Początek podróży zwanej życiem

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

/Time skip, jakiś czas później/

"Uwaga! Uwaga! Wróg zaczął atakować! Zarządzam ewakuację całej planety! To nie są ćwiczenia! Powtarzam, zarządzam ewakuację całej planety! To nie są ćwiczenia!"

Nie wiedział czemu. Nie wiedział jak. Ale wiedział jedno. Wiedział, że musi uciekać. I uciekał. Niestety, niewiele mu to dawało. W pewnym momencie, potknął się o coś i gdy się podniósł, zobaczył cień bota i mini-con'a. Bot trzymał w dłoni coś ostrego i podniósł ją by zadać mini-con'owi śmiertelny cios. Chciał krzyknąć, ale żaden dźwięk nie opuścił jego ust. Chciał wstać, ale jego ciało było jak sparaliżowane. Gdy tylko ostry przedmiot z impetem wbił się w ciało bezbronnego mini-con'a....

- DarkDisc, bracie nie!- BJ podniósł się krzycząc.

Siedział tak przez chwilę ciężko oddychając. Potem potarł zmęczoną twarz swoimi małymi dłońmi i westchnął.

- Ugh, to był tylko koszmar.- powiedział do siebie.

BJ'a odkąd wybuchła wojna, dręczyły koszmary, że jego brat został na jego optykach zgaszony. A podczas ucieczki, został oddzielony od siostry, która pewnie bezpiecznie dotarła na statek ewakuacyjny. To w niewielkim stopniu, pocieszało iskrę BJ'a.

Mini-con podniósł się z swojego małego łóżka i podszedł do kostek Energonu by uzupełnić braki.

- Huh, zaczyna mi się kończyć Energon. Będę musiał pójść do ruin banku i zabrać ich trochę.- mruknął.

Odkąd został całkiem sam, musiał z ruin banku Energonu cichaczem zabierać paliwo by przetrwać. Jednak musiał uważać na patrole Vehicon'ów by nie dać się złapać.

BJ po uzupełnieniu braków paliwa, wziął swój nieduży plecak i wyszedł z kryjówki, kierując się do przejścia do podziemnych tuneli. Młody mini-con bardzo dobrze znał owe tunele gdyż bardzo często z nich korzystał z swoim rodzeństwem. Kierując się w stronę przejścia, musiał się chować by patrolujące Vehicon'y go nie zauważyły. Gdy po raz kolejny ukrył się między gruzami i niepewnie patrzył jak trepy go mijają, poczuł ulgę. Odczekał jakąś chwilę i wyjrzał by się rozejrzeć. Upewniwszy się, że nie ma trepów na horyzoncie, biegiem ruszył w kierunku wejścia do tuneli. Biegł ile miał energii w siłownikach. Przyspieszył gdy tylko usłyszał za sobą odgłos biegu dwóch znacznie większych od niego botów.

- Chodź tutaj, mini-con'ie.- powiedział trep, po złapaniu BJ'a.

- Ngh, puszczaj mnie ty decepticonski śmieciu!- krzyknął BJ, szarpiąc się.

- No proszę jaki wyszczekany.- dodał drugi.

- A idź się przetop!- krzyknął ponownie BJ.

- Zabieramy go do Lorda Megatrona.- powiedział pierwszy.

Drugi z trepów tylko przytaknął i obaj zaczęli kierować się z BJ'em w stronę Darkmount. BJ cały czas się szamotał i wygrażał trepom, ale owe trepy nic sobie z tego nie robiły. Jednak gdy szamotanie się BJ'a zaczęło im działać na nerwy, to rażono go prądem. Impuls na jakiś czas paraliżował ciało BJ'a by ten przestał się szamotać. Gdy trepy dotarły do sali tronowej, ten który niósł mini-con'a, bezceremonialnie rzucił go na podłogę przed oblicze Megatrona.

- Złapaliśmy go w czasie patrolu, panie. Nosi insygnię tych autobotckich ścierw.- powiedział mech.

Gdy BJ lekko się podniósł i spojrzał w górę, strach go kompletnie sparaliżował. Patrzył na siedzącego na tronie przywódcę decepticon'ów i stojącego po jego prawej stronie seeker'a. Megatron już o wiele wcześniej budził respekt, ale w BJ'u budził jedynie strach.

- Zabrać go do Shockwave'a.- rozkazał mech.

Trepy się ukłoniły i wyciągnęły mini-con'a z sali tronowej. Strach jeszcze bardziej go sparaliżował gdy tylko usłyszał imię naukowca. Mniej więcej w połowie drogi BJ się otrząsnął i na nowo zaczął szamotać, chcąc się uwolnić. Trep idący obok użył na tyle dużej dawki elektryczności by BJ tymczasowo stracił przytomność. I podziałało. Trepy doniosły BJ'a do naukowca, który przyglądał się czemuś przez mikroskop, specjalnie dla niego dostosowany.

- Shockwave, z rozkazu Lorda Megatrona przynieśliśmy ci tego oto mini-con'a. Został schwytany przez nas w czasie patrolu.- powiedział jeden z nich.

- Połóżcie go na stole. Zaraz się nim zajmę.- odparł masywny mech, nie racząc trepów spojrzeniem.

Trepy tak zrobiły i położyły BJ'a na stole operacyjnym. Gdy tylko wyszli i zamknęły się za nimi drzwi, jednooki mech podszedł do leżącego nieruchomo BJ i go przeskanował.

- Logiczne będzie sprawdzenie na tobie, czy mój nowy projekt odniesie sukces.- powiedział.

Po przygotowaniu wszystkiego co było mu potrzebne, zabrał się do pracy. Projekt rozpoczął od zwiększenia wzrostu mini-con'a. Następny był przetwornik mowy. Modyfikacja narządu miała w efekcie obniżyć głos mini-con'a o kilka tonów. Na koniec zabrał się za bank pamięci BJ'a i usunął mu wiele wspomnień. Zachował jedynie te o jego rodzeństwie, szczątkowe informacje o Czarnym Grzybie i medycynie. Następnie wsadził mini-con'a do komory testowej i podłączył do komputera monitorującego funkcje życiowe.

Nie wiedział ile był nieprzytomny. Jednak gdy się ocknął od razu zrozumiał gdzie się znajduje. Laboratorium Shockwave'a, szalonego Głównego Naukowca frakcji decepticon'ów. Zaczął desperacko uderzać pięściami w szkło, chcąc rozbić je od środka. Jednak to nic nie dawało. Wtedy usłyszał stukanie z drugiej strony i spojrzał na decepticon'a. Mech pokazał mini-con'owi aby się uspokoił i ten tak zrobił. Shockwave "spuścił" wypełniającą komorę substancję i otworzył, uwalniając tym samym mini-con'a. BJ chciał szybko odsunąć się od decepticon'a, ale potknął się o własną nogę. Wtedy zauważył co con z nim zrobił. Był wyższy niż siebie zapamiętał, miał nieco większe dłonie, jednak to wciąż był on.

Gdy usłyszał zmierzające w jego kierunku masywne kroki, szybko zaczął się odsuwać. Niemal jak spłoszone zwierzę. Wcisnął się w jakiś kąt i skulił w kłębek, a w optykach pojawiły się mu łzy. Prawie nic nie pamiętał, wyglądał zupełnie inaczej i był przerażony nie na żarty. Shockwave przykucnął w dość bezpiecznej odległości od mini-con'a, by go jeszcze bardziej nie przestraszyć. BJ cały się trząsł. Decepticon z jednej strony był zadowolony, że jego nowy projekt się udał, a z drugiej strony rozumiał przerażenie mini-con'a. W końcu o tym mech'u krążyły różne plotki i pogłoski, mrożące energon w obwodach.

- Posłuchaj, twój brak zaufania względem mnie jest całkowicie..... zrozumiały. Jednak zapewniam cię, że nic ci nie zrobię. Nielogiczne by było dalej cię krzywdzić gdy przed tobą wiele nauki.- powiedział.

Mech bardzo ostrożnie wyciągnął do BJ'a dłoń. Mini-con przez dłuższą chwilę nawet nie drgnął, jednak później z dozą nieufności ujął szponiastą dłoń naukowca.

- Powiesz mi jak masz na imię?- spytał.

- BlackJack.- BJ odpowiedział cicho.

- Możesz powtórzyć głośniej?- dopytał naukowiec.

- BlackJack.- BJ głośniej powtórzył.

Shockwave potaknął i zaczął "naukę" młodego, nie mającego do niego zaufania BJ'a. Natomiast BJ postanowił, że jak się tylko przyzwyczai do nowego wyglądu i wzrostu, zacznie planować ucieczkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro