Rozdział 28: Zderzenie z emocjami

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Ah... od razu lepiej, co nie? 

- Fakt... Całkiem miło jest się przejść bez żadnego konkretnego powodu... Powinienem to zacząć robić - odparł Del-2, rozglądając się. - Wiecie... jestem ciekaw, jak wygląda świat w innych porach roku. Jak dotąd widziałem tylko zimę... I to krótko, bo większość czasu spędziłem w miejscu, w którym zostałem stworzo- AAH! - krzyknął, bo nagle za nim przebiegł jakiś mały, biały pies. Przez niego Del-2 stracił równowagę, poleciał do tyłu i walnął głową w chodnik.

- Del-2? - Sans popatrzył na niego, ale ten nie odpowiedział.

- O MÓJ BOŻE, ZABILI DEL-2!!! - krzyknął Papyrus.

- WY DRANIE!!! - wrzasnął Impact, patrząc w kierunku uciekającego psa.

- O mój... PRZEPRASZAM!!! - nagle ktoś do nich podbiegł. - Wyprowadzałam psa przyjaciela, gdy nagle zerwał mi się ze smyczy! Nic mu nie jest?

- Chyba nie... - odparł Papyrus, patrząc na kobietę, która uklęknęła przy ich koledze. - Ale chyba zemdlał...!

- Spokojnie... Jestem pielęgniarką - odgarnęła swoje blond włosy z twarzy i dotknęła ramienia Del-2. - Halo...? Słyszysz mnie...?

Przez chwilę nie ruszał się, ale po kilku sekundach powoli otworzył oczy... I na jego twarzy pojawiło się coś, co ciężko było określić...

- Uh... Albo umarłem... Albo... mam halucynacje... - powoli powiedział.

- Nie, żyjesz - odparł Impact. - A skąd taki pomysł tak właściwie?

- Bo chyba... - uśmiechnął się. - ...chyba widzę anielicę... I jest piękna...

- Czy ty... nazwałeś mnie... - dziewczyna zarumieniła się, po czym nagle oprzytomniała. - Zaraz, nic ci nie jest? Uderzyłeś głową w chodnik...

- Oh... Chyba zostawiłeś ślad krwi... - dodał Sans.

- Nie, to... nic... - odpowiedział Del-2, cały czas wpatrując się w dziewczynę.

Impact powstrzymał się od śmiechu. O w mordę... nie mówcie mi, że się zakochał!

- Moment, daj mi sprawdzić... Chyba wszystko w porządku - stwierdziła. - Całe szczęście... Martwiłam się, że coś mogło ci się stać... To wyglądało, jakbyś mocno uderzył się w głowę. Przepraszam...

- To nic... Naprawdę...

- Stary. STARY - Impact próbował przemówić do niego. - Ty wiesz, że jej twarz znajduje się jakieś dwadzieścia centymetrów wyżej?

- Dlaczego on patrzy na jej klatkę piersiową? - spytał Papyrus.

- Oj braciszku... - Sans pokręcił głową. - Obyś się nie dowiedział za szybko.

W tym czasie Del-2 wstał już.

- Mimo wszystko... Jeszcze raz przepraszam... Jestem Ann, tak przy okazji - przedstawiła się.

- D-Dell Crafter... Ale oni mówią na mnie Del-2 - odpowiedział.

- Miło mi cię poznać... - zaczęła się bawić swoimi długimi, blond włosami. - Wiesz... Jakbyś potrzebował kiedyś jakiejś pomocy medycznej... Możesz zgłosić się do mnie... Jeśli chcesz ;).

- Z chęcią...

WHATTHEFUCKISHAPPENING?!?

- O matko, prawie zapomniałam o psie! - Ann nagle pobiegł a w kierunku, w którym uciekł biały zwierz. - Postaram się odezwać później!

- J-jasne...! Spoko... - Del-2 patrzył, jak znika za zakrętem.

Przez chwilę nikt się nie odzywał.

- Co się stało? - zapytał w końcu Papyrus.

- Ktoś, nie będę pokazywał KTO - tu Impact popatrzył na Del-2. - zakochał się!

- N-nieprawda!!!

- Człowieku, jesteś cały czerwony na twarzy. Nawet na tej metalowej połowie - zauważył Sans. - Jak to tak właściwie możliwe?

- Przestańcie się na mnie gapić!!! TO NIE JEST ŚMIESZNE!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro