17.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

40 gwiazdek = nowy rozdział!


Poczułam promienie słońca na mojej skórze, więc powoli i niechętnie uchyliłam powieki. Zamrugałam kilkukrotnie, aby przyzwyczaić się do jasności, która panowała w pomieszczeniu.

Cały pokój był utrzymany w jasnych barwach. Białe ściany, beżowa pościel, którą byłam przykryta i jasne panele. Wokół unosił się znajomy dla mnie zapach. To jeden z pokoi w posiadłości Mikaelsonów.

Westchnęłam i powoli wysunęłam stopy poza łóżko, stanęłam na podłodze. Przeciągnęłam się i rozejrzałam w poszukiwaniu butów, które znalazłam pod ścianą. Szybko założyłam moją własność i wyszłam z pokoju, aby znaleźć Rebekę, Klausa i Elijah.

Zamknęłam drzwi i odwróciłam się przez co wpadłam na czyjąś klatkę piersiową. Spojrzałam w górę i ujrzałam znajomą twarz. Jego się tutaj nie spodziewałam.

-Kol. - uśmiechnęłam się szeroko i mocno przytuliłam pierwotnego. Wampir zaśmiał się krótko i również objął mnie w talii, przyciągając bliżej siebie. - Co ty tutaj robisz? - spytałam, gdy w końcu się od niego oderwałam. Wzruszył ramionami.

-Po pierwsze, Ciebie też miło widzieć. - sarknął - Po drugie, moje rodzeństwo Ci się nie przyznało, że mamy problemy? - zdziwił się. Westchnęłam głośno.

-Coś słyszałam, ale nie znam szczegółów. - wyjaśniłam.

-To tak jak ja. - zaśmiał się - Wiem tylko, że mamy przerąbane. - mruknął. Skinęłam głową.

-Muszę znaleźć twojego brata i mu podziękować za ratunek... - stwierdziłam, gdy razem schodziliśmy schodami.

- Czym tym razem wielebny Elijah się wykazał? - prychnął.

-Nie mówię o Elijahy. Tym razem to Klaus grał tego dobrego. - zaśmiałam się, poprawiając niesforne kosmyki włosów, które wchodziły mi na czoło.

- Nie powiedziałbym, że byłem tym dobrym. - usłyszłam głos za plecami. Wraz z Kolem szybko się odwróciliśmy i zobaczyliśmy Nika. - Można rzec, że zachowałem się neutralnie. - puścił mi oczko. Westchnęłam kręcąc głową.

-Tak czy inaczej, dziękuję. - spojrzałam mu w oczy - Gdyby nie ty, źle bym skończyła... - zastanowiłam się chwilę - Ale z drugiej strony, gdyby nie wasza rodzinka to Marcel w ogóle by się mną nie zainteresował, więc to przez was prawie zginęłam. - prychnęłam, krzyżując ręce na piersi. Spojrzał na mnie z kpiną wymalowaną na twarzy.

-Jeśli czekasz na przeprosiny to nie masz na co liczyć. Niech mój brat przeprasza, że uległ twoim wdziękom, ja nie mam sobie nic do zarzucenia. - wzruszył ramionami. Palant.

-A no właśnie! - ożywił się Kol, zwracając na siebie moją uwagę - Jak ci się układa z Elijah? - usłyszłam śmiech Klausa, za co została spiorunowany wzrokiem.

Niewygodny temat w końcu został poruszony. Muszę porozmawiać z Elijah. Z Nikiem w sumie też powinnam sobie wyjaśnić parę spraw... Ale przede wszystkim, sama muszę zrozumieć co i do kogo czuję.

Westchnęłam i ponownie spojrzałam na Kola.

-Tak wyszło, że już nie jesteśmy razem. - mruknęłam, a Kol posłał mi pytające spojrzenie.

Od zawsze miałam z nim dobry kontakt, najlepsze imprezy odbywały się w jego towarzystwie. A on sam był dla mnie bardzo ważny, jak rodzina. Mimo jego szaleńczej natury, można było na niego liczyć. Plus byk bardzo inteligentny i rodzina powinna go częściej słuchać, unikneliby wielu problemów.

-Później musisz mi wszystko wyjaśnić. - mruknął, z westchnieniem pokiwałam głową.

- Co tu tłumaczyć? - przerwał Klaus - Elijah stwierdził, że jego dziewczyna ma do mnie słabość. - wyszczerzył się.

Zagryzłam wargi, aby nie zacząć krzyczeć. Frajer. Debil i kretyn. Palant do potęgi.

-Zamilcz. - warknęłam, patrząc na niego z jawnym mordem w oczach.

-Dlaczego miałbym, kochanie? - zakpił. Zacisnęłam dłonie w pięści.

-Bo inaczej znajdę kołek z białego dębu i wbiję Ci go w serce! - wstrząsnęłam - Ale najpierw wyrwę Ci wątrobę i wepchnę do gardła. - poczułam, że przestaje nad sobą panować. Wokół moich oczu pojawiły rzędy czarnych jak smoła żyłek, a oczy zabarwiły się na czerwono. Kły przebiły dolną wargę i zaczęła się sączyć krew.

Mikaelson zrobił to samo i w kilka sekund również ukazał oblicze bestii.

W stu procentach rozumiem dlaczego inni się go boją. Wygląda naprawdę przerażająco, ale skłamałabym gdybym powiedziała, że ta wersja mnie nie kręci.

Jego charakter i zrozumienie go, to nie lada wyzwanie, którego z chęcią się podejmę.


******
Co tam u was?

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro