--9--
(Dwunasty kwietnia. Poniedziałek)
[Izuku]
Praktycznie cały weekend Katsuki przesiedziałem w swoim pokoju. Wyszedł dwa razy do kuchni by zrobić obiad. Za pierwszym razem tak jak mi obiecał i za drugim, gdy obiecał mojej mamie, której zasmakowała jego kuchnia. Nie licząc tego zawitał jedynie w łazience.
-Katsuki, tutaj masz obiad... Kawę, jeśli chcesz to musisz zaparzyć... Torba, portfel, telefon, papiery... Mam wszystko. Znikam skarby! Papa kocham was!- Z samego rana już przywitała blondyna moja zabiegana mama.
I już jej nie widać. Wybiegła do pracy.
Kacchan usiadł do stoły na przeciw mnie i zaczął jeść. Był jeszcze w piżamie i ledwie patrzył na oczy.
-Hej...- Mruknął pod nosem biorąc gryza kanapki.
-Zgaduję, że nie wyspany.
-Mhm...
-Zrobić ci kawę?
-Mhm...
-A słowa zna pan?
-Mhm znam, ale nie mam siły gadać...
-Przez weekend nie wychodziłeś z pokoju... Nawet nie odpowiadałeś na moje i mojej mamy pukanie.
-Musiałem pobyć sam. Za dużo czasu z ludźmi, nie jestem przyzwyczajony...
-Rozumiem.- Powiedziałem wstając i szykując kawę.- Najważniejsze, że nic się nie stało. Wystraszyłeś mnie...
-Przynajmniej twoja mama dała się przekonać by nie wnosić tego na policję...
-Tak, mówiła, że pogada tam u siebie i załatwi papiery adopcyjne i tak dalej... Wszystko legalnie, by tamten się nie przyczepił czasem.
-W ogóle... Izuku a twój tata? On...
-Pracuje za granicą.- Odpowiedziałem szybko.- Praktycznie nie ma dla nas czasu, więc pewnie trochę minie nim go poznasz...
-Może to źle zabrzmi... Ale się cieszę. Boję się go poznać...
-Nie musisz, wróci pewnie w wakacje najszybciej. Posiedzi tydzień lub dwa w domu i wróci do Francji. Zajmuje się gospodarką międzynarodową Japonii, a dokładniej teraz wydziałem z Francją... On nie ma czasu na rodzinę.
W moim głosie od razu wyczuć można gorycz. Nie znoszę swojego ojca, za to, że ma nas w dupie.
-Oh, rozumiem.- Mruknął, na pewno nie wiedząc kompletnie co powiedzieć.
-Taaak... A teraz wypijaj i zjadaj. Musimy się uszykować i jechać.
Już półgodziny później wsiadaliśmy do mojego auta. Kacchan zajął oczywiście miejsce obok mnie i mimo, że chciał iść na pieszo, to nie stawiał oporu z moim pomysłem podjechania pod teren szkoły.
Z mojego domu, pod samą placówkę jest półgodziny drogi z buta, autem zaledwie pięć jeśli nie ma korków na najszybszej drodze.
W końcu podjechaliśmy, ja zaparkowałem i jeszcze przez szybę zauważyłem Urarakę która stała razem z Iidą i Todorokim. Niebieskowłosy, żywo coś opowiadał gdy jego rozmówczyni obserwowała już moje auto.
W końcu wysiadłem z pojazdu, a dziewczyna od razu podeszła.
-Hej Izuku-kun!- Zawołała, a ja obszedłem akurat auto.
-Hej Uraraka-san, Todoroki-kun i Iida-kun.- Przywitałem się kolejne, po czym otworzyłem drzwi blondynowi.
Kacchan siedział zlękniony. Uraraka nie przepada za nim z tego co zauważyłem, więc pewnie boi się jej reakcji, na to, że przyjechał ze mną.
Jednak wysiadł, zaraz po tym jak zobaczył mój uśmiech.
-Izuku, Kirishima robi w piątek imprezę i zastanawiałam się czy... Pójdziesz... Bakugo?- Zapytała zdziwiona.
-Ta... Cześć.- Mruknął, chcąc się schować za mną.
-A co do tej imprezy, nie zamierzam się wpraszać.- Mruknąłem zamykając samochód.- Co mamy pierwsze?
-Matematykę.- Odezwał się Shoto.
-No to chodźmy.
Po chwili już wszyscy razem szliśmy do środka. Sam czułem jak Uraraka wypalała w nas dziury swoim wściekłym wzrokiem. Jednak jakoś nie zwracałem na to uwagi. Dotarliśmy do sali, gdzie zajęliśmy z Kacchanem miejsce. Nie siedzieliśmy nawet kilku minut w spokoju, bo zaraz przed nami pojawił się Sero i Kirishima.
-Siema, robimy w piątek imprezę u Kirishimy. Myślę, że wpadniecie.
-Oboje?- Zapytał zdziwiony blondyn.
-Każdy z was ma ode mnie zaproszenie.- Powiedział z uśmiechem Alfa.
-Myślę, że wpadniecie. Zaczyna się o dwudziestej a kończy... O tej o której zechcemy.
-Kacchan?
-Nie wiem czy będę.- Mruknął cicho.- Ale dzięki za zaproszenie...
-A ty Midoriya?
-Zobaczę co da się zdziałać.- Odpowiedziałem mu z uśmiechem.
-Trzymam za słowo!- Zawołał wesoło Beta, po czym oboje wrócili do swoich ławek.
Nie minęła minuta, a zadzwonił dzwonek i lekcje się rozpoczęły.
Cały dzień Praktycznie był spokojny. Normalnie rozmawiałem że wszystkimi i nawet Kirishima z Kaminarim i Sero próbowali zawrzeć kontakt Katsukim. Co prawda blondyn nie zbyt chętnie im odpowiadał, ale już jakoś zaczynał rozmawiać z innymi.
-W ogóle... Czemu nagle stwierdziliście, że będziecie ze mną rozmawiać?- Zapytał czerwonooki, Kaminariego.
Właśnie była przerwa obiadowa i staliśmy w trójkę pod klasą, bo reszta poszła po coś do jedzenia. Ja z Katsukim głównie czekaliśmy na moją mamę, która musi powiadomić Aizawę, o tym, że zostaję ona prawnym opiekunem Omegi.
-Bo wiesz... Zawsze każdego odpychałeś, głównie dlatego zrezygnowaliśmy z nawiązania kontaktu... Wiesz mówię o sobie, Ejiro i Minie.- Zaznaczył.- Teraz jak zobaczyłem, że Izuku dał radę cię poznać, stwierdziłem, że też chcę spróbować. W końcu jako jedyne Omegi męskie w klasie powinniśmy mieć sojusz!
-Ah tak...- Mruknął cicho.
-W ogóle... Kirishima mówił wam o imprezie?
-Tak.
-Przyjdziecie prawda?!- Zapytał głośno podekscytowany.
-Raczej nie.
-Bakugo? czemu?
-Nigdy na żadnej nie byłem. Nie odnajdę się tam.
-Nie ma co się odnajdywać stary! Idziesz, pijesz, tańczysz i dobrze się bawisz. Może poznasz sobie Alfe.. - Powiedział dwuznacznie cicho się śmiejąc. Kacchan automatycznie zrobił się różowy na twarzy.
A we mnie zaczęło się gotować na myśl, że jakiś obcy typ miałby położyć na nim łapska.
-Nie potrzebuję żadnej Alfy.- Mruknął zdegustowany.- Nie planuje wdawać się w związki.
-A to może być partner na jeden wieczór. Póki jesteśmy młodzi powinniśmy próbować!
-A ty czasem nie masz Alfy?- Zapytałem widząc z daleka już Hitoshiego, który wychodził ze stołówki.
Fioletowowłosy Alfa jest w moim wieku i chodzi do klasy wyżej.
Aktualnie szedł z dwiema innymi Alfami, które są z jego klasy.
Namikaze Yuriko, fioletowowłosa oraz fiołkowooka dziewczyna.
Akamura Yukimura, czarnowłosy i czarnooki facet. Jego skóra jest blada jak ściana, a oczy lśnią czerwienią pod światłem. Dosłownie chłop wygląda jak wampir. Nawet kły ma szpiczaste.
-Dlatego, ja już się nabawiłem. Katsuki uwierz, korzystaj póki ty nie jesteś zobowiązany...
-Do czego zobowiązany hmm?- Tym samym przede mną a za Omegą pojawił się jego partner razem z dwójką Alf.
-Zobowiązany więzami.- Odpowiedział z uśmiechem.
Kacchan widząc i czując zapach trzech silnych jednostek, schował się delikatnie za mną, jednocześnie zaciskając dłonie na moim przedramieniu.
-Siema Izuku.- Mruknął fioletowowłosy, przytulając się do Omegi.
-Witam.- Odpowiedziałem, gdy pozostali także się przywitali.
-A to kto?- Zainteresował się Yukimura, wyglądając by spojrzeć na Kacchana.- Midoriya, kogo kryjesz za plecami?
-To Bakugo Katsuki.- Powiedziałem, przesuwając się, tak by mogli zauważyć blondyna.
-Hejka, czemu się tak chowasz?- Zapytała dziewczyna.
No tak przyszły trzy starsze i silne Alfy. Nic dziwnego, że Katsu się ich boi.
-Bakugo nie lubi chyba poznawać nowych ludzi.- Zadumał Kaminari.
-Łe tam marudzisz.-Zaśmiał się czarnowłosy.- Często spotyka się wstydliwe Omegi.
-No właśnie. Nie każdy jest jak ty pokemonie.- Zaśmiała się, po czym wysunęła dłoń w stronę blondynka- Jestem Yuriko, ten tu to Yukimura. Chodzimy do klasy razem z Hitoshim.
-Hej.- Mruknął cicho.- Izuku za ile będzie twoja mama?
-Powinna zaraz być...- Spojrzałem w telefon, gdzie zauważyłem wiadomość od rodzicielki. - Piszę, że złapała Aizawe na korytarzu i jest z nim w pokoju nauczycielskim... Ma mu przedstawić wszystko i dopiero po nas przyjdą.
-Aha...
-Chwila dzwoni... Odbiorę i wracam.- Mruknąłem odbierając telefon- Tak? Halo? No jesteśmy...
[Katsuki]
-A wy jesteście razem?- Zapytał ten wampiropodobny, zaraz gdy Izu odszedł.
-Nie. Jesteśmy przyjaciółmi. A co?
-A nic, nic... Szkoda by było, gdybyś był zajęty.
-Mhm coś sugerujesz?
-Że z chęcią bym poznał tak uroczego Omegę.
-Jeśli chcesz mnie poderwać to sorry... Wolę być sam.
-Ależ ja chcę cię tylko poznać. Masz Facebooka?
-Nie.
-Instagram?
-Też nie. A nawet jeślibym miał, to obcych nie dodaję.- Mruknąłem ze zwycięzkim uśmiechem. Hitoshi razem z Kaminarim i Yuriko byli zajęci rozmową, więc jestem zdany na siebie.
Moje szczęście, że ten Alfa nie jest natrętny, a raczej miło się z nim gada.
-Hm, to podam ci swój numer. Mogę liczyć na to, że w końcu się odezwiesz. Co?
-Nie, nie możesz.
-I tak podam.- Zaśmiał się. Wyrwał z zeszytu, który miał w ręce kartkę, z kieszeni wyjął długopis i zaczął pisać.- Tadam!
-Dzięki.- Zaśmiałem się cicho.
-Będziesz w piątek na imprezie?
-W planach mam się nie zjawić, ale pewnie zostanę zmuszony skoro już czwarta osoba mnie o to pyta.
-No to mam na dzieję, że przyjdziesz. Będę czekał na ciebie.
-To sobie Czekaj.
-Mhm...
-Kacchan.
-Tak?- Odwróciłem się w stronę Izuku, który bacznie obserwował mojego rozmówcę.
-Idziesz? Czekają już na nas.
-Idę.
-Papa, Katsuki.
Nie odpowiedziałem mu, a po prostu odszedłem.
Na pewno zmuszą mnie do pójścia na tę jebaną imprezę, gdzie nikogo nie będę znał i będę odstawał od reszty.
-Widzę, że już kolegę sobie znalazłeś. Widzisz, wystarczy nie odtrącać każdego.
-Marudzisz.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro