#6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Byłam już gotowa na imprezę. Właśnie tam idę, wiem od Niko, że brakuje już tylko mnie. Trochę się zagapiłam i stąd moje spóźnienie. Weszłam do hotelowej restauracji i zobaczyłam całą kadrę...prócz Markusa. Stephan od razu objął mnie i wręczył piwo. Wszyscy mieli super humory. Ja jednak sama nie wiedziałam jak się zachować.

- Lara, sporo Cię z nami nie było. Rok?

- Dokładnie. Musiałam ratować biznes i trochę ochłonąć od podróżowania.

- Rozważnie - rzekł trener.

- Nie każdy tak uważa... - tak, to była mała aluzja.

- Ale każdy na bank rozumie, że to było dla Ciebie dobre - odparł Stephan.

- Jeszcze po jednym? - zapytał Andi.

- Pewnie - wszyscy byliśmy zgodni, ale ja na tym piwku kończę.

- Niko, ty już nie pijesz - rzekł Karl.

- Jaka przyzwoitka - zaśmiałam się.

Taka jak myślałam posiadówa. Nagle popłynęła muzyka z czyjegoś telefonu. Był to Ed Sheeran i jego Perfect. Lubię tą piosenkę, jedna z moich ulubionych. Stephan poprosił mnie do tańca więc się zgodziłam. Zaczęliśmy wirować w rytm muzyki. Oparłam głowę na jego torsie. To wolny więc było klimatycznie. Nie jesteśmy tancerzami więc to takie bujanie raczej. Obejmował moją talię i wciskał w siebie. Było uroczo, ale jakoś nie mogłam przestać myśleć o jego ostatnim zachowaniu. Jest tak dziwnie...

- O czym myślisz?

- Tak po prostu jakoś, nic szczególnego.

- Wybaczysz mi? - zapytał.

- Tak...

- Zastanów się dobrze skarbie. Masz czasu tyle ile zechcesz.

- Dziękuje...


pov Markus

Nie miałem ochoty bawić się z kadrą będąc w takiej relacji ze Stephanem. Po co miałem psuć zabawę i klimat innym? A poza tym pewnie będzie z nim Lara. W sumie dalej jest jego dziewczyną... Ciekawe czy kiedyś będzie moją? Tak bardzo mi na niej zależy. Kocham ją najbardziej na świecie. Jest to kobieta anioł... Moja mała Lara...



Zaczęłam zastanawiać się czemu nie ma Markusa. Postanowiłam w pierwszej kolejności podpytać o to Karla. W końcu to jego przyjaciel i na bank wie co jest grane.

- Mam pytanko do Ciebie.

- Wal śmiało - odparł z uśmiechem.

- Nie wiesz czemu nie ma Markusa? Stało się coś?

- Po prostu nie chciał przyjść. Wiesz jaką mają relację ze Stephem.

- Aha, czyli o to chodzi - mogłam się domyślić.

- Lara, powiedz mi, ale szczerze co jest między wami?

- Sama do końca nie wiem Karl...

- To zapewne trudna dla Ciebie sytuacja...

- Nawet nie wiesz jak bardzo - popiłam sokiem.

Po dłuższym namyśle postanowiłam do niego pójść. Nie wiem czy to dobry pomysł, ale to zrobię. Znowu rzecz z cyklu będę żałować, ale...  Stephan i tak był ładnie porobiony razem z Andim więc jest szansa, że nie ogarnie. Dałam znać Niko jak ma się sprawa i dostałam zapewnienie o profesjonalnym kryciu mnie. Idealnie, no to mogę iść...

Zapukałam do jego drzwi. Odczekałam dosłownie chwilę i stanął mi przed oczami on. Jego włosy były potargane. Był w samych bokserkach.

- Nie bawisz się? - zapytał zdziwiony.

- Nie, wszyscy i tak już porobieni. Chciałam zobaczyć co u Ciebie.

- Wejdź - odsunął się bym mogła to uczynić.

- Coś ty taki smutny?

- Nie wiem..taki dzień. Ale teraz to już będzie lepiej.

- Dalej nie wiem...

- Nie wymagam tego - przejechał dłonią po mym policzku.

- Markus, ja tylko na chwilę...

Zaczynała powtarzać się atmosfera z ostatniej wspólnej nocy. A dziś był wyjątkowo urzekający...Patrzył na mnie tymi zielonymi oczami aż w końcu obdarował pocałunkiem moje usta. Całował z dozą zachłanności. Pasowało mi to... Powoli przysunął mnie do siebie i łaknęliśmy oboje tylko tego uczucia. Gdy skończył całować popatrzył mi w oczy.

- Mała, zostań tu ze mną...

- Nie mogę - bo czułam co może się stać.

- Proszę... Bez Ciebie usycham...

- Nie wiem... - choć czułam, że i tak się zgodzę.

Oparł mnie o ścianę i przywarł do mnie swym ciałem. Całował moją szyję, kawałek po kawałku... Rozpływałam się... Potem ponownie pieścił moje usta. Nawet nie stawiałam oporu...

- Jesteś taka cudowna... - szepnął mi do ucha.

- Czy ja wiem..? - kokietowałam.

- Moja mała...

Opadłam na łóżko. Zawisł nade mną i patrzył w moje oczy. Boże jak często zniewala mnie wzrokiem... Pocałował mnie jeszcze jeden raz.

- Kochaj się ze mną...

- Nie powinnam... - przygryzłam wargę.

- Zrobię wszystko byś poczuła się jak w niebie...

No i poszło... Powoli zdjął ze mnie ubrania.Delikatnie obcałował każdy fragment mojego ciała... Jego dłoń wodziła po moich nogach. Nagle  ujął prawą i zaczął całować z dołu w górę. Jego dłonie powędrowały w górę i delikatnie pozbawiły mnie stanika... Zasłoniłam się czując wstyd.

- Nie wstydź się mnie mała...

Powoli rozluźnił moje zaciśnięte na piersiach dłonie. Pozwoliłam mu na to. Potem jego bokserki opadły... Ponownie zawisł nade mną. Potem dłonią zsunął moje majtki. Byłam już całkiem naga. Obcałował moje piersi, każdy ich fragment.

- Chcesz tego?

- T-tak...

Rozłożył mi nogi i powoli znalazł się między nimi. Powoli wszedł we mnie...Czułam każdy jego centymetr. Po chwili zastygł bez ruchu, a ja wydałam z siebie jęk. Jego biodra ruszyły, poruszał się coraz szybciej. Fala rozkoszy przeszła przez moje ciało. Każdy jego ruch był zdecydowany, ale delikatny. Jęknął. Naparł na mnie mocniej. Ta rozkosz była tak duża, że aż nie do zniesienia. Wierciłam się pod nim. Po chwili zwolnił, a ja odetchnęłam z ulgą. Ponownie przyspieszył, a jego biodra wbijały się we mnie. Był taki męski... Czułam go w każdym fragmencie siebie. Przesuwał się we mnie dając mi kolejną falę rozkoszy. Wbijał się we mnie coraz bardziej... Nagle wyszedł ze mnie by na moment opóźnić orgazm. Całował moje usta, piersi...Ponownie znalazł się we mnie... Wbiłam paznokcie w jego plecy. Dyszał. Masował  moje piersi, a ja tak bardzo potrzebowałam jego dotyku.  Wiłam się pod nim z rozkoszy... Jęknęłam głośniej.Uniosłam lekko biodra by czuć go jeszcze lepiej. Udało się... Łaknęłam każde jego posunięcie. Wykonał jeszcze kilka pchnięć i moje biodra opadły na prześcieradło. Ponownie zaczął się rytmicznie poruszać. Powoli opadałam z sił. To cudowne tarcie wewnątrz mnie... Wydałam z siebie krzyk z nadmiaru rozkoszy. Czułam, że orgazm jest już blisko... Zwolnił i każde pchnięcie było znacznie wolniejsze. Po chwili zalała mnie fala orgazmu... Dochodziłam głośno i intensywnie. I Markusa dopadł finał...

Po wszystkim owinęłam się kołdrą. Popatrzyłam w okno na niebo i gwiazdy. Markus leżał obok mnie otulając ramionami. Jeszcze do mnie nie doszło co właśnie się tu stało. Nie czułam nic prócz potężnego zaspokojenia. Było mi dobrze...

- Wszystko okey? - zapytał mnie troskliwie.

- Tak, było cudownie.

- Ulżyło mi - widać, że się martwił o mój odbiór tego.

- Nie martw się. Przecież tego chciałam, byłam świadoma co robię.

- Po prostu nie chcę byś czuła się z tym źle...

- Nie mam prawa mieć do Ciebie o nic pretensji.. Między nami będzie dobrze.

Fakt, może i nie powinno było się to stać, ale to nie jego wina. Zgodziłam się więc byłam świadoma konsekwencji. Niech się o nic nie martwi. Tylko mnie będą zjadały wątpliwości... Przecież formalnie dalej jestem ze Stephanem... Co ja wyprawiam? Ale Markus tej nocy był wyjątkowo pociągający... Co ja wyprawiam..?

Markus objął mnie mocno. Starał się jak mógł bym to właśnie jego wybrała. Bym to właśnie jego kochała... A ja idę dalej sama nie wiem w co. A ja dalej nie wiem kompletnie nic.

- Gdy zobaczyłem Cię wtedy na domkach, gdy wpadłaś na mnie podczas mojej rozgrzewki to wiedziałem, że namieszasz w moim życiu. Po dłuższej chwili miłość do Ciebie wciągnęła mnie bez reszty. I kocham Cię tak do teraz... Kocham najmocniej na świecie.

- Markus, początek nie był łatwy, ale ja też nie jestem bez winy.

- Jesteś - posmyrał mnie po policzku. - Gdybym tego nie spieprzył na starcie teraz było by inaczej.

- Nigdy nie ma pewności jakby było...

- Ale swoim zachowaniem dałem zielone światło niepowodzeniom.

- Może i tak, ale grunt, że się zmieniłeś.

- Ale czy nie za późno..?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro