13. Opowiesz mi coś o sobie?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedzieliśmy w tej pozycji jakiś czas. Nie potrafiłam powiedzieć jak długo to trwało, a może nawet to było tylko kilka minut? Nie miałam o tym zielonego pojęcia i szczerze mówiąc niekoniecznie o tym myślałam. Było mi zbyt dobrze. Bliskość chłopaka działała na mnie uspokajająco. Sprawiał, że przestawałam się czegokolwiek bać, a moje myśli krążyły tylko wokół niego. Nie potrafiłam tego wyjaśnić. To nie podchodziło pod żadną logikę, tak po prostu było i już. Może było to dzięki jego szerokim, ciepłym ramionom dzięki którym za każdym razem czułam się bezpieczna. Może dzięki jego zielonym oczom, w których coraz częściej się gubiłam, a może to po prostu był ten jego uśmiech przez który moje serce biło szybciej. Nie wiedziałam co na to wpływało, ale nie potrafiłam tego zmienić. Każda próba ucieczki kończyła się klapą. Nie mogłam się od niego uwolnić, a to co czułam najzwyczajniej mnie przerażało. To było dla mnie takie nowe i dziwne. Nigdy mi nawet na myśl nie przyszło, że mogłabym poczuć coś takiego, a już na pewno nie to, że tym kimś był mój porywacz.

- Dlaczego mnie po prostu nie wypuścisz? - szepnęłam tak cicho, że przez chwilę myślałam, że nie usłyszał. Ale usłyszał, wiedziałam to. Drgnął jakby coś go wybudziło z transu po czym cicho odetchnął. 

- Chcę, abyś była bezpieczna - powiedział równie cicho co ja. - Nie wypuszczę Cię dopóki nie skończysz osiemnastu lat - zacisnął dłonie na mojej talii. 

- Tak po prostu? Skąd pewność, że nie pójdę na policję? - na mojej twarzy pojawił się grymas, cicho westchnęłam. 

- Nie mam jej, jeśli pójdziesz to zrozumiem - wzruszył delikatnie ramionami, jednak czułam jak się uśmiechał. - Najważniejsze, że ty będziesz bezpieczna - dodał jeszcze ciszej niż wcześniej, a potem pocałował mnie we włosy. Kompletnie mnie sparaliżowało. Nie wiedziałam co robić. Z jednej strony było to naprawdę przyjemne, ale nie byłam przyzwyczajona do takich gestów. Dla mnie dotyk drugiej osoby był czymś złym, czymś przed czym uciekałam, a teraz sprawiał mi przyjemność. Zapanowała chwila ciszy, którą przerywały tylko ptaki śpiewające gdzieś niedaleko. - Opowiesz mi coś o sobie? - spytał delikatnie jakby bał się, że zaraz ucieknę. 

- Nie ma o czym - szepnęłam. 

- Na pewno jest - uśmiechnął się przy moim uchu. - Jakie masz marzenie? - czy naprawdę chciałam mu o tym mówić? Czy to był dobry pomysł? Nie myślałam, gdy z moich ust wyleciały te słowa:

- Chcę być fotografem - nabrałam głośno powietrza, gdy zrozumiałam, że wyjawiłam mu coś o czym nie wiedział nikt. 

- Pracowałaś już gdzieś w tym kierunku? Fotografowałaś coś? - pytał, a jego głos wskazywał na to, że był podekscytowany. 

- Byłam na praktykach w studiu fotograficznym - przyznałam niepewnie. - Jak zacznę normalnie pracować to kupię sobie aparat, na razie nie było mnie na niego stać - zagryzłam wargę zerkając na chłopaka twarz. Uśmiechał się, a jego oczy błyszczały z podekscytowania. 

- Chyba będę miał dla Ciebie ofertę pracy, ale najpierw będę musiał wykonać jeden telefon - przytulił mnie do siebie na tyle mocno, że nie byłam pewna czy oddycham. Odsunął mnie od siebie po czym pocałował w czoło na dłużej zostawiając na nim swoje usta. Poczułam jak moje serce mocno obijało się o klatkę piersiową w takim tempie jakbym dopiero przebiegła maraton. Delikatnie się uśmiechnęłam. Nie wiedziałam co powiedzieć i szczerze mówiąc nie miałam ochoty gadać o sobie.

- A ty masz jakieś marzenie? - spytałam niepewnie. Chłopak przytaknął z uśmiechem w końcu mnie puszczając dzięki czemu swobodnie usiadłam. Teraz znajdowaliśmy się w takiej pozycji, że oboje siedzieliśmy po turecku, a nasze kolana się ze sobą stykały.

- Chcę pomagać ludziom. Skończyłem liceum, ale studia medyczne będą musiały chwilę poczekać - wzruszył lekko ramionami, jednak widziałam, że posmutniał.

- Dlaczego? - spytałam cicho. Nie wiedziałam czy mogę o to pytać. Chłopak przez chwilę się zastanawiał, lecz po chwili powiedział niepewnie:

- Nie wiem, czy mnie wsadzisz do więzienia za to wszystko - machnął rękoma pokazując na wszystko wokół siebie. Spojrzałam na swoje dłonie. W tym momencie wydawały mi się niezwykle interesujące.

- Po co to robisz? To może zniszczyć całą twoją karierę - odparłam.

- Chcę..

- Wiem, ale dlaczego? - podniosłam na niego wzrok, dostrzegając w jego oczach nieznany mi błysk. Dobre kilka minut panowała cisza, w której tylko się w siebie wpatrywaliśmy. W końcu chłopak odetchnął po czym uśmiechnął się smutno.

- Chodź, zrobię obiad - podniósł się po czym przyciągnął mnie za dłoń do siebie i tak zwyczajnie ruszył ze mną do 'domu'.  Byłam zszokowana jego zachowaniem. Tak po prostu zignorował moje pytanie jakby nigdy nic. Co to miało być? To wszystko po prostu nie miało sensu..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro