rozdział 20
Frisk per.
Sans wyszedł z pokoju. Bolała mnie głowa. Chara siedziała przy łóżku.
- C-Chara?
-tak?
- ile już tak leżę? I co sie stało? Jedyne co pamiętam to... uratowałam Sansa- w mojej głowie znów pojawiła się walka. Sans miał oberwać nożem ale zasłoniłam go swoim ciałem.
- tak uratowałaś go, a on cię tu zaniósł aby Alphis mogła cię opatrzeć- odpowiedziała Chara.
- cz-czy Sans... czy on... mówił prawdę?
- co masz na myśli?
- ja... słyszałam co powiedział... on...-nie dokończyłam bo do pokoju weszli Sans i Alphis.
- jak sie czujesz?- spytała Alphis.
-D-Dobrze, tylko troche boli mnie głowa.
- nic dziwnego, mocno oberwałaś. Umiesz wstać?- podniosłam się z łóżka i stanęłam na nogi. Nie umiałam utrzymać równowagi i się potknęłam. Na szczęście Sans mnie złapał. Czulam jak rumieńce pojawiają się na mej twarzy. Szybko jednak wzięłam się w garść i znów sprubowałam stanąć. Udało mi się.
- nie jest tak źle jak myślałam. Na pewno bedzie cię boleć trochę brzuch bo rana jest wielka, ale za niedługo będzie po wszystkim. Zostanie tylko blizna- powiedziała Alphis. Chara stała i wpatrywała sie we mnie. Po chwili do pokoju weszły dwa szkielety. jeden czarny, drugi biały. Przyszli też Papyrus i Undyne.
- CZŁOWIEKU... FRISK NIC CI NIE JEST?- głos Papsa od razu wyrwał mnie ze złego samopoczucia.
- nic, jedynie rana na brzuchu, ale da się przeżyć- Undyne i Paps się uśmiechnęli.
- całe szczęście że jesteś cala- powiedział czarny szkielet,a ja zrobiłam zdziwioną minę.
- em... Error... przypominam że ona nas nie zna- powiedział biały szkielet.
- a no tak... racja. Frisk to są Error i Ink. Pomagali nam w walce. Opowiadalem ci o nich- powiedzial Sans. Od razu mi się przypomniało.
- ach, no tak... kojażę... pendzel i pan błąd- powiedziałam i wszyscy zaczęli się smiać. Po chwili Ink się odezwał.
- Sans... musimy ci coś powiedzieć... bo... tak trochę...
-powiesz to wreszcie?- Sans wyglądał na zniszczonego tą sytuacją.
- bo... Nightmare jest dobry... Allia znim porozmawiała i udało jej się do niego trafić.
- co, ale jak . Przecież on chciał zabić Frisk!- krzyknął Sans.
Time skip ( gadanie o tym jak Nightmare stal sie dobry i o wszystkim)
Sans per.
Wruciliśmy już do domu. Nightmare przeprosił mnie i Frisk. Dziewczyna mu wyznaczyła, a ja... troche jeszcze mu nie ufam. Allia bardzo się z nim zaprzyjaźniła, chyba nawet za bardzo. Widać jak się rumieni i cieszy kiedy Nightmare jest obok. ( tak ona się w nim zakochała) Paps i Undyne poszli do kuchni coś ugotować. A reszta rozmawia ze sobą nawzajem i dobrze się bawią. Wszyscy byli szczęśliwi. Error i Ink byli wtuleni w siebie na na kanapie, na szczęście rana Ink'a nie była poważna. Blue, Red, Cross i Outer grali w butelkę. W końcu Blue ma obsesję. Po drodze do domu spotkaliśmy Toriel i Asgora. Oni też do nas wpadli. Wszyscy byli w domu oprucz... Frisk! Gdzie ona jest!? Szybko zacząłem się rozglądać. Nie ma jej.
- Frisk jest na podwórku, siedzi przy rzece- powiedziała Chara z uśmiechem na twarzy.
- czemu? Co ona tam robi?
- idź do niej, na pewno się ucieszy kiedy cię zobaczy- Chara się uśmiechała jak dzieciak który dostał cukierka. Wyszedłem z domu i poszłem w stronę rzeki. Frisk stała przy brzegu i patrzyła w niebo( ktorego nie ma w podziemiach xd)
- Frisk?- dziewczyna się odwruciła. Jej oczy pięknie błyszczały.
- tak?
- co ty tu robisz? Jest zimno, zmarzniesz- zdiołem bluzę i nałożyłem na ramiona Frisk. Dziewczyna słodko się zarumieniła.
- ja... myślę- powiedziała Frisk.
-co? O czym?- Frisk spojżała na mnie. Jej bursztynowe oczy były takie piękne. Mógłbym patrzeć w nie bez końca.
- czy to była prawda? To co powiedziałeś?- nie wiedziałem o co chodzi. Słowa Frisk mnie zaskoczyły. Co niby miało być prawdą?
- Emmm... ja... nie wiem o co chodzi? Co ja niby powiedziałem?
- u Alphis. Kiedy płakałeś. Ja się obudziłam i ty powiedziałeś...że... ty powiedziałeś że mnie kochasz... czy to była prawda?- totalnie mnie zamurowało. Ona to słyszała. Co ja mam teraz zrobić. Jak powiem że to była prawda to mnie pewnie wyśmieje.
- ja... tak- powiedziałem i odpuściłem głowę w dół. Jestem idiotą. Teraz zacznie sie ze mnie smiać. Czekałem tylko na glośny śmiech. Nagle poczułem że coś dotyka moich ust ( których Sans nie ma bo jest szkieletem, ale nieważne) otwożyłem oczy. Frisk mnie pocałowała. Odwzajemniłem pocałunek. Ona mnie kocha. Serce zabiło mi szybciej. Chwyciłem Frisk w talii i przyciągnąłem do siebie. Całowaliśmy sie dopuki nie zabrakło nam tchu. Kiedy już się od siebie odkleliliśmy spojżałem w oczy Frisk. Są piękne. Już mówiłem że mógłbym w nie patrzeć bez końca. Frisk się we mnie wtuliła, a ja odwzajemniłem uścisk.
- kocham cię Sans-te słowa sprawiły że mój uśmiech stał się szerszy.
- ja też cię kocham, Frisk- odpowiedziałem. Frisk była nadal we mnie wtulona, a ja cieszyłem sie że jest obok mnie- kocham cię- powturzyłem ponownie i pocałowałem Frisk w czoło.
________________
Nie wiecie jak bardzo się cieszę z tego rozdziału. Jest piekny❤❤❤ kocham opisywać takie sceny jak ta. Mam nadzieję że wam się podobało.
See you next time
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro