Raven x Goth

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Raven pov.

- Goth Chodź! Rodzice wołają na śniadanie! - wykrzyczałem w stronę pokoju młodszego brata, a po chwili z pokoju na lewo wybiegł zaspany Goth narzucając w locie na siebie swój czerwony szal.

- Znowu zaspałeś? - zapytałem uśmiechając się przyjaźnie. Jednak jedyną odpowiedzią jaką uzyskałem był cichy pomruk niewyspania który wdał z siebie gdy przechodził obok mnie. Nie naciskając zbytnio po prostu zwróciłem się w jego stronę krocząc za nim do jadalni. Było tak co ranka, ale ten dzień miał wyróżniać się na tle szarej rzeczywistości, bo były to szesnaste urodziny Goth'a, chodź najwyraźniej sam zainteresowany zdawał się o tym nie pamiętać, ale tym lepiej. Dzięki temu niespodzianka jaką dla niego przyszykowałem będzie jeszcze lepsza. Uśmiechnąłem się pod nosem na samo wyobrażenie jego rekacji na otwarcie pudełka.
Po skończonym śniadaniu gdy miałem zamiar dać mu swój prezent niespodziewanie zadzwonił telefon. Z początku nie zainteresowany chciałem powiedzieć mu aby udał się ze mną do mojego pokoju, jednak zanim jakiekolwiek słowo padło do jadalni wszedł tata wołając Goth'a do słuchawki. Lekko zirytowany po chwili jednak kierowany przez czystą ciekawość zajrzałem do salonu gdzie mój młodszy brat zdawał się naprawdę szczęśliwy rozmawiać przez telefon.

- Naprawdę wracasz dziś Palette?! - Powiedział uradowany omało nie wypuszczając słuchawki.

I w tym momencie cały dobry humor ulotnił mi się w jednej chwili. Najwyraźniej siódme nieszczęście tego świata zamierzało wrócić o tydzień wcześniej niż było to zaplanowane.
Hm? Dlaczego tak myśle? A to dla tego że nie jestem do niego przekonany. Pojawił się z butami od tak w życiu Goth'a wywracając je tym samym do góry nogami z tą swoją "przyjazną energią". Nigdy nie byłem protekcyjny wobec jakichkolwiek innych znajomych/przyjaciół mojego brata, ale na tego osobnika zwróciłem szczególną uwagę. Zaś sam fakt jego ostrożności w moim towarzystwie tylko potęgował moje narastające wątpliwości.

- ... Więc za godzine? Dobrze...

Oh, najwyraźniej przez czas mojego monologu zdążyli się umówić na spotkanie. Ah, dlaczego mam do tego takie złe przeczucia. Zrezygnowany zapominając o prezencie chciałem opuścić salon i udać się do swojego pokoju jednak zatrzymał mnie dobrze znany mi głos odkładając słuchawkę.

- Raven! Nie uwierzysz! - Zaczął na co ja niechętnie odwróciłem się w jego stronę - Palette wraca szybciej!

- Oh? Naprawdę? - powiedziałem z nutką sarkazmu którego mój młodszy brat najwyraźniej nie zauważył bo kontynuował dalej.

- Za godzinke idę się z nim spotkać!

- To świetnie - Powiedziałem wymuszając na sobie delikatny uśmiech, po czym jak najszybciej opuściłem pokój nie chcąc słuchać o tej sprawie ani słowa więcej, jednak zanim zamknąłem drzwi od pokoju usłyszałem kawałek rozmowy Goth'a który szczęśliwy opowiada o tym rodzicom. Zniesmaczony tylko szybkiej zamknąłem drzwi. Ja naprawdę tego nie rozumiem jak taka dziwna istota wyglądająca jak niedorobiona lemoniada mogła w takim stopniu zabierać mi MOJEGO MAŁEGO GOTH'A.
Huh? "Mojego"? Heh, zaczynam się robić niczym yandere. Ale co poradzić że tak bardzo zależy mi na nim. Może nawet za bardzo. Najchętniej zamknąłbym go w złotej klatce byle by nic mu się nie stało. Ale starsze rodzeństwo tak ma prawda?
Haha... kogo ja oszukuje... to już dawno zaszło za daleko.
- O WIELE ZA DALEKO - powiedziałem do siebie przypominając sobie te wszystkie chwile w których miałem ochotę go pocałować. Nie tak zwyczajnie w policzek. Ale tak romantycznie. Po prostu złapać go za ręke i powiedzieć że go kocham. Ciekawe jaka byłaby w tedy jego reakcja? Czy pomyślałby w tedy o Palette? A może po prostu oddałby się chwili... DOŚĆ! Nie powinienem tak myśleć! Nie o nim...

Z lekką złością patrzyłem gdy zamykał drzwi wejściowe. Chciałem być dziś przy nim. Spędzić tak ważny dzień bez "jego" ingerencji.
Nawet proponowałem Goth'owi że z nim pójdę. Jednak ten ewidentnie naciskał abym został w domu. Więc cóż, przecież nie będę mu przeszkadzać w jego "randce". Na samą myśl co mogliby na takowej robić poczułem się tylko gorzej.

Po około godzinie nawet czytanie nie pomagało, w swoich myślach już dawno przeklinałem tego idiote Palette za zabranie mi w tak ważny dzień mojego Goth'a. Gdy nawet w pewnym momencie przyłapałem siebie na myślach jak zabić i gdzie ukryć ciało Palette stwierdziłem że tego już za dużo i postanowiłem wyjść na spacer.
Nie mówiąc nic wyszedłem z domu i skierowałem się w nawet sobie nie znanym kierunku. Po prostu szedłem przed siebie, nie zwracając uwagę w którą stronę przy tym cały czas patrząc delikatnie w dół. Heh, jakby mnie ktoś nieznajomy zobaczył pewnie pomyliłby mnie z jakimś kryminalistą...
Moje rozmyślanie przerwał odgłos szybkich kroków dobiegających z naprzeciwka. Ktos biegł z niemałą prędkością. Gdy delikatnie podniosłem głowe już kątem "oka" zobaczyłem zarys czerwonego szalu. Dałbym sobie głowe uciąć że należał do Goth'a więc czym prędzej odwróciłem się utwierdzając się tym samym w swoich myślach. Tak to był Goth! Niewiele myśląc pobiegłem za nim. Ku mojemu zaskoczeniu nie wrócił on jednak do domu tylko pobiegł w stronę parku znajdującego się w przeciwną stronę. Sam ten fakt zaniepokoił mnie bardzo. Ale to co zobaczyłem później sprawiło że miałem ochotę wykonać plan z przed niecałych dziesięciu minut. Goth opierając się o pobliskie drzewo szlochał zasłaniając sobie jedną ręką oczy jak miał to w zwyczaju robić w dzieciństwie kiedy chciał ukryć smutek.
Nie zwracając uwagi na to co robie zawołałem go po imieniu. W tedy zobaczyłem. Jego oczy były całe zalane łzami przez co gdy promienie słońca na nie padły wyglądały jak szklane.

- R-ave-n? - wydukał, a po chwili rzucił mi się w ramiona jeszcze głosniej płacząc.

- Spokojnie co się stało? Nie miałeś być u Palette? - zapytałem a Goth zamarł - Czy on ci coś zrobił?! - dodałem nie chcąc wierzyć w to co się dzieje.

- Ja... Ja... - Nie był w stanie sklecić ani słowa. Jedynie cały się trząsł wtulając się we mnie. Ostrożnie obiołem go i przeteleportowałem do jego pokoju. Nie chce aby ktoś go widział w takim stanie.

- Goth. Zaczekaj tutaj pójdę po... - zacząłem lekko odsuwając go od siebie.

- Nie! - przerwał mi z powrotem lądując w moich ramionach - Proszę cię, nic im nie mów... - Wyszeptał kruczowo zaciskając dłonie na mojej bluzie.

- Ale...

- Proszę - Powiedział spoglądając mi wprost w oczy. Nawet ja nie byłem w stanie się oprzeć i po prostu zgodziłem się. Więc staliśmy tak na środku pokoju wtuleni w siebie. Jakąś część mnie cieszyła się z takiej bliskości. Ale głównie czułem wściekłość na tego śmiecia, co on zrobił Goth'owi że jest w takim stanie?!
W końcu nie wytrzymałem i zapytałem o to ponownie. Jednak to czego się dowiedziałem kompletnie zwaliło mnie z nóg. Ten śmieć... on próbował go zgwałcić... Czułem jak pulsuje we mnie wściekłość. Ale gdy tylko spojrzałem na Goth'a od razu poczułem że muszę go czymś zająć aby nie myślał o tym.
W tedy przypomniałem sobie o prezencie. Teraz byłby on idelalny...

- Nie idź - Powiedział gdy delikatnie odsunąłem go od siebie.

- Nie martw się zaraz wrócę poczekaj tu - Powiedziałem udając sie do mojego pokoju i szukając dużego kartonowego pudełka. Gdy wróciłem zobaczyłem że siedział on teraz na łóżku, kiedy na mnie spojrzał wyglądał na zdziwionego, zaś ja delikatnie się uśmiechając się podałem mu pudełko. Gdy tylko je otworzył i wyciągnął białego kociaka jego wyraz twarzy spogodniał.

- Wszystkiego najlepszego Goth - Powiedziałem cicho gdy on patrząc na zwierzątko był zachwycony na tle ile pozwalał na to jego stan psyhiczny.
Teraz kiedy jest zajęty nie pozostaje mi nic innego jak pogadać sobie z kimś...

Ha ha ha...?
Nie no kocham pisać o 4 nad ranem ^ ^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro