Listopad

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

a/n; to już przedostatni rozdział!

i mam bardzo ważne pytanie...

czy są tutaj fani dramy While You Were Sleeping?

jestem w trakcie realizacji kolejnego pomysłu, więc jeśli się wyrobię, ta niespodzianka pojawi się w następnym tygodniu

kto zgadnie, co jest 1 maja?

(oprócz święta pracy, oczywiście)

***

Usiadła na łóżku i upiła łyk ciepłej herbaty. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiła po powrocie do domu, było zaparzenie napoju. Nie chciała się przeziębić, a pogoda na zewnątrz usilnie próbowała przyczynić się do jej choroby. Teraz w okno stukały krople deszczu, a dziewczyna miała jedynie nadzieję, że chłopcy dotarli już do domów i nie zmokli.

Odstawiła kubek na szafkę nocną i wyciągnęła spod poduszki listy. Powoli układała je równo, starając się jakoś je wyprostować, bo przez miesiące zdążyły się pogiąć. Potem wyjęła czystą kartkę i zaczęła pisać.

Koniec roku szkolnego zbliżał się wielkimi krokami, więc ostatnie klasy nie miały tak różowo. Mniejsza połowa paczki przyjaciół mojego kuzyna skończyła już szkołę, więc oni mieli pracę, ale zawsze byli w stanie wygospodarować sobie chwilę, by spotkać się z resztą. Jeongin tak samo, bo jednak nauczyciele nie naciskali na nasze klasy aż tak bardzo. Gorzej z resztą.

Hyunjin, Seungmin, Jisung i Felix nie mieli tyle szczęścia. Kończyli szkołę, więc czekały ich egzaminy i tak dalej. Współczułam im, a świadomość, że za rok czeka mnie to samo... rety, da się tego jakoś uniknąć? Przecież stres mnie zje...

Właśnie, stres. Wydaje mi się, że przez ostatnie jedenaście miesięcy radzę sobie z nim dużo lepiej, niż rok temu. Nie mam pojęcia, jak to się stało, ale oprócz tych małych „upadków" nie było wcale tak źle. Okej, ten w czerwcu był okropny... Wtedy naprawdę się załamałam, ale to już przeszłość, tak? Jesteś silniejsza o to jedno doświadczenie, Seolmi.

Już jest dobrze. Chyba.

Cholera, żadnego „chyba". Jest dobrze. Tak.

Przecież już nie boję się tak bardzo, że nie dam rady. Przyszło mi to tak dziwnie naturalnie... Nie wiem. Może to przez to, kogo poznałam? Piosenki przyjaciół mojego kuzyna naprawdę mają na mnie wpływ. Zresztą, na kogo by nie miały. Chłopcy są bardzo młodzi, a mówią w swoich tekstach o rzeczach, o których często dorośli nie są w stanie porozmawiać.

Tak, poznanie ich zdecydowanie jest jedną z najważniejszych rzeczy, jakie wydarzyły się w tym roku. Chociaż... tak właściwie, to spotkaliśmy się po raz pierwszy jeszcze w ubiegłym. I można powiedzieć, że uratowali tym spotkaniem tamten rok i dali dobry początek nowemu.

Ostatnio, mimo natłoku zajęć i prac domowych u chłopaków z rocznika dwutysięcznego, zaczęliśmy coraz częściej spotykać się całą paczką. Znaczy, niekiedy kilku brakowało, bo nie mogli pogodzić szkoły ze spotkaniami. Najczęściej jednak udawało nam się znaleźć takie terminy, że względnie wszystkim pasowało.

Jak już jestem przy tym — byliśmy dziś w arkadii i bawiłam się świetnie.

Uśmiechnęła się. Spędziła ten dzień naprawdę miło.

***

Pójście do arkadii w dziesięć osób, z czego dziewięć to naprawdę energiczni chłopcy... Cóż, wiadomo, jak mogło się to skończyć — wielkim chaosem, krzykami i zamieszaniem. Podzielili się na trzy grupy, z czego jedna była czteroosobowa i to właśnie w tej była Seolmi. Wraz z nią był też Hyunjin, Jeongin i Changbin.

Można wyobrazić sobie te zazdrosne spojrzenia, które Felix kierował w stronę kuzyna dziewczyny i Seo, na co nastolatka próbowała nie wybuchnąć śmiechem. Zazdrość była tak widoczna, że z uszu Australijczyka niemalże buchała para.

Hwang koniecznie chciał pójść potańczyć. Nie dał nikomu dojść do głosu, przez co Changbin został kilka razy uciszony dłonią młodszego na jego ustach.

— Dobrze, że nie ma tutaj Felixa hyunga — mruknął Jeongin do osiemnastolatki. — Inaczej pewnie rzuciłby się na Hyunjina hyunga, ostatnio jest bardzo zazdrosny.

Parsknęła śmiechem, kręcąc lekko głową. Mimo wszystko zachowanie Lee wydawało jej się urocze. Miło było popatrzeć na to, że ta dwójka ma się ku sobie. Miała nadzieję, że ich uczucie zmieni się z czasem w związek, a ona doświadczy czegoś podobnego. Chciałaby się zakochać. Ale z wzajemnością.

A co, jeśli już się zakochałaś?, przemknęło jej przez myśl, ale natychmiast odsunęła to od siebie. Nie, przecież to nie mogło być to...

— Seolmi-yah, chcesz zagrać pierwsza? — zapytał Yang, poprawiając okulary.

Te same, które dała mu na urodziny kilka miesięcy temu.

— Nie, mam dwie lewe nogi — powiedziała szybko, zanim zdążyli chociaż pomyśleć o tym, żeby wepchnąć ją na parkiet.

Chłopak przytaknął jedynie i zajął swoje miejsce. Grał przeciwko Hyunjinowi, więc miał naprawdę dobrego przeciwnika. Hwang tańczył, odkąd Seolmi pamiętała. Czasami nawet zabierał ją na próby, a ona nie mogła wyjść z podziwu. Tańczył wspaniale, nie potrafiła określić tego inaczej.

A Jeongin... cóż. Nigdy nie widziała, jak tańczy. Była ciekawa, jak to może wyglądać.

Przegrał z kretesem. Naprawdę, różnica punktów była tak duża, że... Ale przynajmniej dobrze się bawili. Włosy Yanga były roztrzepane, a policzki lekko zaróżowione. Uśmiechał się szeroko i ewidentnie nie przejmował przegraną, w dodatku Hyunjin go pochwalił.

Osiemnastolatek zszedł z parkietu i przez brak miejsca między maszynami, stanął obok Seolmi, uprzednio prawie na nią wpadając. Zaśmiał się cicho, przepraszając, a okulary o mały włos nie zsunęły mu się z nosa i nie upadły na podłogę.

Ręka dziewczyny powędrowała do jego twarzy i sekundę potem zerówki były bezpieczne na swoim miejscu.

Nastolatek zarumienił się albo tak jej się jedynie wydawało, bo przecież to mogły być rumieńce, które wywołał u niego wysiłek podczas tańca.

Godzinę czy dwie później byli już w drodze do domu. Wcześniej poszli jeszcze do knajpki na ramen, bo chłopaki byli głodni, ale to bardzo głodni. Teraz już się porozchodzili, każdy do swoich domów.

Hyunjin rozmawiał z Jisungiem, który szedł w tę samą stronę, a jego kuzynka i Yang szli za nimi. Było zimno, wiał wiatr i dziewczyna przeklinała w myślach samą siebie, bo ubrała za cienką bluzę i kurtka, którą zarzuciła, nie była wystarczająco gruba, by zapewnić jej ciepło.

— Zimno ci, Seolmi-yah? — usłyszała obok zmartwiony i opiekuńczy głos Jeongina. Nim zdążyła zaprzeczyć, chłopak ściągnął swoją kurtkę i otulił mniejsze ramiona nastolatki ciepłym materiałem. — Proszę, oddasz mi potem.

Zamknęła usta. Czuła, że kłótnie na nic się zdadzą. Podziękowała kiwnięciem głowy i schowała zmarznięte palce w rękawach okrycia.

Kurtka pachniała delikatnymi perfumami osiemnastolatka i była o kilka rozmiarów za duża. Ciężar materiału sprawiał, że czuła się, jakby chłopak ją przytulał i mimowolnie zaczęła wyobrażać sobie, jak świetnie byłoby przytulić się do niego naprawdę.

Przestań, zganiła się, przygryzając wargę.

Szli w milczeniu, ale na usta Jeongina i Seolmi cisnęły się nieśmiałe uśmiechy, które usilnie próbowali ukryć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro