Rozdział 34: Krok bliżej do wolności

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- J-jak ci idzie? - zapytała Alphys.

- Sprawdzam wszystko... Mam nadzieję, że zadziała - Del-2 odstawił narzędzia na blat. - Jeśli nie, to nie mam pojęcia, co ze sobą zrobię...

- Spokojnie... - Ann chwyciła go za rękę. - Wszystko będzie dobrze. Wierzę w ciebie.

- Dzięki...

W tym właśnie momencie do warsztatu wbiegła Toriel z Frisk.

- Dostałam wiadomość i odebrałam Frisk zaraz po lekcjach - wyjaśniła kozia mama. - Bierzecie się za to teraz?

- Dłużej czekać nie możemy - odparł. - Sprawdziłem machinę i jest gotowa. Alphys, masz ten kanister?

- Z-zgadza się... - postawiła na stole metalowy pojemnik do przechowywania dusz. - Przetestowałam g-go i da radę... um... przechować j-jego duszę przez kilkadziesiąt m-minut...

- Świetnie. Sans, będę potrzebować twojej pomocy. Możesz-

- ...przytrzymać ich dusze, gdy ty je rozdzielisz? Jasne - szkielet podszedł do nich.

Razem ruszyli w kierunku Impacta. On zauważył, że idą w jego stronę, i chciał wstać, ale Papyrus go powstrzymał.

- Lepiej siedź! Jeszcze coś ci się stanie!

- Mhm... Lepiej będzie, jak będziesz tu siedział... Jesteś gotowy?

Impact popatrzył na niego.

- A... mam wybór...?

- Hm... Nie.

- No właśnie...

- Takie życie - skomentował Sans, chwytając za pomocą magii dusze Impacta i Gastera. - No dobra... Papyrus, pamiętasz, co ty masz zrobić?

- Tak... - jego brat chwycił w ręce pojemnik na dusze.

- No dobra... - Del-2 utworzył w dłoni czerwony, magiczny nóż. - Dobra... Postaram się to zrobić szybko i ostrożnie.

- Nie gadaj, tylko... Weź to w końcu zrób.

Nie musisz mi mówić, Impact... Błagam, niech tylko się uda...

Del-2 zacisnął rękę na rękojeści noża, po czym uniósł go i jednym, zdecydowanym ruchem przerwał przy jego pomocy połączenie między dwiema duszami. Sans złapał Impacta, który mimo iż siedział na łóżku, stracił równowagę, i pomógł mu się położyć. Papyrus z kolei złapał duszę Gastera do pojemnika i zamknął go, tak jak wcześniej go poinstruowali.

Przez chwilę panowała nerwowa cisza.

- Chyba... Chyba się udało... - w końcu skomentował niższy ze szkieletów.

- Tak... Impact, jak się czujesz? - zapytał go Papyrus.

- Uh... Ciężko powiedzieć... Ale chyba dobrze...

- To... dobrze... - westchnął Del-2, po czym odwrócił się w stronę najwyższego z nich. - Papyrus... Mogę?

- AH, TAK! J-jasne...! - szkielet podał mu pojemnik z duszą. Del-2 wyraźnie widział magię stabilizacyjną przepływającą przez nią.

- Alphys powiedziała, że pojemnik utrzyma jego duszę przez maksymalnie pół godziny - wyjaśnił. - Dlatego powinniśmy zrobić resztę jak najszybciej, maksimum za 20 minut.

- Możemy wcze- ŁOŁ! - Impact próbował wstać, ale zachwiał się. - Matko, czuję się jakbym grał w grę i nagle ktoś zmienił mi czułość kontrolera z najniższej na najwyższą...!

- Spokojnie, musisz przywyknąć - zatrzymała go Ann. - Dam ci coś na wzmocnienie. Może do tego czasu dojdziesz do siebie... Ale czy na pewno musisz brać w tym udział?

- Tak... Już to ustaliliśmy... - wyjaśnił. - Żeby przywrócić Gasterowi ciało, musimy wytworzyć w maszynie klimat na kształt Otchłani. Zanim jednak to nastąpi, ktoś musi utrzymać jego duszę stabilną poza kanistrem, a potem przekazać mu nieco energii, by mógł przejść do naszej przestrzeni. MUSZĘ to być ja... Innej opcji nie ma.

- Ja też się martwię, Ann... Ale on ma rację. Tylko on jest w stanie tego dokonać - powiedział Del-2. - Damy ci 20 minut, ale niestety dłużej nie możemy zwlekać. Po tym czasie zaczynamy... I mam nadzieję, że wszystko się uda.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro