Forget

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedzieliśmy na parkingu pod gołym niebem na kocach i piliśmy wino, które jak się okazało cały czas Will trzymał w bagażniku. Mówił, że to na czarną godzinę i to właściwie było coś w tym rodzaju...
Nie mam pojęcia która była godzina. Pierwsza, trzecia? Nie wiem. Wróciliśmy z klubu jakiś czas temu, i że żadnemu z nas nie chciało się spać postanowiliśmy posiedzieć chwilę i pogadać.
Już trochę wstawiona nalewałam sobie wina do plastikowego kubeczka i chciałam to wypić, kiedy Drake zabrał mi kubek z przed nosa.
-Nie pijesz wiecej - oznajmił i wypił mój napój, choć sam też nie był trzeźwy.
-Ale rozwiązanie znalazłeś- mruknęłam niezadowolona.
Chłopak mnie zignorował, więc ja wyrwałam mu kubek z ręki, który okazał się pusty.
-Ugh- jęknęłam pod nosem, położyłam go gdzieś obok, po czym opadłam na plecy. Ale mimo to, że leżałam na kocu nie było mi wygodnie. Beton nie jest tak miękki jak łóżko.
-Możesz być moją poduszką? - zapytałam Drake podnosząc się.
-Czemu nie? - chłopak wzruszył ramionami, a ja ułożyłam głowę na jego nogach. O dziwo był dość wygodny.
Widok nieba mnie poraził. Było naprawdę piękne. Mimo, że byliśmy w mieście i nawet tuż nad nami stała wysoka latarnia uliczna, dzięki której cokolwiek widzieliśmy, na szczęście niebo było bezchmurne i widać było gwiazdy.
-Nieźle, co? - usłyszałam głos chłopaka, na którym leżałam.
-To mało powiedziane- mruknęłam, a wtedy coś małego mignęło mi przed oczami.
Czy to..?
-Spadajace gwiazdy!- powiedziałam zafascynowana przygladajac się oświetlonemu przez milion żółtych kropeczek niebu.
-Pomyśl życzenie- usłyszałam jego szept. Zastanowiłam się chwilę...
Pierwsze o czym pomyślałam był tamten chłopak, z którym się całowałam, chciałam go znów zobaczyć. Nie dałam mu swojego numeru, ale on o niego nawet nie poprosił. Chwilę tylko gadaliśmy, całowaliśmy się, tańczyliśmy, ale potem musiałam wrócić.
W końcu wykorzystałam te życzenie na coś innego.,, Chcę być szczęśliwa''-wyszeptałam.
Nie byłam już dzieckiem, ale i tak bawiłam się w takie głupoty jak Święty Mikołaj, czy właśnie życzenia do spadajacych gwiazd.
Chciałam mieć trochę frajdy.
Spojrzałam na resztę przyjaciół. Ness leżał na kolanach Demi i śmiali się z czegoś. Byli naprawdę ładną parą...
Za to Will siedział obok nich i robił coś na telefonie.
Chciałbym żeby Dave tu był... Ale chyba najlepiej będzie zapomnieć. Było, minęło. Wierzę, że każdy napotykany człowiek na drodze życia jest kimś w rodzaju nauczyciela. Cóż nie bardzo chcę by ta lekcja się skończyła, ale to pewnie nie zależy ode mnie. Muszę odpuścić. Może kiedyś go spotkam i pogadamy jak starzy przyjaciele... A może już nigdy go nie zobaczę i poznam kogoś innego, dzięki komu uda mi się o nim zapomnieć?
Czas pokaże. A ja muszę być dzielna.


Hello miśki!!
Powracam do żywych, ale niestety jak wszyscy zdążyliśmy zauważyć już jest szkoła, więc nie za często będę dodawać rozdziały. Tak więc ja wam życzę cierpliwości, a wy mi życzcie weny:)

I tak btw... Jak myślicie Sam jeszcze spotka Dave?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro