Marzec

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

a/n; jedyny rozdział dodany w miesiącu, jaki jest w tytule, nieźle się złożyło

co sądzicie o nowym albumie chłopaków? ja nie miałam jeszcze możliwości przesłuchania wszystkich, w sumie to słyszałam tylko jedną — Miroh. i, tak szczerze, od niedzieli jestem obrażona na Jeongina, bo przez to, co odwalał w MV, zabolało mnie fizycznie

ale ofc jestem masochistką i mam ss z MV na tapetach w telefonie

***

Rozpoczęcie roku było... bleh. Nienawidzę szkoły. W sumie kto ją lubi? Nie czerpałam z chodzenia tam żadnej przyjemności... W dodatku te mundurki. Są czasami takie niewygodne, że dałabym wszystko, by móc chodzić do szkoły w bluzie.

Ale to nie jest to, o czym chciałam dzisiaj napisać, w końcu każde rozpoczęcie roku szkolnego jest praktycznie takie samo.

Nie zwracam uwagi na to, kogo mijam na korytarzach. Mam zawsze lepsze rzeczy do zrobienia, niż patrzenie nieznajomym Koreańczykom na twarz. To tłumaczy, dlaczego przez ostatnie dwa lata nie zauważyłam, że chodzę do tej samej szkoły, co Jeongin. Chociaż, on też był zaskoczony.

Co nie zmienia faktu, że jednak zobaczył mnie w tym tłumie, ja nie mogłam nawet znaleźć osób z mojej klasy.

Przed jej oczami pojawił się obraz nieśmiało uśmiechającego się Yanga (teraz już znała jego nazwisko), który niepewnie zagadał do niej po przemówieniu dyrektora.

Okazało się, że jesteśmy w równoległych klasach. Dalej pamiętam, jak kilka dziewczyn chichotało cicho za naszymi plecami. Miałam ochotę je zganić, ale co by to dało? Nic, dosłownie nic. No, może śmiałyby się głośniej.

Usłyszała dźwięk otwieranych drzwi i szybko schowała kartkę pod poduszkę. Podniosła się z łóżka i migiem pognała do salonu, żeby przywitać mamę i pomóc jej z zakupami. Jako lekarz kobieta miała naprawdę dużo na głowie i dziewczyna chciała odciążyć matkę, jak tylko mogła.

Wzięła od niej torby z zakupionym jedzeniem i zaniosła je do kuchni. Serce ściskało się w jej piersi, gdy widziała, jak mama siada zmęczona na kanapie i przymyka oczy, głośno wzdychając. Pracowała tak dużo, robiła wszystko, żeby Seolmi było dobrze i nastolatka naprawdę to doceniała. Wolała wręcz, żeby kobieta odpoczęła, może nawet zmieniła pracę, byleby była zdrowa. Siedemnastolatka czuła, że w pewnym momencie jej rodzicielka się przepracuje.

Otarła wierzchem dłoni łzy, które napłynęły do jej oczu i popłynęły po policzkach. Drugiego nastolatka w ogóle by to nie ruszyło, ale to była Seolmi — to właśnie jej terapeuta powtarzał, że jest po prostu zbyt wrażliwa, zbyt dojrzała, jak na swój wiek. A ona niezbyt potrafiła coś z tym zrobić. Taka już była.

Wróciła do salonu i zobaczyła tam śpiącą w niewygodnej pozycji kobietę. Położyła ją inaczej i przykryła szczelnie kocem. Powstrzymywała się od płaczu.

Nie mogę pisać o smutnych rzeczach, naprawdę nie powinnam. Nie mogę się rozkleić, mama zauważy. Nie chcę, żeby się martwiła.

Wytarła oczy chusteczką.

Hyunjin miał urodziny kilka dni temu. Chciałam po prostu kupić trochę jedzenia i tyle, ale pewnego dnia ktoś do mnie napisał.

Od: nieznany

Cześć, Seolmi-ssi!

Od: nieznany

Pomyślałem, że moglibyśmy przygotować Hyunjinowi hyungowi jakąś niespodziankę na urodziny, co Ty na to?

Do: nieznany

Kim jesteś?

Od: nieznany

Ach, przepraszam! Zapomniałem się przedstawić.

Od: nieznany

Tu Jeongin.

To było naprawdę miłe, że się zainteresował. I, tak szczerze, nie byłam jakoś bardzo zdziwiona, że miał mój numer. W końcu Hyunjin nie ma hasła na telefonie, a Yang to (przynajmniej tak słyszałam) evil maknae, huh.

Miło mi się z nim pisało, dawał wiele pomysłów na niespodziankę. W dodatku pozwolił mi nazywać go po prostu „Jeongin" albo „Jeongin-ssi". Nie lubiłam mówić do kogoś „oppa", po prostu nie. Nawet do Hyunjina mówię po imieniu.

Jak to mówią, co dwie głowy to nie jedna i udało nam się dojść do porozumienia. Pomysł nie był zły, musieliśmy jednak się spotkać, żeby dokładnie wszystko ustalić.

Któregoś dnia po szkole poszliśmy do kawiarni i rozmawialiśmy chyba przez dobrą godzinę. Było trochę niezręcznie, ale fakt, że chodziło o Hyunjina, pomógł nam to jakoś przeboleć.

Przerwała na chwilę pisanie. Oparła głowę o ścianę i przymknęła na chwilę oczy, wspominając dzień urodzin kuzyna. Był wtedy naprawdę szczęśliwy. Nie spodziewał się ich wizyty, nie w szkole tańca. Weszli tam dzięki Minho, który również uczęszczał na zajęcia w tym budynku. Przyszedł też Chan i Changbin, reszta miała już czekać w środku. Przyszli na lekcję tańca pod jakimś pretekstem, Seolmi nie wiedziała, jakim. Tak czy siak, pozostała trójka usadowiła się pod lustrem i czekała. Trójka, bo Felix tańczył razem z Hyunjinem i pilnował, żeby był zajęty.

Miała wtedy nadzieję, że wszystko się uda. Trzymała kurczowo w dłoniach tackę z tortem, świeczki miały być zapalone, zanim wejdą do sali treningowej. Jeongin, który szedł obok, mówił coś pod nosem, zrozumiała tylko fragment jego wypowiedzi — „Mam nadzieję, że mu się spodoba". Szczerze powiedziawszy, nie słuchała go za bardzo. Bardziej przejmowała się tym, czy ktoś z nauczycieli szkoły nie będzie miał czegoś przeciwko temu, że banda nastolatków chodzi sobie po korytarzu, choć nie powinno ich tu wcale być.

Lee wszedł do pomieszczenia jak do siebie, a za nim Chan i Yang. Kuzynka Hwanga schowała się za nimi, w końcu to miała być niespodzianka. Changbin, który chował się za Bangiem, usiłował przytrzymać balony z helem tak, żeby nikt ich nie widział, ale chyba nieszczególnie mu to wyszło.

Hyunjin przestał tańczyć, gdy zobaczył swoich przyjaciół w lustrze i natychmiast odwrócił się w ich stronę, żeby się przywitać. Gdy podszedł bliżej, wyżsi chłopcy odsunęli się na bok i jego oczom ukazała się Seolmi z tortem urodzinowym oraz Changbin z osiemnastoma balonami z czarnymi i białymi wzorkami.

Uśmiechnął się, gdy nas zobaczył. Był taki szczęśliwy. Zdmuchnął świeczki, potem zabrał ode mnie tort i przytulił mnie, starając się nie upuścić ciasta. Potem dał mi buziaka w policzek i podziękował kilka razy, jakbym wcale nie robiła tego dlatego, że go kocham. Przecież nawet, gdybyśmy się bardzo pokłócili (w co wątpię, przecież ja i Hyunnie nigdy się nie sprzeczaliśmy na poważnie), a następnego dnia byłyby jego urodziny, schowałabym dumę do kieszeni i przyszła do niego z prezentem i na przywitanie przytuliła. Kocham go, jest dla mnie naprawdę ważny.

Jego szczęście jest moim, mogłabym powiedzieć. Ale gdyby to była prawda, byłabym wesoła bardzo często, a tak nie jest. Nie mogłam wiele na to poradzić, zgaduję, że po prostu mam taki charakter. Ale póki Hyunjin dobrze się bawi, jest dobrze.

Zjedliśmy ciasto, siedząc na podłodze w sali treningowej. Rozmawialiśmy, chłopcy się wygłupiali. Było momentami zbyt głośno, ale nikt nikogo nie uciszał. Cieszyli się sobą, czerpali jak najwięcej z tych kilkunastu minut.

Potem poszliśmy do jakiejś knajpki na kurczaka. Po szczęśliwych minach chłopaków stwierdziłam, że muszą bardzo lubić kurczaka. I, biorąc pod uwagę to, ile zjedli — oni nie lubili kurczaka. Oni kochali jeść kurczaka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro