20.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

40 gwiazdek = nowy rozdział!





Starałam się zamaskować jak bardzo zażenowana byłam. Złączyłam dłonie za plecami i czekałam na to co nieuniknione. Byłam przerażona wizją rozmowy.

-Więc? - zaśmiałam się nerwowo.

-Lauro, nie wszystko sobie wyjaśniliśmy, więc myślę, że jak najszybciej powinniśmy to zmienić. Mamy teraz wiele na głowie i nieprzyjemna atmosfera między nami z pewnością nic nie ułatwi. - mruknął.

Facet, ta rozmowa jest niezręczna, bo ja nie wiem czego chce. Niby co mam mu powiedzieć? Jesteś dla mnie ważny, ale zauważyłam, że kręci mnie twój brat? To brzmi jeszcze gorzej niż początkowo myślałam.

-Jasne. - pokiwałam głową - Powinniśmy sobie wszystko wyjaśnić. - uśmiechnęłam się - Od czego powinniśmy zacząć? - zmarszczyłam brwi - Nigdy nie byłam w podobnej sytuacji. - zaśmiałam się nerwowo - Zazwyczaj każdy mój były kończył z wyrwanym sercem. - wzruszyłam ramionami - Pierwotnemu serca nie wyrwę. - prychnęłam.

-Uroczo. - skwitował.

-Taak. - zaśmiałam się. Całą tą sytuacja była absurdalna. Co ja mam niby mówić? Dlaczego on w ogóle chciał rozmawiać? Ja wolałabym iść na pizzę. - Słucham, co chciałeś wyjaśnić? - uniosłam brew. Zacisnął usta w wąską linię.

- Jak się czujesz z tym wszystkim? Ostatnio dużo się działo, nasze zerwanie, później zostałaś porwana. Wszystko w porządku? - westchnęłam, odgarniając włosy za ucho.

-U Ciebie dzieje się dużo więcej. - mruknęłam - Marcel jest teraz w stanie was zabić. To daje Ci przewagę nad moimi problemami. - zaśmiałam się - Ale dziękuję, że pytasz. - skinął głową - Nie jest najgorzej. Może nie jesteśmy już tak blisko jak byliśmy, ale bardzo mi na tobie zależy i też nie chcę, aby było między nami niezręcznie lub co gorsza żebyśmy nie stracili kontaktu. - po raz pierwszy od początku naszej rozmowy, mogłam się szczerze uśmiechnąć.

-Widzisz Lauro, skłamałbym gdybym powiedział, że już mi nie zależy. - nie dobrze. Nie podoba mi się ten wstęp. - W dalszym ciągu jesteś mi bardzo bliska, niestety moja sytuacja rodzinna bardzo skomplikowała naszą relację. Dałem się również ponieść emocjom i zakończyłem nasz związek w niestosownym momencie. - mruknął - Bardzo Cię przepraszam, że oskarżyłem Cię o...

-Daj spokój. - przerwałam mu - To już nie ważne. - stwierdziłam - Między mną a Nikiem do niczego nie doszło. Nie jestem osobą skłonną do zdrady. - wzruszyłam ramionami.

-Wiem. - westchnął - Dlatego przepraszam, znam Cię bardzo długo i wiem, że nigdy byś nikogo nie zdradziła. Wybacz te oskarżenia. - zaśmiałam się krótko.

-Jest okey. To faktycznie wyglądało trochę podejrzanie. - stwierdziłam niechętnie - Może po prostu nie było nam pisane bycie razem? - zastanowiłam się.

-Sam nie wiem. Bardzo żałuję, że do tego doszło. Zależy mi na tobie i ciężko mi bez Ciebie. Uważasz, że moglibyśmy spróbować jeszcze raz? - mówił z taką nadzieją w głosie, że aż zrobiło mi się przykro.

-Ja nie wiem... - jęknęłam - Myślę, że tak. - westchnęłam - Ale potrzebuję trochę czasu. - poprosiłam.

Skinął głową.

-Oczywiście, to naturalne. - odrzekł.

Od kiedy tylko go poznałam byłam zaskoczona jakim cudem on przez cały czas jest taki kulturalny i spokojny. Zawsze potrafi zachować zimną krew i podziwiam go za to, ale z drugiej strony często czuję się przez to niekomfortowo. Ja nie mam w sobie tyle obeznania i ogłady.

-Elijah. - mruknęłam - Musisz coś wiedzieć... - posłał mi pytające spojrzenie - Dobrze wiesz, że mam swoje zasady i zawsze się ich trzymam. Dlatego muszę być z Tobą szczera. - wyszeptałam i objęłam się ramionami. Powoli uniosłam wzrok i spojrzałam mu prosto w oczy. - Nie ukrywam, że zależy mi na tobie i chciałabym, aby było między nami jak dawniej, ale... - zaczęłam mówić.

Jednak nie dane mi było skoczyć gdyż Elijah przyciągnął mnie do siebie i wpił w moje wargi. Zaskoczona oddałam pocałunek, ale szybko zrozumiałam co się dzieje i co robię...

Oparłam dłonie o barki pierwotnego i niechętnie oderwałam się od niego. Spojrzał na mnie zaskoczony.

- Ale wydaje mi się, że czuję też coś do twojego brata. - skończyłam mówić.

Okey. Myliłam się. Może być jeszcze bardziej niezręcznie niż wcześniej.

A mógł pozwolić mi dokończyć. To jego wina, że teraz jest jak jest...





*****
I jak wrażenia?

Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro