*1*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Była pierwsza w nocy. Jak najbardziej chciałam przedłużyć czas drogi do domu. Heh, może już zasneli? Bardzo prawdopodobne. Trzeba by wymyśleć wymówke.

Przysypiałam, wzięłam się w garść postanawiając przekroczyć próg domu z nadzieją, że nie dostane w skóre. Zwłaszcza, że wolę dom od meneli i morderców, co ostatnio się zainteresowali naszą wsią w Kanadzie.

- Abigail! - usłyszałam wrzask mojej mamy, gdy wyjęłam patelke z szafki kuchennej. Westchnęłam odstawiając rzecz. Wchodziłam z wachaniem po schodach na góre. Jak mogłam być kretynką myśląc, że uniknę kary. Zawsze tak jest, zawsze tak będzie. Jednak nie chcę śmierci mojej nadziei. Na schodach zjawiła się moja mama z butelką karni. ( autorka ~ nie za słodko??? Musiałam 😂 ) Dała mi z liścia, po czym pociągnęła za włosy przywracając mnie o atak bólu głowy. Moje źrenice się poszerzyły, a plecak lekko zsunął się z prawego ramienia.

- To ja się martwię o ciebie, a ty wracasz do domu o pierwszej jak gdyby nigdy nic?! - krzyknęła w prost do mojego ucha. - Wy******laj do pokoju! - odepchnęła mnie o kilka schodów w dół. Pozbierałam się jak na zawołanie o mało nie rozklejając. Anabelle czekając aż wejdę zakluczyła mnie od środka. Nie mam zamiaru nazywać ją matką już nigdy.

Rzuciłam plecak w kont pokoju nadal czując obserwację. Ale spokojnie, to tylko moja wyobraźnia, moja szalona wyobraźnia. Czasem mnie poniesie, wytwarzając postacie lub rzeczy, które nie istnieją.

Wyjęłam z szuflady głatki zeszyt o czarnej okładce z naszkicowanym aniołem. Nad postacią krwisto-czerwony napis ,, Angel ", za to pod nią przyklejona karteczka z moim podpisem ,, Abigail Washedher ". Wyrwałam jeden z rysunków mojej bohaterki z tablicy korkowej. No to mam co robić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro