się za regałem z książkami. Byli tylko przyjaciółmi prawda? W końcu jest gejem, więc to chyba naturalne, że przyjaźni się z dziewczynami? To przecież całkowicie normalne, że przytulasz się z przyjacielem, prawda? Tylko że to wyglądało na naprawdę bliska relację. Czy to możliwe, żeby go zdradzał? 

O mój boże.

Miałem nadzieję, że tak nie było, bo chociaż bardzo lubiłem Petera, byłem całkowicie pewny, że w takim przypadku stanę po stronie Spidey'ego. Niczym sobie nie zasłużył na taką zdradę. Nie zrobił nic złego.

Pietro spokojnie. Nie wyciągaj pochopnych wniosków. Na pewno są tylko przy... CZY ON WŁAŚNIE POCAŁOWAŁ JĄ W CZOŁO? 

Kompletnie wyleciało mi z głowy, po co tu przyszedłem i wybiegłem z budynku, nie mogąc już dłużej na to patrzeć. Po chwili usiadłem na ławce w jakimś parku niedaleko szkoły. Musiałem pomyśleć.

Na pewno byli tylko przyjaciółmi. Przecież Peter nie jest taki. To naprawdę miły i uczynny chłopak. To na pewno jedno, wielkie nieporozumienie, a ta dziewczyna jest przyjaciółką jego i Spidey'ego. 

Próbowałem sobie tłumaczyć jego zachowanie, jak tylko mogłem, ale z tyłu głowy miałem cały czas myśl, że jednak ją pocałował. Co prawda był to tylko całus w czoło, ale czy przyjaciele tak robią? Nie byłem pewny.

Nastolatki... Czemu są tak skomplikowane?

Z westchnieniem zdjąłem moją czapkę i pobiegłem prosto do mojego pokoju w wieży. Nie chciałem ryzykować, że kogoś spotkam, bo na pewno chcieliby wiedzieć co się stało, a ja nie byłem jeszcze gotowy, żeby z kimkolwiek o tym rozmawiać. Miałem tylko nadzieję, że Wanda nie przeczyta moich myśli, jednak podejrzewałem, że po tym jak ostatnio na to zareagowałem, nie ma takiego niebezpieczeństwa. Byłem na nią wtedy tak wściekły, że nie odzywałem się do niej przez dwa dni i wątpiłem, żeby chciała to powtórzyć.

Ale co jeśli... tylko hipotetycznie, on jednak go zdradza? Nie poznałem całej historii życia Spidey'ego, ale nawet wiedząc tak niewiele, byłem w stanie stwierdzić, że nie miał najłatwiej. Obawiałem się, że taka informacja zupełnie go załamie, a co gorsza Peter na pewno zdawał sobie z tego sprawę. Znał go przecież o wiele lepiej i z pewnością wiedział, jak bardzo jest wrażliwy.

Jak on śmiał? Byłem wściekły i zawiedziony zachowaniem Petera. Jak mogłem tak źle go ocenić? Myślałem, że jest miłym i lojalnym chłopakiem, który dla tych których kocha, jest w stanie zrobić niemal wszystko, a wychodziło na to, że jest zwykłym dupkiem, albo Casanovą. Może nawet oboma.

Miałem totalny mętlik w głowie. Nie wiedziałem, co mam o tym wszystkim myśleć. Może jednak go nie zdradzał? W końcu tylko się razem przytulali i... POCAŁOWAŁ JĄ W CZOŁO. Kto to w ogóle był? Czy to była ta dziewczyna Michelle o której Stark mówił, że Peter się w niej zauroczył? Cholera. Najwyraźniej miał rację, bo rzeczywiście tak jest.

Pogrążyłem się w myślach, rozpamiętując całą tą sytuacje i tracąc zupełnie poczucie czasu. Musiałem zasnąć, bo kiedy się obudziłem było już po szesnastej, a to oznaczało, że Peter rozpoczął już swój staż.

Niemal wyskoczyłem ze swojego łóżka i pobiegłem do drzwi, jednak zatrzymałem się gwałtownie, zanim je otworzyłem. Czemu tak właściwie chciałem go zobaczyć? Może nie powinienem? Po chwili wahania stwierdziłem, że muszę się przekonać, czy moje podejrzenia są prawdziwe, a jedynie konfrontacja z Peterem może rozwiać moje wątpliwości.

Po wejściu do windy poleciłem FRIDAY, żeby zabrała mnie prosto do laboratorium Tony'ego, gdzie prawdopodobnie o tej godzinie mogłem znaleźć Petera. Kiedy wszedłem do środka, natychmiast zauważyłem go pracującego przy jednym stole z Tonym. Natychmiast poczułem jak zalewa mnie złość, kiedy zobaczyłem jak beztrosko się śmieje, zupełnie jakby trzy godziny temu, nic się nie stało. Nie wiedziałem, co mam o tym sądzić.

– Dzień dobry panie Pietro. Co tam? – zapytał z uśmiechem, ale natychmiast spoważniał, widząc moją minę. Próbowałem odwzajemnić uśmiech, rzucając szybkie "cześć" w jego stronę, zanim usiadłem na kanapie niedaleko ich biurka.

– Czemu zdecydowałeś się nam dzisiaj przeszkadzać?

Przewróciłem oczami, słysząc pytanie Starka i zignorowałem go. Chwyciłem do ręki losową książkę i udawałem, że ją czytam. Od czasu do czasu zerkałem na Petera, ale kiedy Stark wyszedł do toalety, wiedziałem, że to idealna okazja, żeby z nim porozmawiać.

– Panie Pietro, wszystko w porządku? – zapytał, odwracając się do mnie, zanim zdążyłem do niego jakoś zagadać.

– W idealnym porządku – odpowiedziałem groźnym tonem. – A czemu pytasz?

– Czyta pan książkę do góry nogami... – powiedział lekko chichocząc, kiedy odwróciłem ją do prawidłowej pozycji. Po chwili ją zamknąłem i wstałem, powoli do niego podchodząc. Cały czas patrzyłem mu głęboko w oczy.

– Jak tam twój dzień? – zapytałem podejrzliwym głosem.

– Właściwie świetnie. Nogi bolały mnie cały dzień, bo... upadłem. Potem było nawet gorzej, bo ja i Michelle... – powiedział, a ja spojrzałem na niego, przeszywając go wzrokiem. – Umm proszę pana, na pewno wszystko dobrze? – zapytał niepewnie, a ja zorientowałem się, że może pokazuje nieco za dużo emocji na mojej twarzy i spróbowałem się nieco odprężyć.

– Wszystko w porządku, mów dalej – powiedziałem po chwili, nieco bardziej pogodnym tonem.

– Umm dobrze. Więc tak jak mówiłem, ja i Michelle szliśmy do klasy, ale moje nogi bolały tak mocno, że chciała mi trochę pomóc, ale się potknęła i skończyło się tak, że przewróciliśmy się, a ja wylądowałem prosto na niej. Było mi tak głupio, że zaniosłem ją do biblioteki i opatrzyłem jej nogę i w końcu oboje zasnęliśmy, a ja prawie spóźniłem się na staż...

– Tak, tak a jak zasnęliście? – zapytałem, przerywając mu. Gapił się na mnie chwilę i aż poczułem się trochę nieswojo, ale to w końcu on był tym, który zapewne zdradzał Spider-Mana.

– Ummm Pa-panie Pietro... Czy... Czy ja... zrobiłem coś nie tak?

Teraz poczułem się naprawdę źle. Patrzył na mnie tymi swoimi wielkimi, brązowymi oczami z miną zbitego szczeniaczka.

– Nie – odpowiedziałem. – Nie. Przepraszam, miałem po prostu zły dzień.

– Och, dobrze. Zaoferowałbym Panu porobienie czegoś razem, ale pan Stark naprawdę mnie dzisiaj potrzebuje. Przepraszam – odpowiedział mi z ulgą.

– Co tam? Tęskniliście za mną? – powiedział Stark, wchodząc, a ja tylko przewróciłem oczami. Uśmiechnął się w stronę Petera i wrócił do swojego stołu, zagłębiając się z powrotem w pracy.

– Moja kolej – powiedział po chwili Peter, wychodząc z pokoju. 

Upewniłem się, że Stark na pewno nie zwraca na mnie uwagi, zanim wziąłem telefon Petera i ukryłem go za książką, którą udawałem, że czytam. Chciałem sprawdzić, czy na jego telefonie są jakiekolwiek dowody.

Szczęśliwie nie było żadnego hasła, ani żadnych wzorów. Postanowiłem nie wchodzić do jego galerii, żeby przypadkiem nie zobaczyć jak wygląda Spidey. Kiedy tylko zobaczyłem jego tapetę zmrużyłem oczy. Miał na niej zdjęcie swoje i Michelle. To było zdjęcie z wcześniej, a przynajmniej tak mi się wydawało. Mogli przecież być w tej bibliotece wiele razy i się tam przytulać. Na tą myśl, aż się we mnie zagotowało. Zauważyłem też, że ma jakieś nowe wiadomości od kontaktu w którego nazwie miał same serduszka.

Czy to był Spidey? Lepiej żeby to był on, a nie Michelle.

❤❤❤

Parker, masz moją książkę

zresztą, zatrzymaj ją, ale nie mów mi jaki był koniec, znajdę coś innego do czytania

dzięki za zaniesienie mnie do domu, moja matka cię polubiła hahaha

Czułem jak się we mnie gotuje. To była Michelle. Na 100% to była Michelle. Na dodatek ta nazwa kontaktu... Nie mogłem w to uwierzyć.

Odłożyłem telefon z powrotem na kanapę, ciskając nim nieco za mocno, ale nie mogłem się powstrzymać. Wybiegłem z pomieszczenia, a w mojej głowie zapanował chaos.

Czyli naprawdę zdradzał Spidey'ego. Co to właściwie miało być? Ukryty romans? Jak miał zamiar utrzymać to w tajemnicy, skoro miał jej zdjęcie na tapecie, a jej imię było zastąpione głupimi serduszkami? Poza tym przytulali się w szkole! W miejscu publicznym, gdzie na dodatek powinni się UCZYĆ, a nie obmacywać po kątach.

Byłem wściekły na Petera. Jak on śmiał? Za kogo on się uważa, żeby zdradzać Spider-Mana? Jakim cudem był aż tak pewny siebie? SPIDER-MANA. BOHATERA.

Szybko stwierdziłem, że muszę zejść do sali treningowej, żeby się wyżyć. Złość aż mnie rozsadzała. Kiedy tylko tam dotarłem, zacząłem okładać worki, myśląc o Spider-Manie. Zrobiło mi się go żal, jeśli mu powiem, to złamie mu serce. Może... Może nie powinienem? Może za niedługo domyśli się sam i nie będę musiał tego robić? Może już wie?

Głośno jęknąłem z frustracji. Chyba powinienem mu powiedzieć. Jako mój przyjaciel zasługuje na prawdę o Parkerze, ale nie chciałem za bardzo się wtrącać. Może już wie? Może już zerwali, a ja tylko niepotrzebnie rozdrapię rany? Może Peter ma prawo być zauroczony tą całą Michelle? Może zerwali przez nas i nasze wścibstwo? Tylko czy naprawdę zerwali? Powinienem powiedzieć Peterowi i reszcie? NIE. Lepiej będzie na razie nikomu nie mówić.

Drzwi się otworzyły, ukazując Nataszę i Petera. Więc to tutaj podziewał się ten mały oszust.

– Już się pan czuje trochę lepiej, panie Pietro? – zapytał mnie uśmiechając się jak zawsze. Byłem na niego tak wkurzony, że tylko się w niego wpatrywałem, nic nie mówiąc. Zauważył to i spojrzał na mnie zmieszany, a ja odwróciłem się, mając nadzieję, że wyładuje trochę gniewu uderzając w worki.

*Peter*

Zupełnie serio zaczynałem się obawiać tego w jaki sposób patrzył na mnie pan Pietro. Co ja takiego zrobiłem?

– Co ty do cholery zrobiłeś? – wyszeptała w moją stronę Natasza, kiedy znaleźliśmy się poza jego zasięgiem słuchu.

– Ja... ja nie mam pojęcia. Co zrobiłem? – spytałem zmartwionym tonem. Spojrzała na mnie zaskoczona i odwróciła się w stronę pana Pietro. 

– Pietro, jaki masz problem? – zapytała, mimo tego, że starałem się ją uciszyć. Pan Pietro odwrócił się, nadal wyglądając na bardzo wkurzonego.

– Wszystko w porządku – powiedział lodowatym tonem i odwrócił się z powrotem, rzucając mi jeszcze ostatnie spojrzenie i uderzył w worek... naprawdę mocno. Przełknąłem nerwowo ślinę.

– Chodź Peter, my też mamy robotę do zrobienia – zawołała pani Natasza, próbując odwrócić moją uwagę. Przytaknąłem szybko. Nie wiedziałem nawet z jakiego powodu, ale czułem się niesamowicie źle.

*Natasza*

Kiedy Peter poszedł już do domu, polowałam na okazję, żeby porozmawiać z Pietro. Szybko znalazłam go w kuchni.

– O co ci chodzi? – zapytałam, stając prosto przed nim i blokując mu wyjście.

– O nic – odpowiedział, starając się mnie wyminąć, ale mu na to nie pozwalałam. Westchnął cierpiętniczo, wiedząc że go nie puszczę, dopóki mi nie odpowie. Rozejrzał się dookoła upewniając się, że nikogo nie ma w pobliżu. Chwycił mnie za łokieć i przyciągnął mnie tak, żeby nikt nie mógł usłyszeć nas z salonu.

– Peter zdradza Spidy'ego.

Moje wcześniej skrzyżowane na piersi ręce opadły, a moja mina zmieniła się z podejrzliwej na zaskoczoną. Westchnął znowu i zaczął mówić jeszcze ciszej.

– Dzisiaj jak poszedłem do szkoły Petera, zobaczyłem, jak się przytula z tą całą Michelle i czyta z nią jedną książkę na spółkę. Zasnęła mu na ramieniu i wiem, że to nie jest jeszcze dostateczny dowód, ale on ma ją zapisaną w kontaktach telefonu samymi serduszkami. Poza tym na tapecie ma ustawione jej zdjęcie.

Jeszcze zanim skończył mówić, próbowałam wymyślić jakieś usprawiedliwienie dla Petera, jednak w myślach cieszyłam się, że w końcu coś zrobił w kierunku tej dziewczyny w której był zauroczony.

– Może i nie są tylko przyjaciółmi, ale może powinniśmy pozwolić im to rozwiązać samodzielnie.

– Tak wiem, ale uważam, że Spidey zasługuje na to, żeby wiedzieć – odparł, a ja westchnęłam cicho, nie wiedząc co mu na to odpowiedzieć. – Czekaj, to jest właśnie twoja reakcja? Myślałem, że lubisz Petera?

– Oczywiście, że go lubię, ale... muszę to przemyśleć – powiedziałam i odeszłam w stronę mojego pokoju.

Wyglądało na to, że mamy poważny problem.

Co tam?

Usłyszałam głos w mojej głowie, natychmiast orientując się, że to Wanda sprawdza, co się dzieje. To nie był pierwszy raz, kiedy to robiła. Często rozmawiałyśmy ze sobą w ten sposób, żeby nikt nie mógł nas podsłuchać.

Co powiedział Pietro?  – Usłyszałam znowu jej głos w mojej głowie.

Myśli, że Peter zdradza Spidy'ego. – Odpowiedziałam jej w myślach.

Och mój boże  zaczęła się śmiać.

Nie śmiej się, to jest poważne – pomyślałam, sama ledwo powstrzymując śmiech. – On go teraz nienawidzi. – Przestała na chwilę i spojrzała na mnie zmieszana.

W tym właśnie momencie do pomieszczenia weszła reszta. Ostatnio coraz więcej ze sobą przebywaliśmy. To zaczęło się właściwie wtedy, gdy zaczęliśmy pisać z małym pajączkiem. W pewien sposób sprawił, że staliśmy się jedną wielką rodziną.

W połowie filmu Pietro nagle wstał, wciąż wyglądając na zdenerwowanego, ale teraz też na zmartwionego.

– Musze wam coś powiedzieć – ogłosił, zwracając uwagę wszystkich obecnych.

O cholera.

– Ummm, wiesz co Pietro... – wtrąciłam się, a wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni. Wiedziałam co chce powiedzieć, więc musiałam jakoś go powstrzymać. – Nie musisz wcale nam niczego mówić.

– Nat, muszę... – odpowiedział, patrząc na mnie.

– Co się dzieje? – zapytał Clint. Pietro wziął głęboki oddech i spojrzał na Clinta. Pokręciłam głową, chcąc mu dać do zrozumienia, żeby przestał mówić, ale nawet nie patrzył w moim kierunku.

– Peter zdradza Spidey'ego – powiedział, a niemal wszyscy wydali z siebie okrzyk zaskoczenia. Miałam ochotę go udusić.

– Widziałem go dzisiaj z tą Michelle, kiedy byli w szkole – zaczął wyjaśniać.

– Ale tylko się przytulali – próbowałam naprostować.

– Tak, ale ma cholerne serduszka przy jej kontakcie i ustawił jej zdjęcie na tapetę w telefonie. Na dodatek jak się przytulali to pocałował ją w czoło, podczas gdy ona na nim spała! – dokończył, a wszyscy zamarli.

– Ale... ale Peter nigdy by tego nie zrobił – zaprotestował od razu Stark.

– Najwyraźniej nie sprawia mu to żadnego problemu, pytanie tylko co my z tym robimy?

W pokoju zapadła cisza.

– Myślę, że na razie nie powinniśmy się do tego wtrącać, ale jeśli Spidey się o tym szybko nie dowie, chyba powinniśmy mu powiedzieć, nie? – przerwał ciszę Bucky. Wszyscy zamyślili się rozważając jego rozwiązanie i część po chwili przytaknęła, mamrocząc zgodę pod nosem.

– Jak on mógł? – wykrzyknął Steve z niedowierzaniem. Nazwać go wściekłym byłoby niedopowiedzeniem. Też byłabym cholernie wkurzona, gdybym nie znała prawdy. Doskonale wiedziałam, że kiedy się już dowiedzą (a zwłaszcza Pietro) to będą błagać Petera o wybaczenie i byłam też pewna, że bez problemu je uzyskają. To był przecież Peter.

Z przerażeniem pomyślałam o tym, jak okropne będą dla niego nadchodzące dni, kiedy wszyscy będą myśleć, że go zdradził. Byłam pewna, że go znienawidzą. Jeśli Stark go wyleje... zapłaci za to. To było niedorzeczne. Musiałam jak najszybciej pogadać z Peterem i przekonać go, żeby wyznał im swoją tożsamość.

– Ale... Nigdy bym nie uwierzył, że właśnie Peter, ze wszystkich ludzi na świecie jest w stanie zrobić coś takiego – mamrotał dalej Tony w szoku.

– Przykro mi – wyszeptał Pietro.

Tony wstał, kręcąc głowa z niedowierzaniem i poszedł w stronę swojego laboratorium, zapewne żeby pomyśleć. Po chwili wahania Pepper także wstała i poszła za nim bez słowa.

---

Jak wszyscy się domyślili oczywiście Pietro pomyślał, że Peter zdradza... samego siebie.

Co sądzicie o takim zwrocie akcji?

Do następnego <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro