a o czym myślałaś moja droga?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Marinette
-To co? U mnie czy u ciebie?- ugh, czy on sie kiedyś odwali od mojego życia?

-O co ci znowu chodzi, Adrien?

-O zadanie z chemii. A o czym myślałaś moja droga?- o kurczę, zapomniałam o tym zadaniu. No cóż, trzeba to jakoś przetrwać.

-No, nie wiem. A jak wolisz?

-Mi to obojętnie. Może być u ciebie.- powiedział.

-Okej, to o której?

-Nie wiem. Jeszcze ci napiszę.

-Spoko. To do potem.

-Papa!- powiedział blondyn i sobie poszedł. Fajnie. Jeszcze muszę z nim ten projekt robić. I to dlaczego? Bo się na chemię spóźniłam. Ile? Pięć minut. Świetnie po prostu. Życie chyba mnie uwielbia.

Przebrałam buty i wyszłam na dwór. Dzisiaj było wyjątkowo słonecznie i ciepło, więc postanowiłam pójść do parku. Usiadłam na ławeczce, i wyciągnęłam szkicownik. Po kilku minutach dostałam wiadomość od blondyna.

Debil nad debilami: zaraz będę, kochanie😚

Nettie: luz, nie śpiesz sie
Nettie: i nie nazywaj mnie tak

Debil nad debilami: ale dlaczego?

Nettie: zablokuje cię

Debil nad debilami: okej, dobra już cię tak nie nazywam❤
Debil nad debilami: biedronsiu🐞

Biedronsiu? Tak przecież mówi do mnie tylko i wyłącznie Czarny kot. Dziwne... ale nie mam zamiaru się nad ttm dłużej zastanawiać.

Włożyłam szkicownik i wolnym krokiem poszłam do domu. Jakoś mi się nie śpieszyło. Na nieszczęście ten dekl już był w moim domu.

Kiedy ściągałam buty w hollu, usłyszałam z kuchni radosne gawędzenie i rozmowy. Moich rodziców i tego tego... Adriena.

-O, już jesteś Marinette. Gdzie ty byłaś tak długo?- powiedziała moja mama.

-Byłam w parku. Stwierdziłam że jest ładna pogoda więc poszłam projektować. Adrien, chodź na górę.

-Już lecę.- powiedział chłopak. Zgarnełam jeszcze ciastka i poszliśmy do mojego pokoju. Zastanawiało mnie to, że na korytarzu było mnóstwo pudeł i pudełek. Gdy dotarlismy do pokoju siedliśmy na dywanie i siedzielismy w milczeniu, aż cisze przerwal dzwonek telefonu. No super, jeszcze mojej psióły tu brakowało.

-Co tam Alya?

-Nie uwierzysz! Mam meeeeeega nowinę!- darła się mulatka do telefonu- wiem kto jest biedronką! Przyjdę do ciebie i pogadamy!

-Ale... no super, rozłączyła się.- Przygotuj się. Za niedługo wpadnie tu tornado.

-Luz. To robimy to coś?

-No, jasne.- powiedziałam i poszłam po karton i jakies mazaki.
Projekt był gotowy w pół godziny. Kiedy Adrien miał wychodzić, do pokoju wpadła Alya.

-Mari! Nie uwierzysz! Wiem kto jest... O! Adrien? A ty tu co?- popatrzyła sie na nas dziwnie.

-Robiliśmy projekt na chemię. Ale już nie przeszkadzam. Idę. Papa!- powiedział chłopak i wyszedł.

-Okej. To słucham cię.

Pov. Alya
-Dlaczego ja się nie domyslilam wcześniej?!

-Ale Alya, o co ci chodzi?

-Jeszcze się pytasz Marinette? Czy raczej... Biedronko?

Pov. Marinette
-Co?!- jak ona się dowiedziała? Miałam sama jej za niedługo powiedzieć, ale jak widać już nie muszę.

-Nie udawaj.

-Możesz chociaż być trochę ciszej?

-Postaram się. Ale jak? Dlaczego mi niepowiedziałaś?- kurczę, zrobiło mi się jej szkoda.

-Uwierz mi, chciałam. Ale nie mogłam. Robiłam to dla twojego bezpieczeństwa.

-To serio jesteś Biedronką?

-Tak, serio.- powiedziałam.

-Nie wierzę ci. Coś tu kręcisz.

-Babo, przecież ty sama zaczęłaś tą rozmowę. No, ale niech co będzie. Kropkuj.- powiedziałam, a na moim ciele pojawił się lateksowe kostium. -Już wierzysz?

-Ok, jednak wierzę. To dlatego ja byłam Rudą Kitką?

-Tak. Dlatego. Dlatego że jesteś moja przyjaciółką, i wiedziałam że mogę ci w tej sprawie zaufać. Odkropkuj.- I znowu byłam Marinette.

-Wiesz kto jest Czarnym Kotem?

-Nie. Jak na razie nie możemy znać swoich tożsamości. Poznamy je dopiero po walce ostatecznej.

-Aha. To w sumie tyle chciałam wiedzieć. Następnym razem mów mi o takich rzeczach. Możesz mi zaufać.- powiedziała mulatka i mnie przytulila.

-To co? Kino? Zakupy? McDonald? KFC?

-Wiesz co lubię.- powiedziała dziewczyna i poszłyśmy na zakupy. Jak zwykle wróciliśmy obładowane torbami.

-To pa! Do jutra!- pożegnaliśmy się, i każda poszła w swoją stronę.
Gdy weszłam do domu udałam się do pokoju żeby zanieść zakupy i zeszłam na dół na kolację. Usiadłam z rodzicami do stołu.

-Marinette? Musimy ci coś powiedzieć.- powiedział mój tata.

-Przeprowadzamy się.- dokończył mama. Niewiele myśląc zaczęłam płakać i uciekłam na górę, do mojego pokoju.

..............
Jak myślicie? Gdzie przeprowadza się Marinette?

Rozdział powinien się pojawić jutro, ale nie obiecuję.


Bajooo❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro