Władca Cieni

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

BJ cały czas będąc czymś zajęty, lub przyswajając wiedzę naukową jaką przekazywał mu Shockwave, przeplataną wizytami Megatrona bądź Starscream'a, kompletnie stracił rachubę czasu. Nie wiedział ile cykli gwiezdnych, bądź eonów spędził w szponach naukowca. Jednak wiedział jedno, musiał uciec. I to jak najprędzej. Głównym elementem miała być nieuwaga trepów patrolujących korytarze twierdzy. Będąc o trochę wyższym od przeciętnego mini-con'a, miał większe szanse na potencjalną ucieczkę gdyby coś poszło nie tak.

W pewnym momencie, w całej twierdzy rozległ się alarm świadczący o ataku wroga. Słysząc krzyczące trepy, wywnioskował, że to Autoboty przybyły mu na ratunek. A atak prowadzi Optimus Prime we własnej osobie. Dla BJ'a to była niepowtarzalna szansa by się uwolnić z szponów Megatrona. Już miał zacząć wcielać swój plan w życie, gdy do laboratorium wpadł sam Megatron i spojrzał na mini-con'a.

- BlackJack, rusz się. Idziesz ze mną.- powiedział gladiator, tonem nie tolerującym sprzeciwu.

BJ jedynie nerwowo przełknął energon i pokornie podszedł do mech'a. Ten bez słowa chwycił BJ'a na ręce i wyszedł z laboratorium, a potem biegiem popędził w tylko sobie znanym kierunku. BJ spojrzał przez ramię byłego gladiatora i zobaczył, że sam Optimus ruszył w pościg za liderem wrogiej frakcji.

- Megatronie, zatrzymaj się i wypuść tego mini-con'a!- wykrzyknął Prime.

Optimus jednak nie zaczął strzelać w stronę przeciwnika w obawie, że nieumyślnie trafi BJ'a. Gonitwa trwała kilka dobrych minut, gdy Megatron dobiegł na pas startowy gdzie czekał niewielki statek, przypominający kapsułę ewakuacyjną. Megatron od razu podszedł do kapsuły, wpakował BJ'a do środka i gdy dach się zamknął, cały system aktywował się automatycznie. Po niedługiej chwili, statek z BJ'em w środku odleciał na losowe współrzędne.

- Optimusie! Optimusie!- krzyknął BJ, uderzając w szkło.

Niestety na próżno. Statek coraz bardziej oddalał się od Dark Mount. Mini-con był zdruzgotany. Smutnym wzrokiem powiódł po zniszczonej wojną powierzchni jego ojczystej planety. Nic nie poszło tak jak BJ sobie zaplanował. Może był wolny od con'ów, ale to nie Optimus go uwolnił. BJ nie mając lepszego wyboru, usiadł nieco wygodniej na fotelu i oparł głowę o szybę.

- Najpierw straciłem nauczyciela, potem rodzeństwo, dom, wolność. Moje życie legło w gruzach. Nic gorszego mnie już chyba nie spotka.- powiedział do siebie i przymknął optyki.

Mini-con nawet nie spostrzegł kiedy zmorzył go sen. Statek wciąż leciał przed siebie, kierowany przez autopilota na losowo wybrane współrzędne. Silnik cicho pracował, nie zakłócając w ten sposób spokojnego snu mini-con'a. BJ spał bardzo głęboko. Ostatnie wydarzenia i minione dni odcisnęły na nim mocne piętno. Odkąd został złapany nie miał okazji by się porządnie wyspać.

Po długim locie, statek wylądował przed jedynym budynkiem będącym w stanie nadającego się do użytku. Po chwili z budynku wyszedł postawny mech o fioletowej optyce, nieco ciemniejszym lakierze i czarnych ozdobnikach. Mech spojrzał na statek i podszedł, po czym z pomocą swoich owadzich skrzydeł podleciał na górę. W środku zobaczył smacznie śpiącego mini-con'a, więc wyciągnął jedno z swoich ostrzy i podważył kopułę nad mini-con'em. W procesorze mech'a pojawiły się pytania dotyczące tego mini-con'a. Decepticon, ponieważ takie insygnium było na pancerzu mech'a, ostrożnie wziął śpiącego mini-con'a w ramiona, zleciał na dół i zaniósł do środka.

Decepticon zaniósł mini-con'a do swojej sypialni i położył na łóżku, po czym udał się na balkon. Po około dwóch megacyklach, usłyszał szmer dochodzący z sypialni. Mini-con się zbudził, więc wrócił do środka. Gdy ich spojrzenia się spotkały, BJ nie był pewny z kim ma do czynienia.

- Witaj, wyspałeś się?- spytał decepticon.

- Tak.- odpowiedział BJ.

- To dobrze.- odparł decept.

- A gdzie ja jestem? I kim pan jest?- spytał BJ.

- Znajdujesz się w mojej sypialni, w moim domu. I żaden ze mnie pan. Mów mi Władca Cieni. A ty jak się nazywasz?- odpowiedział con.

- Na imię mi BlackJack.

- Bardzo miło mi cię poznać. Chodź, oprowadzę cię aby się nie zgubił.

Ton głosu con'a był spokojny i przyjemny dla audio-receptora. Od razu wzbudził w BJ'u zaufanie, jednak gdzieś z tyłu procesora tlił się cichy głosik nakazujący mu zachować ostrożność. Jednak owy głosik był tak cichy, że BJ zwyczajnie go nie usłyszał. Natychmiast wyskoczył z wygodnego łóżka i podał wysokiemu mech'owi rękę. W czasie oprowadzania po domu decepticon'a, BJ uważnie się rozglądał. Mimo mech sprawiał wrażenie, że można mu zaufać, BJ wolał zachować czujność.

- Powiedz mi BlackJack'u, skoro tutaj jesteś to czego chciałbyś się nauczyć?- spytał decept.

Tym pytaniem BJ poczuł się lekko zbity z tropu. Jak pamiętał, to nikt go nie pytał czego by chciał.

- Ja... sam nie wiem.- odpowiedział BJ.

- Rozumiem. Pewnie potrzebujesz czasu by się przyzwyczaić do nowych warunków i sytuacji. Więc może na początek zmienimy ci kolor lakieru, co ty na to?- odparł con, po czym zaproponował.

- No dobrze.- BJ przystał na tą propozycję.

- Zatem chodźmy, wybierzesz sobie nowy kolor lakieru.- odparł con.

Niedługo później, BJ zmienił swój szarawy lakier na całkowicie czarny.

- Hmm, czarny ci pasuje. Tylko jak dla mnie czegoś tu brakuje.- powiedział con.

- Tak, a czego?- spytał BJ.

- Chyba wiem czego. Przynieś złoty lakier, już.- odpowiedział con, po czym zwrócił się do swojego sługi.

Sługa con'a jedynie lekko się ukłonił i po chwili przyniósł wspomniany lakier. Mech nie ociągając się podszedł do BJ'a i zaczął nakładać złoty lakier na krawędzie pancerza mini-con'a. Gdy skończył był bardzo zadowolony z efektu.

- Och, proszę. Czarny i złoty bardzo dobrze ze sobą współgrają. Teraz kolor lakieru idealnie pasuje do twojego imienia.- powiedział.

- Muszę przyznać, owszem. Podoba mi się mój nowy wygląd.- odparł BJ.

- Chyba nawet wiem, co będzie dobrym dopełnieniem twojego nowego wyglądu. Poczekaj tu na mnie przez chwilę.- odpowiedział mech.

BJ czekał przez kilka cykli aż con wrócił z jakimś przedmiotem w dłoniach. To był długi, lekko na jednym końcu poszarpany, ciemno-fioletowy szal. Decept podszedł, przyklęknął i owinął szal wokół szyi BJ'a.

- Pasuje ci.- powiedział.

- Dziękuję.- odparł BJ.- A co do tamtego pytania, to chciałbym nauczyć się medycyny.- dodał.

- Rozumiem. Mam tutaj jednego medyka, ale to już starszy mech. Przyda mu się uczeń, który zajmie jego miejsce gdy zgaśnie. Tak więc, chodź, zaprowadzę cię do niego.- odpowiedział con, wstając.

Wtedy BJ doznał lekkiego deja vu, jednak zignorował to. Nie pamiętający wiele mini-con, od zupełnie innej strony ponownie wkroczył na ścieżkę medyczną.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro