~ Rozdział 36 ~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Albus uśmiechnął się delikatnie do zdenerwowanego mężczyzny, który siedział w fotelu naprzeciwko niego. Był niemile zaskoczony, kiedy poprosił go o radę, co nie zdarzało się często, a wręcz w ogóle. Najwidoczniej miał ważną sprawę, ale coś podejrzewał, że mogło chodzić o piętnastoletnią Ślizgonkę. Czyżby coraz częściej o niej myślał w inny sposób? Jako przyjaciel i osoba, która znał również przepowiednie, był za jego szczęściem. Ale jako dyrektor nie mógł pozwolić na romans profesora z uczennicą. Chyba że uda durnia.

- Czy coś się stało, Severusie?- zapytał spokojnie, sypiąc trochę dropsów na dłoń, żeby następnie wziąć je do buzi. Chciał mu również dać, ale szybko odpędził go dłonią.- Szkoda, bo bardzo dobre... To teraz możesz mi powiedzieć, jednak poczekaj chwilę, muszę skarpetki ściągnąć.

- Dumbledore...- mruknął zirytowany, zastanawiając się, czy on robi to specjalnie. Zawsze musiał się zachowywać, jak upośledzony starzec, którym nie był. I dobrze o tym wiedział, a w szczególności on sam.

- Kiedyś ktoś mi powiedział, że najlepiej jest pokazywać część siebie, żeby później nie mogli tego wykorzystać przeciwko.- odparł swoją mądrość, która względem niego pasowała do zaistniałej sytuacji.- Ale czasami zaczynamy pokazywać coś więcej osobą, którym ufamy. Może wtedy dzięki nim staniemy się silniejsi. Kto wie?

Uniósł brew do góry, przyglądając mu się uważnie. Ale sens jego słów po chwili dała mu do zrozumienia, o kim mówi, a w szczególności, co mu sugerował zrobić. Jednak wolał osobiście to powiedzieć, niż milczeć nie wiadomo ile. Nie wiedział, dlaczego, ale coraz bardziej zaczynał coś czuć do panny Potter. Wiedział, aż za dobrze, że nie powinien. Była jego uczennicą o siedemnaście lat młodszą, o której istnieniu dowiedział się dopiero w dniu śmierci jej rodziców. Gryzło go sumienie, a przede wszystkim etyka. Mógł nawet przez to zostać wyrzucony z Hogwartu, ale czuł, że powinien w końcu pomyśleć o sobie, a w szczególności, co się z tym wiązało. Nie miał dużej styczności z kobietami oprócz tych, które dostawał od Czarnego Pana w młodości. Wstydził się tego, ale przeszłości nie mógł zmienić. Przede wszystkim nie chciał ją zranić. Ale jakby to wyglądało, gdyby "spotykał się" z córką kobiety, do której żywił kiedyś uczuciami?

- Wiesz dobrze, że romans z uczennicą jest zabroniony.- przypomniał mu starzec, ale w jego głosie nie było słuchać, że osobiście miał z tym, jaki problem.- Zastanawiałeś się może, co będzie, jeżeli faktycznie mogłaby cię pokochać?- zapytał, co trochę zmieszało Severusa, który odnosił wrażenie, że nigdy by się tak nie stało.

- Nie wiem, Albusie. Po prostu nie wiem... Do końca nie wiem, czy ją kocham, czy tylko się do niej przywiązałem.- wyznał szczerze mężczyzna, ciągle mając mętlik w głowie. Dlaczego wszystko musiało być takie trudne i wiązać się z tyloma konsekwencjami?- Z mojej strony nic z tego nie będzie.

- A jak ci podpowiada serce, czy też jak wolisz sumienie?- pytanie nieco go zbiło z tropu, którym chciał podążać.

- Że nie chciałbym ją narażać podczas bitwy, która i tak nastąpi. Nie chce widzieć jej cierpienia, nie chce zranić jej, jak Lily.- odparł, odwracając wzrok od Dumbledore'a. Zdecydowanie wolał, patrzeć na jej szczęście niż cierpienie. Będąc z nim, wiązało się z wieloma niebezpieczeństwami, które czyhały, tylko żeby go zniszczyć. Odebrać, co jest dla niego ważne.

Dumbledore spojrzał się na niego z porozumieniem, widząc, że się boi. Był mu winien przysługi za to, co już wcześniej uczynił. Obiecywał mu, że uchroni Lily zamian, że Harry, jak i James umrze. Szpiegował dla niego, narażał życie. Ale pokonanie Czarnego Pana było bardzo ważne. Wojna niosła za sobą dużo poświęcenia, jak i życia byle żeby wygrać. Widział mimo po tylu lat żal, jak i to, że nie ufał mu, jak kiedyś. Nie czuł do niego urazy, czasami warto było pomyśleć o sobie.

- Dobrze zdaję sobie sprawę, że moje słowa mogą być dla ciebie puste i nie zaufasz mi. Ale pomogę ci ją uchronić, bo przepowiednia, tak czy inaczej, się spełni.- powiedział spokojnie, zachowując w tej sytuacji powagę, którą wolał zdecydowanie zastąpić czymś innym.- Jednak oczekuje od ciebie jednego.- Severus spojrzał na niego chłodno, myśląc, że po raz kolejny chce tylko wykorzystać kolejną osobę do swoich celów.- Nie możesz zaniedbać tego, co udało ci się zrobić. Musisz dalej być szpiegiem, bo bez ciebie nie damy rady. Jesteś, bardzo ważny, ważniejszy niż myślisz. Czym szybciej nam się go uda pokonać tym wszyscy, bez wyjątku będziemy mieli szansę na normalne życie.

- I mam ci niby uwierzyć, że nie chcesz po raz kolejny mnie wykorzystać? Wystarczy, że z syna Potterów zrobiłeś mięso armatnie.- prychnął tylko, wstając z miejsca. Przez co on sam uczynił to samo.

- Nawet jeśli złożę wieczystą przysięgę?- zaproponował.- Wiesz, że nawet i ja nie mógłbym jej wtedy złamać. Zastanów się Severusie, żebyś nie robił nic na siłę. Ale wiedz, że czasu nie zatrzymiesz na tyle, ile chcesz. On biegnie nieubłagalnie, nawet jeśli przeniósłbyś się w czasie.

~*~*~

- Vanesso poczekaj.- usłyszała profesora Lupina, kiedy już chciała wyjść z klasy, jak inni. Odwróciła się do swojego profesora i spojrzała na niego. Widziała, jak zmęczenie rysowało się na jego twarzy, które było nieco niepokojące, zważywszy, że dowiedziała się o jego przypadłości przez przypadek. Myślała, co musiał mieć Dumbledore w głowie, żeby zatrudnić w Hogwarcie wilkołaka. Nie powiedziała o tym nikomu, uważając, że było to sprawa profesora. Nikomu nie życzyłaby, tego co musiało go spotkać.- Chciałbym z tobą porozmawiać, za nim wyjadę na kilka dni do rodziny.

- O czym?- zapytała, trzymając torbę w dłoni, obserwując jego każdy ruch.

Patrzyła, jak siada tyłem do tablicy w jednym z ławek, w którym siedzieli uczniowie. Sama usiadła o jedną dalej od niego, zastanawiając się, co chciał jej powiedzieć. Położyła torbę na swoich kolanach.

- Zapytać, jak ci się podobają lekcje. Czy wszystko dobrze tłumaczę, a może coś dodać?- powiedział po chwili, zaczesując dłonią swoje włosy, które opadały mu na twarz. Czuł coraz większe zmęczenie, kiedy pełnia była coraz bliżej. Nie mógł na to nic poradzić, a tym bardziej pozbyć się raz na zawsze swojej przypadłości, która jest z nim od wielu dobry lat.

- Jak na pozostałych profesorów, którzy mnie uczyli, to jest lepiej niż wcześniej. Z lekcji da się dużo zapamiętać, bo są prowadzone czytelnie i widać, że pan się stara.- zaczęła mówić, mówiąc, jakie są jej odczucia z lekcji. Były dobre i jeżeli będą takie dalej, to śmiało będzie mogła powiedzieć, że jest najlepszym profesorem z Obrony, który uczył do tej pory w Hogwarcie.- Ale może trochę więcej przydało się praktyki, a tak to jest wszystko dobrze.

Uśmiechnął się delikatnie, wiedząc, że jego praca, jak i starania nie szły na marne. Chciał nauczyć wszystkiego młodych czarodziei, co tylko przyda im się w życiu. Ale i też napisanie dobrze testów, które czekały większość z nich w drugim półroczu. Sam dobrze pamiętał, jak to wszystko wyglądało podczas zaliczania. Niektóre pytania od zadań były podchwytliwe i było trzeba na nie uważać. Ale czuł, że zapewne dadzą sobie radę. Byli kumaci, a raczej większość, bo niektórzy olewali jego przedmiot, na tyle ile umieli. Nie powinien się tym przejmować, jak na przykład Severus. Ale mu było każdego ucznia szkoda, miał za dobre serce.

- To wszystko?- zapytała, myśląc, że tylko o to pytanie mu chodziło i będzie mogła już iść do siebie. Musiała napisać esej z transmutacji, z którego dostała Trolla i musiała poprawić tę ocenę. A teraz nie powinna mieć takich złych stopni, w szczególności teraz.- Jeśli tak, to chciałabym wrócić do siebie. Mam dużo do zrobienia.

- Tak... tak.- powiedział, wstając. Miał nadzieję, że jeszcze będzie mógł z nią porozmawiać, a w szczególności wyznać jej coś ważnego, co powinna wiedzieć. Ale najwidoczniej nie dzisiaj, że miał wiele dni, myśląc, jak jej powiedzieć, że jest jej chrzestnym. Miał już okazję zrobić to, kiedy był w jej domu. Tylko nie chciał od razu wyjść na kogoś, kto pojawia się po latach i żąda, żeby się go lubiło.

Zdążył zauważyć, a tym bardziej się dowiedzieć od innych profesorów, że Ślizgonka miała dobry kontakt ze Snapem. I nie ukrywał, że go to nieco zmartwiło, ponieważ mężczyzna kiedyś zranił jej matkę, a jego przyjaciółkę. A tym bardziej że kiedyś był Śmierciożercą, który przeszedł na jasną stronę. Co będzie, jeżeli mu się odwidzi i będzie chciał, żeby to właśnie Czarny Pan wygrał? Każdy wiedział, że Severus był nieprzewidywalny i potrafił manipulować. A jeśli planuje skrzywdzić jego siostrzenicę, żeby zemścić się na Jamesa? Nie mógł przecież na to pozwolić i musiał ją chronić. Ale tym bardziej chciał ją bliżej poznać.

- Jeśli będzie miał profesor, jakiekolwiek pytania, to śmiało pytać. Inny z chęcią powiedzą, czego oczekują, a tym bardziej, czy im się podoba.

- Dziękuję, za radę. Na pewno z niej skorzystam, a teraz więcej cię nie zatrzymuje. Miłego dnia.- odparł z delikatnym uśmiechem do Ślizgonki.

- Wzajemnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro