Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Heyyyyy wszystkim, mam dla was taki bonus, nie jest za długi, ale w 8 serio bedzie się działo, to taka zapowiedź przed akcją. Następny rozdział pewnie dodam dopiero w piątek, czy sobotę...No  więc miłego czytania ;)

Gdy się obudziłam moja głowa leżała na brzuchu Nicka. Szybko wstałam i już chciałam go obudzić, ale zauważyłam, że on nie śpi. Przyglądał mi się.

- Dzień dobry- szepnął z uśmiechem i usiadł.

- Cześć- powiedziałam zakłopotana.

Chłopak spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi niebieskimi oczami, po czym wstał i wyjął z torby dwie bułki drożdżowe.

- Dzięki- szepnęłam, gdy dał mi jedną. Była z budyniem, dawno nie jdłam tak pysznej dróżdżówki. Nawet nie zauwazyłam jaka byłam głodna.

Uśmiechnął się.

- Co ty taki wesoły?- też mimo woli się uśmiechnęłam i wzięłam kolejnego gryza bułki.

- Ciekawie śpisz- odparł tajemniczo. Przełknęłam pośpiesznie.

- To znaczy?- patrzyłam na niego zaciekawiona.

- Mówisz przez sen- sprostował.

Patrzyłam na niego przez chwilę, po czym kompletnie go zignorowałam i zajęłam się drożdżówką.

On chyba uznał, że nie ma sensu drążyć tematu, więc siedzieliśmy w ciszy. Byłam bardzo ciekawa co tym razem palnęłam. Przypomniałam sobie swój sen. Śnił mi się… Nick. Cholera! Cóż przynajmniej dobrze, że nie lunatykowałam, bo to też mi sie czasami zdarza..

- Ile czasu będziemy tu siedzieć?- zapytałam by przerwać niezręczną ciszę, podczas której krzyczałam w myślach, że nie powinnam mówić przez sen, a tym bardziej o nim śnić.

- Jeszcze jeden dzień i noc. –odparł po czym wstał- Zaraz wracam.- wszedł do pokoju, którego wcześniej nie zauważyłam. A po odgłosie spuszczania wody dowiedziałam się, że tam była łazienka.

Cały dzień siedziałam i rysowałam, a Nick czegoś szukał, grzebał w jakiś papierach, dokumentach czy czymś… W każdym razie robił coć, co mnie kompletnie nie isteresowało. Pewnie nawet gdybym sie go spytała co robi, nie dostałabym odpowiedzi. A przynajmniej takiej, która by mnie usadysfakjonowała.

Wieczorem rozłożył na podłodze gruby koc, na którym oboje się położyliśmy i zaczęliśmy rozmawiać.

- Właściwie to co robiłaś na tym parkingu?- spytał nagle.

Oboje leżeliśmy na boku przodem do siebie

- Potrzebowałam spokoju- odparłam po prostu, nie miałam ochoty opowiadać mu w szczegółach dlaczego tam się znalazłam.

- Dlaczego?- zapytał.

Westchnęłam.

- Nie chcę o tym rozmawiać- powiedziałam prosto z mostu.

- Masz rodzeństwo?-szybko zmienił temat.

Zdziwiłam się, ale po chwili mu odpowiedziałam.

- Tak, starszą siostrę i bliźniaczkę- mruknęłam.

- Naprawdę?- gdy mu odpowiedziałam coś błysnęło w jego oczach. Nie wiem co to było, takie zaciekawienie, zdziwienie i.. smutek.

-Tak- lekko się uśmiechnęłam- A ty?- zapytałam.

Odchrząknął.

- Miałem- wyznał.

- Jak to?- chciałam żeby mi wyjaśnił.

- Moi rodzice i starszy brat zginęli w pożarze.- wyjaśnił. Patrzyłam na niego zdziwiona czekając, aż opowie jak to wyglądało. Siedzieliśmy chwilę w ciszy i w końcu on kontynuował.

-Byłem wtedy w sklepie - mruknął- Kiedy wróciłem nie miałem nikogo. Wiedziałem, że pójdę do domu dziecka, więc uciekłem. Pojechałam do babci. Obiecała, że nikomu nie powie, że z nią mieszkam. Miałem wtedy 11 lat i byłem mały, ale sprytny. Pewnego dnia spakowałem swoje rzeczy i zostawiłem jej list. Wiedziałem, że prędzej czy później mnie wyda. Wyjechałem na drugi koniec kraju. Tam sam zarabiałem, czasami spałem na dworze. Zimą było najgorzej, ale dałem radę. Gdy osiągnąłem pełnoletność wyjechałem z kraju. Co było dość trudne bo nie posiadałem paszportu. Ale mi się udało.

Zdziwiłam się, że tak się przede mną otworzył. Współczułam mu.

- Musiało ci być ciężko- szepnęłam nie chciałam powiedzieć typowego ,,przykro mi” pewnie słyszał ten zwrot już wiele razy…

- Nawet nie wiesz jak bardzo- odparł.

Przysunęłam się do niego i go objęłam. Poczułam jak szybko bije mu serce. Po prostu musiałam. Zdziwił się, że z własnej woli go dotykam. Odsunęłam się od niego.

- Nie przyzwyczajaj się- powiedziałam z uśmiechem, on też się uśmiechnął.

- Nikomu tego nie powiedziałem, jesteś pierwsza.

- Każdy musi się wygadać- odparłam, a on odchrząknął.

- Okej. Teraz ty dawaj jakąś smutną historię ze swojego życia.

Patrzył na mnie ciekawy, wzruszyłam ramionami.

- Nie mam takiej- odpowiedziałam szybko.

- Czyżby? To co robiłaś sama wieczorem na parkingu?

Westchnęłam.

- Nie zrozumiesz- mruknęłam pewna.

- Przekonajmy się- zgiął rękę w łokciu i położył się na niej głową.

-Uciekłam z domu.- zaczęłam cały czas patrząc mu w oczy-  Wkurzyłam się na rodziców. Mnie i Lucy, moją siostrę bliźniaczkę traktują jak jedną osobę. Nienawidzimy tego. Robimy wszystko by wyglądać  inaczej, ale to nie pomaga. Wszyscy nas mylą. Gdy ona coś złego zrobi rodzice krzyczą na nią ale i na mnie. Jakbym była za nią odpowiedzialna. Ona niedawno się przeprowadziła do mojej szkoły, wcześniej chodziłyśmy do różnych i teraz każdy się mnie pyta jak Lucy się czuję. A skąd ja mogę to wiedzieć? Wszyscy myślą, że to co Lucy czuje ja też. A to nie prawda. Według mnie w ogóle nie jesteśmy do siebie podobne. I jeszcze wszyscy z rodziny faworyzują moją starszą siostrę Amy. Od niedawna ma chłopaka i teraz cały czas w domu słyszę ,,Jason zrobił to, Jason zrobił tamto, on jest cudowny itp.” Rzygam tym Jasonem. Nie wiem co ona w nim widzi, ale cieszę się, że jest szczęśliwa. Tylko, że nie rozmawiamy, a jeśli już to o Jasonie lub o jej chamskiej przyjaciółce. Nie wytrzymałam i pojechałam przed siebie. Nie powinnam prowadzić samochodu, ale cóż.

- Tęsknisz za nimi?- zdziwił mnie tym pytaniem.

Patrzyłam na niego poważna. Ten facet, który właśnie leży tuż przede mną, porwał mnie, groził mi bronią, całował mnie… i jest… popaprany. Cały czas mnie zaskakuje.

- Niestety. Nienawidzę tego uczucia- odpowiedziałam szczerze.

- Ja też za nim nie przepadam.

Rozmawialiśmy tak jakiś czas. Miło się z nim rozmawiało… nigdy nie miałam tak dobrego kontaktu z chłopakiem…  

W końcu zasnęłam.

Obudziłam się przykryta kocem. Nick musiał mnie w nocy przykryć. A co do niego to on jeszcze spał. Grzywka opadała mu na twarz więc zaczesałam mu ją za ucho. Nie mogłam się powstrzymać i pogładziłam ręką jego policzek. Nie miał zarostu. Zaczęłam przyglądać się jego twarzy. Tym razem byłam bliżej jego. Nagle on się uśmiechnął. Szybko cofnęłam rękę.

- ale ty wiesz, że ja nie śpię?- otworzył oczy

- teraz tak- odparłam zdziwiona. Postanowiłam zachowywać się normalnie, jakby to co przed chwilą zrobiłam było- przynajmniej dla mnie- normalne.

Wziął moją dłoń i pocałował od środka.

Poczułam jak robi mi się gorąco.

- Zaraz będziemy musieli iść- powiedział.

-Mhm- mruknęłam, choć nie do końca się z nim zgadzałam.

Gdy załatwiłam poranną toaletę Nick chciał wejść do tunelu. Zatrzymałam go.

- A co jeśli nadal tam są?- zapytałam.

- Wtedy mielibyśmy cholernego pecha- odparł.

- Może lepiej… -pokręciłam przecząco głową bo nie mogłam znaleźć odpowiednich słów-  Nie ma innego wyjścia?- zapytałam wreszcie.

- Niee- odparł. Stał tuż przede mną, z lekko podkrążonymi oczyma i rozczochranymi włosami. Krótko mówiąc wyglądał strasznie słodko...

- Nick, nie chcę stąd wychodzić- powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Ufasz mi?- zapytał nagle.

Spojrzałam w bok.

- Teoretycznie.

On się uśmiechnął.

- Nic nam się nie stanie- przybliżył się do mnie. Patrzyłam to na jego oczy to na jego usta. Chciałam znów poczuć ich smak… ale w tym momencie musiałam się czegoś dowiedzieć. Zrobiłam krok w tył.

Ktoś go szuka… ktoś nas szuka.. po co oni chcą nas znaleźć? Kim są? Kim jest Nick?- w głowie miałam mętlik, tysiąc myśli na raz.

- Kim ty właściwie jesteś?- odpaliłam.

- Słucham?- uniósł brwi.

- Czemu oni cię gonią?- zapytałam.

-Przecież ci mówiłem, że…- przerwałam mu

- Nie musisz mówić mi kim oni są, chcę wiedzieć kim  t y  jesteś.

- Powiedzmy, że mamy niezałatwione niektóre sprawy…- złapał się za kark. Był zakłopotany.

- Czyli? Ukradłeś im coś czy co?

- Można tak powiedzieć…

- Po co?

- To długa…

-Mów!- lekko podniosłam głos.

- Okej, okej. – podniósł ręce w geście poddania się- Kiedyś pracowałem jako, hmm byłem… takim jakby agentem. Dostałem zlecenie by ukraść jedne dokumenty takim gościom, więc to zrobiłem. Byłem wtedy dość młody, tak zarabiałem na życie… więc tamci goście mnie zauważyli. Od tej pory muszę uciekać.

- A co z...agencją, która ci to zleciła?

- My… tak jakby się pokłóciliśmy.

- Czyli ci nie pomogą?

- Nie.

- dziwne… Hmm gdzie masz te papiery?

Spojrzał na mnie podejrzliwie. To było słodkie.

- Och, spokojnie, niczego nie planuję- uśmiechnęłam się- Jeśli oni cię zabiją nie dowiedzą się gdzie trzymasz dokumenty. Ale…- uśmiech zniknął z mojej twarzy- oni mogą zabić mnie… -Patrzyłam na Nicka, nie zaprzeczył.

- Nick?!- zaniepokoiłam się.

On przyciągnął mnie do siebie i wyszeptał w moje włosy

- Nie ruszą cię, obiecuję!

Tym razem mu nie uwierzyłam.

- Może odczekajmy jeszcze parę dni- zaproponowałam.

- Zapasy nam się kończą

- Ty jedz, ja nie jestem głodna. – usiadłam na kocu.

- Jane, nie wszystko jest takie proste.- oparł się o ścianę. Nie był wkurzony, bardziej zaniepokojony. Jeny, po co budować taki tunel z jednym wyjściem??

- Już sobie wyobrażam, jak my wyjdziemy z tego tunelu a tam w piwnicy będą na nas czekali ci goście.

- Dobrze, skoro chcesz możemy wyjść jutro.

Uspokoiłam się trochę.

Cały dzień rozmawialiśmy. Nie wiedziałam, że mam z nim tyle wspólnych tematów. Nick był naprawdę kocha… miły. Tak, był bardzo miłym starszym ode mnie facetem, do którego nie powinnam niczego czuć…

Wieczorem znów zatęskniłam za domem, za wolnością. Złapała mnie klaustrofobia. Nick to zauważył.

- Spokojnie- trzymał mnie i masował po plecach- oddychaj. Wszystko będzie dobrze. Wdech i wydech- oddychał razem ze mną. Po pięciu minutach mi przeszło, poczułam się bezpiecznie  i spokojnie zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro