FellPoth!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

UWAGA TEN MATERIAŁ ZAWIERA (nieudolne) TREŚCI +16,

Wszystkich moich znajomych proszę o NATYCHMIASTOWE opuszczenie tego one-Shot'a

FellGoth
FellPallete

Goth pov.

- Idź ty wkurzające ścierwo! - wykrzyczałem w jego stronę chcąc aby wreszcie się odemnie odwalił.

- Nie zamierzam iść, i trochę grzeczniej - odpowiedział Palette.

- Czego nie rozumiesz w słowie "Wypierdalaj"?

- Wszystkiego, a może nic? - zadrwił ze swoim cynicznym uśmieszkiem.

- Co ty jesteś Sokrates?! PO PROSTU SIĘ ODEMNIE ODWAL!! - krzyknąłem przyśpieszając kroku.

Niestety moja "wolność" nie trwała długo, bo nim zdążyłem zareagować stałem przyszpilony przodem do pobliskiego drzewa. Czułem jak z każdą chwilą jego uścisk się zacieśnia, zaś on napierał na mnie bardziej uniemożliwiając ucieczkę.

- Czy ty naserio myślałeś że masz jakiekolwiek szanse? - zapytał prawie szeptając. Jego ręka w tym czasie wygieła moją, na co szybko jęknąłem.
- Należysz do mnie rozumiesz? Każda najmniejsza kosteczka twojego ciała jest moja~

- Cholera - przeklnąłem kiedy zbliżał się do mojej czaszki.
Poczułem jak wolną ręką zaczął wędrować po całym moim ciele, zaś drugą coraz mocniej przytrzymywał moje ręce.
Jebany sadysta, przecież i tak ci nie uciekne...
Gdy zaczął dobierać się do mnie z czasem zaczęło mi to sprawiać przyjemność. Co ze mną jest nie tak?! Nawet odetchnąć go nie umiem!! I dlaczego cholera jasna ja chcę więcej!
Nie próżnował przez czas moich rozmyślań zdążył dotknąć mnie chyba w każdym możliwym miejscu. Nawet ubrania nie stanowiły dla niego żądnych barier, całował mnie zaczynając od szyji kończąc na okolicach bioder.

- Kurwa! Ahh~ - krzynąłem kiedy wgryzł się w mój obojczyk.

- Coś nie tak? - zapytał z swoim fałszywym uśmieszkiem.
- Wiem że to lubisz~

- Pieprz się idioto!

- Z tobą zawsze~

Czując że za niedługo sam stracę kontrolę nad własnymi ruchami i potem będe tego żałować zacząłem się wyrywać. Szamotałem się w jego ramionach, ale zamiast uciec tylko go bardziej podnieciłem.
Został tylko krzyk, ale co mi on da? Jesteśmy w jebanym parku o pierwszej w nocy! Gdybym nawet krzyczał najgłośniej jak się da, zapewne sąsiedzi wzieliby to za kolejne "zabawy" młodych w nocy.

Zostało mieć nadzieję, że znudzi się i mnie puści. Ale zaraz co ja mówię. On nigdy nie wypuszcza swoich "zabaweczek" Zawsze dręczy je w taki sposób aby ich krzyki roznoszące się wokoło były muzyką dla jego uszu. Dlaczego ja zawsze muszę mieć takiego jebanego pecha?! Powinienem zaczekać z tą rozmową do rana. Nie powinienem odstawiać scen zazdrości w nocy w jego domu. Czemu ja zawsze muszę być takim kretynem?!

(Em, cóż nie umiem pisać tego typu opowiadań, ale stwierdziłam że skoro to FellPoth powinnam je zrobić trochę "ostrzejsze")
Dziękuję wszystkim za przeczytanie, i jakby to powiedzieć... za tak liczną liczbę zamówień, sądziłam że będzie jedno, góra dwa.
Co prawda z niektórymi ship'ami miałam niewiele do czynienia, i mogą nie być "dobrze rozegrane" ale mimo to liczę, że się nie zniechęcicie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro