15.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

40 gwiazdek = nowy rozdział!






Powoli otworzyłam oczy i rozejrzałam się wkoło. Ciemno, zimno i brudno. Raczej nie jestem w pięciogwiazdkowym hotelu. Westchnęłam i z bólem wstałam, aby przejść się po pomieszczeniu. Był to mały pokój. Zero okien, jedynie drzwi, które były zamknięte i wzmocnione, abym nie dała rady ich wyważyć. Bosko...

-Halo! - wrzasnęłam - Jest tu ktoś? Nudzę się! - krzyknęłam wciąż rozglądając się w nadziei, że znajdę jakieś wyjście. Przez te ciemności, mimo wzroku wampira widziała niewiele, co znacznie utrudniało zadanie. - Do jasnej cholery! Marcel, radzę ci tu przywlec cztery litery, bo inaczej załatwię ci śmierć z ręki któregoś z Mikaelsonów! - wrzeszczała, jak opętana - A słyszałam, że Kol za tobą nie przepada... - mruknęłam próbując podpuścić czarnoskórego. Mam nadzieję, że Gerard jest tak wielkim debilem za jakiego od zawsze go uważałam.

Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Po chwili całe pomieszczenie zostało oświetlone, a do środka wszedł Marcel z jakimś przygłupem u boku. Od kiedy Gerard zadaje się z wilkołakami? Coś mi tutaj nie pasuje...

-Nisko upadłeś, Gerard. - prychnęłam - Żeby zacząć zadawać się z psami? - zakpiłam - Wstyd. - syknęłam, szczerząc się.

-Dni Mikaelsonów są policzone. Davina odłączy nas od nich, aby ich śmierć nie skazała i nas, a wtedy ja zabiję pierwotnych dziękipomocą przodków.. - mruknął - Jesteś kartą przetargową, aby wszystko poszło po naszej myśli. - uśmiechnął się - Zależy im na tobie. - wyjaśnił - Więc jeśli nie zgodzą się po dobroci, to zginiesz. - wyjaśnił.

Zmarszczyłam brwi, patrząc na Marcela. Po co mu ten kundel u boku?

-A piesek Ci po co? - prychnęłam - Myślę, że york byłby lepszy niż wilkołak, ale co kto woli. - zakpiłam.

Czarnoskóry nic nie powiedział, jedynie uśmiechnął się pod nosem i skinął na mnie głowę. Wilkołak rzucił się na mnie, wbijając się kłami w moją szyję. Usłyszałam własny przeraźliwy krzyk i poczułam piekielny ból. Mężczyzna odsunął się ode mnie, a ja wykorzystując jego nieuwagę, skręciłam mu kark. Ma za swoje.

Chwyciłam się za szyję i upadłam na kolana. Ból wciąż był nieznośny. Wściekła spojrzałam na Marcela.

-Co Ci to dało? - prychnęłam.

-Mikaelsonom na tobie zależy, a teraz twoją jedyną szansą na przeżycie jest Klaus. Zobaczymy jak bardzo mu na tobie zależy. - syknął, widziałam jak bardzo jest z siebie dumny.

-Klaus mnie nie trawi. - warknęłam. Usiadłam na podłodze i oparłam się o ścianę, jad wilkołaka dał o sobie znać od razu, cholerne dziadostwo...

-Zależy mu. - mruknął - I tobie na nim też. Elijah to zauważył i dlatego wczoraj o Ciebie nie walczył. - westchnął - Wiedział, że Ciebie i Klausa coś łączy...

-Daj spokój. - warknęłam - Klaus i ja? - prychnęłam zażenowana jego insynuacjami - Może mamy swoje momenty i nie próbujemy się zabić, ale do bliskiej relacji to nam daleko.

Pokręcił głową i przygryzł dolną wargę.

-Mylisz się. Poprzednia dziewczyna Elijahy spłonęła na słońcu, kolejna skończyła bez serca a jeszcze inna bez kręgosłupa. Klaus z jakiegoś powodu ma do Ciebie słabość, ale  ie przyznaje się nawet sam przed sobą, a Ty jesteś ślepa jeśli nie widzisz, że traktuje Cię inaczej niż inne. - zakpił.

Ja i Nik? Przecież to absurd, ciągle skaczemy sobie do gardeł. Owszem, są momenty w których nawet go lubię, jest przystojny i zdecydowanie ma w sobie to coś. Jednak nie wyobrażam sobie, że między nami doszłoby do czegoś więcej...

Jak mogłabym nie zauważyć, że coś do mnie czuje? Czy ja wysyłałam mu jakieś sygnały? Kurwa. Może czasem były między nami jakieś dwuznaczne sytuacji, ale żeby aż tak? Zresztą to raczej były żarty.

O czym ja w ogóle myślę! Przecież jeszcze wczoraj byłam z Elijah... Co się ze mną dzieje?

-Czyżbyś sobie uświadomiła jaka jest prawda? - zakpił czarnoskóry. Spojrzałam na niego, nie kryjąc przerażenia. Chyba podoba mi się Klaus, ale Elijah też nie jest mi obojętny... Co się ze mną dzieje?

Marcel wyszedł a ja zostałam sama ze swoimi myślami.

Podoba mi się Elijah Mikaelson.

Ale podoba mi się też Klaus Mikaelson.

Chyba mam problem...


*****
Team Klaus or Team Elijah?
Z kim widzicie Laurę?

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro