Sierpień

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

a/n; przepraszam za to opóźnienie, ale miałam ciężki tydzień. egzaminy i wiosenne porządki nieźle mnie wymęczyły

co u Was? gimnazjaliści, jak Wam poszło? mam nadzieję, że choć trochę jesteście zadowoleni. pamiętajcie, że mimo wszystko macie to już za sobą, więc teraz dajcie sobie odpocząć, pozwólcie swojemu ciału zregenerować się po takim wysiłku

ósmoklasiści — wiem, że to Wasz pierwszy egzamin, ale postarajcie się zbytnio nie stresować. co ma być, to będzie, na wymysły cke nikt nic nie poradzi. czytajcie uważnie pytania i nie przejmujcie się czasem, słyszałam, że macie go sporo, więc spokojnie zdążycie wszystko zrobić. trzymam za Was kciuki!

miłego dnia~ 💕

***

Niektórzy marzą o długich wakacjach na wyspach tropikalnych czy w pięknych, zabytkowych lub nowoczesnych miastach, bo chcieliby zwiedzać sławne miejsca. Ale nie ja. Jasne, fajnie byłoby zobaczyć coś takiego, bo to z pewnością gwarantuje wspaniałe wspomnienia. Ja jednak wolę wybrać wyjazd do dziadków.

Moi dziadkowie mieszkają na przedmieściach Daegu, można nazwać to nawet wsią. Ale dużo bardziej lubię zostawać u nich, niż spędzić kolejne tygodnie w mieście. Seul jest duży, nigdy zapewne nie uda mi się zwiedzić go całego, a przecież to właśnie tam mieszkam.

Lubię Seul, nie mogę zaprzeczyć. Mam wszędzie blisko, mogę wszystko znaleźć... Ale czasami ten hałas, natłok obowiązków, tłumy ludzi na ulicach, to wszystko mnie po prostu męczy. Czasami staje się nie do wytrzymania.

Pewnie dlatego tak lubię spędzać czas u dziadków. Znaczy, tych od strony taty. To właśnie tata urodził się w Daegu i dopiero na studia wyjechał do Seulu, gdzie poznał moją mamę.

Jego uśmiech i iskierki w oczach, gdy wraca do swojego pierwszego domu po roku i może odetchnąć, są piękne. Unikalne. I nigdzie indziej ich nie widziałam. Naprawdę, uśmiecha się tak tylko, gdy jest w Daegu.

Chciałabym, żebym ja też miała gdzie wrócić za parę lat. Chciałabym znaleźć takie miejsce, które zawsze wywoływałoby uśmiech na mojej twarzy. Miejsce, w którym mogłabym podziwiać wschody i zachody słońca, gdzie trawa byłaby zieleńsza, a niebo bardziej niebieskie.

Widok tak szczęśliwego taty wywoływał u mnie zazdrość. Wiedziałam, że nieważne, jak bardzo ciężko mu kiedyś będzie, jak wiele przejdzie, jak bardzo będzie zraniony, w końcu tu wróci i znowu w siebie uwierzy. Ja mogłam jedynie patrzeć na to z boku.

Na mamę krajobraz Daegu też zaczął działać. Naprawdę, nie mogło mi się wydawać. Widziałam, że jej twarz nabrała kolorów, a oczy coraz częściej się świeciły. Wyglądała na naprawdę szczęśliwą. Miło było popatrzeć, jak siada obok taty na werandzie. Wtedy oboje milczeli i wpatrywali się w zachód słońca.

To chyba właśnie tamtego dnia zrozumiałam, że nieważne, ile będą się kłócić, jak długo nie będą się widywać przez pracę i jak mało będą ze sobą rozmawiać, nie przestaną się kochać. Mogło mi się to wydawać dziwne wtedy i takie może mi się wydawać też teraz, ale... cóż. Byli ze sobą szczęśliwi, gdy tak razem spędzali czas. Ba, ciągle są ze sobą szczęśliwi, może po prostu tego nie okazują. Tak. Rozumieją się bez słów.

Prawie tak, jak ja i Hyunjin. Chociaż nie, my to inna sytuacja. Jesteśmy rodziną, jesteśmy przyjaciółmi. A mama i tata są rodziną, przyjaciółmi i kochają się miłością romantyczną. To sprawia, że są sobie tak bliscy.

Szczerze? Chciałabym się zakochać. Nie potrzebuję wiele. Po prostu... Chciałabym poczuć się bezpieczna w czyichś ramionach. Choć raz. To musi być piękne uczucie, prawda? Wtulić się w kogoś i zamknąć oczy, wdychać zapach tej osoby i nie przejmować się niczym. Żyć chwilą.

Czułam jednak, że nie jest mi to pisane. Przynajmniej nie teraz.

***

Seolmi przekręciła się na drugi bok. Nie mogła zasnąć. Przez zasłony do pokoju wdzierało się światło księżyca. Była pełnia; z pewnością nie będzie w stanie szybko zmrużyć oczu.

Podniosła się do pozycji siedzącej i rozejrzała po pokoju. Nie była w stanie zobaczyć wiele, ale jednocześnie było to wystarczająco dużo, by ujrzała leżący na szafce nocnej telefon. Nie miała co ze sobą zrobić, więc czy wzięcie go nie było dobrym pomysłem?

Odblokowała urządzenie i przez chwilę tępo na nie patrzyła. W takich momentach inni zapewne napisaliby do swojego przyjaciela. Ale czy ona chciała to zrobić?

To było głupie pytanie. Jasne, że chciała. Miała jednak świadomość, że o tej porze Hyunjin śpi. Nawet, jeśli były wakacje, on lubił długo spać. I dobry sen w pełni mu się należał.

Spuściła głowę. Chciała być silna dla niego, nie chciała pokazywać mu, że jest jej ciężko. Mógł być starszy, ale to nie zmieniało faktu, że nie chciała go martwić. Jaki był w tym cel? On jedynie by się denerwował. I byłby na siebie zły, że nie pomógł jej wcześniej.

Jakby mógł cokolwiek zrobić, przemknęło jej przez myśl.

Była sama. Chyba naprawdę była sama.

Nagle jej telefon zawibrował, przez co omal nie krzyknęła.

Od: Jeongin

Seolmi-ah, kiedy wracasz?

Do: Jeongin

Czemu nie śpisz?

Od: Jeongin

Ej, nie odpowiadaj pytaniem na pytanie!

Uśmiechnęła się lekko.

Do: Jeongin

Wracam za tydzień, czemu pytasz?

Od: Jeongin

Hyunjin hyung tęskni.

Do: Jeongin

I nie mógł mi tego sam napisać?

Przygryzła wargę.

Od: Jeongin

Mógł, ale ten głupek się zgrywa. Naprawdę mu na Tobie zależy, wiesz?

Westchnęła.

Do: Jeongin

Wiem.

Do: Jeongin

Czemu napisałeś?

Od: Jeongin

Chciałem Ci napisać o hyungu.

Pokręciła głową.

Do: Jeongin

Mogłeś napisać rano.

Do: Jeongin

To jak? Dlaczego napisałeś teraz?

Od: Jeongin

Tak jakoś... nie mogłem zasnąć.

Uroczo, pomyślała. Była zdziwiona, że napisał właśnie do niej, ale najwidoczniej również nie chciał zawracać głowy Hyunjinowi. Najwidoczniej jego dobro było dla nich ważniejsze, niż ich własne.

Ułożyła się wygodniej na łóżku i zaczęła wystukiwać wiadomość na klawiaturze telefonu.

***

Miała spędzić u dziadków aż trzy tygodnie. Rodzice musieli wracać do Seulu po dwóch, bo praca ich wzywała. Żałowała, że tak się stało, ale może to i lepiej? W końcu miała kilka dodatkowych dni na odpoczynek od tego głośnego miasta. Mogła wszystko sobie poukładać.

Tego dnia wstała wcześniej, żeby podziwiać wschód słońca. Z werandy domu było go idealnie widać, wystarczyło po prostu usiąść i patrzeć przed siebie. Niebo było pokryte podłużnymi chmurami, które z wolna przesuwały się przed jej oczami. Gdy uniosła głowę wysoko, nieboskłon miał jeszcze ciemny, niebieski odcień. Słońce powoli wyłaniało się, barwiąc obłoki na jasny, różowy kolor. Wszystko wyglądało tak ślicznie, tak idealnie.

Przymknęła na chwilę oczy i wzięła głęboki oddech. Powietrze było rześkie, rozbudzało w taki miły sposób. Czuła, że mogłaby spędzić tam wieczność. Czuła się tak dobrze.

Gdy uchyliła powieki, niebo wyglądało zupełnie inaczej. Teraz ciemny kolor nocy ustąpił różowi, który rozlał się po większości nieboskłonu, mieszając się z błękitem. Minęło dosłownie kilka minut.

Zastanawiała się, czy w Seulu ktoś też patrzy teraz na niebo. Czy widział to samo, co ona? Czy może coś zupełnie innego?

Wstała. Powinna wrócić do środka, zrobiło się trochę chłodno. Nie mogła się rozchorować, obiecała Hyunjinowi wyjście do kawiarni, gdy wróci.

Tęskniła za nim.

I może nie tylko za nim.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro