Luty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

a/n; zapomniałam ostatnio dodać, że rozdziały będą pojawiać się we wtorki i piątki...

miłego czytania ✨

***

Zdjęła czapkę i poprawiła włosy. Na zewnątrz było zbyt zimno, żeby wyjść bez okrycia i się nie przeziębić. Ruszyła powoli w stronę pokoju, kolejny dzień w szkole ją wymęczył. Czasami zastanawiała się, ile jeszcze wytrzyma, w końcu stres zmieniał ją w zupełnie inną osobę. Jakoś sobie z tym radziła, ale momentami było naprawdę trudno.

Naciągnęła rękawy bluzy tak, że jej palce zniknęły w ciepłym materiale. Rok zaczął się raptem kilka tygodni temu, a w życiu Seolmi zdążyło się już trochę wydarzyć.

Usiadła na łóżku i przykryła nogi kocem. Jeszcze nie ogrzała się po wejściu do mieszkania. Lubiła zimę, ale... tylko wtedy, gdy mogła cieszyć się ciepłem w domu i patrzeć na przykryty białym puchem krajobraz. Nie lubiła zimna.

Leniwie sięgnęła po naszykowany wcześniej zeszyt, w którym od teraz chciała zapisywać swoje przemyślenia. Gdzieś z tyłu głowy jednak czuła, że niewiele z tego wyjdzie.

Luty... drugi miesiąc w roku, nic wielkiego. Nigdy nie wyróżniał się czymś w moim życiu, nie pamiętam nawet, czy ktoś z moich znajomych się wtedy urodził, ale nie wydaje mi się, żeby tak było. Nie pamiętam też, czy coś ważnego wydarzyło się w lutym. Nic takiego sobie nie przypominam.

W tym roku jest odrobinę inaczej. Okej, może nawet więcej, niż tylko odrobinę.

Hyunjin... to Hyunjin. Leń jakich mało, prawda? Ach, obudzić nie można, do posprzątania zagonić też nie... Nawet przyjęcia urodzinowego dla swojego przyjaciela nie potrafi zorganizować. Naprawdę, co z niego za człowiek.

W sumie... czego ja się po nim spodziewałam?

To był albo pierwszy lutego, albo ostatni dzień stycznia, szczerze powiedziawszy, nie jestem pewna — ale dam sobie uciąć każdą kończynę, że kolejne kilkanaście alarmów nie obudziło wtedy Hyunjina. Obiecał mi dzień wcześniej, że rano pójdziemy na zakupy. Chociaż nie, on nie mógł mi tego obiecać, sam prosił, żebyśmy poszli, bo jego ulubiona bluza jest już za mała i potrzebuje nowej.

Oczywiście, musiał o czymś zapomnieć, tego byłam pewna.

Ale tego, że zapomni o urodzinach swojego przyjaciela — no, nie spodziewałam się.

Litości, kto zapomina o takich rzeczach?

Chyba tylko Hyunjin.

Czasami tracę w niego wiarę.

Parsknęła śmiechem. Z boku musiało to dziwnie wyglądać, ale nie mogła się powstrzymać. Wspomnienie zaspanego kuzyna z roztrzepanymi włosami i spanikowanym wyrazem twarzy chyba nigdy nie przestanie jej śmieszyć.

Tak czy siak, Hyunjin to wielka gapa. Wpadł do kuchni jak burza, gdy ja siedziałam tam i rozmawiałam z ciocią. Obie spojrzałyśmy na niego ze zdziwieniem, w końcu kto nie jest w szoku, gdy Hwang Hyunjin budzi się tak wcześnie w weekend? No proszę, przecież doświadczenie tego jest tak rzadkie, że można policzyć na palcach jednej ręki, ile razy to miało miejsce w ciągu tych osiemnastu lat jego życia.

Wyglądał, jakby był po bardzo ciężkim treningu, a przecież dopiero wstał z łóżka. Na jego twarzy malowało się przerażenie, tylko czym? Pająkiem pod łóżkiem?

Dobra, też bym była przerażona, arachnofobia jest okropna.

Niezbyt chciał mi powiedzieć, co się stało. Po prostu rzucił, żebym się zbierała, bo za kilka minut wychodzimy. To było co najmniej dziwne.

Wytłumaczył się później. Głos mu się trząsł i ledwo składał słowa w zdania. Martwiłam się i miałam ochotę walnąć go w głowę, gdy powiedział, że zapomniał o urodzinach przyjaciela. Przestraszył mnie, już tyle razy widziałam jego łzy, że bałam się o niego, a tu takie coś...

Powiedział, że to za tydzień i nie wie, co zrobić, bo chciał coś przygotować, ale... nie potrafi.

Co mogłam zrobić? Nie zgodzić się? Przecież on nie dałby mi spokoju do końca życia.

Tak, ten miesiąc był dla niej dość pracowity, szczególnie pierwszy tydzień. Miała tylko pomagać, ale skończyło się na tym, że musiała sama wszystko zrobić. Hyunjin ciągle wykręcał się spotkaniami z przyjaciółmi abo treningami w szkole tańca.

Męczyło ją to, ale obiecała. Poza tym, nie miała zbyt wiele do roboty, więc dlaczego miałaby nie uszczęśliwić jednego z przyjaciół swojego kuzyna przyjęciem niespodzianką? W dodatku to był przecież ten uroczy Jeongin, najmłodszy z paczki. Szkoda byłoby, gdyby nowy przyjaciel tak po prostu o nim zapomniał, prawda?

Nie pamiętała już, ile razy chodziła po sklepach i szukała czegoś, czym mogłaby przystroić mieszkanie Hyunjina. Serpentyny? Konfetti? Balony? Nie wiedziała, co wybrać. Nigdy wcześniej nie organizowała czegoś takiego.

Wymyślenie czegoś, co spodobałoby się osobie, której się nie zna, było dużym wyzwaniem. Przeszukałam internet, ale niewiele mi to dało. No bo kto myśli o tym, że ktoś ma urodziny w zimę? Wszędzie widziałam tylko pomysły na przyjęcia w lato. Grill, wypad nad jezioro czy rzekę, piknik.

Musiałam poradzić sobie sama. Ale udało mi się, to najważniejsze. I wyszło całkiem nieźle.

Kupiłam balony w intensywnym różowym odcieniu, który był ulubionym kolorem Jeongina, przynajmniej tak zrozumiałam z rozmów z Hyunjinem. Zamówiłam pizzę (bardzo dużo pizzy) i watę cukrową — oczywiście różową. Znalazłam też kilka filmów, żeby chłopaki zrobili sobie wieczór filmowy.

Szczerze powiedziawszy, byłam zdziwiona, gdy dwa dni przed imprezą Hyunnie zapytał mnie, co kupiłam jako prezent dla jego przyjaciela. Po prostu nie spodziewałam się, że też jestem zaproszona, w końcu widziałam go raz i to miesiąc temu.

I dostałam opiernicz od Hyunjina, bo przecież „to było logiczne, że jesteś zaproszona, w końcu ja to organizuję". Tylko w którym momencie, kuzynie? Pozwoliłeś tylko użyć swojego mieszkania i dałeś pieniądze, które zebrałeś od chłopaków, bo oni chcieli podzielić się kosztami.

Miałam tak naprawdę kilka godzin, żeby wymyślić, co mogłabym mu dać. To było cholernie trudne, przecież znałam tylko jego imię, wiek, ulubiony kolor i tak naprawdę praktycznie z nim nie rozmawiałam.

Chodziłam po centrum handlowym i oglądałam wystawy, mając kompletną pustkę w głowie. I wtedy wpadałam na naprawdę dobry pomysł, nic innego nie byłam w stanie wymyślić.

Przypomniało mi się, że podczas imprezy Sylwestrowej Jeongin pożyczył okulary mojego kuzyna. Wydawało mi się, że bardzo mu się podobają, więc czemu by mu takich nie kupić? Dorzuciłam też trochę słodyczy, ale pamiętałam o tym, żeby nie kupować zbyt twardych, w końcu chłopak miał aparat na zęby.

Potem przyszła impreza. Jeongin był naprawdę szczęśliwy, ciągle się uśmiechał, przez co momentami zastanawiałam się, czy cokolwiek widzi. Mrużył oczy tak, że zmieniały się w wąskie szparki. I wyglądał przy tym naprawdę słodko.

Wszyscy zajadali się pizzą i watą cukrową podczas oglądania filmów. Było naprawdę zabawnie, cieszyłam się, że przyszłam. Później Jeongin otwierał prezenty i gdy przyszedł czas na mój, byłam trochę zestresowana. Nie wiedziałam, czy mu się spodoba... Ale kiedy otworzył pudełko, uśmiechnął się tak szeroko, że o jejku...

Przygryzła wargę, żeby powstrzymać uśmiech. Naprawdę wiele znaczyło dla niej to, że chłopak zaraz założył okulary i siedział w nich do końca przyjęcia, dopóki nie zasnął z głową opartą o ramię Hyunjina i oprawki nie zsunęły mu się z nosa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro