Dream x Nightmare

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Że Rose ma gorszą pamięć od Inka to wczoraj nie było tego rozdziału -^-
(Znacie jakieś leki na to?)

Dream pov.

Gdy jak w co piątki pomagałem w DreamTale spokój został zakłócony przez nieoczekiwane wtargnięcie Inka w samo centrum wydarzeń.

- Dream potrzebna mi jest twoja natychmiastowa pomoc! - wykrzyczał chwytając mnie za rękę, po czym ciągnąc mnie za sobą otworzył portal.

- Co się dzieje Ink? - zapytałem przemierzając z nim jeden z Waterfall'i.

- Sprawa jest poważna, Nightmare wrócił - powiedział zatrzymójąc się na chwilę.

- Nightmare? Przecież on...

- Wygląda na to że jednak żyje. Ale co najgorsza znowu działa z Errorem i resztą.

Pomimo słów mojego przyjaciela poczułem ulgę. Czyli Nightmare wciąż żyje! Nawet jeśli jest on jednym z naszych wrogów, to nadal jest też moim bratem. Tym samym którego kochałem i kocham z całego serca. Pomimo wielu krzywd które wyrządził, w moim mniemaniu nie zasłużył na śmierć.
Ale zaś z długiej strony nie mogłem mu tak łatwo wybaczyć tego co zrobił. Prawie każda jego decyzja kończyła się tragicznie dla całego multiversum.

- Więc chcesz abym dołączył do walki? - zapytałem mimo iż znałem odpowiedź.

- Tak - pokiwał głową - Jednak nie tylko o to cie prosze.

- O co takiego? - zapytałem zdziwiony.

- Gdybyś mógł zatrzymać go na jakiś czas. Sądzę że jestem w stanie przemówić Errorowi do rozsądku. Ale gdy NM będzie obok stanie się to prawie niemożliwe.

- Zgoda.

Gdy dotarliśmy na miejsce walki było tak jak się spodziewałem. Pył walał się nam pod stopami, a  co jakiś czas podwpływem wiatru przemieszczając się.
- Najpewniej nie są daleko - powiedziałem.
Niepokoił mnie fakt braku aury Nightmare w pobliżu. Może jednak on w tedy zginął? Może po prostu pomylono go z kimś innym...?
Co ja mówię! Jak można pomylić NM z kimś innym. Nie każdy ma na plecach macki zaś jego ciało pokryte jest czarną mazią... ehh chyba za bardzo się tym przejmuje.
Niestety nawet gdy zaleźliśmy Errora po Nightmare ani śladu. Sam Error zresztą nie był zbyt skłonny do rozmowy, zresztą o tak powinienem oddzielić ich od siebie, a nie prosić go aby nas "grzecznie zaprowadził" do NM.
Z Inkiem jednak postanowiliśmy że to on zajmie sie Errorem zaś ja poszukam Nightmare bo jako jedyny potrafie wyczuć jego aure.
Przemierzając niewielki las znalazłem się na dziwnej polanie na środku której rosło tylko jedno drzewo którym była wierzba.
Po chwili jednak wyczułem... tak nie ma wątpliwości... czułem jego obecność. Jednak inną niż zazwyczaj.
Nie czekając podbiegłem do drzewa, zaś zaraz za nim zobaczyłem mojego brata.

- Nightmare! - krzyknąłem na co on odwrócił się i spojrzał w moje oczy.

- Czego chcesz? - zapytał patrząc na znajdują się niedaleko przed nim wioske.

- Więc jednak żyjesz... Uff... cieszę się.

- Cieszysz? Dream ty naprawdę nie rozumiesz swojego błędu...

- Błędu? Ale bracie ja...

- Nie chce tego słuchać. Dream jesteś po prostu żałosny. Twoje kłamstwa nic nie zmienią.

- Ale ja nie kłamie.

- Gdyby to jeszcze była prawda. Cały czas niszcze szczęśliwe zakończenia sprawiając wszystkim tyle bólu. Sprawiając tobie ból... Jesteś marnym KŁAMCĄ Dream.

- Nie! Ty mylisz...

- A jak?! Cholera jasna Dream! Czy ty naprawdę nie możesz tego przyznać?! Jestem jebaną przeszkadą w twoim życiu!! NIENAWIDZISZ MNIE - Wykrzyczał wreszcie spoglądając w prost na mnie. A to co zobaczyłem mnie zszokowało. 
Jego prawe oko nie było już zakryte mazią. Nawet nie było podobne do długiego. Wyglądało tak, jak jego oczy kiedy razem pilnowaliśmy drzewa.

- Nightmare twoje oko...

- Cholera! - krzyknął zakrywając je ręką. Nim pomyślałem zacząłem podchodzić do niego.

- Trzymaj się z dala odemnie! - krzyknął a pierwszy raz od tak długiego czasu z jego "normalnego" oka zakrytego ręką wydostała się fioletowa łza

Poczułem jak coś wbija się we mnie. Nie spojrzałem nawet w dół bo wiedziałem dobrze co, tylko macki Nightmare'a są takie. wyciągnąłem do niego rękę. On w tedy spojrzał na mnie zdziwiony gdy wycierając jego łze przytuliłem go, zaś on chciał się wyrwać

- Spokojnie, Ja cie nie nienawidze. Znaczysz dla mnie najwięcej w moim życiu. Jesteś moim bratem, nawet gdy będziesz temu zaprzeczać i mi przeszkadzać. Ja zawsze będę cie kochać. Proszę nie myśl że cie nienawidzę. Czasami mam dość tego co robisz, ale to nie znaczy że przestałem cie kochać tak jak dawniej.
Czułem jak się uspokaja. Przestał się wyrywać. Spokojnie stał gdy ja czytulałem go, czułem się w tedy jak dawniej. Jak kiedy razem spędzaliśmy czas chroniąc drzewa.

- Dream ja... - zaczął. Gdy podniosłem głowę stało się coś czego bym nie podejrzewał. Pocałował mnie. Ale nie tak zwyczajnie w policzek tylko w usta, czułem jak wepchnął swój język namiętnie mnie całując. Byłem w zbyt wielkim szoku aby cokowiek zrobić. Właśnie całował mnie mój własny brat, a ja nawet przerwać nie umiałem! Chodź może raczej nie chciałem tego robić... Zamiast tego po czasie zacząłem odwzajemniać. Był trochę zaskoczony, ale mimo tego nie przerywał. Nie poczułem nawet gdy objął mnie rękami.
Co właśnie robie? Nie docierało do jeszcze w tedy do mnie. Zamiast tego nagle poczułem jakby cały świat w jednej chwili nie istniał, tak jakby on nie był moim bratem tylko całkiem inną osobą.
W końcu zostało nam to przerwane przez brak tlenu. Nawet jeśli nie chciałem musieliśmy choć na chwilę złapać powietrza.

- H-eh, c-czy w-wiesz co się właśnie dzieje? - zapytał płytko dysząc. Nie przejmując się niczym innym tym razem ja pocałowałem go. Ja po prostu w tej chwili chciałem coraz więcej, Coraz mocniej... hah...chyba będę tego żałować. Cóż, wygląda na to że Ink będzie miał dużo czasu na rozmowe z Errorem...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro