XVI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Wolniej!- krzyczę gdy Zack po raz kolejny wchodzi w zakręt z ogromną prędkością- Czy ty w ogóle wiesz co to kodeks ruchu drogowego?!- nigdy więcej nie dam mu się odwieźć do domu! To, że ma sportowy samochód nie znaczy, że musi się nim tak popisywać, przy okazji przyprawiając mnie o zawał serca. 

-Przepisy mnie nie obowiązują- uśmiecha się do mnie szelmowsko.

-Patrz na drogę, nie na mnie kretynie!

-Nie bój się kochanie, nie naraziłbym Cię na niebezpieczeństwo.

-Och serio?! A to ciekawe czemu teraz pędzimy prawie 200 mil na godzinę, hę?

-Jak tak się boisz to mogę zwolnić...

-Dziękuję! I jeszcze jedno, pasy zapnij- patrzy na mnie jak na idiotkę.

-Ty tak na serio?- śmieje się. Ewidentnie się ze mnie śmieje!

-Tak? Poczuję się lepiej jeżeli ty też zapniesz pasy.

-Ehh... skoro tak ci zależy- słyszę kliknięcie- proszę. Zadowolona?

-Byłabym zadowolona, gdybyś jeszcze zwolnił o połowę.

-Jejku, jak masz tak marudzić całą drogę to ja nie wiem czy my w ogóle dojedziemy do twojego domu- mówi żartem i całuje mnie w policzek. Biorę jego twarz w ręce i zwracam z powrotem w stronę drogi.

-Tak, tak ja też Cię kocham, ale jeżeli nie chcesz już słuchać mojego marudzenia to patrz na drogę.

~*~

-Jesteś pewna, że nie chcesz abym poszedł z tobą?- stoimy pod moim blokiem. Jest późny wieczór.

-Tak, muszę sama najpierw wytłumaczyć wszystko mamie. Myślę, że gdyby Cię teraz zobaczyła, zeszłaby na zawał- staję na palcach by dosięgnąć ust Zacka i całuję go. Uśmiecha się i przytula mnie do siebie.

-Przyjadę po ciebie jutro. I Liv... Jest taka sprawa- przeczesuje palcami włosy. Odsuwam się i rzucam mu pytające spojrzenie- chcę żebyś to wzięła- wyjmuje z kieszeni płaszcza kopertę.

-Co to jest?- biorę pakunek i otwieram. Moim oczom ukazuje się pokaźnych rozmiarów plik banknotów o niemałym nominale- Zack...

-Nie przyjmę odmowy maleńka- bierze moją dłoń- to jest tylko niewielka część tego, co zamierzam Ci dać i będziesz się musiała do tego przyzwyczaić. Kup sobie za to jakąś komórkę i ciepłe ubrania  żebyś mi się więcej nie przeziębiła. Od teraz, twojej rodzinie niczego nie zabraknie, już ja o to zadbam. Jeszcze jedno, przygotuj matkę i siostrę na rychłą  przeprowadzkę, bo nie pozwolę wam mieszkać w tej obskurnej kamienicy.

Stoję i nie wiem co powiedzieć. Po raz kolejny otwieram usta, żeby zaprotestować, ale żadne słowa nie przechodzą mi przez gardło. Oczy zachodzą mi łzami. Przyciskam dłoń do ust dławiąc tym szloch.

-Ej, kochanie- bierze moją twarz w dłonie i kciukiem wyciera spływającą łzę- nie płacz. Nie chciałem Cię zasmucić. Liv, skarbie nie płacz.

-Nie jestem smutna. Raczej bezradna i skołowana... I wdzięczna- pociągam nosem- dziękuję.

-To nic. No leć już do rodziny bo się martwią- całuje mnie namiętnie w usta.

Po wejściu do domu, od razu Mia wita mnie w drzwiach. Mała dziewczynka rzuca mi się na szyję

-Jejku Livie, wróciłaś!- krzyk pięciolatki przyciąga do przedpokoju mamę.

-Och, wreszcie jesteś- zostaję wyściskana. Przechodzimy do pokoju gdzie rozsiadam się na starej kanapie- zjesz coś? Zrobiłam kolację.

-Emm... Nie dzięki, nie jestem głodna. Wiesz, mamo...  Musimy pogadać, Mia, słonko idź  już spać, zaraz przyjdę Ci bajkę przeczytam. Możesz spać dziś ze mną. No już, leć- przytulam siostrę i patrzę jak znika za ścianą.

-Tak więc co masz mi takiego do powiedzenia?- pyta mama lekko zaniepokojona.

-Mamo... Ja mam chłopaka i...

-No to już wiem. Majaczyłaś coś w szpitalu.

-Nie, nie majaczyłam. Spotykam się z bardzo ważnym wampirem, mamo- w tej napiętej i niezręcznej atmosferze zaczynam niepohamowanie chichotać widząc pobladłą twarz mojej rodzicielki- nie bój się. On jest naprawdę miły i kocha mnie. Ja też go kocham. Chce nam zasponsorować przeprowadzkę i życie w  lepszych warunkach- wyciągam kopertę z pieniędzmi spod kurtki- Wiem, że dla ciebie szok.

-To... Jest szok. Boże... Moja córka...

-Mamo... Polubisz Zacka. On naprawdę się o mnie troszczy. Jest inny niż wszystkie wampiry. Serio- patrzę jak mama bierze głęboki oddech.

-No cóż. Skoro dba o ciebie, to chyba nie mam nic do powiedzenia. No chodź tu- obejmuje mnie. Łatwo poszło.

-Idę do Mii- wstaję z kanapy i wchodzę do swojego pokoju. Siostra leży grzecznie w moim łóżku. Siadam obok niej i okrywam ją szczelniej kołdrą.

-Wszystko słyszałam. Naprawdę będziemy mieć nowy domek?- pyta podekscytowana dziewczynka.

-A ciebie tylko to interesuje- łaskoczę ją, na co ona chichocze- posuń się, też się prześpię- Mia robi mi miejsce na łóżku. Okrywam się kołdrą.

-Kocham Cię Livie.

-Ja też Cię kocham kwiatuszku.

~*~

WIEEEEM, ŻE ROZDZIAŁ JEST BARDZO KRÓTKI. Wybaczcie, ale zależało mi, żeby go teraz dodać.

ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA <3


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro