Szczere wyznanie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od akcji ratowania podopiecznych z domu dziecka minęło kilka tygodni. W tym czasie, Martinne omijała BJ'a szerokim łukiem. Szczególnie gdy obok były trojaki i Geardon.

Jak potem się okazało, mech był członkiem jednostki łowieckiej, której właśnie znakiem cechowym jest insygnium o kształcie głowy wilka lub jakiegoś innego zwierzęcia. Podobno ich bazy zbudowano na Cybertronie na długo przed nastaniem Pierwszej Ery na planecie. Jednak owe bazy obróciły się w zgliszcza, a łowcy rozpadli się.

Martinne poszła do laboratorium, gdyż wiedziała, że to właśnie tam znajdzie BJ'a samego. Mini-con cenił sobie spokój i ciszę, kiedy przeprowadzał jakieś ważne badania. Każdy, kto choćby w niewielkim stopniu znał BJ'a, wiedział, że on bardzo nie lubi jak mu się przeszkadza. Kiedy femme dotarła do laboratorium, od razu zauważyła mini-con'a przy mikroskopie.

- Jak już przyszłaś, to powiedz co cię sprowadza.- odezwał się.

Femme lekko podskoczyła. Skąd wiedział, że to ona przyszła?

- Jesteś chyba jedną botką, która zignorowała znak "Nie przeszkadzać" stojący przy wejściu do labo.- powiedział.

Femme spojrzała w stronę wejścia i rzeczywiście stał tam znak. Czyżby zamyśliła się aż tak bardzo, że go nie zauważyła?

- A więc, co cię do mnie sprowadza?- spytał.

- Cóż, chciałam pogadać.- odpowiedziała.

- To ciekawe. Wcześniej omijałaś mnie szerokim łukiem.- zauważył.

- Omijałam cię, ponieważ byłeś z obstawą.- odparła.

- O czym chciałaś pogadać?

- O moim braku zaufania względem ciebie.

BJ spojrzał na fembotkę zaintrygowany. Jak do tamtej chwili sama z siebie nie poruszała tego tematu. Jednak postanowił dać jej szansę się z tego wytłumaczyć.

- No, to słucham.- powiedział.

- Jakiś czas temu w naszych szeregach był jeden młody mech. Znacznie wyższy od ciebie i dobrze zbudowany. Był odważny, inteligentny.- zaczęła.

- Ale nie był wobec was lojalny.- wtrącił BJ.

- Niestety. Nie wdając się w zbytnie szczegóły, zakochałam się w nim. A on okazał się być szpiegiem Megatrona. Miał poznać wszystkie nasze strategie i taktyki.

- I poznał je?

- Nie. Został zdemaskowany. Cornel wydał wtedy rozkaz o zgaszeniu go. Od tamtej pory, nie potrafię nowoprzybyłym zaufać tak od razu. Po tym jak on nas szpiegował i w pewnym sensie zdradził, a mi zranił iskrę straciłam zaufanie do nieznajomych botów.- zakończyła.

- Rozumiem. Jednak to nie usprawiedliwia twojego zachowania wobec mnie. Nie wiem kim był ten mech, ale ja taki nie jestem. Wybrałem stronę botów, i po stronie botów zostanę.- wyjaśnił.

- Teraz to wiem. I przepraszam za wszystko.- odparła.

- Z doświadczenia wiem, że samo "przepraszam" nie wystarczy aby naprawić wszystkie krzywdy. Jednakże, wybaczam ci. No i, dziękuję, że byłaś ze mną szczera. Szczerość jest cechą odważnych, przywilejem nielicznych. Nie znam zbyt wiele botów, które zdobyły by się na wyznanie prawdy o swoim zachowaniu. Teraz, kiedy wyznałaś mi co stało za twoim brakiem zaufania względem mnie, możesz spokojnie zamknąć ten "rozdział" swojego życia i ruszyć przed siebie.

Femme jedynie przytaknęła, po czym opuściła labo. BJ natomiast wrócił do swoich badań. Sprawdzał właśnie formułę, nad którą pracował od jakiegoś czasu, gdy nagle jego głowę znów przeszył tępy ból, a przed optyką pojawiły się rozpikselizowane obrazy.

Przed zaliczeniem twardego spotkania z podłogą uratował go Red, który w ostatniej chwili będąc w formie wilka podbiegł i wślizgnął się za mini-con'a.

- Świetne wyczucie Red.- Black pochwalił brata.

White delikatnie i ostrożnie wziął nieprzytomnego BJ'a na ręce po czym zaniósł na stojącą nieopodal kozetkę. Minęło kilka cykli zanim BJ się ocknął. Z jękiem chwycił się za obolałą głowę i podniósł do siadu.

- Wspomnienia wciąż wracają?- usłyszał pytanie.

- Tak. Tym razem widziałem twarz jakieś femme. Czuję, że ją znam. Skądś ją znam.- odpowiedział BJ.

- Potrafisz ją opisać?

- Niestety nie. Wspomnienia są zbyt niewyraźne.

- Rozumiem. Na razie odpocznij.

- Geardon.

- Tak?

- Mam do ciebie prośbę.

- Jakaż to prośba?

- Kiedy wyzwolimy wszystkie miasta spod władzy con'ów, opuszczę tą planetę. Sam. Więc chcę cię prosić abyś przejął opiekę nad trojakami i tą sokolicą gdy odlecę. Zgodzisz się na to?

Mech na chwilę zamilkł. On miałby przejąć opiekę nad czwórką dziko-krwistych? To była niecodzienna prośba. Jednak widząc wyczekujące odpowiedzi spojrzenie mini-con'a, przytaknął.

- Przejmę nad nimi opiekę.- powiedział.

- Dziękuję.- odparł BJ.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro