13.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

40 gwiazdek = nowy rozdział!



Słyszeliście to, że kac to kara za przerwę w piciu? Zaczynam w to wierzyć. Pamiętam cały wczorajszy wieczór, włącznie z moi osłabnięciem przez pożywienie się jakimś ćwokiem, który brał jakieś gówno. Śmierć dla takich ludzi! Yy... No tak, przecież już go zabiłam.

Obudził mnie ból głowy i nadmierne gorąco. Powoli rozchyliłam powieki i zobaczyłam czyjąś klatkę piersiową. Czyżby Elijah wrócił wcześniej? A boże, a może to ja przespałam cały tydzień? Przerażona poderwałam się do siadu, a moim oczom ukazał się Klaus bez koszulki.

Matko boska! Chyba jednak nie wszystko pamiętam. Na pewno nie zrobiłabym nic nieodpowiedniego. Nigdy nie zdradziłabym Elijahy, przecież go kocham. Tylko co się wczoraj działo i dlaczego spałam z Klausem w jednym łóżku.

-Nik. - mruknęłam, potrząsając za ramię hybrydy - Weź się obudź. - jęknęłam.

-Nie dość, że cię wczoraj ratowałem to dziś mnie budzisz... Co jest z tobą nie tak? - jęknął i odwrócił się na drugi bok, mocniej wtulając twarz w poduszkę. Wzięłam głęboki wdech i pochyliłam głowę. Jest plus! Mam na sobie wczorajsze ubrania, znaczy, że na sto procent do niczego nie doszło!

-Klaus. - jęknęłam i znów zaczęłam go szturchać - Co się wczoraj stało? Straciłam przytomność? Urwał mi się film... - mruknęłam załamana. Nigdy nie lubiłam takich sytuacji, wolę mieć nad wszystkim kontrolę i wiedzieć co się dzieje. Westchnął, kręcąc głową.

-Z każdą chwilą byłaś coraz słabsza i zaczęłaś majaczyć. - mruknął.

Majaczyć? Czy ja mogłam powiedzieć coś głupiego? Znając mnie, to tak. Teraz pytanie czy chcę wiedzieć co powiedziałam? Chyba się boję... Ale powinnam.

- Co mówiłam? - zapytałam zdenerwowana. Z jego ust uciekł krótki, cichy śmiech. Nie dobrze... - Było bardzo źle? - jęknęłam załamana. Hybryda usiadła naprzeciwko mnie i pokiwała głową. Świetnie. Po prostu świetnie.

-Mówiłaś coś, że pachnę jak morska bryza... - zaczął, a ja zażenowana wbiłam twarz w poduszkę. Wystarczyło to jedno zdanie i już nigdy nie spojrzę mu w oczy, bo spalę się ze wstydu. - Później było coś, że jestem prawie tak gorący jak kaloryfer zimą. - mruknął. Nosz kurwa, dlaczego ja coś takiego powiedziałam? Co jest ze mną nie tak? Toć to brat mojego chłopaka jest! Jaki wstyd... - I na koniec - podniosłam się błyskawicznie.

- To, to nie był koniec? - wyjąkałam zakłopotana - Przecież gorzej być nie może... - prychnęłam, ale widząc wyraz jego twarzy zrozumiałam, że jednak może być gorzej. Jęknęłam głośno i opadłam na łóżko. - Dawaj, zaskocz mnie. - mruknęłam zamykając oczy. A może nie będzie tak źle?

-Zapytałaś mnie ile kosztuje seks z hybrydą. - mruknął. Nie. Nie. Nie. I jeszcze raz nie. Błagam, niech on powie, że to żart. Teraz to już na pewno nie spojrzę mu w oczy... - Stwierdziłaś, że jeśli nie cenię się zbyt wysoko to może skorzystasz i...

-Dość! - pisnęłam, przerywając mu. Chwyciłam za poduszkę i przykryłam nią twarz. Może mnie nie zauważy? - Możesz mi jeszcze wyjaśnić czemu z Tobą spałam? - zapytałam po kilku minutach całkowitej ciszy. Usłyszłam dźwięk sprężyn łóżka i ruch obok mnie, po chwili hybryda leżała ze mną ramię w ramię.

-Bo uczepiłaś się mnie jak jakaś małpa i nie mogłem Cię od siebie odkleić. Próbowałem kilka razy aż w końcu stwierdziłem, że nie chcę mi się z Tobą szarpać i wziąłem Cię do siebie. - wyjaśnił - Wiesz, że nawet z tą poduszką na twarz ja Cię widzę? - zakpił. Niechętnie pokiwałam głową.

-Jestem tak zażenowana, że już nigdy w życiu nie spojrzę Ci w oczy. - mruknęłam, usłyszłam śmiech pierwotnego.

-Daj spokój. - zaśmiał się - Oferta seksu była całkiem interesująca, gdyby były inne warunki to kto wie czy bym nie... - przerwałam mu piszcząc niczym dziecko.

-Oferta jakiego seksu? - usłyszłam znajomy głos. Cholera... Miałam go nie słyszeć przez tydzień a tu proszę, jaka niespodzianka. Powoli odsunęłam poduszkę z twarzy i spojrzałam w stronę wejścia, gdzie w progu stał Elijah wraz z Rebekah. O matkooo...


Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro