#9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Gdzieś ty była do cholery! - zaatakowała mnie Niko.

- W tym domku za miastem.

- Czemu nie powiedziałaś, że tam jedziesz?!

- A co Stephan pytał? - byłam pewna, że jest zła o krycie mnie przed nim.

- Szczerze.. to..to nie pytał - wyjąkała.

- Serio? - byłam w szoku...

- No totalnie ani słowa... Nic, a nic.. A drę się, bo martwiła mnie Twoja nieobecność. Markus też nie pytał jakby co.

- Aleś ty nie domyślna... Przecież ja tam z nim byłam! - ręce mi opadły.

- Chcesz mi powiedzieć, że spędziłaś z nim tam noc..?

- Tak... - odparłam nieśmiało.

- W ogóle jak do tego doszło?

- Poszłam do niego, pocałowałam i rzuciłam pomysł z wyjazdem.

- Nie poznaję Cię... - rzekła zdziwiona.

- Sama siebie zaskoczyłam, ale.. ale tego chciałam...

- Szalejesz stara jak nigdy! I co teraz?

- Nie wiem... - klasycznie.

- Oj Lara... Wybierz w końcu! A jak widzę to wybór powinien być oczywisty.

- A nie jest... - boże, jak zwykle.

- Lara! Nie dręcz tego Markusa już! Przecież tym bzykaniem z nim chyba go tylko utwierdzasz!

- Nie drzyj się na mnie, wiem...

- Robisz mu nadzieję! Powiedz Stephanowi, że to koniec i siup...

- Puki co idę się kąpać.

I tak też zrobiłam. Jak mam być szczera to w ogóle nie żałuję. A jeszcze sam Stephan mnie w tym utwierdził... Nawet nie zapytał gdzie jestem... Szczerze? Jestem w szoku.


pov Stephan

Mam dość tego wszystkiego... Ostatnio życie prywatne wali mi się jak domek z kart. Lara niech sama wybierze. Totalnie nie wiem co robiła tej nocy, bo nie miałem siły na spotkanie z nią. Niech myśli i wreszcie powie mi na czym stoję. Czuję jakbym zaczynał się odkochiwać...

- Co jest stary? - zapytał mnie Karl.

- A co może być? To co zawsze...

- Kochasz jeszcze w ogóle Lare?

- Sam nie wiem... Odkąd wtedy wyjechała jakoś nie jestem pewien tego uczucia.

- Powiedz jej to... To może ułatwić jej podjęcie decyzji.

- Ale ja nie do końca wiem co czuję...

- Daj sobie ze trzy dni na namysł i pogadaj z nią - doradzał.

- Masz rację stary...

Z czasem zastanawiam się co by było gdybym wtedy do niej nie zadzwonił. Czy był bym szczęśliwy? Czy Markus też by się zakochał? Czy by w ogóle się zmienił? Czy teraz miał bym mniej problemów? Na te pytanie prawdopodobnie nigdy nie poznam odpowiedzi... Ale sam nie wiem czy tego właśnie bym chciał. Czasem lepiej nie wiedzieć...



Po kąpieli ułożyłam się wygodnie w swoim hotelowym łóżku i włączyłam tv. Trochę samotności dobrze mi zrobi. Ostatnio wiele się dzieje w moim życiu... Aż za wiele! Włączyłam jakiś program kulinarny i zaczęłam przeglądać media społecznościowe. Instagram to  moje ulubione miejsce w necie. Zwykła nuda czasem dobrze robi, a już szczególnie takim ludziom jak ja... Słodkie nic nie robienie... Mogłabym tak bez końca.

- Wstawaj stara! - wpadła Niko.

- A tak dobrze mi się leniuchowało...

- Afera jest!

- Co się stało? - serce zaczęło walić mi jak szalone.

- Markus i Stephan się srogo kłócą...

- No to ładnie... - cholera o co poszło.

Zeszłam na dół szybko jak strzała. Bałam się, że w nerwach Markus powie mu ciut za dużo na przykład o naszych dwóch płomiennych nocach. Strach narastał z sekundy na sekundę. Czy oni już do reszty zdurnieli?!

- Chłopaki dość! - wparowałam miedzy nich. - Odbiło wam?

- Mam dość tego jak on Cię traktuje! - wrzeszczał Markus.

- Miałem jej o tym powiedzieć...

- O czym miałeś mi powiedzieć..? - zamarłam...

- Bo.. to nie jest rozmowa na teraz!

- Powiedz mi...

- To chodźmy się przejść - zaproponował.

Nie dałam rady postawić kroku. Zemdlałam... Strach jaki przeżyłam w tak krótkim czasie zakończył się omdleniem. Za dużo emocji jak na pięć minut. Mój organizm powiedział pass...


Ocknęłam się na swoim łóżku hotelowym. Nade mną stali lekarz, Niko, Stephan, Markus i Karl. Czułam się jeszcze bardziej przygnębiająco. Stoją nade mną jak w ostatniej chwili... Brr...

- Lepiej? - zapytał z troską Markus.

- Nie widzisz, że jest ledwo żywa! - wszczął kolejną kłótnię Stephan.

- Obaj won! - krzyknęła Niko. - Cholera jasna, ona musi odpocząć!

- Pani Nikola ma rację - poparł ją lekarz.

- Niko, ty możesz zostać - rzekłam prawie szeptem.

- Stara, sorry...

- Dobrze zrobiłaś wołając mnie do tych dwóch..

- Odpoczywaj, zemdlałaś.

- Za duży stres w tamtej chwili. No i jeszcze ten ciągły pęd...

- To znak żeby wreszcie podjąć decyzje i skończyć te męki - miała rację...

Niko ostatnio często namawia mnie na koniec tej męki i ma rację. Czas w końcu podjąć decyzję... Oni nie mogą czekać w nieskończoność. Jak widać kumuluje to nie potrzebne sytuacje. Nikomu nie trzeba awantur, omdleń, stresu i nerwicy... Czas to zakończyć!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro