Raven x Blueprint

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Blueprint Pov.

- Raven? - Cichutko zastukałem do drzwi jego pokoju, jednak nikt nie odpowiadał.
Zrobiłem to ponownie, tym razem jednak nieco głośniej, dalej jednak czekała mnie jedynie cisza.
może śpi? Pomyślałem. W końcu jego rodzice mówili, że jest w swoim pokoju.
Przez myśl nawet przeszły mi nagorsze scenariusze. A co jeśli coś mu się stało?
Skarciłem siebie w myślach. Po prostu panikuje, a on tylko nie otwiera drzwi.
W końcu jednak postanowiłem wejść do pokoju. Ku jednak mojemu zdziwieniu nie zastałem tam nikogo. Ot zwyczajny pusty pokój. Rozejrzałem się dokładnie. Nic nadzwyczajnego, łóżko, biurko, szafka nocna, duża szafa...

Nie widząc co zrobić, powoli wyjrzałem z pokoju. Nim jednak zdążyłem coś zrobić pan Geno spojrzał w moją stronę.

- Coś sie stało? - Zapytał, nieco zdziwiony.

- Nie, tylko... Nie ma Raven'a w pokoju - Powiedziałem, na co mój rozmówca lekko spochmurniał, ale jakby przypominając sobie o mojej obecności znów się uśmiechnął.

- Oh, pewnie poszedł na spacer. Poczekaj na niego w środku, napewno zaraz wróci.

Odwzajemniając uśmiech, wszedłem do pokoju, jednak po chwili przypomniałem sobie o pozostawionych drzwiach, więc chcąc je zamknąć z powrotem udałem się do wyjścia, przez co kątem oka udało mi się zobaczyć, jak pan Geno najwyraźniej dość mocno wkurzony rozmawia z Reaper'em. Starając się nie zwracać uwagi na lekkie wyzwiska typu "debilu nawet nie wiesz gdzie jest twój syn?" Zamknąłem w końcu drzwi.
Znów zostałem teraz sam w pokoju. Nawet jeśli teraz już za zgodą, to mimo tego dalej czułem się jakoś nieswojo w tym miejscu. Poczucie, że nie powinienem tutaj być wręcz się nasilało, więc aby po części o nim zapomnieć zacząłem krążyć po całym pokoju, jednocześnie rozglądając się w każdą stronę.

Sam pokój w miarę przechadzania się po nim zdawał się być znacznie mniejszy niż przypuszczałem. Już chwilę później zdałem sobie sprawę, że już co najmniej osiem razy przebyłem go w wzdłuż i wszerz.
W końcu jednak zwykła przechadzka musiała mi się znudzić. A Raven dalej nie wracał. Stanąłem w miejscu, dalej rozmyślając nad powodem nieobecności mojego przyjaciela, aż do momentu w którym kątem oka nie dostrzegłem czegoś kolorowego na biurku. Spojrzałem w tamtą stronę.
Jak się okazało rzeczą która przykuła moją uwagę okazał się być stary poniszczony brudnopis.
Sama okładka pomimo wieku, który zapewne wynosił więcej jak kilka lat, albo ewentualnie tydzień w trybie ekstermalnym, miała kolor czerwony, który znacząco kontrastował z jasno niebieskimi elementami.

Zaciekawiony, nim się zorientowałem stałem już zaraz przy nim, jak małe dziecko wpatrując się w nową zabawkę.

Nie! Nie powinienem! - Walczyłem z myślami. Ale co jeśli tylko zerknę? Raven nie będzie zły prawda? Nigdy nie był zły jak przeglądałem jego książki. Więc..
Doszło już nawet do tego że bijąc się sam ze sobą co chwilę brałem i odkładałem notes, tak jakby jakaś dziwna siła ciągnęła mnie w jego stronę, zmuszając do otwarcia jego zawartości.

- Wybacz, że musiałeś czekać ale byłem w... - Zamarłem, Raven spojrzał na mnie, a ja szybko ze wstydem odłożyłem zeszyt.

- Czekaj, czy ty go przeglądałeś?! - Podbiegł szybko zabierając przedmiot.

- Nie! Ja nie! znaczy chciałem... Ale nie!  - Mamrotałem zaprzeczając - Wybacz, po prostu wyglądał ciekawie.

Raven cicho westchnął, po czym schował notes w jednej z szuflad.

- Nie ważne, skoro go nie otwierałeś to nie masz za co przepraszać. Następnym razem proszę cię, nie rób tego okey?

- Yhym - Mruknąłem, nieznacznie się uśmiechając.

Zaraz po tym zapytałem Raven'a o jego wyjście, na co on odpowiedział mi długą historię o zabawnej starszej pani, która stojąc w kolejne, brała go za jej "zaginionego na wojnie wnuka".
Słysząc tą historię nie mogłem wytrzymać, już chwilę później, razem wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.

- I jak się to skończyło? - Zapytałem przez łzy w oczach.

- Później jak się okazało, udało mi się ją zgubić w tłumie, haha! Ale naprawdę to była jedna z najdziwniejszych rzeczy jaka mi się przytrafiła.

Znów się zaśmialiśmy, tym razem jednak mój wzrok wpadł na szufladę, w której Raven schował notes. Dalej mimo wszystko strasznie interesowała mnie ta sprawa, więc tak po prostu nie mogłem o niej zapomnieć. W końcu on sam nigdy nie miał przede mną tajemnic.

- Raven? Mam pyatnie.

- Tak? Jakie? - Zapytał, opanowując śmiech.

- Wiem, że może nie powinienem o to pytać, ale... Co jest takiego w tum notesie? - Mruknąłem, dalej troche onieśmielony pytaniem.

- Oh... - Jego wzrok zaczął błądzić po pokoju - To tylko stare bochomazy z dzieciństwa. Nic szczególnego, a jednak budzi trochę wstydu.

- Czekaj... To ty kiedyś rysowałeś? - Zapytałem, jeszcze bardziej zaciekawiony.

- Ta... Jak chyba każe dziecko... - Mamrotał pod nosem nie patrząc w moją stronę.

- A mogę je zobaczyć? Proszee! Jestem naprawdę ciekawy.

Raven najwyraźniej zdezorientowany, spojrzał w moją stronę zagubiony, jakby wahając się nad odpowiedzią.

- Proszee - Powtórzyłem, patrząc mu w oczy. Tak samo jak zawsze, zadziałało to wręcz podręcznikowo.

- Ale tylko kilka dobrze?

Ucieszony, kiwnąłem głową, przychodząc się jak Raven podchodzi do szuflady wyciągając tak bardzo ciekawiący mnie obiekt na w zasięg mojego wzorku. A już chwilę później, siedzieliśmy razem na podłodze, przed zamkniętym notatnikiem.

- Mogę? - Dopytałem ponownie, aby uprzedzić się czy aby na pewno dostałem od niego pozwolenie. On kiwnął głową.

Zacząłem przeglądać, każda strona różniła się od siebie. Były obrazki duże, małe, kolorowe czarno białe a kiedy zatrzymywałem się przy którymś Raven tłumaczył mi jaka historia się za nim kryła.
Przez chwilę poczułem się jakbym odkrywał zupełnie nieznany mi świat, albo raczej nieznaną mi część mojego przyjaciela.
W jegi obrazkach dominowały głównie ciepłe kolory, nie tak jak zazwyczaj zimne albo odcienie czerni jak i szarości. Samo patrzenie na lekko niezdarnie kolorowane przez niego obrazki, zaczęło sprawiać mi wielką radość. Tak wielką, że nawet nie zauważyłem jak z kilku, zrobiło się kilkanaście... Aż w końcu, dotarłem do lekko innych rysunków, przedstawiających zazwyczaj... Osoby, jego rodziców... Rodzeństwo.

- O! - Zawołałem zdumiony gdy na jednej z karetk zobaczyłem postać podobną do mnie.

Raven, lekko wyrwany z własnych myśli, chciał mnie zatrzymać jednak zacząłem przeglądać dalej. Jednak dalsze rysunki nie różniły się bardzo od siebie, w większości były to jakby obrazki nas bawiących się z czasów dzieciństwa.

- Oh, rysowałeś to wszystko? - Zapytałem, zdumiony. Było tego dość sporo.

- To było dość dawno... W sumie... Nie wiem co mną wtedy kierowało - Mruknął pod nosem - Teraz już tak nie robię...

- Szkoda - Wyszeptałem cicho, na co  spojrzał na mnie.
- To były naprawdę urocze rysunki... Przypomiały mi nawet to o czym zdążyłem już zapomnieć. Na przykład to!

Pokazałem na jednen z obrazków. Całkowicie zapomniałem, że kiedyś bawiliśmy się w chowanego, albo nawet to... - Mówiłem pokazując kolejne obrazki.

Raven uważnie mi się przysłuchiwał gdy mówiłem, wyglądało na to że rzeczywiście nie zdawał sobie sprawy z tego ile wspomnień zawarł w zwykłych prostych rysunkach, co było troche smutne.

- Aż sam żałuję, że nie robiłem tego samego w przeszłości...

- Nie ma tu czego żałować. To po prostu wymysł małego dziecka - Mruknął, na co ja spojrzałem na zegar.

- Muszę już lecieć! - Zawołałem, zdziwiony czasem jaki tu spędziłem - Obejrzymy jeszcze te rysunki dobrze? - Poprosiłem wstając.

- Wiesz, jak chcesz możesz je wziąść do siebie - Powiedział, lekko zawstydzony.

- Naprawdę!? - Szczęśliwy, zabrałem notes zaraz po tym jak Raven kiwnął głową.
Chwilę później pożegnaliśmy się zaś ja, udałem się w drogę powrotną do domu, w rękach trzymając cały czas otwarty zeszyt.
Znów zacząłem przeglądać rysunki. Tym razem jednak nie udając, że nie dostrzegłem w rogu kartki malutkich napisów. Notatek zrobionych przez małego Raven'a o których on sam najwyraźniej zapomniał.
"Chciałbym być już z nim zawsze" - Podpis widniał zaraz nad rysunkiem przedstawiajacym małego mnie. Nieznacznie się uśmiechając cicho westchnąłem, przytulając do siebie notes.
Nawet nie wiesz jak bardzo chce teraz tego samego.

(1245 słów)

Huh... Dawno... Dawno... Dawno... Dawno temu pisałam ostatni one-shot. Mam nadzieję, że nie wyszłam z wprawy, jeśli o mnie w ogóle pamiętacie.

~ Rose

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro