CrossMare

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

( przepraszam że tak długo go nie było ale to co tu napisałam to najcięższe opowiadanie w moim życiu ;-; Pisałam je od miesiąca jak nie lepiej... Więc styl mógł mi się trochę zmienić, co prawda pewnie jest jeszcze wiele błędów, ale nie mam już na nic siły, więc opublikuję to co napsiałam, co prawda trochu na surowo, ale w końcu moge wpowiedzieć
Panie i Panowie oto CrossMare!!!)

Cross pov.

Siedząc w fotelu w jednej z sal czytałem książkę. Była naprawę ciekawa chodź moje myśli wciąż krążyły wokół Nightmare'a, napewno Ink oraz i tym razen Error nie odpuszczą. Niedługo rozegra się bitwa która wszytko zmieni. Sądząc po szeregach Nightmare'a nie ma on zbyt dużych szans na wygraną, Dust czy Killer mają już dość tej roboty więc w kluczowym momencie byliby w stanie zdradzić go. Przynajmniej ja przy nim zostanę, nawet gdy przegramy chciałbym być razem z nim. To on dał mi miejsce do którego przynależne chodź najpewniej pomógł mi tylko ze względu na moją przydatność. Ja i tak jestem mu szczerze wdzięczny i pozostane mu lojalny, ale czy to napewno czysta wdzięczność ?

Nie mając już ochoty na bezczynne rozmyślanie ku mojej uciesze killer wszedł oznajamiając że Nightmare chce się ze mną widzieć w trybie natychmiastowym, zatem udałem się do pokoju ukochanego. Przez pokój miałem na myśli jego biuro. Tylko tam mogliśmy go spotkać, nikt nie wiedział gdzie w zamku leży jego codzienny pokój. Robił to w razie gdyby komukolwiek wpadł do głowy pomysł zabicia go przez sen.

Zatrzymując się przed ogromnymi malachitowymi drzwiami zapukałem a po chwili rozległ się szorstki głos Nighmatre'a.

- Wejść.

- Jestem wzywałeś ? - zapytałem zamykając za sobą drzwi.

- Tak chciałem z tobą porozmawiać na temat wojny, która najprawdopodobniej będzie mieć miejsce w najbliższym czasie. Więc prosze usiądź - mówiąc ostatnie zdanie wskazał na fotel naprzeciw siebie. Gdy posłuszne zająłem miejsce kontynułował swoją wypowiedź.

- Wiem że do ciebie mogę mieć zaufanie w końcu jesteś tu jako jedyny z własnej woli. Ale żeby wiedzieć na czym mam bazować powiedz mi czemu nie wolisz przejść na inną strone konfliktu ?

- Z wdzięczności - odpowedziałem obojętnie.

- Wdzięczności ?

- Tak, zanim tu trafiłem miotałem się pomiędzy stronami konfliktu bez celu, nie byłem ani czarny ani biały. Ale ty wyciągnąłeś mnie z tej "pustki" wiem że zrobiłeś to tylko ze względu na korzyści, ale to nie zmienia faktu że dzięki temu mój los się odmienił, więc dlatego wolę zostać i cie wspomóc.

- Huh, muszę przyznać że nie spodziewałem się takiej odpowiedzi. - powiedział wykrzywiając swoją twarz w coś na wzór uśmiechu.

Każdy następny nie przynosił żadnych wieści z pozytywnej strony konfiktu, jakby o nas zapomnieli... Chodź pewnie jedynie szykowali plan walki. Ale nawet mimo to było coś co mnie martwiło... stan mojej sympati, z każdym dniem wydawał się coraz bardziej słabnąć, co zapewne było spowodowane coraz mniejszą ilością negatwynych emocji które zdominowała miłość...
Miłość jest neutranym uczuciem, ale z każdym potworem mam wrażenie że jest ona czysto dobra. Miłość sprawia że chcesz chronić swoją drugą połówkę nie zależnie co się stanie... wiem coś o tym. Ale nie mogę tak stać i patrzeć jak on z każdym dniem wygląda coraz słabiej.
Moje rozmyślania przerwał dziwny odgłos dobiegający z biura Nightmare'a. Czym prędzej wparowałem do jego pokoju. Widok jaki tam zastałem sprawił że czułem jakby moje serce pękało. Mój ukochany leżał na ziemi kuląc się z bólu. Pobiegłem do niego delikatnie odychylając jego głowe do góry.

- Nightmare?! Co się dzieje?! - powiedziałem starając się ukryć nerwy jakie mną w tym momencie trzymały.

- T-to n-nic... O-d jaki-egoś czasu, tak się dzieje - wyszeptał ledwo słyszalnie. Byłem naprawdę wystraszony, nikt normalnie nie zwija się z bólu!!
Po chwili jednak mój ukochany usiadł jakby nigdy nic i powiedział chodź nadal słabym głosem.
- Już lepiej Cross. Więc wracaj do swoich obowiązków

Sytuacje te powtarzały się coraz częściej, z każdym dniem były one coraz trwalsze, bardziej rażące...
Aż pewnego dnia usłyszałem tak przeraźliwy skowyt że nie mogłem dłużej tego ignorować, choćby nie wiem co muszę mu w końcu pomóc ale jak?!
Gdy tylko otworzyłem drzwi zza których dobiegał ten głos znowu widziałem to samo co każdego dnia... moje serce pękało na taki widok. Jak zawsze pobiegłem do niego i pomagając wstać zaniosłem go na kanapę która na szczęście znajdowała się w tym samym pomieszczeniu. Śpiesząc się zamknąłem również drzwi. Nie mogę pozwolić aby ktokowiek usłyszał w jakim stanie jest Nightmare, ściany mają uszy... i na pewno potęcjalna wtyka zdradziła by te informacje worgowi, a w tedy byłby koniec.
Chodź nawet podawałem mu środki przeciw bólowe to jego stan się pogarszał, a jego życie zdawało się zbliżać ma niebezpieczną odległość do śmierci.
W Tedy przypomniałem sobie, może jestem w stanie mu pomóc?
Zdeterminowany podeszłem do kanapy na której leżał mój ukochany. Skoro to wszytko przez pozytywne emocje to czy negatwyne mogą tu pomóc?
Przestałem powstrzymywać swoje emocje które dusiły się we mnie od wielu dni.
a po mojej twarzy spłyneła łza

Nightmare pov.

Gdy cały zwijałem się z bólu nagle poczułem ulgę, na tyle silną że zdołałem otworzyć oczy. Nademną stał Cross który płakał. Widok ten sprawiał że sam miałem ochotę się rozpłakać, ale czemu? Dlaczego on płacze? Dlaczego i ja zacząłem płakać?!

Gdy patrzyłem ponownie na niego zacząłem wyczuwać inną emocje niż smutek. Jego aura pełna była gniewu i bólu. Dzięki czemu mój stan się poprawił chodź moje łzy nie przestawały płynąć.
Gdy usiadłem zobaczyłem że on cały się trząsł. Nie wiele myśląc jakby w odruchu przytuliłem go. Gdy myślałem że odwazjemni odsunął się odemnie, po czym mnie pocałował. Całował delikatnie jakby bał się mnie skrzywdzić. W jego aurze była już jedynie jedna emocja która zdominowała resztę. Miłość.
Gdy zorozumiałem co się dzieję sam oddałem pocałunek.

Czułem jakby cały ból znikał, teraz jedynie chciałem być z nim. Czy ja się zakochałem?
Po tak wielu latach poczułem szczęście. Wszytkie złe emocje w jednej chwili wyparowały. Niech ta chwila trwa wiecznie.

Cross pov.

Gdy otworzyłem oczy nie widziałem już przed sobą szkieleta w czarnej mazi. Wyglądał on prawie jak Dream, ale w innej przeciwnej kolorystyce.

Więc tak wiele
może zdziałać uczucie?

(Tak, wiem że słabo wyszło)
(1000 słów)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro