Rozdział 41

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Witam i Wesołych Świąt wszystkim :)

Jak zwykle dziękuję za wszystkie komentarze i głosy. Przyjmijmy, że wcale nie spóźniłam się godzinę ze wstawieniem tego rozdziału. 

Zapraszam

---

*Peter*

Zupełnie nie rozumiałem, dlaczego Pan Pietro był wczoraj na mnie zły. Co ja takiego zrobiłem? Rozmyślałem nad tym, latając nocą nad miastem w poszukiwaniu jakiś zbrodni. Nie potrafiłem jednak wymyślić żadnego sensownego powodu jego zachowania. 

Jednak moją głowę zaprzątała jeszcze inna sprawa, a mianowicie to co wydarzyło się w bibliotece dzisiejszego popołudnia. Chociaż patrząc na godzinę można by raczej powiedzieć że wczorajszego, bo dochodziła już trzecia w nocy.

Kiedy May wróciła do domu oczywiście doskonale już wiedziała, co zrobiłem, a to że nie zastała mnie od razu w domu, musiało zdenerwować ją jeszcze bardziej, bo gdy tylko wróciłem ze stażu spuściła mi dosłownie łomot. Całkowicie zasłużony moim zdaniem, bo w końcu opuściłem połowę lekcji i co gorsza przyczyniłem się do zranienia MJ. 

Niestety uderzyła mnie we wcześniej kontuzjowaną nogę, co sprawiło, że teraz trudno było mi na niej ustać, ale nie mogłem przecież zostawić ludzi w potrzebie. Najgorzej miało się jednak moje lewe kolano, które krwawiło dobre paręnaście minut, zanim moje przyspieszone leczenie zdołało sobie z tym poradzić. Teraz było już nieco lepiej, ale i tak wszystko niesamowicie mnie bolało.

Drugą częścią mojej kary był tygodniowy szlaban na jedzenie. Ostatnią rzeczą jaką jadłem, był marny lunch w szkole, więc kiedy tylko o tym usłyszałem, miałem ochotę płakać. Niestety nie udało mi się powstrzymać paru łez, co sprawiło, że ukarała mnie jeszcze dotkliwiej, bo jej zdaniem nie powinienem okazywać żadnej słabości. Jednak dokładnie taki byłem. Słaby, głupi, żałosny, brzydki idiota, który nie potrafi zrobić nic samemu, bez niszczenia wszystkiego dookoła. Przecież dokładnie to mi przypominała każdego dnia. Każdego dnia. Bez wyjątku. Jednak najsmutniejsze w tym wszystkim było chyba to, że jej wierzyłem. W każde słowo. Ciężko było nie brać za pewnik czegoś, co słyszałem każdego dnia. Każdego dnia odkąd Ben...

– POMOCY!

Czyjś krzyk przerwał moje ponure rozmyślania. Zobaczyłem nastolatkę i mężczyznę w ciemnej uliczce. Jasne jak słońce było dla mnie, że nie chciała tam przebywać. Bezskutecznie próbowała wyrwać dłoń z uścisku mężczyzny.

– Krzyknij znowu, a włożę ci ten nóż tak głęboko do gardła, że wyjdzie twoją dupą – zagroził mężczyzna, mocniej przygniatając ją do ściany. 

Zakradłem się za niego i wyjąłem nóż zza paska jego spodni. Nie zauważył mnie w przeciwieństwie do dziewczyny, której szybko dałem znać, żeby była cicho, kładąc palec na ustach. Widać było, że odprężyła się nieco na samą myśl, że jest ktoś, kto jej pomoże i krzyknęła ponownie pomocy.

– Sama tego chciałaś – powiedział mężczyzna, uśmiechając się szeroko i sięgnął do miejsca w którym jeszcze przed chwilą, znajdował się jego nóż. Zdziwiony zmarszczył brwi, kiedy jego dłoń napotkała tylko pustkę.

– Szukasz tego? – spytałem, opierając się o zimną ścianę niedaleko niego i bawiąc się nożem trzymanym w ręce. Mężczyzna wypuścił dziewczynę i zaczął uciekać, tak szybko jak tylko mógł.

– Czemu uciekasz?! – krzyknąłem za nim, udając zdziwionego.

Zatrzymał się na chwilę i szybko wystrzeliłem sieć, unieruchamiając go. Runął na ziemię jak długi i natychmiast go do niej przyczepiłem. Uwielbiałem to, że czasami wystarczyło użyć mózgu zamiast mięśni, żeby ich złapać. Kiedy zaczynali uciekać, stwarzali mi doskonałą okazję do strzelania w nich siecią.

– Wszystko w porządku, proszę pani? – zapytałem dziewczynę, która oddychała teraz ciężko. Była chyba w moim wieku, może trochę starsza i musiałem przyznać, że była naprawdę ładna.

– Tak, dzięki. Jak mogę ci się odwdzięczyć?

– Po prostu następnym razem bądź bardziej ostrożna – odpowiedziałem tak jak zwykle, kiedy słyszałem takie pytanie. – Teraz zabiorę cię do domu – dodałem, uśmiechając się pod maską.

– Właściwie to mieszkam tutaj – wskazała na drzwi obok. – Złapał mnie zaraz przed wejściem do mojej klatki.

– W porządku, dobranoc w takim razie – pożegnałem się i miałem już strzelić w kierunku budynku nieopodal, ale zatrzymała mnie, łapiąc mnie za łokieć.

– Czekaj. Ja... Ja tylko chciałam ci podziękować za uratowanie mnie i... Może moglibyśmy... Nie wiem... Czasem się spotkać? Wydajesz się być w moim wieku.

Stałem tak parę sekund, patrząc na nią bez słowa.

– Eee... – nie miałem pojęcia, co mam odpowiedzieć. Zamarłem i spojrzałem na nią próbując rozszyfrować, co miała na myśli przez spotkanie. – Coś jak...?

– Coś jak randka – odpowiedziała niepewnie, na co nieco się zmieszałem. Od razu pomyślałem o MJ. Nie mógłbym pójść na randkę z dziewczyną, której imienia nawet nie znam. Tak, była ładna i słodka, ale nie była... MJ. Jakoś nie potrafiłem sobie wyobrazić siebie z inną dziewczyną. To było naprawdę dziwne.

– Słuchaj... Jesteś bardzo ładna, ale ja... Czuje coś do... Kogoś innego. Przepraszam – odpowiedziałem i skrzywiła się nieco, ale przytaknęła powoli. Wydawało mi się, że zobaczyłem łzy w jej oczach. – Tylko nie płacz, proszę. Przepraszam – dodałem i przytuliłem ją.

Próbowała się nie rozpłakać, ale szybko poczułem jak jej łzy skapują mi na ramię. Było mi jej naprawdę żal. To był pierwszy raz, kiedy musiałem kogoś odrzucić i nie chciałem zranić jej uczuć zupełnie jak... tak jak zrobiła to Liz, kiedy powiedziała, że nie pójdzie ze mną na bal parę miesięcy temu. Odrzuciła mnie wtedy na oczach wszystkich, nie oszczędzając mnie i poinformowała, co o mnie myśli, a nie było to niestety nic miłego. Oczywiście okazało się, że idzie z Flashem. No bo z kim innym? Byłem wtedy tak zawstydzony, że Ned i MJ musieli mnie niemal siłą wywlec ze szkoły. To chyba wtedy zacząłem coś czuć do MJ. Prawdopodobnie nigdy by się tak nie stało, gdyby nie odrzucenie przez Liz.

Kiedy skończyliśmy się przytulać, spojrzała na mnie, a ja na nią. Jej oczy skierowały się na moje usta, ukryte pod maską. Materiał był dość cienki, dlatego kiedy pochyliła się i mnie pocałowała doskonale poczułem jej usta. Nie oddałem pocałunku, ale też się nie odsunąłem. Stałem tam jak osłupiały, mając nadzieję, że zaraz skończy. Nie chciałem jej odpychać, żeby nie zranić jej uczuć, chociaż cała ta sytuacja, była dla mnie niesamowicie niezręczna. Po paru sekundach zaczęła całować mnie mocniej. To sprawiło, że wreszcie się poruszyłem i odsunąłem ją.

– Myślałem, że mówiłem ci, że mam dziewczynę – powiedziałem, siłą woli powstrzymując się od krzyku. Byłem wściekły.

– J-ja przepra...

– Mieszkasz tutaj? – przerwałem jej, wskazując na budynek obok. Powoli przytaknęła. – Dobranoc – powiedziałem ze złością w głosie i zostawiłem ją tam, oddalając się, zanim powiem coś, czego mógłbym potem żałować. Jedyne czego teraz chciałem, to zobaczyć MJ. Chciałbym jej wszystko opowiedzieć, ale nie mogłem przecież zjawić się w jej oknie o trzeciej nad ranem. W końcu i tak miałem zobaczyć ją w szkolę.

*Tony*

Obudziłem się po jedenastej i poszedłem od razu pod prysznic. Wczoraj przespałem łącznie może ze cztery godziny. Całą noc rozmyślałem o Peterze. Postanowiłem w końcu, że dam mu się jutro wytłumaczyć.

Wszedłem do kuchni i jedyne czego chciałem, to napić się kawy. Nie zauważyłem nawet spojrzeń rzucanych przez wszystkich zgromadzonych w pomieszczeniu. Zrobiłem dwie kawy, które wypiłem niemal duszkiem i dopiero wtedy obróciłem się do reszty, częściowo już rozbudzony.

– Tony musisz to zobaczyć – powiedziała Pepper, a ja spojrzałem na nią zdziwiony.

– To nagranie Spider-Mana – dodał Steve.

– Więc to chyba nic wielkiego, nie? – zapytałem, przygotowując trzecią kawę. Było przecież wiele nagrań, kiedy ratował ludzi z pożarów, albo zatrzymywał złodziei. Co takiego wyjątkowego mogło być akurat w tym?

– Tak, ale wczorajsze nagranie z jego patrolu jest bardziej... interesujące.

– Czemu? – zapytałem, czując coraz większe zaciekawienie.

– FRIDAY, odtwórz nagranie na telewizorze – polecił Bucky.

Nagranie rozpoczęło się, ukazując dziewczynę dociśniętą przez kogoś do ściany. Wszystko działo się na końcu słabo oświetlonej alejki i jedynym źródłem światła, była stojąca nieopodal przy głównej drodze latarnia. Rzucała one słabe światło, jednak wystarczające, aby kamera mogła coś uchwycić.

Całe szczęście przybył Spider-Man i sprawnie poradził sobie z agresorem. Uśmiechnąłem się z rozbawieniem i dumą, widząc jak wykorzystał swój mózg, zamiast mięśni. To było takie podobnie do niego.

Kąt nagrania nieco się zmienił, pokazując teraz różowowłosą dziewczynę. Musiałem przyznać, że ten kolor jej pasował, ale szybko odwróciła moją uwagę, tym co powiedziała. Mina nieco mi zrzedła, kiedy okazało się, że chce go zaprosić na randkę.

Czułem na sobie wzrok wszystkich, kiedy gapiłem się na ekran w oczekiwaniu na jego odpowiedź. Już myślałem, że się zgodzi, kiedy zaczął jej grzecznie odmawiać. Odetchnąłem z ulgą. Przynajmniej on był w porządku. W przeciwieństwie do Petera był lojalny. Przez moment pomyślałem o nim i poczułem wściekłość, ale z tego stanu szybko wyrwał mnie niespodziewany pocałunek, złożony przez dziewczynę.

Czy on nie powiedział jej przed chwilą, że jest zajęty? Co ona właściwie robiła? Co on robił? Nie ruszył się nawet z miejsca. Stał jak słup soli, ale kiedy zaczęła pogłębiać pocałunek, wreszcie ją odepchnął. Ponownie wypuściłem powietrze z ulgą i oglądałem dalej, jak niemal nakrzyczał na tą dziewczynę, za to co zrobiła i natychmiast się oddalił. Wydawał się naprawdę wkurzony.

Dziewczyna stała tam dłuższą chwilę, znowu płacząc i wezwała policję w sprawie mężczyzny, który dalej leżał na ziemi, przylepiony pajęczyną, patrząc na wszystko bez słowa. Ale czy Spidey nie powiedział, że ma dziewczynę? Nieco mnie to zastanowiło, ale pewnie nie chciał zdradzać swojej orientacji przed kimś obcym.

– On jest lojalny – powiedział Steve, a moje myśli wróciły znowu do Petera. Nie wiedziałem już, co mam o tym wszystkim myśleć, jednak wszystko wskazywało na to, że dalej są razem, a to Peter zachował się nie w porządku w stosunku do Spider-Mana, podczas gdy on był mu wierny.

*Peter*

Games of phones

Peter

hej wszystkim

przepraszam że ostatnio nic nie pisałem

MRB

DZIECIAKU

Pani Nat

MAŁY PAJĄCZKU

Pan Piorun

SYNU PAJĄKÓW

Peter

tęskniliście?

MRB

Nigdy więcej tak nie rób

Peter

przepraszam

MRB

Co w ogóle robiłeś?

Peter

myślałem

Pani Nat

...

to jest ten moment kiedy powinieneś napisać o czym

Peter

tak jasne

co wy na to żebyśmy się spotkali?

Nikt nie odpowiadał przez dobrą minutę i zacząłem się martwić, że wybrałem zły moment.

jesteście tam?

Pani Nat

to jest

dobre

Pan Łucznik

OMGWRESZCIE CIE POZNAM

JHBERUGBU

Wypuściłem długo wstrzymane powietrze z ulgą i wróciłem do pisania.

MRB

Dzieciaku...

Jesteś pewny?

Peter

Rozumiem jeśli nie będziecie chcieli ale myślę że jestem już gotowy

Jakby nie patrzeć ile już minęło? 3 miesiące?

Pan Dziadek

Wspaniale

Peter

co jest?

MRB

Huh?

Peter

co z wami?

normalnie nie dawaliście mi o to spokoju

a teraz jedyną reakcja jaką uzyskałem to "wspaniale"?

Pan Dziadek

Przepraszam dzieciaku to tylko...

Jesteśmy jakby...

Pani Nat

rozproszeni

MRB

tak

Peter

rozproszeni?

MRB

Mhmm

Peter

Czemu jesteście rozproszeni?

MRB

Trochę za dużo wokół nastoletnich dramatów 

to dla mnie za wiele zważając na to że mam już 48 lat

Peter

więc mogę pomóc

o co chodzi?

Pan Dziadek

Możesz?

Pani Nat

OCZYWIŚCIE ŻE MOŻESZ

czemu nie pomyślałam o tym wcześniej

Pan Szybki

Co tam?

Peter

Hej Szybki

Pan Szybki

SIEMA STARY

GDZIE SIE PODZIEWAŁEŚ

Pani Czarownica

też dopiero przyszłam

Szybki przeczytaj po prostu czat

Pan Szybki

OMG

JAK MOGŁEM ZAPOMNIEĆ CIĘ ZAPYTAĆ

Przecież jesteś nastolatkiem

Peter

Dzięki za zauważenie 😄

MRB

Szybki

Jest coś co ty i Czarownica musicie zobaczyć 

zanim zaczniemy mu wszystko wyjaśniać

chodźcie tutaj

Peter

Mogę to też zobaczyć?

MRB

NIE

Peter

:c

Pan Szybki

teraz jestem wściekły

Pani Czarownica

O mój boże

Peter

co jest?

Pan Łucznik

Ok więc oto cała historia w skrócie

Spotkaliśmy gościa którego nazwę roboczo Pranksterem mniej więcej w twoim wieku 

jest naprawdę super pokochaliśmy go jak tylko go zobaczyliśmy

potem zaczęliśmy go nienawidzić z powodu pewnego nieporozumienia

ale okazało się że jest w porządku i znowu zaczęliśmy go lubić

Jest też drugi chłopak, bardzo podobny do tego pierwszego nazwijmy go Nerdem który był bardzo blisko z MRB i też jest w twoim wieku

Lubiliśmy ich obu, ale potem się dowiedzieliśmy że Prankster spotyka się z Nerdem

Peter

Gdzie jest mój popcorn?

Pan Łucznik

Tak ale czekaj na najlepsze

Nerd zdradza Prankstera

Peter

COOO???

Pan Łucznik

wiem

byliśmy strasznie zaskoczeni bo to nie jest jakiś tam koleś

wydawał się być taki w porządku

ale potem Szybki zobaczył go z jakąś DZIEWCZYNĄ

Peter

NIE GADAJ

jest Bi?

Pan Łucznik

na to wygląda

nigdy go o to nie pytaliśmy

ale wtedy wydarzyło się jeszcze coś

Peter

no dajesz

Pan Łucznik

ktoś kogoś nie znamy nagrał Prankstera z jakąś dziewczyną

dziewczyna z nim flirtowała i zaprosiła go na randkę

Peter

proszę powiedz że jej odmówił

Pan Łucznik

odmówił ale mimo tego POCAŁOWAŁA GO

W USTA

Peter

W USTA?

Pan Łucznik

TAK

ale z tego co widziałem to nie oddał pocałunku i ją odepchnął

był strasznie wkurzony jak odchodził

pewnie poszedł do Nerda albo coś

Peter

mam nadzieję że do niego poszedł

czy Prankster wie o tym że Nerd go zdradza?

Pan Łucznik

nie wydaję się nam i o to chcieliśmy się poradzić

powinniśmy mówić Pranksterowi o Nerdzie i o tej dziewczynie? 

Peter

zanim odpowiem muszę zadać jeszcze parę pytań

czy Nerd wie o tym nagraniu?

Pan Łucznik

nie wiem, ale prawdopodobnie tak

raczej by tego nie przegapił więc pewnie tak

Peter

jak wygląda ich relacja

znaczy jest bardzo poważna?

Pan Łucznik

wydaje mi się że tak

są razem już około roku

Peter

czy Nerd wie że wy wiecie o jego zdradzie?

Pan Łucznik

mam nadzieję że nie

Peter

myślę że powinniście ich zostawić na parę dni w spokoju

jeśli Nerd jest naprawdę w porządku to może sam się przyzna do tego co zrobił kiedy zobaczy że Prakster jest mu wierny

poczekajcie po prostu do czasu kiedy Nerd zobaczy nagranie i spróbujcie nie zachowywać się dziwnie wokół nich

Pani Nat

czemu nie zapytaliśmy cię wcześniej

musze powiedzieć reszcie żeby przeczytali czat

Peter

zmieniając temat myślałem dzisiaj o Nicku Furrym

MRB

...

Och?

Pan Dziadek

Co z nim dzieciaku?

Peter

Nwm

pomyślałem o nim od razu jak obejrzałem Piratów z Karaibów

MRB

CZEMU?

Pani Czarownica

czy to nie oczywiste?

Peter

jest piratem, zupełnie jak w filmie

bo ma przepaskę i wgl

MRB

Ochhh

Pan Dziadek

MRB przestań się śmiać mogę cię usłyszeć z mojego pokoju

Peter

ale czy tak nie jest?

to jest zajebiście śmieszne kiedy wchodzi do wieży i zaczyna grać ta piosenka

Do what you want cause a pirate is free, you are a pirate!

MRB

Czekaj CO

Peter

Yarr har fiddle dee dee

Being a pirate is alright to be

Pani Nat

Skąd o tym wiesz?

Peter

Do what you want cause a pirate is free

You are a pirate!

You are a pirate!

Yeah!

Pani Czarownica

skąd o tym wiesz?

Peter

Och bo to ja to zrobiłem

MRB

TY CO?

Peter

Taaaak

Ja tak jakby

zhakowałemFRIDAYizmusiłemjążebygrałatąpiosenkęzakażdymrazemkiedybędziewchodził

MRB

WIĘC TO TY HAHAAHAHA

Pan Dziadek

Zhakowałeś FRIDAY?

MRB

Czekaj co?

Peter

Taaaak

już jakiś czas temu

przepraszam ale nie jest mi specjalnie przykro

MRB

TO.JEST.PRZEZABAWNE

TO BYŁEŚ TY???

Peter

mhmm

Pani Nat

Jak zagrało pierwszy raz prawie spadł z krzesła ze śmiechu

MRB

Och zamknij się

też się śmiałaś

Pan Dziadek

Teraz też się śmieje

Peter

hihihi

MRB

Ale to jest zajebiście śmieszne

Myślał że Stark to zrobił i nie chciał uwierzyć że to nie jego sprawka

Peter

Cóż to byłem ja

MRB

Kocham cię dzieciaku

Peter

Awww też cię kocham

ale musze już spadać

nie widziałem MJ cały dzień a naprawdę muszę z nią porozmawiać

Pani Czarownica

powodzenia

Peter

och cicho tam

To co napisałem, było właściwie prawdą. Nie widziałem jej już cały dzień, a była już prawie pora obiadowa. Zastanawiałem się, czy przyszła w ogóle do szkoły. Wczoraj naprawdę paskudnie się zraniła.

– Co tam przegrywie? – usłyszałem za sobą i odetchnąłem z ulgą. Poczułem, jak klepie mnie po plecach jak zazwyczaj.

– MJ – odpowiedziałem i odwróciłem się, przytulając ją.

– Heeej, o co chodzi? – powiedziała i oddała uścisk.

– Po prostu cieszę się, że nic ci nie jest – odpowiedziałem i dopiero po dłuższej chwili się od niej odsunąłem.

– Więc... Czemu nie powiedziałeś, że masz dziewczynę? – zapytała, a ja spojrzałem na nią zdziwiony. – Nie widziałeś nagrania, prawda? – zapytała wzdychając. Chyba była lekko wkurzona.

– N-nie?

– Z wczoraj. Jak ta dziewczyna cię pocałowała, a ty ją odrzuciłeś – wytłumaczyła, ale nic mi to nie mówiło. Westchnęła i odwróciła wzrok. – No wiesz... kiedy byłeś na patrolu – dodała, a ja w końcu załapałem. Oczywiście że ktoś to nagrał i pewnie teraz hulało po Internecie. Westchnąłem zirytowany, przecierając twarz dłońmi.

– Niech zgadnę. Pewnie teraz stało się viralem? – zapytałem z rezygnacją.

– Tak... Przykro mi Peter – nagle otworzyłem oczy i spojrzałem na MJ.

– Słuchaj MJ... – zacząłem, chcąc jej wyjaśnić całą tą sytuację.

– Peter nie musisz się z niczego tłumaczyć. Przecież to nie tak, że się umawiamy czy coś – powiedziała próbując ukryć swoje zakłopotanie. Jednak widziałem jak bardzo niezręcznie się czuje. Pomyślałem z lekkim żalem, że właściwie wolałbym, żebyśmy się umawiali.

– Ale... Chodzi o to, że powiedziałem jej tak tylko dlatego, że nie chciałem, żeby pomyślała, że to z nią jest coś nie tak – wytłumaczyłem, a ona przytaknęła. Bez słowa chwyciła mnie za łokieć i zaczęliśmy iść w stronę klasy. Kątem oka zauważyłem jednak delikatny uśmiech na jej twarzy. – Co teraz mamy? – zmieniłem temat i wkrótce zaczęliśmy znowu rozmawiać bez żadnego skrępowania.

***

Wszedłem do windy i przekazałem FRIDAY, żeby zabrała mnie do laboratorium pana Starka jak zwykle. Kiedy wysiadłem zauważyłem, że wszyscy w środku odwrócili się natychmiast w moją stronę. Było tam więcej ludzi niż zazwyczaj, bo oprócz pana Starka, siedzieli tam jeszcze Pan Steve, Natasza, Pan Bucky, Pan Pietro i Pani Pepper. To wydało mi się od razu bardzo dziwne.

– Hej wszystkim. Co jest?

– A czemu cię to obchodzi? – zapytał pan Pietro, a ja aż stanąłem jak wryty w połowie mojej drogi do biurka. Co jeszcze bardziej mnie zaskoczyło, Natasza przywaliła mu z łokcia i jego wyraz twarzy natychmiast się załagodził. – Miałem na myśli, że nic ważnego. Co najważniejsze w końcu tu jesteś.

– Jasne... – przytaknąłem niepewnie i odstawiłem plecak koło biurka. – Do czego mnie potrzebujecie?

– Och do niczego – odpowiedział pan Pietro, machając lekceważąco ręką. Wszyscy zachowywali się strasznie dziwnie, łącznie z Nataszą. Chociaż ona jako jedyna sprawiała wrażenie, jakby nie chciała tu być.

– Właśnie Peter. Zamierzałem do ciebie zadzwonić, ale zupełnie wypadło mi to z głowy. Czekamy na kogoś, więc masz dzisiaj dzień wolny – powiedział pan Stark, nawet nie patrząc w moją stronę. To nie było jakieś nadzwyczajne, że odwoływał staż, parę razy już się tak zdarzyło, ale zazwyczaj uprzedzał mnie o tym telefonicznie.

– Och... Rozumiem. W takim razie ja... Pójdę już – wymamrotałem i spojrzałem na Nataszę, która spuściła wzrok, nic nie mówiąc. – Umm na razie – dodałem, podnosząc mój plecak i zarzucając go na ramię.

– Na razie – odpowiedziała mi jedynie Natasza.

Nic z tego nie rozumiałem. Skąd taka zmiana nastawienia? Co się stało? 

– Och Parker – zawołał pan Stark, kiedy byłem już przy windzie. Zamarłem. Nigdy mnie tak nie nazywał. Musiałem coś schrzanić i to mocno. Powoli się odwróciłem, przygotowując się w myślach na to, co miało nastąpić.

– Przekaż Spider-Manowi, że go tutaj potrzebujemy – dodał, a ja cicho westchnąłem, spoglądając na Nataszę.

– Jasne. Powiem mu. Kiedy ma wpaść? – zapytałem.

– Najszybciej jak tylko może – odpowiedział pan Steve. Przytaknąłem i wszedłem do windy. 

Coś było nie tak. Musiałem coś źle zrobić. Czyżby dowiedzieli się, że jestem Spider-Manem? Może zepsułem jakiś projekt? Chociaż najbardziej prawdopodobne wydawało mi się, że wreszcie się zorientowali, jak beznadziejną osobą jestem. To zdarzało się coraz częściej. Czego ja właściwie oczekiwałem? To było oczywiste, że woleli Spider-Mana. Bohatera, a nie żałosną sierotę Petera Parkera. NIKT nie chciał Petera Parkera. Dbali tylko o Spider-Mana...

– Prze-przepraszam – wyjąkałem, wpadając na kogoś. Kiedy podniosłem wzrok, zamarłem, widząc kogo potrąciłem. Pan Davis. Wyglądało na to, że nawet mnie nie zauważył, zbyt zajęty biegnięciem w sobie tylko znaną stronę. Przynajmniej tyle szczęścia miałem dzisiaj. Jeszcze tego brakowało, żeby on także na mnie naskoczył. Westchnąłem z ulgą, kierując się w stronę wyjścia.

Opuściłem budynek i odszedłem kawałek, szukając dobrego miejsca miejsca na przebranie się. Przyczepiłem mój plecak do ściany i od razu podążyłem w stronę wieży. 

Avengers mnie potrzebowali.

---

Niżej piosenka, która grała przy wejściu Furrego:

https://youtu.be/i8ju_10NkGY

Uff, to był naprawdę długi rozdział. Jak się podobał?

Przy okazji zapraszam wszystkich, którzy jeszcze nie widzieli na wstawione wczoraj bingo z Irondada.

Wszystkich którzy lubią takie klimaty zapraszam też na wstawione dzisiaj Starker Bingo. Jeśli ktoś nie lubi Starkerów, to stanowczo odradzam. Serio ಥ‿ಥ

Do następnego <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro