Daniel's

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng





Tak, wiem długo mnie tu nie było! Aż 32 minuty xd Ale myślę, że zaciekawi was ten krótki rozdział z perspektywy Nicka ;*





NICK

Otworzyłem drzwi do pokoju i puściłem dziewczynę pierwszą. Powiedziała coś pod nosem z nutką sarkazmu, ale w końcu weszła bez mojej pomocy. Była zła. Nie dziwię jej się, ale naprawdę nie miałem innego wyjścia. Nie mogłem zostawić jej na tamtym parkingu i pozwolić by zabiliby ją na miejscu, albo co gorsza wywieźli do siebie. Jestem pewien, że nie oszczędziliby jej. Jednak mogłem to jakoś lepiej rozegrać...

Cóż, wygląda na to, że muszę wypić wino, które sobie naważyłem.

Zamknąłem za nami drzwi na dwa spusty i schowałem miedziany klucz do kieszeni spodni. Oparłem się o ścianę tuż przy wejściu patrząc jak blondynka idzie do łazienki.

Rozejrzałem się po pokoju. Byliśmy na trzecim piętrze, w dwuosobowej sypialni. Stało tu jedno duże łóżko. Szukałem wzrokiem drugiego, ale był tu jedynie fotel. Ten idiota powiedział, że da nam dwa łóżka!

Od kiedy pamiętam bawił się w swatkę. Westchnąłem przypominając sobie dawne czasy, kiedy wygłupialiśmy się w szkole. Nie mieliśmy idealnego dzieciństwa, a okres dorastania był dla nas obojgu tragedią, więc nie wydawało nam się, że jesteśmy nieśmiertelni. Jednak wtedy wszystko było prostsze, a przynajmniej trochę mniej skomplikowane.

Z zamyślenia wyrwał mnie odgłos spuszczanej wody. Musiałem w końcu wymyśleć, co zrobię z tą dziewczyną.

Pierwszy raz byłem w tym miejscu, nie zamierzałem się tu zatrzymywać, ale po nieprzespanej nocy musiałem się gdzieś wyspać. Jadąc przypomniałem sobie, że w tej okolicy mieszka Zack. Jeszcze dziesięć lat temu ten motel był prowadzony przez jego dziadka. Pamiętając o tym postanowiłem się tu zatrzymać, bo nigdy nie widziałem tu wiele osób, a im mniej świadków tym lepiej.

- Przyprowadzasz tu wszystkie dziewczyny?- po chwili usłyszałem sarkastyczne pytanie dochodzące z łazienki. Dziewczyna stała w drzwiach z podniesionymi brwiami. Gdybym był empatycznym kaleką pomyślałbym, że wszystko z nią w porządku, ale widziałem, że nie przestawała się trząść. Bała się jak cholera.

I to prze ze mnie. Jednak najwidoczniej bardzo chciała to ukryć.

- Tylko te najładniejsze- załapałem jej żart, aby ją trochę rozluźnić. Nie miałem zamiaru doprowadzić jej do rozpaczy i wolałem żeby zajęła czymś myśli i nie zaczynała panikować. Tylko tego by mi brakowało.

Uśmiech wszedł jej na usta, ale zaraz zrzedła jej mina, gdy tylko zauważyła jedno łóżko.

-Możesz sobie wybrać stronę- powiedziałem patrząc jak rozgląda się po pomieszczeniu szukając drugiego i uśmiechnąłem się zaczepnie gdy w końcu na mnie spojrzała. To było głupie, ale nie potrafiłem się powstrzymać.

-Dobra, żartowałem- sprostowałem, automatycznie podnosząc lekko dłonie, tak jak robią to ludzie do przestraszonych koni. Z poradnika o mowie ciała wiedziałem, że pokazując wnętrze dłoni jestem odczytywany przez innych jako ktoś niegroźny i bardziej rzetelny.- Śpię na fotelu- skinąłem na niego głową.

Staksowała mnie wzrokiem od góry do dołu zwężając przy tym oczy.

-Jesteś strasznym dupkiem- powiedziała z poważną miną po chwili zastanowienia, tak jakby stwierdzała w tamtym momencie ważny fakt.

Parsknąłem i uśmiechnąłem się do niej bezczelnie żeby ją jeszcze mocniej zdenerwować. Dużo bardziej wolałem to od grożenia jej. Mimo wszystko wolałem się śmiać niż przystawiać ludziom broń do skroni.

***

Dochodził wieczór. Gdy dziewczyna zasnęła, najciszej jak umiałem wyszedłem z pokoju, co nie było łatwe zważywszy, na to że budynek miał swoje lata i podłoga w nim skrzypiała. Schodami wyłożonymi obrzydliwym zielonym dywanem zszedłem na dół do recepcji. Gdy tylko Zack mnie zauważył od razu postawił na blacie etykietę, że ma przerwę i wyszedł zza lady. Nikogo już o tej porze tu nie było, więc mogliśmy porozmawiać.

Wszystko mu opowiedziałem. Kto mnie goni i dlaczego. Właściwie to dużo nie musiałem mu tłumaczyć, bo połowę historii znał. Przyjaźniliśmy się od podstawówki i był jedyną osobą, której bezgranicznie ufałem. Na koniec wytłumaczyłem mu dlaczego przyprowadziłem tu tą dziewczynę.

- Blefujesz!- przerwał mi w połowie. Obaj sączyliśmy już whisky przy barku nieopodal recepcji. Pokręciłem przecząco głową, upiłem kolejny gorzko-słodki łyk Jacka Danielsa i opowiadałem dalej.

W pewnym momencie spojrzałem na zegarek. Dochodziła północ. Oczy zamykały mi się z braku snu.

-Nick?- zapytał mnie Zack jak wracałem do pokoju. Zatrzymałem się na pierwszym schodku i odwróciłem głowę w jego stronę by móc na niego spojrzeć- Powinieneś jej to wytłumaczyć- mówił szeptem- Omijając szczegóły, ale jednak- dodał.

Westchnąłem zrezygnowany.

- Pomyślę o tym- powiedziałem kontynuując wchodzenie po schodach. – Ale już nie dziś- dodałem pod nosem.

Ledwo żywy dostałem się do pokoju, w którym pomimo nocy wszystko widziałem. Pierwszy raz w życiu miałem okazję zobaczyć jak księżyc potrafi rozjaśnić pomieszczenie. Gdyby nie pewne okoliczności zachwyciłbym się owym widokiem. Powoli zamknąłem za sobą drzwi na dwa spusty i przechodząc przez pokój minąłem łóżko, na którym spała dziewczyna. Na chwilę stanąłem skuszony myślą, że mógłbym wpakować się pod kołdrę i wygodnie zasnąć. Jednak wiedziałem, że przeraziłby ją rano widok mnie obok niej. Może gdybym jej jeszcze nie całował w tym cholernym samochodzie...

Westchnąłem, zdjąłem koszulkę przez głowę i końcówką sił dotarłem do fotela.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro