*Part 2*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


parę dni później...

- Babciu wychodzę! - krzyknęłam i zamknęłam za sobą drzwi. Wyszłam z domu i szybkim krokiem pośpieszyłam na autobus, lecz nie zdążyłam. - Kur! - warknęłam i walnęłam pięścią w budkę. Odblokowałam ekran w telefonie i napisałam do Sky, że ma iść sama do Mike'a bo za nim ja dojdę, to trochę to może potrwać. 

- Cześć! Podrzucić Cię gdzieś!? - słyszałam krzyk, który chciał przekrzyczeć piosenkę w radiu. Odwróciłam się i zauważył dość młodego chłopaka w okularach przeciwsłonecznych...

- Nie dzięki. - odpowiedziałam i ruszyłam wolnym truchtem. 

- Przecież widziałem, że uciekł Ci autobus! - jechał wolno moim tempem.

- No i co z tego! Nie wsiądę do samochodu, obcego faceta! - wydarłam się przyśpieszając. 

- Jak chcesz! - odpowiedział i ruszył z piskiem opon. Zwolniłam lekko i schowałam telefon. 

- Dasz radę, parę kilometrów. - powtarzałam sobie i przyśpieszyłam. Kiedy znalazłam się już na ulicy Pana Mike'a usiadłam na krawężniku, by chwilę odpocząć. Odsapnęłam i zadzwoniłam dzwonkiem. Czekałam chwilę, aż ktoś mi otworzy i w końcu usłyszałam zbieganie ze schodów. - Cześć. - wprosiłam mu się do domu. Był to 25 letni mężczyzna, którego strasznie polubiłam, naprawdę... Byliśmy z sobą po imieniu, lecz tylko po próbach i szkole. Był nauczycielem tańca, a także kupił tutejszy teatr i to dzięki niemu nasza grupa istnieje. Tak naprawdę, namawiając mnie na dołączenie do tego zespołu odkrył we mnie JA jakiego nikt inny do tej pory nie zauważał i nie wyobrażałam sobie by to mogło się teraz skończyć

- Witaj. - westchnął.

- Entuzjastycznie, ale to my powinniśmy być źli, bo wystawiłeś nas Mike. Nie przychodzisz na próby, nie ma Cię w szkole na zajęciach.. - przerwał mi.

- Muszę z Wami wszystkimi porozmawiać Rose. - westchnął i był bardzo poważny. 

- No ja myślę. - burknęłam. 

- Napisz do wszystkich by przyszli dziś do teatru, dobrze? - spojrzał na mnie.

- No okej, to pokażemy Ci nasz nowy układ. Trochę go zmieniliśmy jak nie przychodziłeś na próby, ale powinien Ci się spodobać. To o 17?  - uśmiechnęłam się. 

- Dobrze, przepraszam Cię, ale mam dużo roboty. Zobaczymy się wieczorem. - wyszedł z kuchni, więc podążałam za nim. Otwarł mi drzwi i nie myślałam, że już mam wyjść, ale wyszłam. Zatrzasnął z mną drzwi, a ja stałam jak otępiała i nie wiedziałam co tak naprawdę się stało. Czemu tak się zachowuje? Przecież normalnie zawsze jest uśmiechnięty i pełen energii... Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i odczytałam wiadomości od Sky:

,, Sama do niego nie pójdę."  - no super już nie musisz. Napisałam wiadomość o spotkaniu dziś w teatrze i rozesłałam ją. Spojrzałam na rozkład jazdy autobusów i oczywiście... spóźniona 10 minut. 

- No genialnie. - podniosłam ręce ku górze. Ruszyła lekko przebierając nogami i kiedy pomyślałam sobie, że to jeszcze 14 km do domu... Zaczynało mi się robić gorąco i słabo. Słońce grzało nie miłosiernie, a ja byłam już parę godzin bez wody. Usiadłam na ławce w parku i chciałam spojrzeć na godzinę, ale rozładował mi się telefon.  - Nie no może być jeszcze gorzej! - krzyknęłam i rzuciłam telefon na ziemię. 

- Może jednak skorzystasz? - usłyszałam obok siebie i podniosłam wzrok, który utkwił w butelce wody. Pomrugałam i spojrzałam w górę, gdzie poznałam okulary przeciwsłoneczne.

- Kur! Nie strasz mnie! - zdenerwowałam się i wstałam jednym ruchem z ławki. Zakręciło mi się w głowie i chłopak przytrzymał mnie.

- Pij, bo się odwodnisz. - podał mi butelkę wody. 

- Skąd mam wiedzieć, że nic tam nie dosypałeś?- spojrzałam na niego. 

- Dopiero ją kupiłem.- przewrócił oczami. Wzięłam butelkę i otworzyłam. Zerknęłam jeszcze na chłopaka i wzięłam łyk. 

- O cholera, dzięki. - westchnęłam. - A wiesz może która godzina? 

- 16.30 - zerknął na zegarek. - odpowiedział.

- O jeny, przepraszam, ale się śpieszę. Dzięki za wodę. Uratowałeś mi życie. - wstałam z ławki i powoli się oddalałam. 

- Ej! No przestań, podwiozę Cię. - krzyknął.

- Nie dzięki, jeszcze tylko 12 km. - uśmiechnęłam się sztucznie i chętnie bym wsiadła, ale bałam się i go nie znałam.  - Jeszcze raz dzięki za wodę. - pokazałam na butelkę i pobiegłam. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro