Styczeń

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

a/n; tak się złożyło, że dziś bubbleyanan ma urodziny, więc wszystkiego najlepszego!  mam nadzieję, że miło spędzisz ten dzień, będziesz szczęśliwa i zdrowa~

dodatkowo, w Korei jest już 20 marca, więc przy okazji złożę też życzenia Hyunjinowi — mimo wszystko jest ważną postacią w tym opowiadaniu, a poza tym we love we stan our beautiful prince Hwang Hyunjin

Hyunjinnie, wszystkiego najlepszego, pamiętaj, że wszyscy szczerze Cię kochamy i zawsze doceniamy Twoje starania!

a Wam życzę miłego czytania! dajcie znać, co sądzicie w komentarzach 💞

***

Głośne westchnienie dziewczyny przerwało przenikliwą ciszę, jaka panowała w pomieszczeniu. Było ciemno, szczelnie zasłonięte roletami okno nie wpuszczało żadnej, nawet najmniejszej wiązki światła zzewnątrz. Obawiała się, że lada moment zacznie świtać, a Hyunjin od razu zauważy worki pod oczami, bo nigdy nie była dobra w robieniu jakiegokolwiek makijażu. Ale co mogła poradzić na to, że znowu przebudziła się w środku nocy?

Przekręciła się na bok. Nienawidziła takich momentów. Po prostu nienawidziła. Oddałaby wszystko, byle już nigdy więcej nie musiała wpatrywać się bezczynnie w sufit, gdy powinna spać. Och, gdyby mogła raz na zawsze pozbyć się uczucia pustki i zjadającego ją od środka stresu, nie zawahałaby się.

Wiedziała, że leżenie w łóżku nic nie da. Odgarnęła więc kołdrę na bok i ruszyła w stronę biurka, starając się przypomnieć sobie, gdzie znajdowały się meble za dnia i nie obudzić nikogo. Przeklęła pod nosem, kiedy zakręciło jej się w głowie od zbyt szybkiego podniesienia się z pozycji leżącej.

Po omacku znalazła szufladę i odsunęła ją, modląc się w duchu, żeby znalazła w niej jakąś kartkę. Obawa przed zrobieniem hałasu skutecznie rozbudziła ją psychicznie.

Chwilę później siedziała przy biurku z zapaloną lampką i tarła oczy. Gdy to nie pomogło na senność, poklepała się dłońmi po policzkach i przy okazji zaczęła szukać wzrokiem długopisu lub czegokolwiek, czym mogłaby pisać.

Seolmi była już przyzwyczajona do pisania swego rodzaju pamiętnika o tak późnej porze. Choć terapeuta zalecił jej to dwa, może nawet trzy lata temu, i już dawno nie odwiedziła żadnego specjalisty, stary nawyk pozostał i wydawał się zakorzenić na dobre.

Niezbyt wiedziała, od czego zacząć. Kiedyś — raptem miesiąc temu, ale to już był inny rok, więc wydawało się, że od tamtego czasu minęły wieki — pisała pamiętnik co dwa tygodnie. Czasami częściej. Musiała przyznać, że były momenty, w których potrzebowała się wygadać. Ale... uch. Z jednej strony kochała spisywać swoje przemyślenia, jednak z drugiej strony chciała to nieco... ograniczyć? Nie była pewna, czy to dobre słowo.

Jeszcze w tamtym roku zapisała cały zeszyt. I kilkanaście kolejnych, osobnych kartek. Miała w zwyczaju rozrzucanie tego wszystkiego po pokoju, dosłownie gdzie popadnie. Może i prawie zawsze utrzymywała w tym pomieszczeniu porządek, ale jeśli chodziło o zapiski, wszystko było tak chaotyczne, jak w jej głowie.

Pamiętnik z ubiegłych dwunastu miesięcy leżał gdzieś w kartonowym pudełku na dnie szafy. Koniec roku był jedynym, co mogło zmusić ją do zebrania wszystkich kartek w jedno miejsce.

Ten rok zaczął się bardzo miło. Ostatnie kilka godzin 2017 spędziłam z Hyunjinem. Szczerze powiedziawszy, on jest dla mnie bardziej jak rodzony brat niż kuzyn. Ale nie mam rodzeństwa, więc skoro z Hyunnie'm znam się odkąd jestem na tym świecie, jest dla mnie naprawdę jak brat. Naszą małą tradycją jest coroczne spędzanie razem Sylwestra, od dziecka. Nigdy nie powitaliśmy nowego roku osobno.

Tym razem jednak nie byliśmy sami. Hyunjin zaprosił do siebie też swoich ośmiu przyjaciół. Czyli przez kilka godzin musiałam się opiekować dziewiątką chłopaków... przynajmniej tak przeczuwałam. Hyunnie powiedział mi o tym, jak już do niego przyszłam, więc było za późno by chociaż spróbować kogoś ściągnąć. Byłam przez chwilę przerażona, w końcu nawet nie znałam imion tych nastolatków. Chociaż nie wszyscy byli nastolatkami, dwóch z nich już było pełnoletnich, trzeci za kilka godzin miał zostać dorosłym.

Kolejna trójka była z rocznika Hyunjina, tylko jeden z całej dziewiątki był z mojego. Był też najmłodszym, ale wciąż starszym ode mnie o kilka miesięcy.

Ze wszystkich przyjaciół mojego kuzyna to on najbardziej zwrócił moją uwagę. Nie jestem pewna, dlaczego. Może to przez to, że pomagał mi ogarnąć bałagan, który w pewnym momencie zapanował w salonie?

Ma na imię Jeongin, ale chłopcy mówią na niego Innie. Innie, czy to nie brzmi uroczo? W sumie nie tylko to zdrobnienie jest słodkie, on sam też. Przysięgam, gdyby któraś z dziewczyn z mojej klasy go zobaczyła, zaraz rzuciłaby się na tego biedaka i nigdy nie puściła.

Wyglądał ślicznie w białym t-shircie, szarym kardiganie i okularach z okrągłymi oprawkami, które ukradł Hyunjinowi, gdy ten położył je na stoliku i wydawał się o nich zupełnie zapomnieć.

Dziwnie było przywitać nowy rok z ośmioma nowo poznanymi osobami, ale kto powiedział, że mi się nie podobało? Było inaczej, ale równie miło i zabawnie, jak zwykle.

Ale może już tyle o Sylwestrze, hm? Chyba powoli robię się śpiąca, a chciałam opisać jeszcze resztę miesiąca...

Hyunjin to gaduła i nikt nie może powiedzieć, że jest inaczej, bo to by było po prostu kłamstwo. Kilka dni później, jakoś w drugim tygodniu stycznia, zaczął za mną chodzić i coraz usilniej zapraszać do siebie. Nie miałam nic przeciwko, w końcu często do siebie wpadamy, choć mieszkamy dość daleko.

Nie rozumiałam, co jest tak ważnego, że nie mógł powiedzieć mi tego przez telefon. Ale co miałam zrobić? Jemu nie można było odmówić.

Dlatego któregoś dnia poszłam do jego mieszkania, a on wydawał się być jeszcze bardziej podekscytowany niż wtedy, gdy potwierdzono jego przyjęcie do szkoły tańca.

Uśmiechnęła się pod nosem. Hyunjin był wtedy taki szczęśliwy, chciała widzieć go takiego zawsze. Z szerokim uśmiechem na twarzy, przymrużonymi oczami i śmiejącego się.

Nie mógł usiedzieć w miejscu. Naprawdę, myślałam, że za chwilę rozniesie cały dom. Zapytałam, o co chodzi. A on co? Powiedział, że chce opowiedzieć mi trochę o swoich przyjaciołach, jakby to było oczywiste.

Nie rozumiałam go. I nie spodziewałam się czegoś takiego.

Kazał mi usiąść w salonie i grzecznie słuchać wszystkiego, co miał zamiar powiedzieć. Przewróciłam wtedy oczami, czasami bycie tą młodszą naprawdę mnie irytowało, a Hyunnie wykorzystywał to właśnie w takich momentach. Brakowało tylko, żeby opatulił mnie kocem i zrobił dwie kiteczki z włosów.

Chwilę później był już pogrążony w opowiadaniach o ósemce przyjaciół. Czułam, że to będzie długi wieczór, bo o Chanie (choć tak naprawdę miał on na imię Christopher i był z Australii) mówił chyba godzinę. Opowiadał szczegółowo i często się emocjonował, cały Hyunjin.

Mówił o nich, jakby byli dla niego rodziną. Nie wątpiłam w to, bo jeśli on dopuszcza do siebie kogoś na tyle blisko, by nazywać go przyjacielem, to ta osoba naprawdę musi być dla niego ważna. W końcu naprawdę niewiele osób było w stanie zobaczyć w nim coś więcej, niż ładną buźkę. A on czasami tak desperacko potrzebował czyjejś obecności, że był w stanie w środku nocy przyjść do mnie i wypłakać mi się w ramię.

Byłam tak bardzo szczęśliwa, że znalazł sobie przyjaciół. To było aż osiem osób, które naprawdę go lubiły, może nawet kochały jak brata. Chciałam, żeby miał ich przy sobie jak najczęściej.

Ziewnęła. Była już zmęczona. Ach, powinna się już położyć. Złożyła kartkę na pół i wrzuciła niedbale do szuflady biurka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro