Rozdział 39: Atak

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- I jak? Lepiej? - zapytał Del-2, idąc obok swojej dziewczyny.

- Tak... Nieco mi to pomogło - odpowiedziała. - Choć to nie zmienia faktu, że nie wiem, co teraz się ze mną stanie. Mogę mieć jakieś moce i do tego nie wiadomo, jakie... To trochę dziwna wizja... Ale z drugiej strony ciekawa. I wierzę, że cokolwiek się ze mną będzie działo, dam sobie radę.

- I to się nazywa optymizm... Pamiętaj, że zawsze będę blisko, gdy będziesz mnie potrzebować.

- Dzięki... Wszystko w porządku? - Ann nagle zauważyła, że łączenia na twarzy Del-2 zaczęły świecić czerwonym światłem, a on sam zaczyna rozglądać się nerwowo.

- Wykrywam zagrożenie... Ktoś zbliża się w naszą stronę. Lepiej się schowaj.

- Ale-

- Schowaj się!

Dziewczyna posłusznie pobiegła za jeden z budynków, podczas gdy Del-2 wyjął swój nóż z symbolem czerwono-niebieskiego serca.

No jasne... Nie możecie odpuścić, co?

Uniósł wzrok i zobaczył, jak ktoś skacze w jego stronę z jednego z bloków. Teleportował mu się z drogi i patrzył, jak ten ląduje.

- No proszę... Ładnie to tak napadać na kogoś podczas spaceru? - powiedział.

- Zamknij się! Poniesiesz swoje konsekwencje zdrady wobec APP! - krzyknął, a po chwili obok niego pojawiła się większa ilość ludzi. - Zabijcie go!

Hahaha... Nie uczycie się na błędach, co?, pomyślał, widząc wrogów biegnących w jego stronę.

- Spróbujcie - jego lewe oko zaświeciło niebieskim, a lewe czerwonym płomieniem. Gestem dłoni przywołał niebieskie ostrza, po czym nasłał je na przeciwników.

Połowa zdołała się zatrzymać, widząc niebieski atak, jednak pozostali już nie, przez co zostali mocno zranieni.

- AGH! Cholera...!

- Co, już nie tacy pewni siebie? - Del-2 spojrzał na nich z chyżym uśmieszkiem. - Poddajcie się, albo skończycie jak ci w laboratorium w Podziemiu.

- PO MOIM TRUPIE!!! - jeden z nich ruszył w jego stronę.

- Skoro tak mówisz... - pstryknął palcami. Momentalnie pojawił się za nim czarny GB, który wystrzelił wiązkę czerwonego lasera.

- AAAAAAAAAAAAUUUGHHHH!!!!

- To chyba był zły pomysł... - szepnął jeden ze złych.

- NO SHIT, SHERLOCK! - odparł inny.

- Jeszcze nie macie dość? - Del-2 uniósł dłoń, gromadząc w niej kulę niebiesko-czerwonej energii. - Macie ostatnią szansę! Albo wiecie co... NIE! - uderzył dłonią w ziemię, wywołując potężną, czerwoną falę mocy. Wszyscy przeciwnicy zostali zabici przez falę krytycznego ataku.

- NIE RÓB NICZEGO WIĘCEJ, CWANIACZKU! - nagle usłyszał za sobą.

Odwrócił się z nożem w dłoni, gotowy do rzutu, ale to, co zobaczył, sprawiło, że zatrzymał się.

- ANN!

Dziewczyna była trzymana przez jakiegoś człowieka, który przykładał jej nóż do gardła.

- Rzuć broń albo ją zabiję! Zrozumiano?! BEZ ŻADNYCH SZTUCZEK!!!

- Nie rób tego! - krzyknęła, przestraszona.

Del-2 chciał coś zrobić, ale... bał się, że jakkolwiek by zaatakował, on zdążyłby zrobić jej krzywdę... Upuścił nóż i upadł na jedno kolano.

Nie mogę... Nie mogę... Mówiłem, że jej pomogę, gdy będzie mnie potrzebować...!

- No proszę... Chyba nie nauczyli cię jednej, najważniejszej zasady: nie przywiązuj się... Albo będziesz cierpia- GH!!!

Uniósł wzrok i zobaczył, jak ten człowiek przelatuje nad Ann i pada na ziemię, przerzucony przez świetlistą, kobiecą sylwetkę. Ta jeszcze zadała mu kilka ciosów i ostatecznie przebiła go ręką na wylot, zabijając go. 

W tym momencie przyjrzał się postaci i zatkało go.

- ANN?!?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro