Podział mieszkańców zalążkiem wojny

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Time skip, 6 cykli gwiezdnych później

Czas mijał, mieszkańcy podzielili się na dwie frakcje. Autoboty i Decepticony. Boty zamieszkały w Icon'ie, Cony w Kaonie. Młody BJ, widząc co się dzieje, był pewny, że wojna zbliża się już nieubłaganie. Jest niemalże namacalna. Razem z rodzeństwem i nauczycielami wybrali frakcję Autobot'ów. Mimo wszystko, nie opuścili rodzinnego Kalis i życie im płynęło jak gdyby nigdy nic. Tego dnia, razem z doktorem Drake'm wybrał się do jednego z pacjentów, który był niedawno operowany. W procesorze mech'a zalegał czarny grzyb, który sprawiał iż bot zachowywał się jakby postradał zmysły. Jednak zabieg usunięcia poprawił stan mech'a i ten znów zaczął zachowywać się normalnie.

- Witam pana, jak się pan dziś czuje?- spytał uprzejmie doktor Drake, po wejściu do sali.

- Witam doktorze. Czuję się o wiele lepiej z każdym dniem.- odpowiedział mech.

- To dobrze. Pana wyniki też są bardzo dobre i myślę, że jutro będziemy mogli wypisać pana do domu.- odparł Drake.

- Cieszę się. Bardzo się stęskniłem za żoną i dziećmi.- odpowiedział na to mech.

BJ się nie odezwał. Nawet jeśli był uczniem szanowanego lekarza, nie mógł wyrazić swojej opinii niepytany. To była najczęstsza przyczyna, dla której inne boty "naskakiwały" na biednego BJ'a gdy ten tylko wyraził swoje zdanie. BJ już zbyt wiele razy nasłuchał się wyrażeń typu "siedź cicho mini-con'ie" albo "nie wtrącaj się gdy dorośli rozmawiają" albo "nikt cię o zdanie nie pyta, więc się nie udzielaj" a najgorsze ze wszystkich było wyrażenie "to, że jesteś uczniem doktora Drake'a nie czyni się nikim ważnym, głupi gówniarzu" najczęściej wykrzyczane w jego stronę. Dark i Ruby w sumie również nie mieli lekko. Pacjenci lub ich rodziny także na nich naskakiwały gdy wyrażali swoje zdanie. Niestety, mini-con'y nie miały prawa głosu. Dla nich nie istniało coś takiego jak wolność słowa.

W międzyczasie młoda Windsand spacerowała w towarzystwie jej dawnego nauczyciela parkową alejką i opowiadała mu o minionych wydarzeniach.

- To przykre co się dzieje. Naprawdę przykre.- podsumował mech.

- Tak. Najgorsze jest to, że nie możemy nic zrobić aby to zatrzymać.- odparła Wind, spoglądając na pusty plac zabaw.

- Jednakże widzę iż coś jeszcze cię trapi Windsand.- powiedział.

- Aż tak to widać?- spytała, zwracając wzrok ku mech'owi.

Archer przytaknął potwierdzająco. Wind westchnęła.

- Martwię się o Oriona. Ostatnio pokłócił się z Megatronem. Chyba naprawdę to przeżywa, bo nawet ze mną nie rozmawia.- powiedziała.

- Cóż, najwyraźniej Orion w końcu ujrzał prawdziwe oblicze tego, kogo uważał za przyjaciela.- odparł mech.

- Doktorze, a co pan myśli o zbliżającej się wojnie?- Wind spytała jej dawnego nauczyciela.

- Z jednej strony jestem .... - urwał szukając odpowiedniego słowa - .... przerażony. Z drugiej natomiast, ta wojna może być nawet początkiem nowej ery.- dokończył.

- Nowej ery?- spytała, nie wiedząc czy dobrze usłyszała.

- Tak. Nowej ery.- odpowiedział jej.

- Jeśli taka era w ogóle nastanie.- odparła na koniec.

Oboje skierowali swoje kroki do wyjścia z parku a potem do ich mieszkań. Mimo wszystko, Wind czuła, że wojna zrówna z powierzchnią planety wszystko co znała i kochała do tamtej pory. W tym czasie w Akademii Medycznej kończył się kolejny dzień zajęć. Do jednej z szafek podeszła średniego wzrostu femme o cyjanowej optyce i podchodzącym pod czerwień ciemno-różowym lakierze. Dalila, gdyż tak brzmi jej imię była jedną z lepszych uczennic medycy na Cybertronie.

|dop aut. Dalila to Oc należąca do Susan_Evans , od której dostałam pozwolenie|

Dalila po schowaniu wszystkich podręczników i dat-padów z notatkami, zamknęła szafkę i zarzucając ramiączko plecaka na ramię ruszyła w stronę wyjścia z budynku. Femme miała naprawdę dobre stopnie i duże szanse na praktyki w okolicznym szpitalu, w którym pracował mech o imieniu Ratchet. Mogła zostać jego uczennicą, a może nawet pewnego dnia zastąpić go gdy nadejdzie jego czas. To było w sumie jej marzenie, które chciała spełnić. Idąc w stronę internatu, w którym mieszkała na czas nauki, miała różnorakie myśli. Informacja o zawieszeniu działalności akademii z powodu zbliżającej się wojny to był dla młodej femme nie mały szok. Dyrektor powiedział również, że wszyscy studenci mają opuścić internat jak najszybciej.

(Ostatnie egzaminy były coraz bliżej a teraz zostały odwołane z powodu wojny. Mam tylko nadzieję, że wszystko się chociaż trochę uspokoi i egzaminy zostaną przeprowadzone. Nie po to tyle się uczyłam, a nawet zarywałam noce by teraz wszystko szlag trafił.) pomyślała.

Gdy femme dotarła na piętro gdzie mieści się jej pokój, zobaczyła już stojące na korytarzu walizki. No tak, jej współlokatorka, która wybrała frakcję decepticon'ów spakowała jej rzeczy i wystawiła walizki na korytarz. Dalila jedynie poprawnie założyła plecak i zabrała swoje walizki.

- Dzięki za spakowanie mi rzeczy!- krzyknęła w stronę zamkniętych drzwi.

Odpowiedziała jej cisza. Dalila jedynie westchnęła i skierowała się do wyjścia z internatu. Młoda femme zastanawiała się do kogo mogła by się zwrócić z prośbą o pomoc, skoro musiała siłą rzeczy opuścić internat? Wtedy do głowy przyszedł jej młody mini-con, z którym bardzo dobrze się znała. Femme wyciągnęła niewielkie urządzenie przypominające smartphone'a i wybrała odpowiedni numer. Po kilku sygnałach usłyszała znajomy głosik.

- Tak słucham?

- Hej BJ, to ja Dal.

- Dal, hejka. Coś się stało, że dzwonisz?

- Z powodu zbliżającej się wojny odwołano nam egzaminy i musiałam opuścić internat. Czy w mieszkaniu lekarzy znajdzie się dla mnie trochę miejsca?

- Poczekaj zapytam doktora Drake'a.

Przez kilka chwil femme słyszała w tle głos znajomego mini-con'a, który pytał swojego nauczyciela o wolne miejsce dla Dal. Niedługo później znów usłyszała głos mini-con'a.

- Nie ma problemu. Wolny jest pokój gościnny, więc śmiało przychodź.

- Dzięki BJ, adres znam więc będę na miejscu za jakieś 13 cykli.

- Ok, czekamy.

| dop. aut nie jestem do końca pewna, bo znalazłam w Encyklopedii Transformers, że cykl to półtorej minuty, więc dla 10 minut to chyba będzie 13 cykli.|

Po zakończonej rozmowie zadowolona femme ruszyła w kierunku mieszkania lekarzy i ich uczniów. Natomiast BJ, położył się na kanapie, na której siedział. Odwołano egzaminy z powodu zbliżającej się wojny. Czy to oznaczało, że wszyscy młodzi studenci medycyny, będą musieli pokazać co potrafią opatrując lub operując żołnierzy, którzy wrócą ranni z pola bitwy? Tego BJ nie wiedział. Jego rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi, więc zerwał się z kanapy i poszedł zobaczyć czy Dalila dotarła wcześniej, jednak okazało się, że to był tylko listonosz. BJ wrócił więc na kanapę, gdy doktor Drake przyszedł i wyciągnął w stronę swojego ucznia jedną z kopert.

- Do ciebie.- powiedział.

- Do mnie? Naprawdę?- spytał nie dowierzając.

Drake przytaknął i uśmiechnął się gdy mini-con wziął kopertę, którą od razu otworzył i po wyjęciu listu zaczął czytać.

"Drogi panie BlackJack

Mam na imię NeonCore i mam 13 eonów. Piszę do pana ten list by bardzo panu podziękować za uratowanie życia mojej mamusi, którą kocham całą iskrą. Gdyby nie pan i pańska wiedza o czarnym grzybie moja mamusia by zgasła. Jestem panu bardzo wdzięczny za uratowanie jej iskry. Mój tatuś nic nie wie o tym liście, ponieważ nie pozwoliłby mi go do pana wysłać. On był bardzo oburzony faktem, iż to pan uratował mamusię a nie doktor Drake. Ale ja się bardzo cieszę, że mamusia żyje i jest z nami w domku. Zrobiłem również dla pana laurkę z podziękowaniami za uratowanie mojej mamusi. Jak również chcę napisać, że bardzo pana podziwiam za pańską odwagę i postawienie się radzie w dniu ceremonii przydziału. Stał się pan dla mnie wzorem do naśladowania, więc gdy dorosnę to chcę być taki jak pan i pana rodzeństwo.

Na koniec chcę raz jeszcze podziękować i życzyć panu zdrowia, szczęścia i miłości od doktora Drake'a oraz samych sukcesów na medycznej drodze.

Z wyrazami wielkiego szacunku, NeonCore."

BJ'owi olejne łzy płynęły po policzkach. Drżącymi dłońmi, wyciągnął z koperty laurkę, o której mały mech napisał. List ogromnie go wzruszył. Do tamtego dnia, nikt nie okazał mu tyle szacunku. List może i był krótki, ale wyrażał więcej, niż tysiąc słów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro