7.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

40 gwiazdek = nowy rozdział!






Myślałam, że udało mi się zapobiec rodzinnej awanturze, ale nic bardziej mylnego.

Myślałam też, że Eliajh jest tym spokojnym i rozsądnym, ale w tym wypadku też myliłam.

Talerze latały z obu stron, raz od Klausa, raz od Elijah. Przez chwilę starałam się zapanować nad sytuacją, ale zauważyłam, że nie ma to większego sensu, więc usiadłam sobie na krześle i wzięłam torebkę krwi patrząc na przedstawienie.

- Po prostu się nie wtrącaj. - blondyn zawzięcie stał przy swoim. No cóż, choć mówię to niechętnie to ma on odrobinę racji, Elijah mógł go zapytać o zdanie. Natomiast z drugiej strony, oczywistym jest, że Klaus nie zgodziłby się na propozycje brata i rozpętał wojnę.

-Nie poradzisz sobie ze wszystkim sam! Opanuj się i po prostu mnie wysłu... - i dostał talerzem w twarz. Panie i Panowie oto Klaus Mikaelson jako kelner. Zdecydowanie nie nadaje się do takiego zawodu.

-Może już wystarczy? - westchnęłam wstając, spojrzałam na zegarek na moim nadgarstku - Kłócicie się już od ponad pół godziny i nic mądrego z tego nie wynikło. - prychnęłam.

Elijah prztarł twarz chusteczką, aby zatrzeć krew.

Klaus patrzył na mnie jakby zaraz miał się na mnie rzucić i zabić.

-Jeśli wyjaśnisz swojemu chłopakowi, że ma się nie wtrącać w moje interesy to puszczę całą sprawę w zapomnienie. - syknął krzyżując ręce na piersi. Oho, księżniczka się obraziła. Tylko tego mi brakowało...

-Niklaus, chcę Ci pomóc! Nie jesteś w stanie sam odebrać Marcelowi władzy, a już na pewno nie zrobisz tego wywołując wojnę, a tak zawsze działasz. Doprowadzasz do krwawych bitew, w których giną setki. Może czas zmienić strategię? - zasugerował. Nik wziął głęboki wdech i spojrzał na brata.

-Może czas przestać wierzyć w bajki i szczęśliwe zakończenia? - prychnął - Nie wszystko można osiągnąć rozmową. - warknął dobitnie, piorunując brata wzrokiem.

-Z pewnością wojna Ci w tym pomoże, też na to nie wpadłem! Najłatwiej jest stwierdzić z dnia na dzień, że chce się rządzić miastem i kazać się innym z tym pogodzić. - sarknął - To tak nie działa! Marcel zyskał ich szacunek! Ty chcesz, żeby się Ciebie bali, a nie tędy droga do zwycięstwa, bracie. - przy końcówce zdania ton jego głosu uległ zmianie. Jakim cudem można być tak zmiennym? Z wściekłości nagle stał się potulny. Ja się pytam, jak to możliwe? - Wojna nie zawsze jest rozwiązaniem. - mruknął.

Usta Klausa uformowały się w uśmiech. Napięte mięśnie stały się luźne, cała jego postawa uległa zmianie.

- To hipokryzja, bracie. - prychnął - Czyżbyś zapomniał o czerwonych drzwiach? - na te słowa Elijah spiął wszystkie mięśnie.

Okey... O czym nie wiem? Co się tutaj dzieje? Jakie czerwone drzwi? To jakaś metafora czy chodzi o zwykłe czerwone drzwi? Nie jestem poetką i nie mam pojęcia jak mam to zinterpretować.

-Może ktoś wyjaśnić? - wtrąciłam, marszcząc brwi. Elijah spojrzał na mnie kątem oka, a Klaus wydawał się być z siebie wyjątkowo dumnym.

- Nie powiedziałaś jej? - prychnęła hybryda. No kurwa! Czy on zdaje sobie sprawę z tego, że ja stoję tuż obok?

-Ym, nie wiem czy wy mnie nie widzicie czy co, ale ja tu jestem. - prychnęłam - Jakie czerwone drzwi? - oparłam dłonie na biodrach. Lepiej niech to będzie jakiś pomysł na remont i chęć kupienia czerwonych drzwi, bo inaczej komuś może się stać krzywda...

-Powiesz jej czy ja mam to zrobić? - warknął blondyn - Przecież trzeba być ze sobą szczerym, czyż nie, braciszku? - syknął jadowicie. Matko. Ten to potrafi przerazić człowieka. Nic dziwnego, że tyle osób się go boi, to psychol z huśtawką nastrojów w dodatku...

-Niklaus, nie mieszaj w to Laury. - mój wzrok znalazł się na hybrydzie. Już miałam pewność, że Elijah nic mi nie powie. Znałam go wystarczająco dobrze, aby dojść do takich wniosków.

Klaus przeniósł swój wzrok na mnie i nasze spojrzenia się skrzyżowały. Wzruszył ramionami.

- Co tu dużo mówić, mój braciszek ma swoje psychopatyczne alter ego, które ukrywa za czerwonymi drzwiami w swoim umyśle. - mruknął szczerząc się niczym wariat. Przeniosłam wzrok na Elijah, będzie się grubo tłumaczył...



*****
Gwiazdki i komentarze mile widziane!

Xoxo Emilia Mikaelson

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro