Czerwiec

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

a/n; CHŁOPCY WYGRALI KAJDKAASH MAMY FIRST WIN 4419, JEJUUU TAK SIĘ CIESZĘ

btw, idziecie w poniedziałek do szkoły?

i gimnazjaliści, piszecie egzaminy czy jeszcze nie wiecie?

+ 4419 to iconic liczba i koniec

a, no i jesteśmy już w połowie, hah. chcę już egzaminy, żeby wreszcie móc zabrać się za kolejne opowiadania, bo nie mam nic dla Was w zapasie oprócz UMP >.<

***

Za oknem panowała ciemność. Oddech Seolmi przeplatał się z dźwiękami, jakie wydawały krople wody, uderzające w szybę. Dziewczyna przetarła oczy ręką, ziewając przeciągle. Padało już od dwóch godzin, a stukot deszczu irytował ją coraz bardziej z każdą kolejną minutą.

Nie potrafiła się skupić. Uczyła się już kolejną godzinę, ale nie potrafiła przyswoić materiału. Nie wchodził jej do głowy za żadne skarby świata i zaczynała denerwować się tym coraz bardziej.

Westchnęła. Czuła się... niewystarczająca? Tak, to chyba dobre słowo. Naprawdę przykładała się do nauki i to miało swoje odzwierciedlenie w ocenach, ale cholernie bała się egzaminów. Nie czuła, że jest dobrze przygotowana, a lada chwila miała je pisać. Miała taką dziwną chęć spędzenia każdej możliwej chwili na naukę, bo czuła, że nie będzie w stanie sobie wybaczyć, jeśli coś zepsuje.

Ale była zmęczona. Była najzwyczajniej w świecie zmęczona. Zbyt zmęczona, by spędzić kolejne kilka minut nad książkami. Jej umysł odmawiał przyjęcia jakichkolwiek informacji.

Położyła głowę na biurku. Czuła, że wystarczy chwila, a jej oczy się zamkną i obudzi się dopiero za kilkanaście godzin...

Nie.

Nie zaśnie. Nie teraz.

Wstała, od razu znowu siadając. Zakręciło jej się w głowie. Nie zjadła kolacji i uczyła się bez przerwy. Była tak bardzo zmęczona.

Z trudem udała się do kuchni po szklankę wody. Zaschło jej w gardle, nawet przełknięcie śliny wywoływało u niej ogromny ból.

Jesteś głupia, Kim Seolmi.

Oparła się plecami o lodówkę i schowała twarz w dłoniach. Boże, przecież tyle razy słyszała od matki, że ma nie przesadzać z nauką, bo wtedy jej mózg więcej zapomni, niż zapamięta... Ale co miała zrobić, skoro po prostu o tym... zapominała? Ignorowała to?

Najrozsądniejszym posunięciem byłoby położenie się spać. Ale Seolmi nie miała zamiaru tego robić, przynajmniej nie teraz.

Wróciła do swojego pokoju wolnym krokiem, uważając, by przypadkiem się nie przewrócić, bo w jej aktualnym stanie o tak późnej godzinie było to bardzo możliwe. Chciała jeszcze napisać list. To zawsze ją odprężało. Taka swego rodzaju odskocznia od wszystkiego.

Stanęła przed biurkiem i spojrzała na te wszystkie otworzone podręczniki. Zachciało jej się płakać. Zrozumiała, jak mało umie... A raczej, jak mało umiała według siebie. Zacisnęła pięści.

Nie. Uspokój się.

Zatrzasnęła książki i zgarnęła je wszystkie na podłogę. Cudem nie usiadła na podłodze obok opasłych tomisk i nie rozpłakała się. Musiała być silna. Musiała się ogarnąć. Przecież nie mogła tak żyć na dłuższą metę, do cholery.

Jęknęła z frustracji. Miała ochotę wyrwać sobie włosy, połamać palce i jeden Bóg wie, co jeszcze. Zakryła uszy, jakby to miało pomóc odgonić te niemiłe podszepty świadomości.

Położyła się pod kołdrą i ponownie zakryła uszy.

Przestań, przestań, przestań do cholery!

Nagle zrobiło się cicho.

***

Przekręciła się na drugi bok. Naprawdę zasnęła? Przeklęła w myślach. Miała przecież napisać list. Dlaczego zawsze musiała robić coś nie tak? Uch...

Podniosła się powoli i odgarnęła roztrzepane włosy z twarzy. Rozejrzała się powoli po pokoju i zmarszczyła brwi. Było jeszcze ciemno. Nie spała zbyt długo. Sprawdziła godzinę. Czwarta nad ranem.

Wyciągnęła spod poduszki list, który już wcześniej zaczęła i sięgnęła po długopis.


Egzaminy i przerwa letnia coraz bliżej. To naprawdę nie działa na mnie dobrze. Nienawidzę tego natłoku zajęć, kiedy na zewnątrz jest ciepło. Trudno jest się skupić, gdy za oknem widzisz świecące słońce, zieloną trawę (która mimo wszystko w Seulu jest), niebieskie niebo i mimowolnie odlatujesz do krainy marzeń.

Dużo łatwiej jest zobaczyć siebie nad morzem, gdzie opalamy się na ciepłym piasku czy brodzimy nogami w błękitnej wodzie, niż siedzieć nad książkami całymi wieczorami.

To jest okres, podczas którego wszystko jest dużo trudniejsze. Wszystkim spoza szkoły mogłoby się wydawać, że jest nam już lżej, w końcu zaraz będziemy mieć wolne... Ale to tak nie działa. Przed nami egzaminy, a to raczej proste nie jest, czyż nie? Musimy dać z siebie wszystko...

Każdy chciałby teraz kończyć lekcje wcześniej i po szkole chodzić na spotkania z przyjaciółmi. Ale nie możemy tego robić. Nieważne, jak bardzo chcemy, żeby dostać dobre oceny, musimy siedzieć i uczyć się do późna. A i to czasami nie wystarcza.

Tak bardzo chciałabym teraz po prostu zasnąć, ale... Jak mam zasnąć spokojnie, wiedząc, że za kilka dni będę musiała napisać testy? To skutecznie mnie rozbudza i sprawia, że nie chcę marnować czasu.

Teraz nawet odpoczynek to dla mnie strata czasu.

Tak bardzo chciałabym wyjść gdzieś z Hyunjinem, może nawet udałoby się nam wyjść z jego znajomymi. Ale część z nich ma pracę, inni szkołę. Jestem pewna, że im też jest ciężko. Mijam na korytarzu zmęczonych osiemnastolatków, którzy wyglądem przypominają bardziej duchy, niż ludzi.

Jeden z przyjaciół Hyunniego, ma chyba na imię Jisung, wyglądał wczoraj jak martwa wiewiórka. Przysięgam, popadamy jak muchy przed początkiem przerwy letniej. Inny chłopak z paczki, też z klasy mojego kuzyna, ze zmęczenia zaczął mówić do nich po angielsku, przynajmniej tak powiedział mi Jeongin.

Właśnie, Jeongin. Spotykam się z nim częściej, niż z własnym kuzynem. Ale to pewnie dlatego, że jesteśmy na tym samym roku i widujemy się na różnych dodatkowych zajęciach co jakiś czas. Ostatnio, na przykład, spotkałam go na dodatkowej matematyce. Siedział w kącie, skupiony na zadaniu i chyba mnie nie zauważył.

Następnego dnia szukał mnie przed angielskim i prawie na siebie wpadliśmy, ale mniejsza. Powiedział, że Hyunjin nie może mnie odprowadzić po szkole, jak wcześniej obiecał. Zrobiło mi się przykro, bo mieliśmy wstąpić po drodze na nasze ulubione lody, ale cóż, nie miałam mu tego za złe. Chociaż... zastanawiało mnie, dlaczego zrobił z Jeongina swojego chłopca na posyłki.


Uśmiechnęła się, a jej policzki lekko poczerwieniały. Cóż, nie mogła nic poradzić na to, że Jeongin był wtedy bardzo uroczy...

— Um, to może ja cię odprowadzę? — zapytał wtedy, widząc, jak Seolmi nieudolnie próbowała ukryć swój smutek. — Do Hyunjina mi daleko, ale przynajmniej będziesz miała towarzystwo...

Zanim się zgodziła, musiała się upewnić, że chłopak nie ma żadnych innych planów. Szczerze powiedziawszy, z początku było trochę niezręcznie, ale jakoś dali radę znaleźć wspólny temat do rozmowy. W końcu narzekanie na nauczycieli to najlepszy temat, jaki mogli sobie wybrać.

Kilka minut później śmiali się w najlepsze, jakby wcale nie spędzali czasu sam na sam po raz pierwszy, nie licząc spotkań związanych z przygotowaniami do urodzin Hyunjina. Po drodze poszli do lodziarni, gdzie odrobinę posprzeczali się o to, kto zapłaci.

— Niech będzie, ale następnym razem płacę ja i koniec — powiedział Jeongin, zajadając się swoimi ulubionymi lodami, a Seolmi zaśmiała się pod nosem na widok chłopaka, który wydawał się zapomnieć o sprzeczce zaraz po tym, jak dostał swój smakołyk.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro