~ Rozdział 52 ~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Szła w stronę Cedrica, który siedział pod wysokim drzewem, bujając w obłokach. Była ciekawa, jak poszedł mu wywiad z Ritą Skeeter do Proroka Codziennego. Od Harry'ego wiedziała, że wywiad z kobietą nie wyszedł zbyt dobrze, a jedynie czego można się spodziewać, to niektórych wymyślonych przez nią historyjek, żeby zachęcić do czytania czarodziei. Pod tym względem bardzo przypominała jej Lockharta, tylko ona nie zabierała czyiś zasług i przypisywała je sobie, by następnie usunąć komukolwiek pamięć.

Usiadła po chwili obok przyjaciela i oparła głowę na jego ramieniu, co go odpędziło od niepotrzebnych myśli. Zerknął na Ślizgonkę, pachnącą różami, ale i również czymś słodkim. Nie potrafił określić tego zapachu. Objął ją po chwili i również się do niej przytulił, uśmiechając się delikatnie. Również rozejrzał się dookoła, żeby mogli szybko uciec przed Skeeter. Nie chciał trafić na pierwsze strony gazet w dodatku z Vanessą, która mogłaby rozszarpać młodą kobietę.

- I jak poszło?- zapytała po chwili milczenia, przytulając się do ciepłego chłopaka.

- Poza pożeraniem mnie wzrokiem, pisaniem, że od zawsze chciałem wziąć w tym udział, to nie tak źle.- powiedział sarkastycznie, na co Vanessa się cicho zaśmiała. Zdążyła zapomnieć, że jej przyjaciel miał wiele wielbicielek, a w szczególności teraz się ich nabrało.

Harry nie miał na tyle szczęścia i niemalże wszyscy się od niego odwrócili, jakby to on był temu wszystkiemu winien i specjalnie został czwartym zawodnikiem. Vanessa była pewna, że nie mógł imienia i nazwiska sam rzucić. Zaklęcie było zbyt silne, a jej brat również poprosić o pomoc osoby trzecie. Najbardziej zawiodła się na Hermionie, która poszła za obrażonym Ronem, zamiast zostać. Było to niepodobne do Gryffonki, dążącej zawsze do prawdy, ale widocznie się myliła.

Teraz nie tylko martwiła się o przyjaciela, ale i o czternastoletniego brata, który będzie musiał wziąć udział w turnieju. Był on jeszcze dzieckiem, nie potrafił tyle, co starsi uczniowie. Ona nie mogła im w żaden sposób pomóc. Cedric został odsunięty od spraw związanych ze zbliżającym się pierwszym zadaniem, które nie było proste. Ona wiedziała, co będzie ich czekać, a smoki to bardzo niebezpieczne stworzenia.

- Tak, mogłam się tego spodziewać. To i tak miałeś więcej szczęścia, niż Harry.- odparła.

- Na pewno jesteś przekonana, że faktycznie nie chciał uczestniczyć w turnieju? Wszyscy o tym mówią.- powiedział, spoglądając na nią. On sam nie był pewien, czy jej brat nie zrobił tego specjalnie, żeby być w centrum zainteresowania, a go rzucić na drugi plan. Po raz pierwszy ktoś inny niż Gryffon miał zaszczyt zrobić coś dla Hogwartu, w dodatku Puchon.

- Tak jestem pewna, Ced. Dumbledore to potężny czarodziej i wcale nie taki głupi, jak myślimy. On wraz z profesorem Moodym go bronił, bo wiedzą, że żaden czwartoroczny uczeń nie byłby w stanie rzucić na tyle silnego zaklęcia, żeby oszukać Czarę Ognia.- odpowiedziała pewnie, broniąc przy tym honoru swojego brata. Może czasami nie był święty i lubił być w centrum zainteresowania, to wiedziała, że w tym wydarzeniu w ogóle nie chciał uczestniczyć. Gdyby się dało, to sama by go zastąpiła w turnieju, jednak było to wbrew zasadom.

Cedric skinął delikatnie głową, zgadzając się po części ze Ślizgonką. Wolał jednak zmienić temat i zapytać ją o nurtujące go od wiele dni pytanie.

- Czemu, akurat on ci się spodobał?- zapytał, specjalnie mówiąc "on", żeby nie używać określenia profesor, czy Mistrz Eliksirów. Był niezwykle ciekawy, co miał w sobie mężczyzna, a czego on nie miał.

Zmieszała się na chwilę, zastanawiając, co powiedzieć Cedricowi. Co podobało się jej w profesorze? Niemalże wszystko, nawet po części jego parszywy charakter.

- Czemu? Sama do końca nie jestem pewna, to przyszło z czasem. Sam doskonale wiesz, jak było na początku.- Cedric skinął głową, doskonale pamiętając jej wojny z profesorem, przez które miał ochotę ją udusić.- Po prostu obdarzyłam uczuciem mężczyznę, który po części jest taki sam, jak ja. On również musiał zostać skrzywdzony i nie miał łatwego życia. Ja sama nie wiem o nim, aż tyle by być pewna. Mam tylko swoje przepuszczenia, a on nie jest zły, na jakiego się wydaje. Potrafi być miły i mówić sarkazmem wiele rzeczy, na które są odpowiedzi.- wyjaśniła to, co czuła i uważała za prawdziwe. Dla niej nie liczyło się, to jak był uważany za wszystkich. Dla niej liczyło się wnętrze, które mogło być o wiele piękniejsze i bogatsze niż to, co reprezentował.

~*~*~

- Naprawdę nie widzisz tego, że Ron może udawać tylko twojego przyjaciela, żeby coś na tym zyskać?- zauważyła spokojnie, kiedy oboje przechadzali się wzdłuż jeziora. Usłyszała ciche westchnienie, Harry'ego.- Jeśli byłby twoim przyjacielem, uwierzyłby ci, że to nie ty wrzuciłeś tę kartkę.

- Wiele razu mu mówiłem, ale myśli, że zrobiłem to dla sławy, jak i inni... Nie chciałem, naprawdę.- mruknął, zaczesując dłonią swoje włosy, myśląc, jak im jeszcze udowodnić, że został wrobiony. A w szczególności przyjacielowi, którego znał od podróży pociągiem. Nie uważał, że chciał tylko coś zyskać, dlatego kim był. Po prostu się pokłócili.

- Dam ci dobrą radę, Harry. Nie udowadniaj na siłę ludziom, które uważają swoje i później zrozumieją, że to właśnie ty miałeś rację. Każdy z nas ma swoją prawdę, ale nikt nie zrozumie, dopóki nie znajdzie się na tym samym miejscu.- powiedziała, patrząc się na stary zamek. Ona nie miała tak pod górkę, jak jej brat, który co chwilę musiał siebie chronić. Był wybrańcem, a na jego barkach ciążyło wielkie brzemię.- Powinieneś teraz myśleć nad pierwszym zadaniem, przygotować się na tyle, ile będziesz w stanie.

- Ja na pewno nie przeżyję pierwszej konkurencji... Ała...- jęknął cicho, kiedy uderzyła do w ramię, żeby się opamiętał.

Uderzyła go delikatnie w ramię, żeby przestał myśleć o sobie, że jest słaby. Wcale taki nie był i udowodnił, to wiele razy. Znała go i widziała, jaki był odważny i lojalny. Wskoczyłby nawet w ogień za własnymi przyjaciółmi, czy osobami, które kochał. Na swojej drodze miał wiele przeciwności losu, ale zawsze wychodził z tego uniesioną głową. Był godnym przeciwnikiem innych reprezentantów, nikt nie walczył ramię w ramię ze samym Czarnym Panem, ale i Bazyliszkiem, którego zabił dzięki mieczowi Godryka Gryffindora.

Harry spojrzał się na nią z krzywym uśmiechem, musiał przyznać, że miała siłę i wolał od niej więcej nie oberwać. Cieszył się, że ją miał i była przy nim w tak trudnym okresie. Żałował, że nie mogli wychowywać się razem, jak normalne rodzeństwo i konkurować ze sobą przed rodzicami kto jest lepszy. Jednak nie narzekał na to, jak ich życie i relacja teraz wyglądała. Ufał jej bardzo i wiedział, że nigdy by go nie skrzywdziła. Brakowało mu przyjaciół, z Hermioną od czasu do czasu rozmawiał, a Ron traktował go, jak powietrze. Również nie miał co liczyć, żeby starsza od niego o rok Krukonka, Cho się na niego spojrzała, a wszystko dzięki Malfoy'owi.

Nie zauważył, nawet kiedy weszli z powrotem do starego zamku, gdzie uczniowie spacerowali w małych grupach. Wcześniej tak nie było, dopóki nie podłapali to od uczniów Beauxbatons.

- Ja będę musiała już iść, mam za chwilę spotkanie prefektów.- odezwała się i poprawiła swoją szatę, jak i odznakę.- Moje dormitorium jest dla ciebie zawsze otwarte i jeśli chcesz, możesz zostać u mnie, ile tylko chesz.

- Poradzę sobie.- odpowiedział od razu i tak dużo mu już pomogła, nie wiedział kiedy on będzie w stanie się zrewanżować i pomóc.- Powodzenia na zebraniu.- uśmiechnął się delikatnie i udał się w stronę balkonu wokół Wielkiej Sali.

Vanessa sama po chwili ruszyła w stronę gabinetu profesora Dumbledore'a, gdzie miało się odbyć zebranie, w sprawię balu Bożonarodzeniowego, ale i innych ważnych rzeczy. Weszła szybko na drugie piętro, żeby zatrzymać się i spojrzeć z uniesioną brwią, jak profesor Snape, targał za kołnierz koszuli pierwszorocznego Krukona. Młody uczeń wyglądał, jakby za chwilę miał stracić życie i zostać przerobiony na składniki. Pokręciła głową na boki, wiedząc, że takie widoki jej się nigdy nie znudzą, a coraz bardziej podobały. Lubiła w profesorze tę władczość, która była niezwykle pociągająca.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro