#7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nastał kolejny dzień...

Markus jeszcze spał, a ja wtulona przez niego leżałam zastanawiając się co teraz. Kochałam się z nim formalnie mając zakochanego we mnie chłopaka. Jak powiem o tym Niko to ona chyba oszaleje... Z resztą ja sama chyba oszalałam robiąc to wczoraj z Markusem. Chciałam tego... I to mnie najbardziej przeraża. Pociągał mnie tej nocy niesamowicie. Już całkiem straciłam rozum... Jak ja po tym spojrzę w oczy Stephanowi? Po tym Markus na bank czuję się liderem w tej naszej rywalizacji... Co ja narobiłam..? W dodatku czuję się dziwnie. Cała ta sytuacja wymknęła się spod kontroli. Markus nie ma prawa czuć się winnym tej akcji.. Chciałam, powiedziałam tak więc to ja pociągnęłam za spust by ta akcja mogła w ogóle dojść do skutku. Wyrzuty sumienia właśnie ruszyły... Miałam tu wrócić po roku, wyjaśnić z nimi co i jak, wybrać szybko jednego i koniec. No to ładnie się bawię... Nagle obudził się Markus. Serce waliło mi jak młot, bo nie wiedziałam jak się zachować. Przegarnął moje włosy i uśmiechnął się tuląc mnie jeszcze mocniej. Patrzył tak z miłością. Cholera! Krzywdzę go tymi swoimi wariacjami! On na to nie zasługuje...

- Dzień dobry piękna - przerwał tę dziwną ciszę.

- Dzień dobry...

- Wyspana? - zapytał. - Bo ja spałem jak głaz.

- Też nie narzekam - odparłam.

- Ta noc... Ja.. Ja sam nie wiem od czego zacząć.

- To nie Twoja wina. Nie martw się o nic - jeszcze by tego brakowało by się obwiniał za moją głupotę.

- Mam nadzieję, że między nami okey?

- Tak - taka prawda.

- Całe szczęście... Bałem się, że zaczniesz mnie unikać.

- Na pewno tak nie będzie - zapewniłam.

Czułam się z tym dziwnie, ale nie powinnam była wciągać go w to. Przejął się mną i tym jak ja będę się po wszystkim czuła. A ja mu takie rzeczy robię...

- Zamówię nam tosty z serem. Pewnie zgłodniałaś.

- Dobry plan - fakt, po tych nocnych igraszkach zgłodniałam.

- Za moment będziemy jeść.

Udałam się do łazienki ogarnąć po tym wszystkim. Popatrzyłam w lustro na wiecznie niezdecydowaną kobietę. Umyłam twarz i wskoczyłam pod prysznic. Jak ja teraz spojrzę w oczy Stephana? Ta myśl prześladowała mnie cały czas. Stało się... Owinięta ręcznikiem ogarniałam swoją twarz. Mało spaliśmy, bo koniec tej rozpusty miał miejsce nad ranem. Czas ubrać się i coś zjeść.


pov Stephan

Głowa bolała mnie niemiłosiernie... Czuję się tragicznie. Po co ja tyle piłem? Na to pytanie na kacu wiele osób szuka odpowiedzi i nikt jej nigdy nie znalazł. Ja chyba też nie dam rady sobie na to odpowiedzieć. Postanowiłem poszukać Lary.

- Widział ktoś Lare?

- Mówiąc szczerze to ostatni raz wczoraj - odparł Andi.

- Poszła szybko spać. Dziś jej nie widziałam - rzekła Niko.

- W pokoju jej nie ma...

- To nie wiem. Serio nic a nic mi nie mówiła.

No cóż.. Muszę poczekać aż wróci z miejsca, w którym obecnie jest. A tym czasem warto byłoby wrzucić coś na ząb. Padam z głodu... Na kacu zawsze dopada mnie gastro.



- Ładnie wyglądasz - rzekła Markus.

- Raczej jak szop...

- Eee tam! Ładniejszej kobiety nie ma na całym świecie.

- Zjadaj - zaśmiałam się.

- Widzę, że dobry humor wrócił - ucieszyło go to.

- A no wrócił... Jak człowiek głodny to nie jest sobą.

- Znam to doskonale - żartowaliśmy dalej.

W końcu przyszedł czas by opuścić jego pokój, Niko cały czas mnie kryje więc muszę jej już ulżyć. Poza tym powinnam już się stąd zawinąć, bo jednak i tak za długo zostałam... Muszę koniecznie pogadać o tym wszystkim z Nikolą. Muszę się komuś wygadać... nie dam rady inaczej!

- Niko! - wpadłam jej do pokoju jak strzała.

- Matko, co się stało? Wyglądasz jakby Cię stado dzikich baranów goniło...

- Nawet nie wiesz co ja odwaliłam...

- Okey, zaniepokoiłaś mnie - spoważniała.

- B-bo ja... No...

- Wyduś to z siebie!

- Przespałam się z Markusem... - powiedziałam to tak szybko jak tylko umiałam.

Niko zamurowało... Patrzyła na mnie z otwartą gębom i nic nie była w stanie z siebie wydusić. Ten jej przeszywający mnie wzrok... Zapamiętam to na długo...

- Że co kurwa..? - przemówiła.

- Jakbyś go wczoraj widziała...

- Stara! Przespałaś się z nim!

- Wiem, jestem świadoma tego co zrobiłam.

- A-ale... - nawet Niko nie wiedziała co na to powiedzieć.

- Chciałam tego... Zapytał mnie przed, a ja się zgodziłam...

- Ładnie Cię zakręcił - opadła na krzesło.

- Otworzył mi drzwi rozczochrany w samych bokserkach. Nie wiem co we mnie wstąpiło...

- Ładnie... Chyba se wina strzelę...

- Sama nie wiem co się stało...

- A co ze Stephanem?

- Kurwa Niko, ja na prawdę nie wiem! Jak ja mu w oczy spojrzę?

- Porobiło się...

- To ja jak zwykle porobiłam - opadłam na łózko. - Mi też możesz tego wina polać...

- Żałujesz?

- Czy ja wiem... Właśnie w tym problem, że nie bardzo...

- To może jednak on - zasugerowała mi wybór.

- Zgłupiałam jeszcze bardziej stara...

- No ja Ci powiem, że takiego szoku to już dawno nie przeżyłam!

- Widzisz. Ze mną nudzić się nie da - zaśmiałam się, ale to był śmiech przez łzy.

Podała mi kieliszek czerwonego wina. Czułam, że tego właśnie potrzebuję. Wlałam w siebie całą zawartość na raz. Ja totalnie popłynęłam... Ten rok nic mi nie dał, a jedynie odroczył to zamieszanie. Ucieczka nigdy nie jest dobrym rozwiązanie, bo jedynie przesuniemy coś w czasie.


Wracając do pokoju natchnęłam się na Stephana. No to ładnie...

- O tutaj jesteś - objął mnie czule. - Gdzie byłaś rano?

- Na spacerze. Nie mogłam usiedzieć na miejscu, a wszyscy na kacu.

- W sumie to dobrze zrobiłaś. Ja dziś ledwo żyję.

- Kac morderca... - odparłam niemrawo.

- Stało się coś? - cholera, wyczuł!

- Nie, nic... Po prostu nie mam humoru.

- To może Ci go poprawię... Nie miała byś ochoty na małe co nieco.. Rok czasu tego nie robiliśmy.

- Może wieczorem... - kto nie robił ten nie robił.

- Będzie fajnie - pocałował mnie.

Cholera! Powinnam mu powiedzieć o tym co się stało. Ale pytanie czy starczy mi odwagi..?



Rozdział 8 również będzie...ciekawy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro